Jarosław Kaczyński mówi: nie wprowadziliśmy stanu klęski żywiołowej, bo to koszt dla państwa przez odszkodowania. To stara śpiewka obozu władzy. Prezes PiS dodał do niej teorię spiskową: opozycja chciała dać zarobić prawnikom
Wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla „Gazety Polskiej” jest pełny typowych dla tego polityka oskarżeń bez dowodów w złym, starym stylu: „wiem, ale nie powiem”. Prezes PiS dzieli się też swoim zdaniem o opozycji:
Uwagę OKO.press zwróciło jednak coś innego. Przytoczmy jeden obszerny cytat w całości:
„Propozycja opozycji zakładająca wykorzystanie stanu nadzwyczajnego do przesunięcia wyborów, oznaczałaby potraktowanie skutku jako przesłanki, czyli dopuszczenie się ciężkiego i ewidentnego deliktu konstytucyjnego. Nasze działanie w tym kierunku jest zatem wykluczone” - mówi Kaczyński w rozmowie z Tomaszem Sakiewiczem i Katarzyną Gójską-Hejke.
I kontynuuje:
„Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, iż wprowadzenie stanu klęski uruchomiłoby tzw. przemysł prawniczy w kierunku uzyskiwania odszkodowań. Nie można zresztą wykluczyć, mając w pamięci aferę reprywatyzacyjną w Warszawie, na której część kancelarii po prostu się obłowiła, że to był jeden z motywów działania opozycji i części popierających ją w tym środowisk prawniczych. Być może widzieli w tym szanse na duży zarobek".
Nie można wykluczyć, iż nawet krótkotrwały stan nadzwyczajny spowodowałby podstawy do skutecznego ubiegania się o odszkodowania
Prześledźmy sposób myślenia prezesa PiS. Według niego wprowadzenie stanu nadzwyczajnego (tutaj stanu klęski żywiołowej, ale Kaczyński zapewne celowo go nie wymienia, aby stworzyć wrażenie, że opozycja chciała wprowadzić stan wyjątkowy) oznacza ogromne odszkodowania. Opozycja chciała ten stan wprowadzić celowo, żeby zaprzyjaźnieni z nią prawnicy zarobili na pozwach. Kto jeszcze miałby na tym skorzystać? Zagraniczne koncerny.
Szkopuł w tym, że misterna konstrukcja zbudowana przez prezesa Kaczyńskiego wywraca się już na pierwszym założeniu. W OKO.press pisaliśmy o tym kilkukrotnie: wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nie oznacza ogromnych odszkodowań wypłacanych przez Skarb Państwa.
Weryfikowaliśmy to twierdzenie ponieważ było stałym fragmentem politycznej gry w wykonaniu PiS. Stanisław Karczewski w TVP 1 mówił 6 kwietnia, że wprawdzie finanse publiczne są w bardzo dobrym stanie, ale stan klęski żywiołowej pociąga za sobą ogromne koszty. Według wicemarszałka Senatu doprowadziłoby to w krótkim czasie do zrujnowania finansów publicznych.
Tego samego dnia podobnie mówił minister pocztowiec Jacek Sasin: „To byłaby kompletna ruina w tej chwili budżetu państwa, czyli doprowadzilibyśmy w prosty sposób do niewypłacalności Polski”.
„Na podstawie ustawy z 2002 roku o odszkodowaniach za ograniczenie praw obywatelskich z powodu wprowadzenia stanów nadzwyczajnych, wielomilionowe odszkodowania w ogóle nie są możliwe.
Te pogłoski to czysta, interesowna manipulacja, mająca obrzydzić samą ideę formalnego ogłoszenia stanu klęski żywiołowej' - tłumaczyła prof. Ewa Łętowska - sędzia TK w stanie spoczynku, była Rzeczniczka Praw Obywatelskich, była sędzia NSA.
Profesor Łętowska wyjaśniała też w wywiadzie z OKO.press, jaki będzie los takiego wniosku o odszkodowanie w związku z ewentualnym wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej:
„Ustawa z 2002 roku określa, że wnioski o odszkodowanie mają być składane do wojewody. I on jakieś groszowe odszkodowanie pewnie da, a jak się komuś to nie spodoba, to będzie mógł pójść do sądu powszechnego. Sądy bez doświadczenia w takich sprawach, będą je mieliły z trudem.
Wyliczenie straty będzie się przerzucać na biegłych. I widzę już te procesy ciągnące się latami. Firmy na tych procesach nic nie ugrają. Bo przecież różnica między wartością firmy po kryzysie i przed epidemią, nie jest tylko konsekwencją wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, ale samej epidemii.
Mówienie więc, że nie można wprowadzić stanu klęski żywiołowej, ponieważ grożą gigantyczne odszkodowania to szwindel.
Tym bardziej, że sytuacja obecna, gdy mamy stan nadzwyczajny de facto, bez jego wprowadzania, jest z punktu widzenia odszkodowań paradoksalna.
W stanach »normalnych«, a podobno taki teraz mamy, należy się pełne odszkodowanie, obejmujące też doznaną stratę, ale również utracony zysk”.
Pełną argumentację prof. Łętowskiej można podsumować tak:
W żaden sposób nie oznacza to masowego wypłacania odszkodowań firmom przez państwo.
Prof. Łętowska nie jest osamotniona w takiej opinii. Wśród prawników panuje na ten temat konsensus, że budżet państwa nie ucierpiałby na ewentualnych odszkodowaniach.
„Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nie ma żadnego bezpośredniego znaczenia dla finansów państwa” - powiedział portalowi money.pl prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Podobne opinie wyrażał prof. Ryszard Piotrowski na łamach rmf24.pl.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze