0:000:00

0:00

Odrzucenie przez Sejm projektu "Ratujmy kobiety" - w wyniku słabej mobilizacji klubów opozycyjnych - stawia pytanie o dalsze dopuszczenia do przerywania ciąży, które popiera ok. 40 proc. Polek i Polaków. Obecna ustawa, zwana kompromisową, jest de facto zakazem z kilkoma wyjątkami, które pozwalaja na około 1000 legalnych zabiegów rocznie, co stanowi ledwie 1-2 procent wszystkich dokonywanych w Polsce.

Obecna ustawa jest w dodatku zagrożona. Nie tyle przez radykalny projekt Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej "Zatrzymaj Aborcję", który 10 stycznia 2018 został skierowany do komisji, co wniosek do Trybunału Konstytucyjnego Bartłomieja Wróblewskiego (zwłaszcza, że poseł PiS zapewnia o "życzliwości" Jarosława Kaczyńskiego). TK ma stwierdzić, czy zgodne z Konstytucją jest przerywanie ciąży z powodu upośledzenia lub ciężkiej choroby płodu, a ten powód jest uzasadnieniem 96 procent legalnych aborcji (dane z 2016 r.).

Przeczytaj także:

Joanna Schmidt z .N: nie zebraliśmy 15 podpisów

W październiku 2017 Parlamentarny Zespół ds. równości i sprawiedliwości społecznej zapowiedział własny projekt liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, równoległy z inicjatywą "Ratujmy kobiety 2017". Zespół liczy 11 osób, wyłącznie z klubu Nowoczesnej. Przewodniczy mu Joanna Schmidt, zastępczyniami są Joanna Scheuring-Wielgus, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Monika Rosa, wśród członkiń Katarzyna Lubnauer. Mężczyzn jest tylko dwóch Marek Ruciński i Adam Szlapka.

Zapytana 11 stycznia o losy projektu, Joanna Schmidt, odpisała OKO.press sms-em:

"Niestety mam tylko 12 podpisów ?".

To za mało, bo do zgłoszenia inicjatywy ustawodawczej konieczne jest - zgodnie z art. 118 Konstytucji i art. 5 Regulaminu Sejmu - poparcie 15 posłów.

Posłanka wyjaśniła, że "podpisów nie zbiera się w ramach zespołu. Po prostu podchodzi się do każdego posła w Sejmie i prosi o poparcie".

Projekt zakładał, że "każda kobieta ma prawo do świadomego, swobodnego i opartego na wiedzy decydowania o swoim życiu". Zespół podkreślał, że istotną różnicą w porównaniu z projektem "Ratujmy Kobiety 2017" jest "mechanizm konsultacji przed podjęciem decyzji o aborcji".

Według Schmidt projekt nie był konkurencją dla inicjatywy Barbary Nowackiej. "Imponujące, że udało im się zebrać prawie pół miliona podpisów. Gratulacje! Sama się podpisałam, wiele osób z Nowoczesnej też, w tym Ryszard Petru".

Joanna Schmidt liczyła na to, że do komisji trafią trzy projekty: "poza naszymi dwoma, które dają kobiecie prawo decyzji, propozycja Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej "Zatrzymaj aborcję", by jeszcze zaostrzyć ustawę".

Okazało się, że do komisji trafił tylko jeden. Dalsze losy projektu Nowoczesnej są niepewne, zwłaszcza, że Joanna Schmidt i Joanna Scheuring-Wielgus zawiesiły 11 stycznia 2018 swe członkostwo w Nowoczesnej. Rozczarowane podejściem klubu do głosowania 10 stycznia.

"Parlamentarny Zespół ds. równości i sprawiedliwości społecznej stoi na stanowisku, że każda kobieta ma niezbywalne i naturalne prawo decydowania o sobie. Zespół uważa, że obecne prawo jest zbyt restrykcyjne. Propozycja legislacyjna Zespołu jest przejawem walki o głos i potrzeby kobiet, w tym ich ochronę, oraz o podniesienie poziomu edukacji. Każda kobieta ma bowiem prawo do świadomego, swobodnego i opartego na wiedzy decydowaniu o swoim życiu. Zespół podkreśla, że istotną różnicą pomiędzy projektami «Ratujmy Kobiety 2017» a propozycjami w Ustawie o świadomej prokreacji jest mechanizm konsultacji przed podjęciem decyzji o aborcji, co w przekonaniu Zespołu wpisuje się w ważny i niezbędny proces, który powinien towarzyszyć przerywaniu ciąży" (oświadczenie Zespołu)

Joanna Schmidt mówiła OKO.press: "Chcę mocno podkreślić, że nasz projekt nie jest konkurencją dla inicjatywy «Ratujmy kobiety 2017». Imponujące, że udało im się zebrać prawie pół miliona podpisów. Gratulacje! Sama się podpisałam, wielu członków i członkiń Nowoczesnej też, w tym Ryszard Petru. Do komisji trafią zatem trzy projekty, poza naszymi dwoma, które dają kobiecie prawo decyzji, jeszcze propozycja Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej «Zatrzymaj aborcję», by jeszcze zaostrzyć ustawę.

Kładziemy wielki nacisk na edukację seksualną, mam 14 letnią córkę i wiem, że z dziećmi i nastolatkami trzeba dużo rozmawiać. Tymczasem szkoła jest pogrążona w hipokryzji, także w wielu rodzinach się o «takich rzeczach» nie mówi.

Nasz projekt jest krytykowany przez niektóre feministki, że uprzedmiotawia kobietę, bo zmusza ją do konsultacji przed podjęciem decyzji o aborcji. Pada argument, że nie ma podobnych warunków, gdy mężczyzna decyduje się na nawet najpoważniejszą operację. Ale aborcja nie jest operacją, to nie jest usunięcie nerki.

Poza tym konsultacja jest - jak podkreślamy w projekcie - z poszanowaniem prawa do wolnej decyzji kobiety. Na wniosek kobiety w konsultacji może współuczestniczyć wskazana przez nią osoba. Takie konsultacje są wymagane w wielu krajach w Niemczech, Danii , Wielkiej Brytanii. W Niemczech można wybrać na konsultanta księdza lub pastora, w Polsce to by nie miało sensu, bo wiadomo, jakie poglądy ma Kościół".

Schetyna: dzięki kompromisowi nie ma wojny domowej

Grzegorz Schetyna powiedział w radiowej Trójce 11 stycznia rano, że "PO od początku swego istnienia jest za kompromisem aborcyjnym, czyli porozumieniem, które od 1993 roku powoduje, że w Polsce nie ma wojny domowej w sprawie aborcji, po tych wszystkich emocjonalnych latach 90."

Tak, jak to zwykle ujmuje,

Schetyna przedstawił: "Ratujmy kobiety" i "Zatrzymaj aborcję" jako "dwa bardzo radykalne projekty".

Uznał jednak, że o ile projekt Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej był dla PO nie do przyjęcia, to projekt Barbary Nowackiej "zawiera interesujące elementy o edukacji seksualnej i środkach antykoncepcyjnych". Według Schetyny są one "do rozmowy". Zapowiedział też sankcje wobec trojga posłów PO, którzy odrzucili projekt Nowackiej.

Elektoraty PO i .N pół na pół

Wbrew rozpowszechnianym - m.in. przez Grzegorza Schetynę - opiniom, Polacy nie są w większości za "kompromisem aborcyjnym". W sondażu IPSOS dla OKO.press z sierpnia 2017 za pozostawieniem ustawy antyaborcyjnej bez zmian było tyle samo osób (41 proc.) co za jej złagodzeniem (40 proc.). Za zaostrzeniem opowiadało się tylko 11 proc. badanych.

Interesujące, że najwięcej zwolenników i zwolenniczek liberalizacji ustawy jest wśród ludzi z wykształceniem zawodowym i z mniejszych miast, co tłumaczy przewagę takich głosów w elektoracie Kukiz'15.

Ustawa antyaborcyjna postawy klubów PO, N, PiS, Kukiz, PSL
Ustawa antyaborcyjna postawy klubów PO, N, PiS, Kukiz, PSL

W elektoratach PO i Nowoczesnej rozkład głosów był niemal identyczny: tyle samo zwolenników "kompromisu" i liberalizacji.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze