0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Za koszty związane z organizacją wyborów kopertowych Poczta Polska S.A. i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. przesłały do Ministerstwa Finansów faktury o wartości 76 527 400 zł.

Do 31 grudnia 2020 roku, Krajowe Biuro Wyborcze wypłaciło obu spółkom łącznie 56 450 406 zł.

Wcześniej, w czerwcu 2020 Ministerstwo Finansów odesłało fakturę Poczty Polskiej na prawie 72 mln złotych, uznając, że nie jest za te płatności odpowiedzialne.

W raporcie końcowym czytamy: "w okresie od 16 kwietnia do 9 maja 2020 roku brak było podstawy prawnej do wydania decyzji polecającej przeprowadzenie powszechnych wyborów w trybie korespondencyjnym. W tym stanie rzeczy wydanie decyzji z 16 kwietnia 2020 należało ocenić negatywnie".

Konferencja Banasia

O 10 na konferencji prasowej, w obecności prezesa Mariana Banasia, NIK przedstawił najważniejsze wnioski z kontroli korespondencyjnych wyborów prezydenckich 10 maja 2020, które się nie odbyły.

Na początku zaprezentowano filmik przedstawiający sekwencję wydarzeń między ogłoszeniem terminu wyborów 5 lutego a 3 czerwca, gdy marszałek Witek ogłosiła nowy termin wyborów na 28 czerwca.

Bogdan Skwarka, szef Departamentu Administracji Publicznej NIK zaprezentował trzy pytania, na które kontrola starała się odpowiedzieć.

  • Czy premier posiadał uprawnienia do podjęcia działań na rzecz przygotowania i realizacji wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym? Czy KPRM prawidłowo wykonywał swoje obowiązki w tym zakresie?
  • Czy minister aktywów państwowych i szef MSWiA wykonywali zadania w zakresie organizacji wyborów prezydenckich, zlecone przez premiera i wynikające z przepisów prawa?
  • Czy działania podejmowane przez Pocztę Polską i PWPW związane z wyborami były realizowane prawidłowo?

Kontrolę przeprowadzono w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwie Aktywów Państwowych, Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a także w Poczcie Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych

Organizacja wyborów niezgodna z prawem

Oto kluczowe wnioski z kontroli:

  • Jedyną uprawnioną jednostką do organizowania wyborów była PKW. Organizowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było niezgodne z prawem.
  • W czasie podejmowania decyzji o wyborach kopertowych obowiązywał kodeks wyborczy i jedynym organem do podejmowania decyzji o drukowaniu kart mogła być PKW.
  • Rząd nie przeprowadził analiz kosztów potencjalnych wyborów kopertowych.
  • Poczta Polska nie miała prawa wystąpić o przekazanie danych wyborców i przetwarzanie ich.
  • Ekspertyzy prawne zlecone przez KPRM kosztowały prawie 150 tys. złotych.

NIK ustalił, że 15 kwietnia spotkali się przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych, Poczty i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Na spotkaniu ustalono, że za wydrukowanie kart wyborczych odpowiedzialna będzie PWPW a do wysyłki przygotują je podmioty prywatne, które podpiszą umowy z Pocztą Polską.

Ekspertyzy do kosza

Ekspertyzy prawne KPRM, które kosztowały 149 300 złotych, były negatywne. Zarówno Departament Prawny KPRM jak i Prokuratoria Generalna uznały, że w obecnym stanie prawnym wydanie decyzji o przeprowadzeniu wyborów 10 maja w formie korespondencyjnej jest niemożliwe.

Czy premier Morawiecki znał te ekspertyzy? NIK zapytał o to szefa KPRM Michała Dworczyka, ale ten nie odpowiedział na pytanie.

NIK złożył zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków zarządów Poczty Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Upiekło się więc najważniejszym urzędnikom państwowym – premierowi Morawieckiemu, ministrom Sasinowi i Dworczykowi. NIK analizuje jednak ich oświadczenia i na ich podstawie podejmie kolejne decyzje.

Banaś unikał bezpośredniej odpowiedzi, czy premier Morawiecki złamał prawo.

Na tak postawione pytanie stwierdzał tylko, że decyzje zostały wydane niezgodnie z prawem.

Na sam koniec Marian Banaś zasugerował, że za swoją kontrolę jest prześladowany przez władze. Przypomniał o rzekomym alarmie bombowym w NIK dwa dni temu. I dodał, że otrzymał dziś mail, że jego syn ma popełnić samobójstwo.

Swoimi ustaleniami NIK potwierdza to, o czym w OKO.press pisaliśmy już w maju 2020.

Wojna na górze

Czy ustalenia Najwyższej Izby Kontroli kierowanej przez Mariana Banasia są wiarygodne? Jak wiemy, Marian Banaś prowadzi swoją prywatną „wojnę na górze”. We wrześniu 2019 roku TVN wyemitował reportaż, który sugerował, że Banaś ma związki ze światem przestępczym. Po początkowych zaprzeczeniach, PiS od Banasia się odciął, ale z pozycji szefa NIK nie udało się go usunąć. Stosunki od tego czasu są bardzo chłodne, a NIK nie zawsze kontroluje zgodnie z wolą partii rządzącej.

Jak pisała na naszych łamach Bianka Mikołajewska:

„Gdy szefem instytucji, która ma kontrolować prawidłowość finansów państwa, jest człowiek objęty śledztwem ws. jego własnego majątku, a służby, które mają ścigać przestępców, nadzoruje człowiek, który tylko dzięki ułaskawieniu uniknął prawomocnego wyroku sądowego w sprawie o przekroczenie uprawnień, ciężko połapać się, kto jest jest »dobry«, a kto »zły«. I trudno ocenić, czy w obecnej sytuacji w ogóle można ufać ustaleniom niezwykle ważnej kontroli NIK ws. organizacji wyborów korespondencyjnych. I wierzyć w uczciwość i niezawisłość działań CBA w sprawie majątku Mariana Banasia”.

W środę, 28 kwietnia 2021, Centralne Biuro Antykorupcyjne przeszukało dom Jakuba Banasia – syna prezesa NIK.

Dzień później Marian Banaś wystąpił z oświadczeniem w sprawie akcji Biura. „To przypomina mi czasy bolszewickie, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego, za to, że byłem patriotą wiernym Polsce i Solidarności, zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia” – mówił prezes NIK, jeszcze dwa lata temu ważny członek ekipy PiS. „Dzisiaj, w rzekomo wolnej i niepodległej Polsce, obecna władza robi to samo.

Według Banasia przeszukanie w domu jego syna ma związek z tym, że dwa dni wcześniej Onet ujawnił fragmenty wyników kontroli NIK ws. wyborów korespondencyjnych, a sama Izba dzień przed akcją CBA zapowiedziała, że wkrótce opublikuje pełny raport pokontrolny.

Przeczytaj także:

Sekwencja zdarzeń

Wyniki kontroli NIK trudno jednak zignorować. Przypomnijmy: w pierwszej fali pandemii wiosną 2020 miały się odbyć wybory prezydenckie. PiS zależało, żeby odbyć je jak najszybciej i ich nie przesuwać, więc w wielkim pośpiechu i bałaganie organizowano wybory w pełni korespondencyjne.

  • Premier Mateusz Morawiecki 16 kwietnia 2020 roku wydał dwie decyzje, w których nakazał PWPW i Poczcie Polskiej druk i przygotowanie dystrybucji pakietów do głosowania korespondencyjnego. Zrobił to bezprawnie, bo nie było jeszcze wówczas specustawy o wyborach korespondencyjnych, a wyłączne prawo zlecania druku kart wyborczych i ich dystrybucji miała PKW.
  • Minister aktywów państwowych Jacek Sasin i minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński (lub ktoś przez niego upoważniony), na podstawie bezprawnej decyzji premiera, podjęli z PWPW i Pocztą Polską ustalenia dotyczące druku kart i ich dystrybucji.
  • Władze PWPW bezprawnie zmieniły ustalony przez PKW wzór karty wyborczej na wybory prezydenckie w 2020 roku.
  • Ktoś z rządu prawdopodobnie zatwierdził zmianę wzoru karty, nie mając do tego podstawy prawnej. Nie wiadomo czy zrobił to Sasin (któremu takie uprawnienie dała nieobowiązująca jeszcze wtedy specustawa o wyborach korespondencyjnych), Kamiński (który odpowiada za umowę z PWPW) czy jeszcze ktoś inny.
  • Władze Poczty Polskiej, nie dopilnowały procesu pakietowania kart – u jednego z podwykonawców pracujących dla PP doszło do wycieku i dziś fałszywe karty walają się po ulicach i w skrzynkach pocztowych mieszkańców wielu miast. 10 maja – w dniu planowanych pierwotnie wyborów, wiele osób, na znak protestu przeciwko pocztyliadzie, wrzucało je do skrzynek pocztowych.

Reszta jest historią – chociaż ważniejszą odpowiedzialność ma tutaj premier Morawiecki, to opinia publiczna przykleiła ją do Jacka Sasina i cała Polska śmiała się z wyborów Sasina za 70 milionów złotych (a jak się dziś okazuje, kwota była jeszcze wyższa).

Już w maju 2020 analizowaliśmy dokładnie, kto odpowiada za zmarnowanie milionów złotych na źle zaplanowane wybory. Wcześniej, jako pierwsi napisaliśmy, że rząd nie ma prawa zlecić druku kart do głosowania, bo jest to wyłączna kompetencja PKW, a covidowa specustawa nie była jeszcze wówczas przegłosowana.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Przeczytaj także:

Komentarze