NIK ogłosił: próba organizacji korespondencyjnych wyborów prezydenckich 10 maja była niezgodna z prawem. Poczta Polska i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych wystawiły faktury na ponad 76 mln złotych. KPRM miał negatywne opinie prawne, ale się nimi nie przejął. NIK składa doniesienie do prokuratury, ale (jeszcze) nie na premiera i ministrów
Za koszty związane z organizacją wyborów kopertowych Poczta Polska S.A. i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. przesłały do Ministerstwa Finansów faktury o wartości 76 527 400 zł.
Do 31 grudnia 2020 roku, Krajowe Biuro Wyborcze wypłaciło obu spółkom łącznie 56 450 406 zł.
Wcześniej, w czerwcu 2020 Ministerstwo Finansów odesłało fakturę Poczty Polskiej na prawie 72 mln złotych, uznając, że nie jest za te płatności odpowiedzialne.
W raporcie końcowym czytamy: "w okresie od 16 kwietnia do 9 maja 2020 roku brak było podstawy prawnej do wydania decyzji polecającej przeprowadzenie powszechnych wyborów w trybie korespondencyjnym. W tym stanie rzeczy wydanie decyzji z 16 kwietnia 2020 należało ocenić negatywnie".
O 10 na konferencji prasowej, w obecności prezesa Mariana Banasia, NIK przedstawił najważniejsze wnioski z kontroli korespondencyjnych wyborów prezydenckich 10 maja 2020, które się nie odbyły.
Na początku zaprezentowano filmik przedstawiający sekwencję wydarzeń między ogłoszeniem terminu wyborów 5 lutego a 3 czerwca, gdy marszałek Witek ogłosiła nowy termin wyborów na 28 czerwca.
Bogdan Skwarka, szef Departamentu Administracji Publicznej NIK zaprezentował trzy pytania, na które kontrola starała się odpowiedzieć.
Kontrolę przeprowadzono w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwie Aktywów Państwowych, Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a także w Poczcie Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych
Oto kluczowe wnioski z kontroli:
NIK ustalił, że 15 kwietnia spotkali się przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych, Poczty i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Na spotkaniu ustalono, że za wydrukowanie kart wyborczych odpowiedzialna będzie PWPW a do wysyłki przygotują je podmioty prywatne, które podpiszą umowy z Pocztą Polską.
Ekspertyzy prawne KPRM, które kosztowały 149 300 złotych, były negatywne. Zarówno Departament Prawny KPRM jak i Prokuratoria Generalna uznały, że w obecnym stanie prawnym wydanie decyzji o przeprowadzeniu wyborów 10 maja w formie korespondencyjnej jest niemożliwe.
Czy premier Morawiecki znał te ekspertyzy? NIK zapytał o to szefa KPRM Michała Dworczyka, ale ten nie odpowiedział na pytanie.
NIK złożył zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków zarządów Poczty Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Upiekło się więc najważniejszym urzędnikom państwowym – premierowi Morawieckiemu, ministrom Sasinowi i Dworczykowi. NIK analizuje jednak ich oświadczenia i na ich podstawie podejmie kolejne decyzje.
Banaś unikał bezpośredniej odpowiedzi, czy premier Morawiecki złamał prawo.
Na tak postawione pytanie stwierdzał tylko, że decyzje zostały wydane niezgodnie z prawem.
Na sam koniec Marian Banaś zasugerował, że za swoją kontrolę jest prześladowany przez władze. Przypomniał o rzekomym alarmie bombowym w NIK dwa dni temu. I dodał, że otrzymał dziś mail, że jego syn ma popełnić samobójstwo.
Swoimi ustaleniami NIK potwierdza to, o czym w OKO.press pisaliśmy już w maju 2020.
Czy ustalenia Najwyższej Izby Kontroli kierowanej przez Mariana Banasia są wiarygodne? Jak wiemy, Marian Banaś prowadzi swoją prywatną „wojnę na górze”. We wrześniu 2019 roku TVN wyemitował reportaż, który sugerował, że Banaś ma związki ze światem przestępczym. Po początkowych zaprzeczeniach, PiS od Banasia się odciął, ale z pozycji szefa NIK nie udało się go usunąć. Stosunki od tego czasu są bardzo chłodne, a NIK nie zawsze kontroluje zgodnie z wolą partii rządzącej.
Jak pisała na naszych łamach Bianka Mikołajewska:
„Gdy szefem instytucji, która ma kontrolować prawidłowość finansów państwa, jest człowiek objęty śledztwem ws. jego własnego majątku, a służby, które mają ścigać przestępców, nadzoruje człowiek, który tylko dzięki ułaskawieniu uniknął prawomocnego wyroku sądowego w sprawie o przekroczenie uprawnień, ciężko połapać się, kto jest jest »dobry«, a kto »zły«. I trudno ocenić, czy w obecnej sytuacji w ogóle można ufać ustaleniom niezwykle ważnej kontroli NIK ws. organizacji wyborów korespondencyjnych. I wierzyć w uczciwość i niezawisłość działań CBA w sprawie majątku Mariana Banasia”.
W środę, 28 kwietnia 2021, Centralne Biuro Antykorupcyjne przeszukało dom Jakuba Banasia – syna prezesa NIK.
Dzień później Marian Banaś wystąpił z oświadczeniem w sprawie akcji Biura. „To przypomina mi czasy bolszewickie, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego, za to, że byłem patriotą wiernym Polsce i Solidarności, zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia” – mówił prezes NIK, jeszcze dwa lata temu ważny członek ekipy PiS. „Dzisiaj, w rzekomo wolnej i niepodległej Polsce, obecna władza robi to samo.
Według Banasia przeszukanie w domu jego syna ma związek z tym, że dwa dni wcześniej Onet ujawnił fragmenty wyników kontroli NIK ws. wyborów korespondencyjnych, a sama Izba dzień przed akcją CBA zapowiedziała, że wkrótce opublikuje pełny raport pokontrolny.
Wyniki kontroli NIK trudno jednak zignorować. Przypomnijmy: w pierwszej fali pandemii wiosną 2020 miały się odbyć wybory prezydenckie. PiS zależało, żeby odbyć je jak najszybciej i ich nie przesuwać, więc w wielkim pośpiechu i bałaganie organizowano wybory w pełni korespondencyjne.
Reszta jest historią – chociaż ważniejszą odpowiedzialność ma tutaj premier Morawiecki, to opinia publiczna przykleiła ją do Jacka Sasina i cała Polska śmiała się z wyborów Sasina za 70 milionów złotych (a jak się dziś okazuje, kwota była jeszcze wyższa).
Już w maju 2020 analizowaliśmy dokładnie, kto odpowiada za zmarnowanie milionów złotych na źle zaplanowane wybory. Wcześniej, jako pierwsi napisaliśmy, że rząd nie ma prawa zlecić druku kart do głosowania, bo jest to wyłączna kompetencja PKW, a covidowa specustawa nie była jeszcze wówczas przegłosowana.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze