0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stêpień / Agencja GazetaAdam Stêpień / Agenc...

Jeżeli rodzina w 2016 roku z tego programu [500+] dostała 6 tys. zł, to zadłużenie wzrosło na ponad 10 tys. zł. (…) Badania GUSowskie mówią wprost – 150 tys. kobiet zrezygnowało z pracy. Eksperci mówią, że ta liczba będzie wzrastała, nawet do 270 tys.
Koszty ostro zawyżone, brak dowodów na taką skalę dezaktywizacji
„Poranek radia TOK FM”,19 maja 2017
Dwie kwestie. Pierwsza to koszt obsługi programu 500 plus. Szacuje się, że dodatkowe etaty, administrowanie programem itd., to około 2 proc. środków. Do tego dochodzi koszt obsługi ściągania podatków w Polsce - według OECD ok. 1,6 proc. ściągniętej kwoty. Więc rodzina, która w 2016 roku dostała 6 tys. zł z programu 500 plus kosztuje budżet państwa mniej więcej 6 tys. 216 zł. Skąd więc te 10 tys. zł obciążenia budżetu?

Przeczytaj także:

Posłanka .Nowoczesnej stwierdziła także, że "osobiście" jest za zlikwidowaniem programu 500 plus z powodu dezaktywizacyjnego wpływu programu na kobiety i że "będzie namawiała koleżanki i kolegów klubowych na stworzenie od podstaw programu pomocy społecznej, który by trafiał do osób, które potrzebują tej pomocy, nie zniechęcał do pracy, nie utrwalał braku aktywności zawodowej i racjonalnie gospodarował ograniczonymi środkami finansowymi". Inne stanowisko wyraziła 17 maja 2017 roku inna posłanka .N, Barbara Dolniak: zaproponowała wprowadzenie dla 500 plus progu dochodowego 2,5 tys. zł na głowę. Według nieoficjalnych informacji Nowoczesna ma przyjąć dziś - na konwencji 21 maja - postulat znacznego ograniczenia tego świadczenia, co ma ją odróżniać od PO.

„Dane GUS-owskie mówią wprost – 150 tys. kobiet zrezygnowało z pracy” - podaje Gasiuk-Pihowicz źródło swojego przekonania.

Tymczasem dane Głównego Urzędu Statystycznego nic nie mówiły „wprost” na temat samego programu, ponieważ GUS nie publikował żadnych danych na temat wpływu 500 plus na rynek pracy. Dokładnie o tę sprawę pytaliśmy w styczniu rzeczniczkę prezesa GUS, Karolinę Dawidziuk. Odpowiedziała, że GUS nie bada zmiennej 500 plus, a ewentualna dezaktywizacja będąca skutkiem programu „nie wynika z badań”.

Liczbę 150 tys. kobiet, które opuściły rynek pracy z powodu programu 500 plus, podał w grudniu portal Dziennik.pl i wiele mediów to podchwyciło. Ale według naszych wyliczeń, które opierały się między innymi na wnikliwej analizie GUS-owskich ankiet, kobiet, które mogły zrezygnować z pracy w 2016 roku było nie więcej niż 23 tys. Problem w tym, że również nie wiemy, czy ta liczba nie jest zawyżona (zapewne jest), ponieważ GUS nie pytał bezpośrednio o rządowy program - mamy do czynienia jedynie z interpretacją danych.

O dezaktywizację zawodową wprost zapytał w październiku 2016 CBOS na zlecenie ministerstwa pracy. Na pytanie „Czy ze względu na pobieranie świadczenia wychowawczego zamierza Pan/Pani zrezygnować z pracy zawodowej?” tak odpowiedziało… 0 (zero) proc. respondentów. Na pytanie, czy ze względu na pobieranie świadczenia zrezygnuje z pracy mąż/żona/partner/partnerka, twierdząco odpowiedziało zero proc.

Również tutaj należy zachować ostrożność – podczas badania część osób mogła nie odpowiadać szczerze ze względu na silne nacechowanie negatywne rezygnacji z pracy po otrzymaniu „socjalu”.

W lutym 2017 roku CBOS przeprowadził badanie dotyczące postrzegania programu 500 plus w społeczeństwie. Na pytanie o rezygnację pracy zawodowej przez matkę otrzymującą świadczenie, 12 proc. pytanych stwierdziło, że zetknęło się z takimi przypadkami w rodzinie, lub zna osobiście kogoś kto z pracy zrezygnował. Jednocześnie 5 proc. zetknęło się z podjęciem pracy zawodowej przez mamy w wyniku programu. To byłby sygnał, że jakaś dezaktywizacja następuje, choć - znowu - w grę mogą wchodzić wyłącznie przekonania badanych, że "to by było logiczne".

Kamila Gasiuk-Pihowicz wspominała również, że liczba kobiet, które rezygnują z pracy, będzie wzrastała nawet do 270 tys. Zapewne miała na myśli analizę Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA, gdzie mowa - to drobny błąd - o 235 tys. Ale jest to tylko symulacja i, jak podkreślają eksperci CenEA, „negatywny efekt programu na zatrudnienie może być ograniczony dzięki dynamicznemu w ostatnich miesiącach rozwojowi rynku pracy i szybko rosnącym wynagrodzeniom, w szczególności podnoszonej regularnie wartości płacy minimalnej”.

Wrócą do pracy za niższą płacę?

Tymczasem Narodowy Bank Polski opublikował w marcu 2017 badania z wiosny 2016 roku o tzw. płacy progowej, czyli takiej, poniżej której osoby niepracujące nie są gotowe podjąć zatrudnienia ("nie pójdę do pracy, jeśli mi nie zapłacą tyle a tyle"). Porównanie rodzin, które spodziewały się świadczenia 500 plus, z tymi, które nie miały takich oczekiwań, wskazują, że

w rodzinach 500 plus niepracujący członkowie gospodarstw domowych deklarowali niższy wzrost w 2016 roku płacy progowej niż pozostałe gospodarstwa domowe, czyli ich oczekiwania płacowe rosły w porównaniu z 2015 rokiem mniej.

Sam NBP zwraca jednak uwagę, że "nie jest jasne, jaki będzie wpływ tej zmiany na skłonność do świadczenia pracy. Płaca progowa osób nieaktywnych pozostawała ok. 200 zł poniżej płacy minimalnej obowiązującej od 1 stycznia 2017 roku". Innymi słowy progiem wiosną 2016 były zarobki na poziomie 1800 zł.

Nie mamy twardych dowodów, że program 500 plus powoduje wycofanie się z pracy zarobkowej. Nie jest to wykluczone. Prawie na pewno liczba, o której mówi Gasiuk-Pihowicz, jest znacznie zawyżona.

150 tys. kobiet opuszczających rynek pracy to informacja o charakterze postprawdy – wynik błędnej interpretacji danych GUS, która przez „medialne klonowanie” uzyskała charakter bezspornego faktu.

Udostępnij:

Kamil Fejfer

Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.

Przeczytaj także:

Komentarze