Mimo sprzeciwu Konfederacji i części posłów PiS, Sejm przyjął nowelizację Kodeksu karnego zmieniającą definicję gwałtu. Przestępstwem będzie doprowadzenie do seksu mimo braku zgody drugiej osoby. „To wielki sukces” – mówi OKO.press Danuta Wawrowska, prawniczka, autorka ustawy
Sejm posiedzeniu w piątek 28 czerwca 2024 roku przegłosował projekt nowelizacji Kodeksu karnego zmieniający prawną kwalifikację gwałtu. W głosowaniu nad zmianą definicji gwałtu wzięło udział 426 posłów i posłanek. Za było 335 osób, przeciw – 44. Wstrzymało się 47. Ustawa trafi teraz do Senatu, potem musi zostać podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę.
O zmianę Kodeksu karnego w tej kwestii od lat walczyła Lewica. Ustawa trafi teraz do Senatu. Pierwszy projekt wpłynął do Sejmu w 2021 roku, ale trafił do sejmowej „zamrażarki”. Przedstawicielką wnioskodawczyń – posłanek KO, Lewicy i Trzeciej Drogi – jest Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy. A autorką projektu prawniczka Danuta Wawrowska.
„Jestem szczęśliwa, to wielki sukces. Walczyłam o zmianę definicji gwałtu cztery lata. Po pierwszym czytaniu ustawy wierzyłam, że ochrona przed przemocą seksualną to sprawa ponadpartyjna. Myślę, że dla każdej z partii było ważne, by poprzeć zmiany. Nie spodziewałam się aż tak spektakularnego wyniku głosowania. Okazało się, że ochrona przed przemocą seksualną jest niepolityczna” – mówi OKO.press Danuta Wawrowska.
Projekt popierały Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga. Sprzeciwiała mu się Konfederacja i część posłów PiS. Jak rozłożyły się głosy w Sejmie?
„Za” było:
Przeciw głosowało:
Do tej pory art. 197 Kodeksu karnego przewidywał kary od dwóch do 15 lat więzienia za doprowadzenie przemocą, groźbą lub podstępem do obcowania płciowego.
To definicja, która w polskim prawie nie została zmieniona od blisko 100 lat. Oznaczała, że według polskiego prawodawstwa
brak zgody na czynności seksualne nie wystarczał do stwierdzenia przestępstwa.
Tak skonstruowany przepis sprawił, że śledztwo i proces skupiały się wokół tego, jak intensywnie ofiara się broniła przed gwałtem. Dopiero krzyk i opór ofiary sprawiały, że dane zachowanie mogło być kwalifikowane jako gwałt. W praktyce zgwałcone osoby, zamiast udowadniać winę sprawcy, musiały przekonywać, że odpowiednio się broniły przed przemocą. A ofiara często się nie bronią, bo nie mają siły, przeżywają efekt zamrożenia.
Tak została potraktowana przez prokuraturę Anna Ratajczak, która została zgwałcona przez mężczyznę, którego poznała w trakcie pracy na jednym z poznańskich ogródków działkowych w czerwcu 2023 roku. Przez rok czekała na wszczęcie postępowania w sprawie przestępstwa gwałtu, które zgłosiła na policję tego samego dnia, licząc na sprawiedliwość. Ale się nie doczekała. Jej historię opisywaliśmy w OKO.press:
Przyjęta przez Sejm ustawa spełnia obowiązek Polski wynikający z Konwencji Rady Europy o zapobieganiu zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej stworzony w Stambule. Nowelizacja ma zmienić praktykę stosowania przepisów zgodnie z ochroną praw człowieka. Dzięki nowelizacji karalne będzie także doprowadzenie
do seksu pomimo braku zgody.
„Jeżeli projekt przejdzie przez Senat, zostanie podpisany przez prezydenta, będziemy mieli pół roku na przystosowanie przepisów do zmian. Oznacza to, że zanim wejdą w życie powstanie wcześniej linia orzecznictwa, by sądy nie miały wątpliwości, jak stosować przepis” – mówi Wawrowska.
Zmianie definicji gwałtu sprzeciwiał się podczas swojej władzy rząd PiS. Mimo tego, że apelował o nią Rzecznik Praw Obywatelskich. Ostatnio w 2022 roku. Do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pisał wtedy:
„Postuluję, by podnieść poziom ochrony osób doświadczających przemocy seksualnej w taki sposób, by skuteczne sankcje groziły za każdy niekonsensualny akt seksualny niezależnie od środków, do których w celu jego dokonania ubiegł się sprawca przemocy seksualnej i niezależnie od cech jego »ofiary« takich jak wiek, choroba, bezradność, stosunek zależności czy jakiejkolwiek innej okoliczności wpływającej na niemożność wyrażenia przez nią pozytywnej, tj. świadomej i dobrowolnej, zgody”.
Ale rząd nie reagował na apele RPO. Tymczasem do zmiany definicji gwałtu zobowiązuje nas m.in. Konwencja stambulska, (antyprzemocowa, czyli Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej). Polska jest jej sygnatariuszem (podpisaliśmy ją w 2012 roku, a w życie weszła w 2015 roku). Tyle tylko, że PiS Konwencji stambulskiej nienawidził.
Część posłów PiS nie rozumie, że zmiana definicji gwałtu zwiększyłaby ochronę kobiet, które były nieprzytomne, spały i nie miały możliwości bronić się przed gwałtem. Marcin Warchoł, poseł PiS (wstrzymał się od głosu) twierdził, że „trzeba zbadać jego zgodność z Konstytucją”. I zachwalał obowiązujące prawo.
Podczas debaty w Sejmie nad zmianą definicji gwałtu w środę 26 czerwca poseł PiS Grzegorz Lorek (głosował przeciw) przekonywał, że nowa definicja gwałtu to „prezent dla mściwych kobiet":
Konfederacja przekonywała, że zmiana definicji gwałtu oznacza „brak domniemania zgody”. Sławomir Mentzen twierdził, że po zmianie prawa to mężczyzna musiałby udowodnić swoją niewinność. „To jest prosta droga do złamania życia tysiącom mężczyzn. Czyste barbarzyństwo, na które nie ma miejsca w cywilizowanym systemie prawnym” – pisał poseł Konfederacji na Twitterze. Nie ma racji.
Nowelizacja definicji gwałtu nie doprowadzi do braku domniemania niewinności. Powód? Domniemanie niewinności to zasada określona konstytucyjnie. Według niej oskarżonego „należy traktować jak niewinnego, dopóki nie zostanie mu udowodniona wina”. Określa ją art. 42 ust. 3 Konstytucji RP, który brzmi:
„Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu”.
Podobnie jest ona sformułowana w art. 6 ust. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Skąd się bierze przywiązanie do koncepcji „Nie krzyczała – nie było gwałtu”? Takie podejście – zauważają eksperci – jest wyrazem teorii wolności seksualnej, która uwypukla konieczność wyrażenia sprzeciwu wobec niechcianych zachowań seksualnych. Współczesne standardy ochrony praw człowieka mówią jednak o autonomii seksualnej, która kładzie nacisk na świadomą zgodę, wolną od przymusu, strachu i dezorientacji.
Definicja gwałtu została zmieniona na taką, która zakłada brak zgody wcześniej w wielu krajach europejskich. "To Austria, Belgia, Chorwacja, Cypr, Dania, Finlandia, Grecja, Hiszpania, Irlandia, Islandia, Luksemburg, Słowenia, Malta, Niemcy, Szwecja, Wielka Brytania. Ale też w Kanadzie i innych krajach całego świata. W Irlandii – najbliższej nam kulturowo – zmianę definicji gwałtu wprowadzono 30 lat temu” – mówiła Kucharska-Dziedzic w Sejmie.
„W tych krajach została zrobiona ewaluacja, jak zadziałała zmiana definicji gwałtu. W żadnym z nich nie stwierdzono większej liczby fałszywych doniesień o przestępstwach zgwałcenia. Winę trzeba udowodnić, czy mówimy o kradzieży, morderstwie czy gwałcie. Jeżeli prokurator nie znajdzie dowodu, nie udowodni winy. Proste jak budowa cepa” – mówiła Kucharska-Dziedzic. I dodała: „Zgoda to nie jest nowe pojęcie, system karny sobie z nim radzi. Jestem pełna wiary, że zachowacie się państwo tak, jak powinniście w trosce o skrzywdzonych, słabszych i potrzebujących pomocy”.
„To projekt, na który od lat czekają tysiące kobiet w Polsce. Jeśli kobieta niewystarczająco się broniła, niewystarczająco krzyczała, może nie została pobita, prawo było ślepe. Jest, bo mówi jasno, że seks bez zgody jest po prostu gwałtem” – mówiła w Sejmie posłanka KO Monika Rosa.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze