W Polsce przeżywamy czwartą falę pandemii. Codziennie czytamy o wielu tysiącach nowych zakażeń SARS-CoV-2 (dziś, 20 grudnia akurat liczba ta jest mniejsza – 9 609, ale dane z niedzieli są zawsze niższe). Część z tych osób (zwłaszcza nieszczepionych) trafi do szpitali, a kolejna część spośród hospitalizowanych pacjentów niestety umrze.
Wiemy, że najlepszą ochroną przed ciężkim przebiegiem choroby są szczepienia. Ale, po pierwsze, nie wszyscy mogą się szczepić, ponadto u niektórych z nas szczepionki wywołują słabszą odpowiedź immunologiczną. Między innymi dlatego firmy farmaceutyczne od początku pandemii usilnie poszukują innej broni przeciw wirusowi – prostych w użyciu, najlepiej doustnych, leków hamujących namnażanie SARS-CoV-2 w naszych organizmach.
Póki leku nie dostaniemy, radość nie jest pełna
O postępie tych badań piszemy regularnie w OKO.press. Niedawno o dwóch takich specyfikach – molnupiravirze produkowanym przez firmę Merck i paxlovidzie Pfizera, a także innych próbach terapii, rozmawialiśmy z prof. Wojciechem Szczeklikiem, szefem Kliniki Intensywnej Terapii i Anestezjologii w 5 Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką w Krakowie.
W czasie, gdy prowadziliśmy tę rozmowę, molnupiravir został już dopuszczony do użycia w Wielkiej Brytanii. Europejska Agencja Leków zaczęła też rozpatrywać wniosek producenta o dopuszczenie tego preparatu na rynek europejski.
Z wczesnych badań wynikało, że lek ten, o ile zastosuje się go we wczesnym etapie choroby, tj. do 5 dni od diagnozy, może być skuteczny w zapobieganiu hospitalizacjom i zgonom nawet w 50 proc. (W międzyczasie ów procent uległ obniżeniu do 30, ale i tak jest o co walczyć. Obniżenie o 30 proc. ryzyka trafienia do szpitala i zgonu, to gra warta świeczki).
14 listopada cieszyliśmy się z prof. Szczeklikiem z zapowiedzi rządu, że Polska włączyła się już w proces zakupu molnupiraviru przez Unię.
Według urzędników miał się on pojawić w kraju na początku lub – najpewniej – w połowie grudnia.
“Póki leku nie dostaniemy, radość nie jest pełna” – powiedział OKO.press prof. Szczeklik.
Agencja Rezerw milczy
W ostatnich dniach o molnupiravirze w Polsce było jeszcze cicho, za to pojawiły się informacje o braku leków stosowanych już od wielu miesięcy w leczeniu szpitalnym COVID-19.
16 grudnia 2021 dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej alarmował na Twitterze:
“Z wielu szpitali w kraju dostajemy ten sam sygnał – brak leków przeciw COVID-19. W rządowej agencji rezerw nie można zamówić leku przeciwwirusowego (remdesiwir) ani leku ratującego pacjentów przed wstrząsem cytokoninowym (tocilizumab). Same łóżka nie leczą”.
Napisałem 18 grudnia do Agencji Rezerw Materiałowych (telefonu nikt nie odbiera) z prośbą o informację, jak wyglądają zapasy tych leków. Jak dotąd, nie doczekałem się odpowiedzi.
W międzyczasie, w niedzielę 19 grudnia, rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował, że w czwartek (16 grudnia) do Polski trafiło 42 tys. dawek remdesiwiru, docierają też tocilizumab i monlupiravir (cyt. za PAP).
A zatem było coś na rzeczy, skoro ministerstwo uspakajało w kwestii zakupu przez Polskę leków.
Dlaczego dopiero „w tym tygodniu”?
Zwróćmy uwagę, że przy okazji rządzący po raz kolejny postanowili pochwalić się zakupem nowej tabletki na COVID.
PAP cytuje też wiceministra zdrowia Waldemara Kraskę:
“Minister poinformował, że pierwsza partia leków na COVID [wspomniany molnupiravir] dotarła już do Polski. I tu najciekawsza wiadomość: “»W tym tygodniu eksperci zdecydują komu i gdzie będą dystrybuowane« – powiedział Kraska”.
Dlaczego dopiero “w tym tygodniu?”. Przecież o tym, że lek dotrze do kraju, było wiadomo od dość dawna. Czy eksperci nie powinni opracować planu dystrybucji zaraz po tym, kiedy Polska lek zamówiła?
To rzeczywiście wymaga chwili zastanowienia. Lek według wcześniejszych zapowiedzi rządu będzie podawany tylko ściśle określonej, wybranej grupie pacjentów. Powinni go otrzymać ci, którym grozi ciężki przebieg choroby, a więc starsi, osoby z tzw. wielochorobowością, mający niedobry immunologiczne, prawdopodobnie chorzy na nowotwory, a być może także nieszczepieni, których już nie zdąży się zaszczepić, a zakazili się SARS-CoV-2.
Trzeba takie osoby po pierwsze przebadać w kierunku wirusa, a następnie wyłapać i zakwalifikować do szybkiej kuracji molnupiravirem. Kto ma to robić? Pewnie lekarze POZ. Gdzie w pierwszej kolejności wysyłać lek? Może do tych rejonów, gdzie wykrywa się najwyższy poziom zakażeń.
A więc jest nad czym myśleć, ale dlaczego przystępuje się do tego dopiero teraz? Wygląda na to, że prof. Szczeklik wykrakał opóźnienia.
Rząd ma czas
Określenie “w tym tygodniu” jest wprawdzie dość pojemne. Może to być poniedziałek, ale może być też piątek, a nawet sobota.
Rząd postępuje tak, jakby się nic nie działo. A przecież każdy dzień straty w dystrybucji leku oznacza, że pewnej liczby osób nie ochronimy przed ciężkim przebiegiem choroby i być może zgonem.
Wirus znów jest przed nami. Rząd ma czas. Czyżbyśmy zamierzali oszczędzać lek na piątą falę, którą już zapowiadają rządzący?
O zakupie innej tabletki – paxlovidu przez Polskę na razie nic nie słyszymy. Europejska Agencja Leków nie dopuściła go jeszcze na rynek, aczkolwiek 16 grudnia wydała rekomendacje dotyczące stosowania go w sytuacjach nagłych.
“Lek może być stosowany w leczeniu osób dorosłych chorujących na COVID-19, którzy nie wymagają podawania tlenu, ale u których występuje ryzyko rozwinięcia ciężkiej formy tej choroby” – oznajmiła Agencja.
Dodajmy, że skuteczność paxlovidu jest znacznie wyższa niż molnupiraviru. Pięć dni temu lek. Bartosz Fiałek twitował: “Świetne wieści od Pfizera ws. ich leku opracowanego w celu terapii COVID-19. (…) paxlovid redukuje ryzyko hospitalizacji i zgonu z powodu choroby o 89 proc!”.
Paxlovid też trzeba podawać szybko na początku infekcji.
Jeżeli dojdzie do zakupu tego leku przez rząd, a preparat z pewnością by się nam przydał, namawiam, by już teraz zastanowić się nad jego dystrybucją.
Dlaczego nie kupujemy przeciwciał?
I na koniec jeszcze kwestia jednej grupy leków, również do wczesnego stosowania, na początku infekcji. Chodzi tu o przeciwciała monoklonalne, które po pierwsze są drogie (molnupiravir i paxlovid też nie należą do tanich – koszt terapii to ok. 700 dolarów), a po drugie mają postać dożylnych wlewów i nie można ich tak jak tabletki przyjmować w domu.
Leki te mają jednak dość wysoką skuteczność. Wchodzi ich na rynek coraz więcej, także w Europie. W Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie ich użycie stało się normą, u nas w Polsce niestety w ogóle ich nie ma.
W Stanach kombinacje takich monoklonalnych przeciwciał produkuje pełną parą kilka firm. Bardzo łatwo dostać akceptację ubezpieczalni na ich użycie. Stosuje się je u niehospitalizowanych pacjentów z łagodnym lub średnio nasilonym przebiegiem COVID, co do których istnieje obawa, że choroba może przybrać ciężki obrót. Leki podaje się ambulatoryjnie. Ich działanie bywa spektakularne, temperatura chorego potrafi spaść gwałtownie w ciągu doby.
W Polsce nie tylko ich nie ma, ale w ogóle się o tym braku nie dyskutuje.
Rozmawiałem z kilkoma lekarzami na ich temat. W tych rozmowach powtarzał się wątek wysokiej ceny [przykładowo jedna dawka REGN-COV2 kosztuje od 1500 do 2000 euro, ale jak to się porówna z kosztem leczenia osoby ciężko chorej na COVID w szpitalu, to i tak nie jest to wielka kwota], a także kłopotów z podawaniem leku. W Polsce pewnie trzeba by to robić w szpitalach, a te są zapchane. W Stanach wlewy takie robi się ambulatoryjnie.
Tak czy inaczej, nie można powiedzieć, że nasz kraj stosuje wszystkie dostępne środki na wojnie z wirusem. Co gorsze, jeśli je kupujemy, nie potrafimy się sprężyć, by je jak najszybciej, najefektywniej zastosować.
"Wiemy, że najlepszą ochroną przed ciężkim przebiegiem choroby są szczepienia. Ale, po pierwsze, nie wszyscy mogą się szczepić, ponadto u niektórych z nas szczepionki wywołują słabszą odpowiedź immunologiczną."
Co oznacza, że wszelkie obostrzenia są nieskuteczne bowiem NIESKUTECZNE SZCZEPIENIA SĄ _NAJLEPSZĄ_ FORMA OCHRONY.
A o całkowitej nieskuteczności boosterów i ochrony po 7 miesiącach mówi THE LANCET.
O nieskuteczności w zakresie zarażania innych też mówi THE LANCET
https://archive.md/nxlOM
https://archive.md/DjkZB
.
Zacznijmy szukać od czego media odwracają uwagę całą tą "epidemią". Upadek demokracji, narastanie totalitaryzmu i kontroli? Cyfrowa waluta celem zniewolenia do reszty? Utrata wszelkiej wartości przez złotówkę już wkrótce i utrata oszczędności życia? Poczytajcie sobie o hiperinflacji w latach 1918-1924 i 1980. Ile wtedy straciła waluta? Co stało się z oszczędnościami ludzi? Czy wszyscy uczciwie pracujący ludzie otrzymali godziwą emeryturę po inflacji? Czy jest sens odkładać na emeryturę? Czy emeryci (seniorzy) nie stanowią problemu dla obecnego systemu? Może opłaca się więœc pozbyć seniorów by nie stanowili obciążenia dla systemu i stąd wirus, który tak na prawdę wyrządza mocne szkody jedynie w tej grupie wiekowej.
.
Wszystkich innych proszę o szukanie innych rzeczy od których odwracana jest nasza uwaga i dzielenie się spostrzeżeniami.
A ja proszę o zbadanie się u (dobrego!) psychoterapeuty, bo coś ewidentnie jest na rzeczy. Może długi Covid?
Panie Tomaszu, takie sugestie są dowodem ignorancji i chamstwa na poziomie ekipy Simona. Z jakichś przyczyn te przypadłości stały się prawdopodobnie elementem Pana osobowości i żaden test ani szczepionka tego raczej nie zmieni.
Ale nie można odmówić racji. Przy okazji pandemii i pod pozorem ochrony obywateli dzieją się rzeczy nie do pomyślenia gdyby jej nie było i godzące w prawa człowieka. Ja akurat zaszczepiona jestem, ale ta presja, ta wręcz religia szczepionkowa mnie mierzi w najwyższym stopniu. Dla mnie rażąca jest wręcz nierzetelność mediów w przedstawianiu faktów. Jak wtedy, gdy zawrzeszczały wszystkich wskazujących na związek szczepień z odczytami poszczepiennymi gdy Komisja Europejska temu przeczyła. Bezmyślnie potakiwali, że związku nie ma. A tymczasem jeszcze zanim Komisja przyznała, że jednak związek jest Daily Telegraf opublikował artykuł, w którym wskazał, że Kanada zaprzestane szczepić Astrą kobiety powyżej 50 r.ż z powodu tych ciężkich odczynów, a robi to „ze względu na dane pozyskane z Europy”.
Nie ma żadnej zdrowej dyskusji. Żadnej. Mamy religię szczepionkową. Totalna cisza o konfliktach interesów specjalistów, na których powołuje się KE z firmami farmaceutycznymi, w szczególności Pfizerem, który sponsorował niektóre ich badania m. In. W dziedzinie szczepień. To nota bene też ujawniono w Kanadzie. Totalna cisza o słynnym przecież we Francji wywiadzie noblisty z dziedziny wirusologii – odkrywcy wirusa AIDS- który twierdzi, że masowe szczepienia przyczyniają się do powstawania szczepów bardziej „zjadliwych”, niż to miałoby miejsce gdyby szczepień nie było. Ten wirusolog odradza szczepienia dzieci wskazując na kompletny brak danych dotyczących odległych w czasie skutków szczepienia i brak w ogóle takich badań oraz wysokie jego zdaniem ryzyko wpływu szczepienia na powstawanie nowotworów w szczególności tkanek miękkich. On też się nie zna, jest płaskoziemcem i nie wie o czym mówi, wirusolog- noblista? Jeśli tak, to dlaczego nikt nie podejmuje z nim rzeczowej polemiki, do której zresztą wezwał także i w wywiadzie? Nawet Oko Press ma ciężki grzech indoktrynacji na sumieniu i braku obiektywizmu.
Szkoda, że nie napiszecie, że od dawna istnieją skuteczne leki (na których big pharma nie jest w stanie zarobić gigantycznych pieniędzy) , że Remdesivir nie wykazuje korzyści z zastosowania w leczeniu covid za to może toksycznie działać na nerki, a nad Molnupiravirem wiszą podejrzenia o potencjalnie kancerogenne działanie. Nie ma to jak dziennikarska obiektywność.
PS: lek za $2 jest zły ale za to lek za $2000 jest już super. Wiwat big pharma.
Czy chodzi o molnuvampiravir (PF-0coś tam), który badany był na skutki uboczne zaledwie pół roku i już jest w sprzedaży, gdy mamy leki zbadane na działania niepożądane przez dekady?
Tak – odnośnie rendesiviru, którego nagle w Polsce zaczęło brakować w grudniu 2021 – ma on świetną opinię – w żurnalach naukowych:
https://www.science.org/content/article/very-very-bad-look-remdesivir-first-fda-approved-covid-19-drug
TRULI was tym remdesivirem (należącym do tej samej grupy co mulnovampiravir – analogów nukleozydów). Ciekawe co wyjdzie po 5 latach stosowania mulno…
Z wypowiedzi nie zorientowałam się czy jest Pani za czy przeciw stosowaniu leków na covid? Jeśli przeciw, to czemu Pani nie martwi co wyjdzie po 5 latach od szczepienia? Czy zakłada Pani, że na pewno nic? Jeśli tak, to w oparciu o jakie badania i dane?
Problemem jest że zarówno "nowe leki na covid" (molnuvampiravir, paxlovid) jak też tzw. "szczepionki przeciwko covid" to preparaty, które nie przeszły pełnego okresu normalnie wymaganego do badania skutków ubocznych. W przypadku tzw. szczepionek skrócono ten okres z 5-10 lat do zaledwie kilku miesięcy. podobnie poczyniono z molnuvampiravirem i paxlovidem. Nie są znane więc skutki długoterminowe przyjęcia i jednych i drugich (np. po 5-10 latach – choroby autoimmunologiczne i nowotworowe, które potrzebują lat by się rozwinąć i pozostają często nieuleczalne.
W przypadku leków takich jak amantadyna, iwermektyna, flowoksamina – te skutki uboczne są znane, bowiem leki te stosowano masowo na inne choroby przez lata i też przeszły przed zatwierdzeniem wieloletni okres badań. Widzi Pani różnicę? Leki dawniej stosowane w innych chorobach mają dane na temat działań dalekich, a te "nowe" nie mają i w tym jest problem.
Na bazie "braku danych" podjęto decyzję o ocenie bezpieczeństwa i skuteczności tzw. szczepionek (a teraz robi się to samo dla tych leków). Wynik? Nieskuteczność tzw. szczepionek – Linki do badań z żurnala medycznego Lancet są gdzieś wyżej.
Ważne też jest dawkowanie. Remdesivir nie był planowany do tak długich terapii jakie się stosuje, toteż wyszły dodatkowe skutki uboczne. Dawki i czas podawania starych leków w trybie testowym do nowego zastosowania powinno się rozpoczynać od dwki i długości terapii z ulotki, a jeżeli się planuje większe – PRZEPROWADZIĆ BADANIA NA OCHOTNIKACH i sprawdzić jak się mają ochotnicy też po miesiącyu, trzech miesiącach i roku od ukończenia terapii – czy oby im np. nerki nie wysiadły, tak jak w cytowanym tekście wyżej na temat remdesiviru.
Co innego leczenie Eboli, gdzie można ryzykować utratę nerek (śmiertelność Eboli 30-95%) a co innego COVID, gdzie śmiertelność IFR wynosi 0.1-0.3% (zaś dla omicrona jesxcze mniej wg wstępnych danych).
Daria Prowolnościowa 20 grudnia 2021
"Wiemy, że najlepszą ochroną przed ciężkim przebiegiem choroby są szczepienia. Ale, po pierwsze, nie wszyscy mogą się szczepić, ponadto u niektórych z nas szczepionki wywołują słabszą odpowiedź immunologiczną."
Co oznacza, że wszelkie obostrzenia są nieskuteczne bowiem NIESKUTECZNE SZCZEPIENIA SĄ _NAJLEPSZĄ_ FORMA OCHRONY.
A o całkowitej nieskuteczności boosterów i ochrony po 7 miesiącach mówi THE LANCET.
O nieskuteczności w zakresie zarażania innych też mówi THE LANCET
https://archive.md/nxlOM
https://archive.md/DjkZB
.
Zacznijmy szukać od czego media odwracają uwagę całą tą "epidemią". Upadek demokracji, narastanie totalitaryzmu i kontroli? Cyfrowa waluta celem zniewolenia do reszty? Utrata wszelkiej wartości przez złotówkę już wkrótce i utrata oszczędności życia? Poczytajcie sobie o hiperinflacji w latach 1918-1924 i 1980. Ile wtedy straciła waluta? Co stało się z oszczędnościami ludzi? Czy wszyscy uczciwie pracujący ludzie otrzymali godziwą emeryturę po inflacji? Czy jest sens odkładać na emeryturę? Czy emeryci (seniorzy) nie stanowią problemu dla obecnego systemu? Może opłaca się więœc pozbyć seniorów by nie stanowili obciążenia dla systemu i stąd wirus, który tak na prawdę wyrządza mocne szkody jedynie w tej grupie wiekowej.
.
Wszystkich innych proszę o szukanie innych rzeczy od których odwracana jest nasza uwaga i dzielenie się spostrzeżeniami.
Mój komentarz usunęli. Nic szczególnego, ale przyznałam rację, że covidem usprawiedliwia się masowe naruszanie praw człowieka i wolności obywatelskich i tłamsi naukową dyskusję na argumenty zastępując ją wyznaniem covidowym.
Czy chodzi o molnuvampiravir (PF-0coś tam), który badany był na skutki uboczne zaledwie pół roku i już jest w sprzedaży, gdy mamy leki zbadane na działania niepożądane przez dekady?
Tak – odnośnie rendesiviru, którego nagle w Polsce zaczęło brakować w grudniu 2021 – ma on świetną opinię – w żurnalach naukowych:
https://www.science.org/content/article/very-very-bad-look-remdesivir-first-fda-approved-covid-19-drug
TRULI was tym remdesivirem (należącym do tej samej grupy co mulnovampiravir – analogów nukleozydów). Ciekawe co wyjdzie po 5 latach stosowania mulno…
Problemem jest że zarówno "nowe leki na covid" (molnuvampiravir, paxlovid) jak też tzw. "szczepionki przeciwko covid" to preparaty, które nie przeszły pełnego okresu normalnie wymaganego do badania skutków ubocznych. W przypadku tzw. szczepionek skrócono ten okres z 5-10 lat do zaledwie kilku miesięcy. podobnie poczyniono z molnuvampiravirem i paxlovidem. Nie są znane więc skutki długoterminowe przyjęcia i jednych i drugich (np. po 5-10 latach – choroby autoimmunologiczne i nowotworowe, które potrzebują lat by się rozwinąć i pozostają często nieuleczalne.
W przypadku leków takich jak amantadyna, iwermektyna, flowoksamina – te skutki uboczne są znane, bowiem leki te stosowano masowo na inne choroby przez lata i też przeszły przed zatwierdzeniem wieloletni okres badań. Widzi Pani różnicę? Leki dawniej stosowane w innych chorobach mają dane na temat działań dalekich, a te "nowe" nie mają i w tym jest problem.
Na bazie "braku danych" podjęto decyzję o ocenie bezpieczeństwa i skuteczności tzw. szczepionek (a teraz robi się to samo dla tych leków). Wynik? Nieskuteczność tzw. szczepionek – Linki do badań z żurnala medycznego Lancet są gdzieś wyżej.
Ważne też jest dawkowanie. Remdesivir nie był planowany do tak długich terapii jakie się stosuje, toteż wyszły dodatkowe skutki uboczne. Dawki i czas podawania starych leków w trybie testowym do nowego zastosowania powinno się rozpoczynać od dwki i długości terapii z ulotki, a jeżeli się planuje większe – PRZEPROWADZIĆ BADANIA NA OCHOTNIKACH i sprawdzić jak się mają ochotnicy też po miesiącyu, trzech miesiącach i roku od ukończenia terapii – czy oby im np. nerki nie wysiadły, tak jak w cytowanym tekście wyżej na temat remdesiviru.
Co innego leczenie Eboli, gdzie można ryzykować utratę nerek (śmiertelność Eboli 30-95%) a co innego COVID, gdzie śmiertelność IFR wynosi 0.1-0.3% (zaś dla omicrona jesxcze mniej wg wstępnych danych).
Elektoracie PiS: "W rządowej agencji rezerw nie można zamówić leku przeciwwirusowego (remdesiwir) ani leku ratującego pacjentów przed wstrząsem cytokoninowym (tocilizumab). Same łóżka nie leczą”.
Te specyfiki dawały dotąd jakąś nadzieję, ale ich nagle zabrakło!
W ich miejsce lekarze mogą zastosować najnowszy specyfik, np. tabletkę o nazwie molnupiravir, czyli można by było przekonać antyszczepionkowców do jego zbawiennego działania.
Ale… NIE! Po co zapewniać ludziom przeżycie czy przetrwanie? Lepiej od razu ich wysyłać na łono Abrahama, bo ZUS ledwo trzeszczy w swych posadach!
Pisiory… Będzie was mniej przy urnach wyborczych, za to więcej przy urnach i trumnach…
To miód na moje serce!
A ile kosztuje ten nowy lek, a ile te poprzednie? Pewnie nowy jest kilkadziesiąt razy droższy? Jeśli tak by było to czy ktoś mógłby mieć wątpliwości w jakim stopniu Big pharma steruje nasza rzeczywistością? Reasumując: ja chcę rzeczowej dyskusji na argumenty i dociekliwości dziennikarzy w każdą stronę, a nie propagowania czegoś, bo taki jest trend.
https://www.science.org/content/article/very-very-bad-look-remdesivir-first-fda-approved-covid-19-drug – o remdesivirze
2 nowe tzw. leki (bo nie przeszły odpowiednio długiego badania i pełnego zatwierdzenia) mogą mieć podobne fatalne skutki, a analogi nukleotydów są znane z powodowania nowotworów. Jak w ulotce opisano ryzyko wystąpienia nowotworu w przypadku obu tych leków? "Brak danych" a może "tajemnica przedsiębiorstwa"?
.
Czy ktokolwiek zwrócił uwagę, że leki na covid można podać prymusowo bez zgody pacjenta? Zapisane jest to w ustawie o chorobach zakaźnych (które deleguje do rozporządzenia jakie choroby temu podlegają – covid jest w grupie chorób "SARI"). Media jednak milczą na ten temat.
Nie trzeba było wcale czekać na te nowe specyfiki – iwermektyna działa, amantadyna, hydrochlorochina i fluwoksamina też. Mimo to rządy wolały czekać zamiast ratować ludzi, nawet karano lekarzy którzy ośmielali się LECZYĆ. A teraz dziennikarze sprowadzają problem do braku leku za $2000. To kpina.
Jerry – Radził bym coś jeszcze wziąć na serce bo miód i nienawiść po kolejnym busterze mogą nie wystarczyć – https://www.thecardiologyadvisor.com/home/topics/acs/acute-coronary-syndrome-acs-biomarkers-mrna-covid19-vaccine/
Oni nawet nie czytają tego co się im daje, oni widzą tylko to co chcą widzieć, jak bohater "Szóstego Zmysłu" M. Nighta Shyamalana.
https://www.science.org/content/article/very-very-bad-look-remdesivir-first-fda-approved-covid-19-drug – o remdesivirze
2 nowe tzw. leki (bo nie przeszły odpowiednio długiego badania i pełnego zatwierdzenia) mogą mieć podobne fatalne skutki, a analogi nukleotydów są znane z powodowania nowotworów. Jak w ulotce opisano ryzyko wystąpienia nowotworu w przypadku obu tych leków? "Brak danych" a może "tajemnica przedsiębiorstwa"?
.
Czy ktokolwiek zwrócił uwagę, że leki na covid można podać prymusowo bez zgody pacjenta? Zapisane jest to w ustawie o chorobach zakaźnych (które deleguje do rozporządzenia jakie choroby temu podlegają – covid jest w grupie chorób "SARI"). Media jednak milczą na ten temat.
Dlaczego komentarze są tutaj ukrywane? OKO nie umie w demokrację i wolność słowa?
Stąd nigdy nie znikną: https://archive.md/flLFc
Zaglądajcie na archive.today – gdy zauważę ciekawsze komentarze będę je tam zapisywała – do archive.is należy wtedy skopiować link z góry strony uż do ostatniego ukośnika.
Czyżby OKO = Ośrodek Kontroli Obywateli?
Mój komentarz też zniknął, a powołałam się tylko na wywiad z wirusologiem – noblistą dla francuskiej telewizji, w którym odradzał szczepienie dzieci wskazując, że istnieje duże ryzyko wzrostu zachorowalności u osób zaszczepionych na nowotwór tkanek miękkich w ciągu 2-5 lat po szczepieniu i brak jakichkolwiek danych i badań wykluczających to ryzyko, a także, że masowe szczepienia przyczyniają się do powstawania szczepów bardziej agresywnych, niż miałoby to miejsce gdyby szczepień masowych nie było. To był ten noblista od wirusa hiv. A mediom Zrzuciłam uprawianie propagandy i brak rzetelnego dziennikarstwa. Tu przywołałem jak KE zapewniała, że zakrzepica pobszczepieniu nie jest piwiązana ze szczepieniem i że nie ma takich danych podczas gdy już dzień wcześniej Daily Telegraph informował, że Kanada „na podstawie danych z Europy” wstrzymała szczepienie kobiet po 50 r. Ż. Ze względu na taki skutek szczepień Zeneką. Ja chcę rzetelnej wiedzy i dyskusji naukowej, rzetelnego dziennikarstwa, a nie religii szczepionkowej.
https://www.who.int/india/news/feature-stories/detail/uttar-pradesh-going-the-last-mile-to-stop-covid-19
To pewnie w Indiach magiczny "medicine kit" rozdawany za darmo ludziom zawierał któreś z tych super drogich lekarstw 😀
A może ktoś z "wolnych mediów" w końcu rozwiąże największą tajemnicę XXI wieku co było zawartością "medicine kit" z Uttar Pradesh. Przecież to ratunek dla świata i pewny Pulitzer.
Niespodzianka że nawet mass media z jednego z najbardziej zaszczepionych krajów już wspominają ivermectin – https://www.jpost.com/health-science/israeli-scientist-says-covid-19-could-be-treated-for-under-1day-675612
A jak zostaliśmy oszukani za szczepionkami – wypowiedział się Niedzielski. Też Myster Horbana zacytowano i wskazano, że byliśmy okłamyuwani jako OBYWATELE.
https://twitter.com/PBeatap/status/1472716530391695364
(róbcie archive.is zanim skasują mi konto – jeżeli skasuje – nie zapomnijcie wrzucić tego na wykop)
trzymają dla swoich, chyba nikt nie myślał, że ktoś z gorszego sortu albo tych których Prezes uznał za "element animalny" dostaną jakieś leki … no może w przyszłości tabletka z ołowiu aplikowaną przez iniekcję zapewne z "respiratora" Szumowskiego (bo w końcu co można kupić od handlarza bronią?)
Wiecie co? Plan mających decydujący wpływ na losy tego łez padołu przewiduje unicestwienie co najmniej 2 miliardów istot człowieczych… Ostałoby się 5 miliardów plus dzikie stworzenia (?).
Kosa w rękach COVID-u od końca 2019 roku to dopiero preludium w tym zamierzeniu. Że też ludziska nadal się kocą bez opamiętania… A tu:
Żarcia nie przybywa, wody pitnej też ubywa.
Temperatura powietrza rośnie (czego nie wytrzymują nawet oliwki uprawiane na Peloponezie).
Obszar śmieci na Pacyfiku rośnie (choć ktoś chyba myślał, że ten plastik pozżerają ryby i inne morskie stwory, ale się pomylił).
Zielone płuca świata (Amazonia) są trzebione przez ichniejszego prezydenckiego oszołoma.
A Azjaci planują wyżywić resztkę tych, którzy to piekło przeżyją, karmą wydrukowana w 3D…
***** ***
P.S. J…ć pis to swoją drogą.
Ale ja tu zawarłem: J…ć ICH!
Tę niecałą setkę gnoi dzierżących w swych parchatych łapach ponad połowę majątku planety zwanej ZIEMIA!