Część członków nowej KRS uważa, że sędzia Łukasz Biliński ma jednak zostać odsunięty od sądzenia ulicznych protestów. Nie uznają oni bowiem decyzji prezes Sądu Okręgowego w Warszawie, która wzięła w obronę sędziego Bilińskiego. Zagrożono jej nawet dyscyplinarką
„To jakiś kabaret. Idą na ostro. Tworzą jakiś drugi obieg prawny” – mówi anonimowo OKO.press znany prawnik. To jego krótki komentarz do wolty, jaką w środę 24 lipca 2019 wykonała nowa Krajowa Rada Sądownictwa w głośnej już sprawie sędziego Łukasza Bilińskiego.
Biliński sądził obywateli oskarżanych przez policję o blokowanie miesięcznicy smoleńskiej, blokowanie marszów narodowców, czy za protesty pod Sejmem. Powołując się na Konstytucję, uniewinniał ich, dając szerokie prawo do protestów.
Jego orzeczenia były głośne. Z wydawało się prostych spraw o wykroczenia, robił sprawy o obronie wartości konstytucyjnych i praw człowieka. To nie mogło się podobać władzy.
Nowa KRS, którą posłowie PiS i Kukiz'15 powołali w niekonstytucyjny sposób, zajęła się w środę odwołaniem sędziego Bilińskiego od decyzji prezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Macieja Mitery (jednocześnie członka KRS i jej rzecznika). Mitera na początku lipca przeniósł Bilińskiego z likwidowanego wydziału karnego do wydziału rodzinnego, wbrew jego woli. W ten sposób Biliński został odsunięty od sądzenia uczestników protestów antyrządowych.
OKO.press pisało o tej sprawie:
Decyzję Mitery w poniedziałek 22 lipca uchyliła jednak niespodziewanie prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanna Bitner. Uznała ją za sprzeczną z prawem, bo nie została zaopiniowana przez Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie. W normalnych warunkach oznaczałoby to, że odwołanie sędziego Bilińskiego od decyzji, którą skasowano, jest bezprzedmiotowe i nowa KRS powinna umorzyć sprawę.
Pisaliśmy o tym we wtorek, 23 lipca:
Tak się jednak nie stało. W środę nowa KRS poszła na ostro w tej sprawie. Ton dyskusji o przeniesieniu sędziego Bilińskiego nadawał Maciej Nawacki, członek zespołu KRS, który przedstawiał rekomendację zespołu dla całej KRS. Nawacki jest też prezesem Sądu Rejonowego w Olsztynie (z nominacji ministra Ziobry), a niedawno dostał awans od KRS - w której zasiada - na sędziego sądu okręgowego.
Omawiając odwołanie Bilińskiego zachowywał się pewnie, tak jakby sprawa była oczywista i nie ma o czym rozmawiać.
Przesądził, że odwołanie Bilińskiego nie zostało wycofane, choć pełnomocnik sędziego napisał, że sprawa jest bezprzedmiotowa. Uznał więc, że KRS ma prawo je rozpoznać.
Zaatakował też prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joannę Bitner. Zarzucił jej, że uchylając decyzję prezesa Mitery, przekroczyła swoje kompetencje i wkroczyła w kompetencje KRS. Bo w jego ocenie tylko KRS może oceniać legalność decyzji prezesa sądu rejonowego, który ma prawo do autonomii decyzji. Nawacki oznajmił, że KRS nie jest związana oceną prawną Bitner.
Na tym nie poprzestał. Podkreślił, że komisja dyscyplinarna KRS może wszcząć z urzędu postępowanie wobec prezes Bitner z uwagi na „przekroczenie kompetencji”.
Wtedy zareagowała Dagmara Pawełczyk-Woicka, na co dzień prezes Sądu Okręgowego w Krakowie (z nominacji ministra Ziobry). Wstawiła się nieco za Bitner, podkreślając, że prezes sądu okręgowego w ramach nadzoru administracyjnego ma jednak jakąś władzę nad podległym jej prezesem sądu rejonowego. Mówiła, że Bitner mogła tak zinterpretować prawo i miała prawo do swojej decyzji. Choć ona merytorycznie się z nią nie zgadza i uważa, że decyzja Bitner jest prawnie bezskuteczna. Pawełczyk-Woicka oburzyła się jednak na Nawackiego za to, że od razu mówi o dyscyplinarce dla Bitner.
Więcej głosów sprzeciwu nie było, więc nowa KRS dokończyła procedowanie odwołania Bilińskiego. Zespół, na którego czele stoi Nawacki, uznał, że decyzja o jego przeniesieniu z wydziału karnego do rodzinnego jest zasadna. Bo jest jednym z dwóch sędziów o najkrótszym stażu pracy i powinno się przenieść akurat jego, bo sądzi wykroczenia, które szybko może pokończyć. Nawacki nic nie powiedział o jakości pracy i orzecznictwa Bilińskiego (które jest głośne i bez wątpienia przejdzie do historii sądownictwa).
Zespół Nawackiego nie uznał też, że Mitera musiał poczekać z wydaniem decyzji do czasu wydania opinii przez Kolegium Sądu Okręgowego. Kolegium odroczyło jej wydanie do czasu wydania wyroku przez TSUE dotyczącego legalności nowej KRS. Nawacki przekonywał, że wydanie opinii to prawo Kolegium, ale jeśli jej nie wydaje, to prezes sądu nie musi na nią czekać. Bo brak opinii Kolegium nie może torpedować „zarządzania” sądem. Wtórowała mu w tym Pawełczyk-Woicka. Jednak zdaniem niezależnych sędziów opinia Kolegium, jaka by nie była, jest niezbędna do wydania decyzji przez prezesa sądu.
Ponadto Nawacki za niezasadny uznał wniosek Bilińskiego, by zawiesić rozpoznanie jego odwołania do czasu wydania wyroku przez TSUE.
Ostatecznie zespół KRS jednomyślnie zarekomendował oddalenie odwołania Bilińskiego. Cała KRS decyzję ma podjąć w czwartek, 25 lipca. Prawdopodobne jest, że oddali odwołanie. Taka decyzja dla Bilińskiego będzie oznaczać pat prawny.
Z jednej strony bowiem obowiązuje decyzja prezes Bitner uchylająca jego przeniesienie. Może ją jeszcze skontrolować prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie. A z drugiej strony będzie decyzja nowej KRS, która może uznać uchyloną decyzję Mitery za legalną.
Pytanie brzmi: jak się zachowa Maciej Mitera? Czy jako prezes sądu rejonowego zastosuje się do decyzji będącej nad nim prezes sądu okręgowego Joanny Bitner i przydzieli Bilińskiego do nowego wydziału karnego? Czy też uzna, że ważniejsza jest decyzja kolegów z KRS, do której należy, i nakaże Bilińskiemu zgłosić się w wydziale rodzinnym.
Mitera w środę nie brał udziału w tym posiedzeniu KRS. Gdy doszło do dyskusji o prezes Bitner, z sali wyszedł też Dariusz Drajewicz, który jest zastępcą Bitner w sądzie. Swoje wyjście tłumaczył obowiązkami w sądzie.
Sędzia Biliński od decyzji KRS będzie mógł się odwołać do Sądu Najwyższego, tak jak sędzia Waldemar Żurek, były rzecznik legalnej KRS (rozwiązanej przez PiS). Żurka do innego wydziału przeniosła Dagmara Pawełczyk-Woicka. KRS, w której Pawełczyk-Woicka zasiada, nie uznała jego odwołania, a Sąd Najwyższy, do którego zwrócił się Żurek, zadał pytania prawne do TSUE. OKO.press pisało o sprawie Waldemara Żurka:
W środę nowa KRS podjęła też decyzję, że odroczy opiniowanie awansów do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jak pisaliśmy w OKO.press, o awans ubiega się główny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów Piotr Schab, który wraz z zastępcami ściga sędziów znanych z obrony niezależności sądów. Do sprawy Schaba KRS wróci we wrześniu, bo jak pisaliśmy, Sąd Apelacyjny w Warszawie nie przesłał jego zgłoszenia.
Sąd go nie przesłał, bo w sprawie Schaba samorząd sędziowski też odmówił wydania opinii do czasu wyroku TSUE. Co zrobi na jesieni nowa KRS? Wyda decyzję bez zgłoszenia kandydatury Schaba, czy też znajdzie sposób jak obejść brak akt z jego zgłoszeniem. Na razie KRS ustaliło, że zaprosi sędziego Schaba na wysłuchanie.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze