Jakim instytucjom ufają Polacy i Polki w porównaniu z Niemcami, Czechami, Hiszpanami i innymi narodami UE? Partiom, rządowi, wojsku, policji? I komu wierzymy bardziej: prasie czy mediom społecznościowym? Bliżej nam do Bułgarów czy Holendrów?
Na początek dwa polskie rekordy w najnowszym tzw. Standardowym Eurobarometrze, czyli wielkim sondażu przeprowadzanym raz na pół roku w całej UE na zlecenie Komisji Europejskiej*.
Po pierwsze, Polki i Polacy wykazują się na europejskim tle wysoką nieufnością wobec wszelkich instytucji, w tym największą w całej Unii Europejskiej nieufnością wobec policji. Średnio w całej Unii policji ufa aż 70 proc. obywateli i obywatelek, a nie ufa 27 proc. U nas ufa tylko 44 proc., wobec aż 52 proc. nieufających. Zobaczcie na interaktywnym wykresie nr 1 porównanie Polski z wybranymi krajami:
Drugi rekord też jest raczej niewesoły i daje do myślenia. Otóż Polki i Polacy mają generalnie małe zaufanie do takich (tradycyjnych) mediów, jak prasa czy radio, za to wyjątkowo duże do Internetu jako źródła informacji (51 proc. ufa, 35 proc. nie ufa) i tylko Grecy są tu bardziej ufni, czy może naiwni (55 proc. do 35 proc.).
Już samodzielnie górujemy nad całą UE w zaufaniu do mediów społecznościowych. W Unii przeważa tu nieufność (68 proc.) nad zaufaniem (20 proc.), u nas odwrotnie: więcej osób ufa (42 proc.) niż nie ufa (40 proc.).
Za nami Grecy i Bułgarzy, którzy mediom społecznościowym ufają w 36 proc. Na wykresie 2 porównanie 13 krajów.
Te szczegółowe wyniki są zapowiedzią bardziej systematycznego omówienia sondażu - poniżej. Z ogromnego Standardowego Eurobarometru (grubo ponad 100 pytań) przeprowadzonego w styczniu i lutym 2022, wybraliśmy kwestię kluczową dla demokracji: czy ludzie mają zaufanie do instytucji swego państwa oraz to, jakim informacjom wierzą, a jakim nie. Odnotujemy zwłaszcza to, co nas wyróżnia na europejskim tle. "Wyróżnia" - nie musi oznaczać powodów do satysfakcji, czasem wręcz odwrotnie.
W krajach Unii Europejskiej utrzymuje się niepokojąca tendencja: braku zaufania do całej sfery politycznej, a zwłaszcza do partii oraz władz centralnych: rządu i parlamentu. Lepiej wypada ocena administracji publicznej i władz lokalnych. Względnie wysokie jest zaufanie do sądów i władz lokalnych, wysokie do wojska i policji, najwyższe do personelu medycznego ("health and medical stuff").
Zobaczmy to najpierw w średnich całej Unii Europejskiej:
Polski profil zaufania do instytucji wygląda inaczej, zielone słupki zaufania są niższe, górują nad nimi czarne oznaczające nieufność:
Jak widać, zaufanie do instytucji jest w Polsce generalnie niższe niż średnia w całej UE; wyjątkiem jest równie negatywny stosunek do partii politycznych. "Na plusie" (zaufanie wyższe niż nieufność) są u nas tylko trzy instytucje: opieka zdrowotna (personel medyczny), wojsko oraz władze lokalne, pozostałe sześć jest "na minusie". W całej UE odwrotnie: aż sześć "na plusie" i tylko trzy "na minusie": partie polityczne, rząd i parlament.
Oznacza to, że Polkom i Polakom własne państwo i jego agendy wydają się bardziej obce, dalekie, mniej przyjazne.
Generalnie dzielimy tę nieufność z innymi "młodszymi demokracjami" 11 krajów postkomunistycznych**, a sfera publiczna w krajach starej Unii, zwłaszcza na północy i zachodzie Europy, wydaje się ludziom bez porównania bardziej godna zaufania. Są jednak wyjątki: Czechy i Estonia stały się bardziej "zachodnie", a Grecja przypomina młodsze demokracje z Europy Wschodniej.
No, i jest jeszcze jeden obszar, w którym zaufanie w całej Unii Europejskiej, niemal bez wyjątku, szoruje po dnie.
Jak widać, partiom politycznym ufa tylko 21 proc., a nie ufa aż 75 proc. Europejek i Europejczyków. To szokujący wynik, bo oznacza delegitymizację kluczowej dla demokracji rywalizacji o władzę, a nawet podważenie całej sfery partyjnej polityki jako sposobu wyrażania potrzeb i interesów, przestrzegania reguł, uczciwości motywacji polityków i polityczek itd. Najwyższe zaufanie do partii występuje w Holandii (41 proc.), Danii (38 proc.) i Niemczech (33 proc.), ale i tam znacznie więcej osób NIE ufa partiom.
Na Łotwie partiom ufa... 6 proc. osób (nie ufa 90 proc.), we Francji jest równie fatalnie (8 proc. zaufania), w Hiszpanii, Litwie, Słowenii oraz Grecji niewiele lepiej (10-11 proc.). Z krajów postkomunistycznych względnie lepiej wypadają dwa najbardziej autorytarne: Węgry (31 proc. ufa partiom, 67 proc. nie ufa) oraz Polska (22 do 74 proc.). Być może pozytywnie odpowiadają zwolennicy populistycznych i prawicowych Fideszu i PiS, ale sondaż nie daje możliwości sprawdzenia tej hipotezy.
Żeby wyraźniej zobaczyć różnice między Polską i średnią UE policzyliśmy "zaufanie netto" do kolejnych instytucji: odejmując od odsetka osób wyrażających zaufanie, odsetek tych, którzy deklarują nieufność. Słupek w dół oznacza, że więcej osób deklaruje nieufność niż zaufanie, słupek w górę - odwrotnie. Jak widać zaufanie netto do partii w Polsce i w UE jest podobne.
Zaufanie do parlamentu jest wysokie w siedmiu krajach UE: Danii, Szwecji, Finlandii i Luksemburgu sięga 62-64 proc., w Niemczech i Holandii nieco przekracza 50 proc., w Irlandii - 49 (ale nieufności jest mniej - 44 proc.). Południe UE wypada znacznie gorzej: Hiszpania (ufa 19 proc.), Francja (27 proc.), Grecja i Włochy (po 30 proc.).
Parlamentaryzm w krajach naszej części Europy budzi jeszcze mniej zaufania, za wyjątkiem Węgier (42 proc. ufa), gdzie Országgyűlés (Zgromadzenie Krajowe) może być akceptowane jako element systemu władzy, która od dawna monopolizuje media i nie dopuszcza do krytyki. Najgorzej jest na Litwie (14 proc. zaufania), Polska (26 proc.) jest między Rumunią (28 proc.) a Bułgarią (23 proc.).
Zaufanie do rządu (28 proc.) mamy także poniżej średniej UE (35 proc.). Europejskie tendencje są wciąż takie same: 50 proc. i więcej w krajach Europy północnej i Skandynawii, poniżej 30 proc. na południu i w krajach Europy wschodniej. Oczywiście za wyjątkiem Węgrów, którzy w 44 proc. ufają rządowi Orbána.
Im dalej od polityki partyjnej, tym rosną różnice w podejściu do instytucji życia publicznego między krajami starej Unii i młodszej (stażem) Europy. Może to wynikać z wyższego w naszej części Europy stopnia upolitycznienia służb, które powinny być apolityczne (apartyjne) i służyć interesowi publicznemu.
Zaufanie do władz lokalnych jest w UE bez porównania większe niż do władz centralnych, widać, że polityka na poziomie samorządowym jest Europejkom i Europejczykom bliższa i budzi pozytywne skojarzenia. Także w Polsce zaufanie do władz gmin, dzielnic, miast i powiatów jest na 6-punktowym plusie (51 proc. ufa, 45 proc. nie ufa), nieco tylko gorzej niż w całej UE (57 do 39 proc.).
To doprawdy niezły wynik zważywszy na zakusy PiS, by samorządność ograniczać i dezawuować, zwłaszcza w większych miastach, gdzie rządzi opozycja.
Mniejsze niż u nas zaufanie do władz samorządowych (35-37 proc.) odnotowano w borykających się z korupcją Chorwacją, Grecją i Włochami. Niewiele lepiej jest w Rumunii, Hiszpanii i Bułgarii (42-44 proc.). Mniej zaufania niż w Polsce jest także w Słowenii, Słowacji, Łotwie i na Cyprze (47-49 proc.).
Rekordowe zaufanie jest w Danii (78 proc.) i Niemczech (76 proc.), gdzie władze centralne oddają znaczną część kompetencji krajom związkowym.
Zaufanie do sądów nie jest w Europie zbyt wysokie (ufa 54 proc., nie ufa 43 proc.), w Polsce jest gorzej (ufa 38 proc., nie ufa 59 proc.). Mamy szósty najniższy wynik w UE, co nie dziwi wobec coraz wolniejszej pracy sądów a także ataku władz politycznych na ich niezależność i propagandy wymierzonej w niezależnych sędziów. Jeszcze mniej zaufania do sądów jest w Chorwacji, Malcie, Słowacji i Słowenii. Najgorzej jest w Bułgarii, gdzie sądom ufa tylko 23 proc. W krajach północnej Europy zaufanie przekracza 70 proc., w Holandii - 80 proc., a w Danii - ufa im aż 88 proc.
Zaufanie do opieki zdrowotnej jest najwyższe ze wszystkich instytucji (78 proc. w całej UE), a jego zróżnicowanie wynika z jakości usług medycznych, co z kolei wiąże się z nakładami państwa. Najmniejsze jest na Węgrzech (54 proc.), w Bułgarii (56 proc.), na Litwie (61 proc.) i w Polsce (64 proc.). W statystykach Covidowych zgonów na milion mieszkańców Bułgaria (5384 osoby) jest wg worldometers na 2. miejscu na świecie (za Peru) - 6294 osoby, a Węgry na czwartym (4803); w Polsce oficjalnie potwierdzono 3072 zgonów (17. miejsce na świecie), ale liczba tzw. nadmiarowych zgonów była w 2021 roku najwyższa w Europie.
Uderza wysokie (88 proc.) zaufanie do służb medycznych w Czechach, gdzie przeprowadzono udane reformy opieki zdrowotnej, a wydatki na nią sięgają 7,8 proc. PKB (w Polsce najmniej w UE - 4,8 proc. , wg danych Eurostatu za 2020 rok). Przy tak niskich nakładach zaufanie do polskiego personelu medycznego może wynikać z jakości pracy medyków i morale, jakie pokazali w czasie pandemii.
W Skandynawii i Holandii zaufanie do personelu medycznego osiąga kosmiczny poziom - deklaruje je ponad 90 proc., podobnie w Portugalii znanej ze skutecznego systemu (np. w polityce narkotykowej). We Francji, Hiszpanii i Niemczech przekracza 80 proc.
Zastanawiająco wysokie jest w pacyfistycznej Europie zaufanie do armii (średnio 73 proc., wobec 22 proc. nieufności). W Polsce też jest ono na plusie (62 do 34 proc.), ale jesteśmy na szarym końcu - mniejszy odsetek zaufania jest tylko w Słowacji (54 proc.) i Węgrzech (61 proc.).
Oznaczałoby to, że teza o polskim entuzjazmie wobec munduru jest przesadzona. Dotyczy to nie tylko policji, ale także wojska.
Osoby starsze mają w pamięci udział wojska w pacyfikacji "Solidarności", niektórych młodszych może denerwować udział mundurowych w wypychaniu uchodźców i migrantów przez granicę z Białorusią czemu towarzyszą propagandowe akcje typu "murem za polskim mundurem".
Swojej armii najbardziej ufają: Finowie (w 93 proc.), Duńczycy, Czesi, Grecy, Łotysze, Holendrzy i Szwedzi (ponad 80 proc.).
Zaufanie do policji (średnie w UE - 70 proc.) silnie różnicuje nowe i stare kraje UE, przy czym najwyższe jest w Holandii i Finlandii (po 92 proc.) a także Danii (91 proc.), Szwecji (89 proc.) oraz w Niemczech (82 proc.). Nieco niższe na południu Europy (Portugalia 77 proc., Hiszpania 76 proc., Grecja 71 proc., Włochy 67 proc.) i we Francji, gdzie policja jest znana z brutalnych interwencji (68 proc.).
Dwa kraje dawnego bloku wschodniego - Estonia (86 proc. zaufania) oraz Czechy (77 proc. ) - dołączyły do zachodniego wzorca pozytywnej postawy wobec policji.
W pozostałych krajach naszej części Europy zaufanie do policji jest zdecydowanie niższe: w Bułgarii (48 proc.), Rumunii (51 proc.), Słowenii (55 proc.), Łotwie (60 proc.) i na Węgrzech (64 proc.).
Są jednak tylko dwa kraje UE, gdzie zaufania do policji jest mniej niż nieufności: to Słowacja (46 proc. ma zaufanie, 51 proc. nie ma) oraz ostatnia w tej klasyfikacji Polska 44 proc. do 52 proc. Porównanie Polski z wybranymi 12 krajami starej i nowej Unii możesz zobaczyć na interaktywnym wykresie nr 1 (wyżej).
W Polsce najprawdopodobniej tak (relatywnie) niskie notowania policji są skutkiem używania jej do ochrony interesów politycznych obecnej władzy. Na fatalne notowania policji wskazywał sondaż OKO.press z marca 2021, co uznaliśmy za reakcję na tłumienie demonstracji Strajku Kobiet. Zaufanie do policji spadło zwłaszcza wśród osób młodych i w dużych miastach, i tylko wyborcy PiS deklarowali, że ich zaufanie wzrosło.
W Eurobarometrze 2022 pada pytania: "Ile zaufania ma pan/pani do różnych mediów? W przypadku każdego z medium proszę powiedzieć, czy jest pan/pani skłonny/a mu raczej ufać, czy raczej nie ufać". Wykres nr 6 przedstawia porównanie odpowiedzi osób badanych w UE i w Polsce. Jak widać, do najstarszych mediów radia i prasy mamy niższe zaufanie niż europejska średnia, za to do internetu i szczególnie do mediów społecznościowych - wyższe.
Aż 51 proc. Polek i Polaków deklaruje zaufanie do internetu, nieco więcej jest tylko w Grecji (55 proc.), tyle samo na Węgrzech. Kategoria "internet" może być jednak myląca, bo osoby badane mogły mieć na myśli także e-wydania gazet, renomowane portale informacyjne, a nawet np. BBC, której programy coraz więcej osób ogląda na ekranie komputera.
Dużo wyrazistsze różnice dało pytanie o zaufanie do mediów społecznościowych. Tutaj Polki i Polacy są absolutnym liderem zaufania: informacjom uzyskiwanym z Facebooka, Twittera, You Tube czy Tik-Toka ufa w Polsce aż 42 proc., a nieufność deklaruje 41 proc. (wyjątkowo dużo, bo aż 17 proc. odpowiedziało "trudno powiedzieć"). Następni na liście ufnych (a może naiwnych?) są Węgrzy i Grecy (po 36 proc. ale znacznie więcej z nich niż w Polsce wyraża nieufność - 52 i 53 proc.
Z krajów starej Unii jeszcze tylko Włosi (26 proc.) i Austriacy (28 proc.) w jednej czwartej wierzą w media społecznościowym, w Niemczech odsetek zaufania do nich spada do 17 proc., we Francji, Hiszpanii, Danii, Finlandii, Holandii, ale także w Czechach do zaledwie 7-13 proc.
Polacy są też wyjątkowym narodem w UE, który minimalnie częściej ufa mediom społecznościowym (42 proc.) niż prasie (41 proc.); tak samo jest jeszcze tylko w Bułgarii (36 proc do 35 proc.). Pokazaliśmy to na wykresie nr 2.
Ogromne zaufanie Polaków do internetu - a w szczególności mediów społecznościowych - i relatywnie niskie zaufanie do prasy oraz co najwyżej przeciętne do radia i telewizji może być uznane za niepokojący sygnał, bo media tradycyjne dokonują jednak podstawowej weryfikacji informacji, a wiadomości krążące po sieci, zwłaszcza w mediach społecznościowych, są nieweryfikowane. Wiadomo, że np. mechanizmy Facebooka sprawiają, że odbiorcy dostają przekazy zgodne ze swymi poglądami, co sprawia, że tzw. bańki internetowe się uszczelniają na odmienne poglądy i niewygodne informacje.
Z drugiej strony, w krajach takich jak Węgry czy Polska, gdzie media publiczne (a na Węgrzech także większość prywatnych), są objęte daleko idącą kontrolą polityczną i służą propagandzie sterowanej przez centralny ośrodek władzy, sieć internetowa dostarcza przekazów alternatywnych i równoważy obieg fałszu. Nawet w prowadzącej wojnę Rosji, gdzie wyłączono media społecznościowe, duże grupy odbiorców nadal z nich korzystają stosując połączenia VPN.
Tak czy inaczej, aprobatę, a może nawet fascynację Polek i Polaków mediami społecznościowymi, należy przyjąć do wiadomości. Jest wyzwaniem zarówno dla prodemokratycznych sił politycznych, jak i dla niezależnych mediów, które - jak OKO.press - działają tylko w sieci i mają silne media społecznościowe. Kluczowe wydaje się, by nie popaść w pułapkę ujednoliconego politycznie czy ideologicznie przekazu, w szczególności przekazu à rebours wobec oficjalnej propagandy, na zasadzie prostego jej zaprzeczania "jak leci".
Większe zaufanie starszych krajów członkowskich UE do mediów tradycyjnych, a zwłaszcza prasy może wynikać z utrwalonej ich roli w czasach demokracji przedinternetowej. Ukształtowana wtedy obecność gazet w życiu publicznym w pewnej mierze przetrwała do dzisiaj, pomimo generalnego odejścia użytkowników od mediów papierowych.
Wiemy o tym, bo Eurobarometr pytał też o korzystanie z mediów. "Codziennie lub prawie codziennie" czyta prasę 24 proc. osób w strefie euro, czyli w krajach starej Europy (plus Słowacja i trzy kraje bałtyckie) i jest to dwa razy więcej niż w pozostałych krajach UE z Europy Wschodniej.
W Finlandii codziennie lub prawie czyta prasę 51 proc., w Holandii 48 proc., Szwecji 39 proc., Niemczech i Danii po 36 proc. Dobrze na tym tle wypada Estonia (26 proc.) lepiej niż Francja (18 proc.), Włochy (17 proc.) i Hiszpania (13 proc.).
Regularne czytelnictwo prasy słabnie w Bułgarii i Grecji (po 4 proc.) oraz Rumunii (5 proc.). W Polsce w zasadzie także, bo tylko 7 proc. deklaruje, że czyta prasę "codziennie lub prawie codziennie". Kolejne 14 proc. robi to 1-2 razy w tygodniu, 16 proc. - raz w tygodniu, 17 proc. - raz w miesiącu, a 43 proc. - rzadziej lub nigdy. Słaba pociecha, że tak mówi 59 proc. Rumunów i 54 proc. Bułgarów.
*W Polsce europejski sondaż przeprowadziła od 18 stycznia do 13 lutego 2022 roku firma Kantar Public Polska na reprezentatywnej próbie 1033 osób przyjęte do UE w 2004 r.), Bułgaria i Rumunia (2007), Chorwacja (2013)
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze