Na początek dwa polskie rekordy w najnowszym tzw. Standardowym Eurobarometrze, czyli wielkim sondażu przeprowadzanym raz na pół roku w całej UE na zlecenie Komisji Europejskiej*.
Po pierwsze, Polki i Polacy wykazują się na europejskim tle wysoką nieufnością wobec wszelkich instytucji, w tym największą w całej Unii Europejskiej nieufnością wobec policji. Średnio w całej Unii policji ufa aż 70 proc. obywateli i obywatelek, a nie ufa 27 proc. U nas ufa tylko 44 proc., wobec aż 52 proc. nieufających. Zobaczcie na interaktywnym wykresie nr 1 porównanie Polski z wybranymi krajami:
Drugi rekord też jest raczej niewesoły i daje do myślenia. Otóż Polki i Polacy mają generalnie małe zaufanie do takich (tradycyjnych) mediów, jak prasa czy radio, za to wyjątkowo duże do Internetu jako źródła informacji (51 proc. ufa, 35 proc. nie ufa) i tylko Grecy są tu bardziej ufni, czy może naiwni (55 proc. do 35 proc.).
Już samodzielnie górujemy nad całą UE w zaufaniu do mediów społecznościowych. W Unii przeważa tu nieufność (68 proc.) nad zaufaniem (20 proc.), u nas odwrotnie: więcej osób ufa (42 proc.) niż nie ufa (40 proc.).
Za nami Grecy i Bułgarzy, którzy mediom społecznościowym ufają w 36 proc. Na wykresie 2 porównanie 13 krajów.
Te szczegółowe wyniki są zapowiedzią bardziej systematycznego omówienia sondażu – poniżej. Z ogromnego Standardowego Eurobarometru (grubo ponad 100 pytań) przeprowadzonego w styczniu i lutym 2022, wybraliśmy kwestię kluczową dla demokracji: czy ludzie mają zaufanie do instytucji swego państwa oraz to, jakim informacjom wierzą, a jakim nie. Odnotujemy zwłaszcza to, co nas wyróżnia na europejskim tle. „Wyróżnia” – nie musi oznaczać powodów do satysfakcji, czasem wręcz odwrotnie.
W Unii tylko polityka na minusie, u nas prawie wszystko
W krajach Unii Europejskiej utrzymuje się niepokojąca tendencja: braku zaufania do całej sfery politycznej, a zwłaszcza do partii oraz władz centralnych: rządu i parlamentu. Lepiej wypada ocena administracji publicznej i władz lokalnych. Względnie wysokie jest zaufanie do sądów i władz lokalnych, wysokie do wojska i policji, najwyższe do personelu medycznego („health and medical stuff”).
Zobaczmy to najpierw w średnich całej Unii Europejskiej:
Polski profil zaufania do instytucji wygląda inaczej, zielone słupki zaufania są niższe, górują nad nimi czarne oznaczające nieufność:
Jak widać, zaufanie do instytucji jest w Polsce generalnie niższe niż średnia w całej UE; wyjątkiem jest równie negatywny stosunek do partii politycznych. „Na plusie” (zaufanie wyższe niż nieufność) są u nas tylko trzy instytucje: opieka zdrowotna (personel medyczny), wojsko oraz władze lokalne, pozostałe sześć jest „na minusie”. W całej UE odwrotnie: aż sześć „na plusie” i tylko trzy „na minusie”: partie polityczne, rząd i parlament.
Oznacza to, że Polkom i Polakom własne państwo i jego agendy wydają się bardziej obce, dalekie, mniej przyjazne.
Generalnie dzielimy tę nieufność z innymi „młodszymi demokracjami” 11 krajów postkomunistycznych**, a sfera publiczna w krajach starej Unii, zwłaszcza na północy i zachodzie Europy, wydaje się ludziom bez porównania bardziej godna zaufania. Są jednak wyjątki: Czechy i Estonia stały się bardziej „zachodnie”, a Grecja przypomina młodsze demokracje z Europy Wschodniej.
No, i jest jeszcze jeden obszar, w którym zaufanie w całej Unii Europejskiej, niemal bez wyjątku, szoruje po dnie.
Katastrofa europejskiej polityki
Jak widać, partiom politycznym ufa tylko 21 proc., a nie ufa aż 75 proc. Europejek i Europejczyków. To szokujący wynik, bo oznacza delegitymizację kluczowej dla demokracji rywalizacji o władzę, a nawet podważenie całej sfery partyjnej polityki jako sposobu wyrażania potrzeb i interesów, przestrzegania reguł, uczciwości motywacji polityków i polityczek itd. Najwyższe zaufanie do partii występuje w Holandii (41 proc.), Danii (38 proc.) i Niemczech (33 proc.), ale i tam znacznie więcej osób NIE ufa partiom.
Na Łotwie partiom ufa… 6 proc. osób (nie ufa 90 proc.), we Francji jest równie fatalnie (8 proc. zaufania), w Hiszpanii, Litwie, Słowenii oraz Grecji niewiele lepiej (10-11 proc.). Z krajów postkomunistycznych względnie lepiej wypadają dwa najbardziej autorytarne: Węgry (31 proc. ufa partiom, 67 proc. nie ufa) oraz Polska (22 do 74 proc.). Być może pozytywnie odpowiadają zwolennicy populistycznych i prawicowych Fideszu i PiS, ale sondaż nie daje możliwości sprawdzenia tej hipotezy.
Żeby wyraźniej zobaczyć różnice między Polską i średnią UE policzyliśmy „zaufanie netto” do kolejnych instytucji: odejmując od odsetka osób wyrażających zaufanie, odsetek tych, którzy deklarują nieufność. Słupek w dół oznacza, że więcej osób deklaruje nieufność niż zaufanie, słupek w górę – odwrotnie. Jak widać zaufanie netto do partii w Polsce i w UE jest podobne.
Zaufanie do parlamentu jest wysokie w siedmiu krajach UE: Danii, Szwecji, Finlandii i Luksemburgu sięga 62-64 proc., w Niemczech i Holandii nieco przekracza 50 proc., w Irlandii – 49 (ale nieufności jest mniej – 44 proc.). Południe UE wypada znacznie gorzej: Hiszpania (ufa 19 proc.), Francja (27 proc.), Grecja i Włochy (po 30 proc.).
Parlamentaryzm w krajach naszej części Europy budzi jeszcze mniej zaufania, za wyjątkiem Węgier (42 proc. ufa), gdzie Országgyűlés (Zgromadzenie Krajowe) może być akceptowane jako element systemu władzy, która od dawna monopolizuje media i nie dopuszcza do krytyki. Najgorzej jest na Litwie (14 proc. zaufania), Polska (26 proc.) jest między Rumunią (28 proc.) a Bułgarią (23 proc.).
Zaufanie do rządu (28 proc.) mamy także poniżej średniej UE (35 proc.). Europejskie tendencje są wciąż takie same: 50 proc. i więcej w krajach Europy północnej i Skandynawii, poniżej 30 proc. na południu i w krajach Europy wschodniej. Oczywiście za wyjątkiem Węgrów, którzy w 44 proc. ufają rządowi Orbána.
Niepartyjne instytucje publiczne. Stara Europa ufa, a młoda nie
Im dalej od polityki partyjnej, tym rosną różnice w podejściu do instytucji życia publicznego między krajami starej Unii i młodszej (stażem) Europy. Może to wynikać z wyższego w naszej części Europy stopnia upolitycznienia służb, które powinny być apolityczne (apartyjne) i służyć interesowi publicznemu.
Zaufanie do władz lokalnych jest w UE bez porównania większe niż do władz centralnych, widać, że polityka na poziomie samorządowym jest Europejkom i Europejczykom bliższa i budzi pozytywne skojarzenia. Także w Polsce zaufanie do władz gmin, dzielnic, miast i powiatów jest na 6-punktowym plusie (51 proc. ufa, 45 proc. nie ufa), nieco tylko gorzej niż w całej UE (57 do 39 proc.).
To doprawdy niezły wynik zważywszy na zakusy PiS, by samorządność ograniczać i dezawuować, zwłaszcza w większych miastach, gdzie rządzi opozycja.
Mniejsze niż u nas zaufanie do władz samorządowych (35-37 proc.) odnotowano w borykających się z korupcją Chorwacją, Grecją i Włochami. Niewiele lepiej jest w Rumunii, Hiszpanii i Bułgarii (42-44 proc.). Mniej zaufania niż w Polsce jest także w Słowenii, Słowacji, Łotwie i na Cyprze (47-49 proc.).
Rekordowe zaufanie jest w Danii (78 proc.) i Niemczech (76 proc.), gdzie władze centralne oddają znaczną część kompetencji krajom związkowym.
Zaufanie do sądów nie jest w Europie zbyt wysokie (ufa 54 proc., nie ufa 43 proc.), w Polsce jest gorzej (ufa 38 proc., nie ufa 59 proc.). Mamy szósty najniższy wynik w UE, co nie dziwi wobec coraz wolniejszej pracy sądów a także ataku władz politycznych na ich niezależność i propagandy wymierzonej w niezależnych sędziów. Jeszcze mniej zaufania do sądów jest w Chorwacji, Malcie, Słowacji i Słowenii. Najgorzej jest w Bułgarii, gdzie sądom ufa tylko 23 proc. W krajach północnej Europy zaufanie przekracza 70 proc., w Holandii – 80 proc., a w Danii – ufa im aż 88 proc.
Zaufanie do opieki zdrowotnej jest najwyższe ze wszystkich instytucji (78 proc. w całej UE), a jego zróżnicowanie wynika z jakości usług medycznych, co z kolei wiąże się z nakładami państwa. Najmniejsze jest na Węgrzech (54 proc.), w Bułgarii (56 proc.), na Litwie (61 proc.) i w Polsce (64 proc.). W statystykach Covidowych zgonów na milion mieszkańców Bułgaria (5384 osoby) jest wg worldometers na 2. miejscu na świecie (za Peru) – 6294 osoby, a Węgry na czwartym (4803); w Polsce oficjalnie potwierdzono 3072 zgonów (17. miejsce na świecie), ale liczba tzw. nadmiarowych zgonów była w 2021 roku najwyższa w Europie.
Uderza wysokie (88 proc.) zaufanie do służb medycznych w Czechach, gdzie przeprowadzono udane reformy opieki zdrowotnej, a wydatki na nią sięgają 7,8 proc. PKB (w Polsce najmniej w UE – 4,8 proc. , wg danych Eurostatu za 2020 rok). Przy tak niskich nakładach zaufanie do polskiego personelu medycznego może wynikać z jakości pracy medyków i morale, jakie pokazali w czasie pandemii.
W Skandynawii i Holandii zaufanie do personelu medycznego osiąga kosmiczny poziom – deklaruje je ponad 90 proc., podobnie w Portugalii znanej ze skutecznego systemu (np. w polityce narkotykowej). We Francji, Hiszpanii i Niemczech przekracza 80 proc.
Zastanawiająco wysokie jest w pacyfistycznej Europie zaufanie do armii (średnio 73 proc., wobec 22 proc. nieufności). W Polsce też jest ono na plusie (62 do 34 proc.), ale jesteśmy na szarym końcu – mniejszy odsetek zaufania jest tylko w Słowacji (54 proc.) i Węgrzech (61 proc.).
Oznaczałoby to, że teza o polskim entuzjazmie wobec munduru jest przesadzona. Dotyczy to nie tylko policji, ale także wojska.
Osoby starsze mają w pamięci udział wojska w pacyfikacji „Solidarności”, niektórych młodszych może denerwować udział mundurowych w wypychaniu uchodźców i migrantów przez granicę z Białorusią czemu towarzyszą propagandowe akcje typu „murem za polskim mundurem”.
Swojej armii najbardziej ufają: Finowie (w 93 proc.), Duńczycy, Czesi, Grecy, Łotysze, Holendrzy i Szwedzi (ponad 80 proc.).
Polacy wobec policji – na europejskim końcu
Zaufanie do policji (średnie w UE – 70 proc.) silnie różnicuje nowe i stare kraje UE, przy czym najwyższe jest w Holandii i Finlandii (po 92 proc.) a także Danii (91 proc.), Szwecji (89 proc.) oraz w Niemczech (82 proc.). Nieco niższe na południu Europy (Portugalia 77 proc., Hiszpania 76 proc., Grecja 71 proc., Włochy 67 proc.) i we Francji, gdzie policja jest znana z brutalnych interwencji (68 proc.).
Dwa kraje dawnego bloku wschodniego – Estonia (86 proc. zaufania) oraz Czechy (77 proc. ) – dołączyły do zachodniego wzorca pozytywnej postawy wobec policji.
W pozostałych krajach naszej części Europy zaufanie do policji jest zdecydowanie niższe: w Bułgarii (48 proc.), Rumunii (51 proc.), Słowenii (55 proc.), Łotwie (60 proc.) i na Węgrzech (64 proc.).
Są jednak tylko dwa kraje UE, gdzie zaufania do policji jest mniej niż nieufności: to Słowacja (46 proc. ma zaufanie, 51 proc. nie ma) oraz ostatnia w tej klasyfikacji Polska 44 proc. do 52 proc. Porównanie Polski z wybranymi 12 krajami starej i nowej Unii możesz zobaczyć na interaktywnym wykresie nr 1 (wyżej).
W Polsce najprawdopodobniej tak (relatywnie) niskie notowania policji są skutkiem używania jej do ochrony interesów politycznych obecnej władzy. Na fatalne notowania policji wskazywał sondaż OKO.press z marca 2021, co uznaliśmy za reakcję na tłumienie demonstracji Strajku Kobiet. Zaufanie do policji spadło zwłaszcza wśród osób młodych i w dużych miastach, i tylko wyborcy PiS deklarowali, że ich zaufanie wzrosło.
Łatwowierny jak Polak. Wierzymy w to, co w internecie
W Eurobarometrze 2022 pada pytania: „Ile zaufania ma pan/pani do różnych mediów? W przypadku każdego z medium proszę powiedzieć, czy jest pan/pani skłonny/a mu raczej ufać, czy raczej nie ufać”. Wykres nr 6 przedstawia porównanie odpowiedzi osób badanych w UE i w Polsce. Jak widać, do najstarszych mediów radia i prasy mamy niższe zaufanie niż europejska średnia, za to do internetu i szczególnie do mediów społecznościowych – wyższe.
Aż 51 proc. Polek i Polaków deklaruje zaufanie do internetu, nieco więcej jest tylko w Grecji (55 proc.), tyle samo na Węgrzech. Kategoria „internet” może być jednak myląca, bo osoby badane mogły mieć na myśli także e-wydania gazet, renomowane portale informacyjne, a nawet np. BBC, której programy coraz więcej osób ogląda na ekranie komputera.
Dużo wyrazistsze różnice dało pytanie o zaufanie do mediów społecznościowych. Tutaj Polki i Polacy są absolutnym liderem zaufania: informacjom uzyskiwanym z Facebooka, Twittera, You Tube czy Tik-Toka ufa w Polsce aż 42 proc., a nieufność deklaruje 41 proc. (wyjątkowo dużo, bo aż 17 proc. odpowiedziało „trudno powiedzieć”). Następni na liście ufnych (a może naiwnych?) są Węgrzy i Grecy (po 36 proc. ale znacznie więcej z nich niż w Polsce wyraża nieufność – 52 i 53 proc.
Z krajów starej Unii jeszcze tylko Włosi (26 proc.) i Austriacy (28 proc.) w jednej czwartej wierzą w media społecznościowym, w Niemczech odsetek zaufania do nich spada do 17 proc., we Francji, Hiszpanii, Danii, Finlandii, Holandii, ale także w Czechach do zaledwie 7-13 proc.
Polacy są też wyjątkowym narodem w UE, który minimalnie częściej ufa mediom społecznościowym (42 proc.) niż prasie (41 proc.); tak samo jest jeszcze tylko w Bułgarii (36 proc do 35 proc.). Pokazaliśmy to na wykresie nr 2.
Ogromne zaufanie Polaków do internetu – a w szczególności mediów społecznościowych – i relatywnie niskie zaufanie do prasy oraz co najwyżej przeciętne do radia i telewizji może być uznane za niepokojący sygnał, bo media tradycyjne dokonują jednak podstawowej weryfikacji informacji, a wiadomości krążące po sieci, zwłaszcza w mediach społecznościowych, są nieweryfikowane. Wiadomo, że np. mechanizmy Facebooka sprawiają, że odbiorcy dostają przekazy zgodne ze swymi poglądami, co sprawia, że tzw. bańki internetowe się uszczelniają na odmienne poglądy i niewygodne informacje.
Z drugiej strony, w krajach takich jak Węgry czy Polska, gdzie media publiczne (a na Węgrzech także większość prywatnych), są objęte daleko idącą kontrolą polityczną i służą propagandzie sterowanej przez centralny ośrodek władzy, sieć internetowa dostarcza przekazów alternatywnych i równoważy obieg fałszu. Nawet w prowadzącej wojnę Rosji, gdzie wyłączono media społecznościowe, duże grupy odbiorców nadal z nich korzystają stosując połączenia VPN.
Tak czy inaczej, aprobatę, a może nawet fascynację Polek i Polaków mediami społecznościowymi, należy przyjąć do wiadomości. Jest wyzwaniem zarówno dla prodemokratycznych sił politycznych, jak i dla niezależnych mediów, które – jak OKO.press – działają tylko w sieci i mają silne media społecznościowe. Kluczowe wydaje się, by nie popaść w pułapkę ujednoliconego politycznie czy ideologicznie przekazu, w szczególności przekazu à rebours wobec oficjalnej propagandy, na zasadzie prostego jej zaprzeczania „jak leci”.
Nie wierzymy, bo nie czytamy
Większe zaufanie starszych krajów członkowskich UE do mediów tradycyjnych, a zwłaszcza prasy może wynikać z utrwalonej ich roli w czasach demokracji przedinternetowej. Ukształtowana wtedy obecność gazet w życiu publicznym w pewnej mierze przetrwała do dzisiaj, pomimo generalnego odejścia użytkowników od mediów papierowych.
Wiemy o tym, bo Eurobarometr pytał też o korzystanie z mediów. „Codziennie lub prawie codziennie” czyta prasę 24 proc. osób w strefie euro, czyli w krajach starej Europy (plus Słowacja i trzy kraje bałtyckie) i jest to dwa razy więcej niż w pozostałych krajach UE z Europy Wschodniej.
W Finlandii codziennie lub prawie czyta prasę 51 proc., w Holandii 48 proc., Szwecji 39 proc., Niemczech i Danii po 36 proc. Dobrze na tym tle wypada Estonia (26 proc.) lepiej niż Francja (18 proc.), Włochy (17 proc.) i Hiszpania (13 proc.).
Regularne czytelnictwo prasy słabnie w Bułgarii i Grecji (po 4 proc.) oraz Rumunii (5 proc.). W Polsce w zasadzie także, bo tylko 7 proc. deklaruje, że czyta prasę „codziennie lub prawie codziennie”. Kolejne 14 proc. robi to 1-2 razy w tygodniu, 16 proc. – raz w tygodniu, 17 proc. – raz w miesiącu, a 43 proc. – rzadziej lub nigdy. Słaba pociecha, że tak mówi 59 proc. Rumunów i 54 proc. Bułgarów.
*W Polsce europejski sondaż przeprowadziła od 18 stycznia do 13 lutego 2022 roku firma Kantar Public Polska na reprezentatywnej próbie 1033 osób przyjęte do UE w 2004 r.), Bułgaria i Rumunia (2007), Chorwacja (2013)
Brak zaufania do policji i władz centralnych „niewesoły”? To jest oko.press czy TVP?
To zależy, czy jest to chwilowe – wywołane przez obecnie rządzących – czy systemowe i w niewielkim stopniu zależne od ludzi aktualnie u władzy – co przyznam podejrzewam. Polacy generalnie, tak sobie uogólnię własne obserwacje, państwu i jego instytucjom nie ufali i nie ufają. Można to tłumaczyć tym, że kiedy kształtowała się nowoczesna tożsamości państwowa, my swego państwa nie mieliśmy (poza 20 letnia 2RP targaną wielkimi problemami, w PRL władze też nie były "swoje") a kiedy w końcu się udało, to dominująca narracja neoliberalna w wersji hard-core bajdurzyla, że państwo z założenia jest nieudolne i bardziej szkodzi niż pomaga i prywatne zawsze lepsiejsze. Kulminacja czego były poronione pomysły i wykonanie reform; emerytalnej i zdrowotnej.
zaufanie do wojska było spore, nawet policja sobie wypracowała dość duże zaufanie, to rządy PiS spowodowały, że te poziomy zaufania spadły zapewne do poziomu sprzed 1989 roku. Byłbym też nieszczery gdybym odmówił udziału i "zasług" w zniechęcaniu do instytucji państwowych liberałów z PO, którzy dali doskonałą pożywkę dla populistów, śmiem twierdzić, że gdyby nie 2 kadencje PO, PiS nawet nie mógłby zamarzyć o wprowadzeniu choćby jednego posła do sejmu
W przypadku wojska to zaufanie do niego w PRL było dość wysokie, pomimo inwazji Czechosłowacji i współuczestnictwa WP w tłumieniu wystąpień antyrządowych. Być może był to połączony efekt 4 pancernych i obowiązkowej służby wojskowej oraz wysokiej (wg prlowskich standardów) pozycji zawodowej i materialnej korpusu oficerskiego. W 3RP wojsko stało się znane głównie z afer korupcyjnych i wcześniejszych emerytur
Zaufanie do wojska w PRL brało się też stąd, że wojsko miało spory udział np. w pomocy w przypadku klęsk żywiołowych. Poza tym, skoro pojawiło się już w tekście odniesienie do stanu wojennego, to w porównaniu np. z ZOMO, wojsko było instytucją relatywnie tolerancyjną i często nie zwracało uwagi na młodych ludzi nieprzestrzegających godziny policyjnej.
Niepokojące jest to zaufanie do mediów społecznościowych. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że właśnie tam ma miejsce największa manipulacja. Bo jeśli widzimy informację udostępnioną przez kuzynkę czy brata to wyłączają nam się bezpieczniki i ufamy jej bardziej niż tej z TVP, czy TVN. Nie zastanawiamy się nad źródłem owej wiadomości, a może być to opłacone np. przez Rosję ogłoszenie, które kilkadziesiąt osób udostępniło zanim dotarło do naszego krewnego.
Potrzebna jest solidna kampania uświadamiająca ogrom manipulacji, jaki ma miejsce w internecie. Rząd mógłby to sfinansować ale czy tam jest ktoś, kto potrafi to zrobić i podjąć odpowiednie kroki? A może Oko.press siętego podejmie? Z chęcią dorzucę się do zbiórki na pokrycie kosztów!
Rząd?! Bez żartów. Rząd wykorzystuje to społeczne zaufanie do mediów społecznościowych, aby właśnie manipulować narodem i niszczyć niezależną myśl i postawę obywateli. Znana komórka rządowa tym się zajmująca to klika hejterska przy ministrze Piebiaku.
O co dziwnego jest w braku zaufania do PiSlicji ?
zaufanie do Internetu wynika po pierwsze z łatwości weryfikacji prawdziwości wiadomości z różnych źródeł, nawet jeśli wykluczymy e-wydania to i tak zostanie dużo źródeł m.in. oko.press, portale informacyjne od plotkarskich po poważne a dla zainteresowanych nawet w językach innych niż polski dostępne niemalże pod palcem, za dotknięciem ekranu telefonu w każdej chwili i miejscu jest możliwość sprawdzenia. Wydaje mi się, że nie jest to ani naiwność ani nieprawidłowość – zaufanie do Internetu.
Zaufanie do medyków jest też oczywiste i tu bym zakończył listę zaufania swoją… pozostałe całkowita porażka – osobiście nie ufam w najmniejszym stopniu, zawiedli na całej linii (wyłączając PiS im nie wierzyłem nigdy i ta nieufność i tak nie mogła się pogłębić za to zaufałem swoim przeczuciom). To, że instytucjom państwowym i od państwa zależnym nie można ufać jest rykoszetem tego, że PiS jak wirus opanował wszystko i jak choroba toczy dalej i głębiej wszystkie te instytucje i organizacje
Skąd założenie, że Polacy weryfikują informacje? Jeśli ufają portalom społecznościowym, tzn. że ich nie weryfikują. Poza tym weryfikacja też nie jest tak łatwa jak pan pisze. Owszem, jeśli inne źródła podają daną informację, można je porównać, ale czy zawsze podają? Jeśli by tak było, jak Pan pisze, to rosyjskie i PiS-owskie farmy trolli nie odnosiłyby na polskim podwórku takich sukcesów. Owszem – ufam internetowi, mam kilka stron z których pozyskuję informacje: OKO, TVN24, Krytyka Polityczna… Natomiast internet to cała masa stron i ludzie nie weryfikują informacji… No i bardzo niepokoi fakt, że Polacy ufają portalom społecznościowym – to ewidentny dowód na to, że są infantylni i naiwni w mojej opinii, ale to też chyba charakterystyczne dla krajów postkomuny…
Skąd przypuszczenie, że jeśli ktoś ufa mediom społecznościowym, to nie weryfikuje informacji? Przecież media społecznościowe pełne są profili osób i instytucji, które cieszą się zaufaniem i wiarygodnością. Mogę też zadać pytanie: na jakiej podstawie uważasz, że czytane przez ciebie strony są wiarygodne? Z czym je porównujesz?
Wyniki na każdym polu TRAGICZNE!
Policja bije kobiety, bo boi się bandytów. Prześladuje zwykłego człowieka za jointa, ale ignoruje pedofilię i złodziejstwo kleru. Nie reaguje na wybryki naszych własnych, rodzimych faszystów. Dlaczego więc jej ufać?
Przestępstwa seksualne wobec nieletnich w KK to raczej ignoruje Prokuratura/Sądy.
Ten artykuł jest dowodem na to, że OKO również stosuje subtelną manipulację. Jednym z dowodów jest próba "wyjaśnienia" niskiego poziomu zaufania do wojska. Tłumaczenie tego działaniami wobec imigrantów na granicy z Białorusią jest oczywiście poprawne politycznie i wpisuje się w światopogląd OKO, jednak w ten sposób ignoruje się fakt, że np. notowania PiS wzrosły dzięki reakcji na kryzys na granicy, a większość narodu jest za tym, żeby "nielegalnych imigrantów" nie wpuszczać. Prawdziwą przyczyną jest prawdopodobnie niesławna kondycja naszego wojska, które np. nie ma skutecznej obrony przeciwlotniczej i dokonuje nierzadko bezsensownych zakupów wyposażenia. PS Ciekawe, że OKO, które podobno walczy o wolność słowa, ma na Facebooku stronę będącą jedną z najbardziej cenzurowanych.