0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Juan BARRETO / AFPPhoto by Juan BARRET...

Wenezuelska opozycjonistka nagrodzona za „podtrzymywanie płomienia demokracji w narastającym mroku” ukrywa się w stolicy Wenezueli Caracas, ale Kristian Berg Harpviken, dyrektor norweskiego Instytutu Noblowskiego, potwierdził jej udział w uroczystości w Oslo 10 grudnia 2025 roku.

Nagrodę odbierze w szczególnym czasie dla Wenezueli. Donald Trump straszy dyktatora Nicolasa Maduro interwencją zbrojną, która może wywołać geopolityczne reperkusje. Ojczyzna Machado pozostaje bowiem w strefie wpływów Rosji, która dostarcza jej broń oraz Chin, które inwestują w gospodarkę i są głównym nabywcą wenezuelskiej ropy.

Przeczytaj także:

Laureatka, która nie ma praw wyborczych

Na początku XXI wieku Maria Corina Machado założyła Súmate, organizację walczącą o prawa wyborców, która przewodziła nieudanej próbie odwołania ówczesnego lewicowego prezydenta Hugo Cháveza. W 2010 roku aktywistka zdobyła mandat w Zgromadzeniu Narodowym z najlepszym wynikiem w kraju. Od tego czasu podejmowała kolejne próby zjednoczenia podzielonej opozycji w Wenezueli. W październiku 2023 roku wygrała prawybory prezydenckie z ramienia partii Plataforma Unitaria Democrática.

Reżim prezydenta Nicolasa Maduro zadziałał błyskawicznie: wenezuelski Komisarz Wyborczy odebrał Machado prawa wyborcze na 15 lat, co kilka miesięcy później potwierdził Sąd Najwyższy. W efekcie polityczka poparła Edmundo Gonzáleza Urrutię jako kandydata opozycji na prezydenta w wyborach w lipcu 2024.

Według niezależnych sondaży zdecydowanie wyprzedzał Maduro i, jak stwierdziły niezależne organizacje monitorujące wenezuelskie wybory, pokonał dyktatora z dużą przewagą. Reżim ogłosił jednak zwycięstwo Maduro, a Urrutię oskarżył o dokonanie „aktów sabotażu wyborczego”. W efekcie González Urrutia wyjechał do Hiszpanii.

Po sfałszowanych wyborach Machado wyprowadziła tłumy protestujących Wenezuelczyków na ulice miast. W starciach z wojskiem i policją zginęło 25 osób (sama Machado została zatrzymana na kilka godzin). W ciągu kolejnych miesięcy aż dwa tysiące krytyków Maduro trafiło za kratki. Wśród nich, Alfredo Díaz, działacz opozycyjnej partii Akcja Demokratyczna, który też kwestionował wyniki wyborów. W ubiegłym tygodniu Díaz zmarł w więzieniu. Resort Służb Więziennych poinformował, że przyczyną zgonu był zawał serca.

Machado, wespół z Gonzálezem Urrutią, oskarżyli reżim Maduro o tortury na więźniach. Ich zdaniem Díaz jest siódmą „polityczną” ofiarą dyktatury spośród zatrzymanych po sfałszowanych wyborach. Stany Zjednoczone też potępiły „nikczemny charakter zbrodniczego reżimu” Maduro i wyraziły ubolewanie z powodu warunków przetrzymywania więźnia.

To nie pierwszy raz, gdy Stany Zjednoczone i Machado mówią jednym głosem.

Noblistka dziękuje Trumpowi i popiera Netanjahu

Wenezuelska polityczka została nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla przez Marco Rubio, sekretarza stanu w administracji Trumpa. „Wolność jest bliska” – powiedziała po ogłoszeniu jej wyboru. Nagrodę zadedykowała Wenezuelczykom i… prezydentowi USA.

W środę odbierze w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla w niezwykle symbolicznym momencie: od kilku miesięcy nad jej ojczyzną wisi groźba militarnej interwencji ze strony USA.

Amerykanie ściągnęli na Karaiby 15 tys. żołnierzy, lotniskowiec USS Gerald Ford, a w Trynidadzie i Tobago zainstalowali system radarowy. W ubiegłym tygodniu prezydent Donald Trump zapowiedział „całkowite zamknięcie” wenezuelskiej przestrzeni powietrznej. Wszystko pod pretekstem walki z przemytnikami narkotyków.

Trump uważa Maduro za „szefa narkotykowo-terrorystycznego kartelu, który zalewa USA śmiercionośnymi narkotykami”. Departament Stanu USA uznał tzw. Kartel Słońc za zagraniczną grupę terrorystyczną. Od początku operacji wojskowej – największej w regionie od czasu inwazji USA na Panamę w 1989 roku – Waszyngton zbombardował 20 statków na pełnym morzu i zabił ponad 70 osób.

Eksperci ONZ i organizacje praw człowieka, takie jak Amnesty International, uznali ataki za nielegalne. Amerykanie nie przedstawili bowiem żadnych dowodów na to, że ofiary były zamieszane w handel narkotykami.

Dziwić więc może, że laureatka Pokojowej Nagrody Nobla ani razu nie skrytykowała siłowych rozwiązań USA. „Eskalacja to jedyny sposób, aby zmusić Maduro do zrozumienia, że ​​czas odejść” – mówiła wręcz w październikowym wywiadzie dla „Bloomberg News”.

Machado stosuje taką samą retorykę jak Trump.

Powtarza m.in., że ​​Maduro jest szefem karteli narkotykowych i oskarża go o współpracę z Iranem oraz wspieranie organizacji terrorystycznych takich jak Hezbollah (dlatego Machado otwarcie popiera rządy Benjamina Netanjahu). Wielu komentatorów, w tym David Smilde, wieloletni badacz polityki wenezuelskiej na Uniwersytecie Tulane w Nowym Orleanie, uważa takie stwierdzenia za przesadne, o czym pisaliśmy w OKO.press.

Wenezuelka unika za to komentowania kontrowersyjnej polityki imigracyjnej USA, w tym przymusowych deportacji wenezuelskich migrantów, na przykład do więzień w Salwadorze.

Mówi za to: „W Waszyngtonie mamy najlepszego sojusznika naszej wolności”.

Machado i Trump chcą wysadzić Maduro

„Zbieżność dyskursu, a nawet programu politycznego nie jest przypadkowa. Jeśli zwrócimy uwagę na kontekst strategiczny, to Trump i Machado mają takie same interesy” – wyjaśnia w rozmowie z OKO.press Salvador Santino Regilme, politolog z Uniwersytetu w Lejdzie w Holandii.

Jego zdaniem Trump wykorzystuje groźby militarne, by forsować plan wysadzenia Maduro z fotela prezydenta.

„W przypadku obalenia reżimu Maduro Trump zyskałby dostęp do ropy naftowej, szansę na inwestycje w Wenezueli, a przede wszystkim utrzymanie regionu pod amerykańską dominacją. Dla Marii Machado, przy tak rozdrobnionej opozycji, to okazja dla zdobycia wyższego poparcia, zwłaszcza że amerykańskie inwestycje mogłyby dać nowe możliwości ekonomiczne Wenezuelczykom” – podkreśla politolog.

Podobnie zdanie ma dr María Puerta-Riera, badaczka ze Stowarzyszenia Studiów Latynoamerykańskich. „Bliskie relacje Marii Machado z administracją Trumpa wynikają nie tylko z potrzeby wsparcia wenezuelskiej opozycji w przeprowadzeniu ewentualnej transformacji. Machado postrzega Trumpa jako jedyny sposób na wymuszenie odejścia Maduro” – zapewnia w rozmowie z OKO.press.

Przypomnijmy, że Trump zaproponował prezydentowi Maduro w rozmowie telefonicznej dobrowolne opuszczenie Wenezueli. Mówiło się o wyjeździe dyktatora do Brazylii, ale dobrze poinformowana gazeta „Folha” zdementowała informacje.

Pomoc w rozwiązaniu sporu między USA i Wenezuelą zaoferowała ostatnio Panama. Jej wiceminister spraw zagranicznych Carlos Hoyos stwierdził w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji EFE, że prezydent José Raúl Mulino (będzie jednym z czterech prezydentów krajów Ameryki Łacińskiej, którzy wezmą udział w ceremonii wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla) nie wyklucza „tymczasowego azylu dla niektórych członków wenezuelskiego reżimu”, jeśli ułatwiłoby to rozwiązanie sytuacji w Wenezueli bez interwencji zbrojnej.

Zgodnie z konstytucją Wenezueli, w przypadku rezygnacji Maduro stanowisko przejęłaby wiceprezydentka Delcy Rodríguez, odpowiedzialna za gospodarkę. Jako tymczasowa prezydentka Rodríguez byłaby zobowiązana do przeprowadzenia nowych wyborów.

A to szansa dla opozycji, przede wszystkim dla prezydenta elekta Edmundo Gonzáleza. I oczywiście dla Machado, która już zapowiedziała, że jej obóz jest gotowy przejąć władzę i ma plan na pierwsze sto dni transformacji.

Reżim powiększa armię i szuka sojuszy

Sam Maduro robi dobrą minę do złej gry.

W odpowiedzi na groźby Waszyngtonu powiększył siły zbrojne o 56 tysięcy żołnierzy. Szef resortu obrony Boliwii Vladimir Padrino López zapewnił w sobotę, że Narodowe Siły Zbrojne są „bardziej niż gotowe” na każdą próbę agresji z zewnątrz. Tego samego dnia dyktator wziął udział w otwarciu nowej siedziby Boliwariańskiej Narodowej Akademii Policji. Uroczystość transmitowały państwowe media, a Maduro przekonywał, że kraj jest „wolny” od zorganizowanej przestępczości. Według „The New York Times” zaostrzył też środki „bezpieczeństwa osobistego”.

Dyktator szuka też pomocy u sojuszników. W weekend rozmawiał telefonicznie z Recepem Erdoğanem, prezydentem Turcji. Z zadowoleniem przyjął też głos wsparcia z Moskwy. „Okazujemy solidarność z Wenezuelą. Mamy nadzieję, że administracja Trumpa powstrzyma się od dalszego posuwania się w kierunku pełnoskalowego konfliktu” – powiedział Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych Rosji, cytowany przez TASS.

Moskwa nie tylko wyposażyła wenezuelskie siły zbrojne w systemy przeciwlotnicze, karabiny, śmigłowce i pojazdy opancerzone, ale także przez lata utrzymywała stały dopływ techników i doradców. Sytuację na Karaibach obserwują też Chiny, które są głównym odbiorcą wenezuelskiej ropy naftowej: importują 480 tys. baryłek ropy naftowej dziennie.

„Maduro nie ustąpi tylko dlatego, że Trump się tego domaga” – twierdzi politolog Santino Regilme z Uniwersytetu w Lejdzie. – „To wszystko jest element o wiele szerszej układanki geopolitycznej. Chiny i Rosja są zainteresowane utrzymaniem Maduro. Ale nie wiemy, jakie układy i interesy są teraz w grze. Możemy tylko spekulować, ale najbardziej możliwy wydaje się scenariusz, że Chiny i Rosja w pewnym stopniu zrezygnują ze swoich wpływów z Wenezueli. A w zamian dostaną zapewnienia, że Trump nie będzie się wtrącał w sprawy Tajwanu, a Rosji odpuści Europę, co jak wiemy, znajduje się w oficjalnej strategii Amerykanów”.

Czy szykuje się wojna? – pytam ekspertów.

Santino Regilme: „Nie sądzę, byśmy mieli do czynienia z pełnoskalową inwazją jak w Iraku. Trump będzie nadal wykorzystywał militarną propagandę, aby wymusić ustąpienie Maduro”.

„To jest główny cel rozmieszczenia sił zbrojnych USA na Karaibach” – dodaje badaczka ze Stowarzyszenia Studiów Latynoamerykańskich. Zwraca też uwagę, że wątpliwy argument o walce z narkotykami nie przekonuje większości Amerykanów. Co więcej, nawet zwolennicy Trumpa przedkładają sprawy wewnętrzne USA nad zagraniczne konflikty. Dlatego na razie są krytyczni wobec ewentualnych działań zbrojnych na Karaibach.

„Niewykluczone jednak, że jeśli prezydent Trump nie osiągnie celu, zamiast interwencji militarnej, może skierować swoją uwagę na inne konflikty, tak jak to już czynił przy innych okazjach (np. Gaza-Izrael i Rosja-Ukraina), a następnie powrócić ze zdwojoną siłą” – podkreśla dr Puerta-Riera.

Ukrywająca się przed reżimem Machado opublikowała w ostatnim roku dwie proklamacje, w których daje do zrozumienia rodakom, że ​​weźmie na siebie polityczną odpowiedzialność za ewentualną ofensywę Waszyngtonu przeciwko rządowi Maduro.

;
Na zdjęciu Szymon Opryszek
Szymon Opryszek

Reporter, absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i Szkoły Ekopoetyki. Pisze na temat praw człowieka, kryzysu klimatycznego i migracji. Za cykl reportaży „Moja zbrodnia, to mój paszport” nagrodzony w 2021 roku Piórem Nadziei Amnesty International. Jako reporter pracował w Afryce, na Kaukazie i Ameryce Łacińskiej. Autor książki reporterskiej „Woda. Historia pewnego porwania”, (Wydawnictwo Poznańskie, 2023). Wspólnie z Marią Hawranek wydał książki „Tańczymy już tylko w Zaduszki” (Wydawnictwo Znak, 2016) oraz „Wyhoduj sobie wolność” (Wydawnictwo Czarne, 2018). Mieszka w Krakowie.

Komentarze