Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska
Były sierżant policji dzięki dyplomom z Collegium Humanum i jego partnerskiej uczelni w Londynie w ciągu czterech lat został profesorem. Tytuły ułatwiają mu utrzymywanie kontaktów z politykami. Jednocześnie współpracuje z prorosyjskim aktywistą, choć twierdzi, że go nie zna.
Kamil Całek (na zdjęciu głównym pierwszy z prawej) tytułuje się profesorem uczelnianym, a jeszcze w 2015 był sierżantem policji. W ciągu czterech ostatnich lat dostał dyplomy ukończenia studiów magisterskich na dwóch kierunkach oraz studiów doktoranckich na kolejnych dwóch. Zdobył też tytuł doktora oraz skończył studia podyplomowe na czterech kierunkach. Teraz recenzuje doktoraty innych. Dyplomy pochodzą z Collegium Humanum i z londyńskiej Apsley Business School, która była biznesowym partnerem CH. To stawia pod znakiem zapytania ich legalność. Były rektor Collegium Humanum właśnie został oskarżony o dawanie dyplomów za łapówki.
Mimo to Całek jako profesor i ekspert jest zapraszany na oficjalne konferencje i eventy. Organizuje imprezy, na których politycy dostają wyróżnienia, pozornie pochodzące od wielkich międzynarodowych organizacji, takich jak UNESCO.
Tyle że to fałsz, bo UNESCO nie ma z tym nic wspólnego.
Całek nawiązuje też kontakty z byłymi funkcjonariuszami służb i oficerami Wojska Polskiego. Wprowadził też na polityczne salony Ormianina, który przedstawia się jako przedstawiciel Rady ECOSOC ONZ. Ale to też fałsz.
Jednocześnie Kamil Całek jest współpracownikiem prorosyjskiego polityka Leszka Sykulskiego, który otwarcie popiera interesy Kremla. Tym jednak Całek się nie chwali. Swoje prokremlowskie wpisy na Facebooku sprzed kilku lat wykasował. A do znajomości z Sykulskim się nie przyznaje, chociaż jest wiceprezesem jego stowarzyszenia.
Przypomnijmy: wobec Collegium Humanum toczy się prokuratorskie śledztwo w sprawie wydawania fałszywych dyplomów ukończenia studiów. Były rektor uczelni Paweł C. przebywa w areszcie. Usłyszał już kilkanaście zarzutów. Najnowszy to przyjęcie w sumie miliona złotych w łapówkach za wystawienie tysiąca fałszywych dyplomów. Niektóre zarzuty dotyczą także molestowania seksualnego. Ministerstwo Nauki wstrzymało dotację państwową dla tej uczelni.
OKO.press ustaliło, że rektor CH Paweł C. był aktywny w prorosyjskim środowisku w Polsce. Funkcjonował wśród byłych działaczy komunistycznego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Mają oni liczne organizacje, utrzymują stałe kontakty z rosyjską ambasadą. Paweł C. był we władzach jednego z tych stowarzyszeń.
Ujawniliśmy również, że Collegium Humanum współpracowało z wiedeńskim pośrednikiem, który oferował studia i tytuły naukowe na kilku prywatnych uczelniach w Europie. Te uczelnie miały bezpośrednie powiązania z Rosją, także finansowe.
Dziś na konkretnym przykładzie pokazujemy, jak dzięki dyplomom z Collegium Humanum i jego partnerskiej uczelni z Londynu Apsley Business School można sztucznie kreować kariery naukowe i uwiarygadniać osoby działające w środowiskach prorosyjskich.
To historia jak z filmu czy literatury, niemal remake opowieści sprzed wieku – „Kariera Nikodema Dyzmy”, tyle że z dodatkowymi wątkami rosyjskimi.
Kamil Całek w 2015 roku odszedł z policji. Brylował w mediach, bo ze swojej rezygnacji zrobił medialne show. Krytykował sytuację w policyjnych jednostkach jako ktoś znający wewnętrzną sytuację w tej służbie. Jego wypowiedzi posłużyły PiS-owi do uwiarygodnienia opowieści o fatalnym stanie państwa pod rządami Donalda Tuska.
„Dla jednych Judasz, dla innych Prometeusz, sam siebie określa »kamikaze«. Sierżant Kamil Całek z Komendy Stołecznej Policji odchodzi ze służby w akcie protestu przeciwko sztucznemu nabijaniu statystyk” – pisała o nim wówczas Wirtualna Polska.
Miał stopień sierżanta, czyli najniższy podoficerski. Sprawiał wrażenie człowieka, który o policji bardzo dużo wie, chociaż pracował tam zaledwie trzy lata, z czego przez znaczny okres przebywał na zwolnieniu lekarskim. Ostatnie miesiące przepracował w mało eksponowanym wydziale konwojowym Komendy Stołecznej.
Obecnie prezentuje się jako profesor uczelniany, dyrektor naukowego instytutu. Recenzuje doktoraty, funkcjonuje w bazie ludzi nauki polskiej. Ma na swoim koncie kilka ukończonych kierunków studiów magisterskich, doktorskich i podyplomowych. Tyle że dyplomy z ostatnich lat pochodzą z niesławnego Collegium Humanum, do czego Całek sam się przyznaje.
W internetowych notach biograficznych podaje, że jest absolwentem „studiów Executive EMBA oraz MBA z zakresu cyberbezpieczeństwa i MBA z zarządzania bezpieczeństwem w Collegium Humanum Warszawskiej Szkoły Zarządzania w 2021 roku”. Rok później na tej samej uczelni dostał dyplom Podyplomowego Studium Psychotraumatologii.
Natomiast doktorat robił u londyńskiego partnera Collegium Humanum – w Business Apsley School, szkole kierowanej przez przyjaciela Pawła C. Seba Fullera. Jak opisywał tygodnik „Newsweek”, działalność tej londyńskiej szkoły budzi poważne wątpliwości. Placówka oferuje liczne dyplomy, ale nie wiadomo, czy ma prawo do nadawania stopni naukowych honorowanych w Polsce. Zwłaszcza że – jak sama przyznaje – „jest zarejestrowana jako szkoła biznesu, nie jako uniwersytet”.
Kiedy policzymy dokładnie, okaże się, że tylko w 2021 roku Kamil Całek ukończył studia podyplomowe na trzech kierunkach w Collegium Humanum.
Rok później skończył tam kolejne studia podyplomowe, zaś w Londynie – magisterskie. Jednocześnie (!) obronił rozprawę doktorską.
W 2023 roku ukończył kolejne studia magisterskie, tym razem z prawa. W tych samych latach zaliczył także studia doktoranckie z prawa oraz drugie, z zarządzania administracją. Takie tempo studiowania, a w zasadzie otrzymywania dyplomów, o ile nie mamy do czynienia z geniuszem, było możliwe tylko na Collegium Humanum i w Apsley Business School. Właśnie temu procederowi przygląda się dziś szczegółowo polska prokuratura.
„Nie widzę nic złego w tym, żeby wybierać kursy programy i studia na dowolnych uczelniach, szkołach czy instytutach w kraju i za granicą” – twierdzi Całek i zapewnia: „Wszystkie egzaminy zostały przeze mnie zdane, a prace dyplomowe obronione. Jestem również w trakcie realizacji wielu innych kierunków studiów”.
Obecnie Całek oficjalnie przedstawiany jest na stronie Apsley Business School jako członek kadry tej uczelni, profesor nadzwyczajny i specjalista w zakresie geopolityki, geostrategii i zarządzania bezpieczeństwem. Choć on sam twierdzi, że to przeszłość. „Mój kontrakt z tą uczelnią wygasł w 2023 roku” – zapewnia OKO.press w mailu.
Tyle że wysyła go z adresu mailowego należącego właśnie do Apsley Business School.
Do niedawna pełnił funkcję dyrektora Instytutu Nowoczesnych Technologii i Sztucznej Inteligencji Apsley Business School, uruchomionego w ubiegłym roku w Dubaju.
O instytucie niewiele wiadomo, zaś adres podany na stronie internetowej kieruje jedynie do wirtualnego biura w Dubaju. A w zasadzie kierował. Od jakiegoś czasu na stronie instytutu nie ma już żadnego dubajskiego adresu. Zniknęły stamtąd także dokumenty prezentujące dyrektorów instytutu – w tym Kamila Całka.
Całek dba o swój wizerunek. Tytuły naukowe to w Polsce nie wszystko. Aby uchodzić za wiarygodnego naukowca, trzeba mieć jeszcze publikacje naukowe. Całek ma ich aż piętnaście, a przynajmniej tyle widnieje w państwowym Systemie Wspomagania Recenzentów. Całek zarejestrował się tam jako polski naukowiec.
Ma na swoim koncie trzy zrecenzowane doktoraty, każdy z innej dziedziny nauki.
Dotarłam do naukowych publikacji Całka. Nie było to łatwe (dziękuję Bibliotece Narodowej za pomoc). Wydawcą większości z nich było Wydawnictwo Cepheus z Olsztyna. To wydawnictwo co prawda nie ma adresu, ale ma właściciela – Eryka Kowalczyka.
I tu dochodzimy do powiązań Całka ze środowiskiem prorosyjskim w Polsce. Otóż
Kowalczyk, tak jak obecnie Całek, jest członkiem zarządu Polskiego Towarzystwa Geostrategicznego, kierowanego przez prorosyjskiego polityka Leszka Sykulskiego.
Teolog z wykształcenia, który ma też stopień porucznika i służył w WOT, współpracuje z Sykulskim od dawna. Był redaktorem naczelnym pisma „Nowa Geopolityka”, związanego z portalem nowageopolityka.net, założonym przez Sykulskiego.
Do tego środowiska jeszcze wrócimy. Na razie przyjrzyjmy się „naukowym publikacjom” Całka, które wydawał Kowalczyk.
Pochodząca z 2022 roku publikacja “Administrative law of selected foreign countries on the example of the Empire of Japan, the United States, the Federal Republic of Germany and Ukraine” liczy... dziesięć stron. A jednak jest samodzielną broszurą. Recenzję wydawniczą przygotował Seb Fuller, szef Apsley Business School. Jak wynika z tytułu, jest w niej opisane prawo administracyjne czterech państw.
Zliczam strony z „naukowym tekstem” – jest ich siedem, ósma to zaledwie trzy linijki zakończenia.
Następna publikacja ma dwóch autorów. To Całek i jego kolega ze SCAS Mariusz Siebert. Siebert także ma obecnie stopień doktora (doktorat recenzował mu m.in. Całek). Wspólna publikacja to analiza polskich regulacji prawnych z zakresu cyberbezpieczeństwa. Tym razem broszura liczy osiem stron. Tekst zajmuje pięć stron, z czego cztery to wyliczenie podmiotów w Polsce, które włączono do narodowego systemu bezpieczeństwa oraz definicje różnych typów cyberataków. Także tę publikację wydało Wydawnictwo Cepheus z Olsztyna, a recenzją opatrzył Seb Fuller.
Na liście publikacji Całka jest też esej „A few words about misogyny”. To 20-stronicowa broszura, także wydana przez Cepheus, także z recenzją Seba Fullera. Tekst eseju zajmuje siedem stron. Potem trzy strony wywiadu z wydawcą, czyli Erykiem Kowalczykiem, który tym razem występuje w roli pedagoga i filozofa. I na tym kończy się część merytoryczna publikacji.
Ten tekst, który teraz Państwo czytacie, jest sporo dłuższy niż teksty w każdej z opisanych publikacji. Z rzetelną nauką żadna z nich nie ma nic wspólnego.
Wydaje się, że ich jedynym celem jest uwiarygodnienie nieprawdopodobnej kariery naukowej Całka.
Nie ma wątpliwości – jego dyplomy i tytuły powinny zostać sprawdzone przez Radę Doskonałości Naukowej, zwłaszcza że Całek recenzuje już doktoraty innych osób.
Przez lata robienia „naukowej kariery” Całek szukał kontaktu z politykami, funkcjonariuszami służb mundurowych i służb specjalnych. W listopadzie 2022 podczas XV Międzynarodowego Kongresu „Katolicy a wojna i pokój” na toruńskiej akademii ojca Rydzyka sfotografował się z Mariuszem Błaszczakiem, wówczas ministrem obrony narodowej.
Dotarł też do dowódcy Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni gen. Karola Molendy. Ma z nim oficjalne zdjęcie, nie fotkę cykniętą na szybko gdzieś w kuluarach. Tę fotografię pokazujemy w zdjęciu głównym, ilustrującym artykuł.
Na innych fotografiach, którymi Całek chętnie chwali się w sieci, widać go podczas spotkań z ówczesnymi ministrami: Henrykiem Kowalczykiem, Markiem Suskim, wiceministrem rolnictwa Rafałem Romanowskim czy Witoldem Waszczykowskim, a nawet z premierką Beatą Szydło. Jak można wnioskować ze zdjęć, przynajmniej w niektórych z tych spotkań Całek rzeczywiście uczestniczył.
„Z racji wykształcenia politologicznego doradzałem i współpracowałem z politykami z wielu różnych opcji. Głównie z Lewicy, Platformy Obywatelskiej, PiS, Konfederacji, Polski 2050, Bezpartyjne Porozumienie Samorządowe” – informuje Całek. – „A w spotkaniu w KPRM z ministrem Henrykiem Kowalczykiem uczestniczyłem jak zaproszony gość, jako rzecznik Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Rolników. To było spotkanie mediacyjne”.
Całek należy również do Związku Oficerów Rezerwy im. Józefa Piłsudskiego. Daje mu to możliwość utrzymywania kontaktów z oficerami służb mundurowych i służb specjalnych. Od pewnego czasu Całek występuje zresztą w wojskowym mundurze, prawdopodobnie przeszedł jakieś przeszkolenie. Z jego sieciowych wpisów widać, że
udało mu się nawiązać relację także z byłym funkcjonariuszem SKW, dziś ekspertem z dziedziny bezpieczeństwa państwa, działającym w znanym think tanku.
Kamil Całek starannie kreuje swój wizerunek jako eksperta. Już w 2018 roku założył think tank Środkowoeuropejskie Centrum Analiz Strategicznych (SCAS). Organizacja ma stronę internetową, na której wymieniono liczne grono współpracowników. Są to głównie osoby związane ze Związkiem Oficerów Rezerwy RP im. Józefa Piłsudskiego, ale także z Leszkiem Sykulskim.
Sykulski to jawnie prorosyjski polityk, który założył własną partię i stowarzyszenie oraz chętnie fotografuje się z ambasadorem Rosji. W wyborach do PE jest jednym z liderów prorosyjskiej i antyukraińskiej koalicji Głos Silnej Polski. O jego prorosyjskiej aktywności pisaliśmy w OKO. press wielokrotnie.
Nazwisko Kamila Całka od połowy 2023 roku widnieje w oficjalnych danych rejestrowych Polskiego Towarzystwa Geostrategicznego. Jest członkiem zarządu organizacji. Drugim jest wspominany już wydawca naukowych publikacji Całka, Eryk Kowalczyk. Sykulski zaś pełni funkcję prezesa tej organizacji.
Mimo tych oczywistych faktów Kamil Całek przekonuje: „Nie znam Pana dr. Leszka Sykulskiego. Nigdy nie spotkałem Pana dr. Leszka Sykulskiego”.
Z naszych ustaleń wynika, że Całek współpracował z Sykulskim już wcześniej – pod koniec 2021 roku jego nazwisko pojawiło się na stronie internetowej PTG. Wymieniono go jako wiceprezesa stowarzyszenia. Tyle że potem jego nazwisko zniknęło. A po wybuchu wojny w Ukrainie Całek zaczął działać w Stowarzyszeniu Unia Polsko-Ukraińska i organizować gale, na których wręczano „wyróżnienia UNESCO” za pomoc Ukraińcom.
Kontakty z Sykulskim doskonale pasują do innej przedwojennej aktywności Całka. Aktywnie wspierał on Piotra Bolo Radtkego, założyciela i szefa organizacji Braterstwo Polsko-Rosyjskie. To stowarzyszenie przez lata promowało Rosję w Polsce. Całek do niego dołączył. Jeździł po Polsce z Bolo Radtkem, o czym świadczą ich wspólne zdjęcia. Pisał teksty do prowadzonego przez niego portalu. Agitował na grupie na Facebooku.
W lutym 2021 roku Bolo Radtke tak pisał na Facebooku: „Kamil Całek aktywista i członek Braterstwa Polsko-Rosyjskiego wraz z rodziną udał się na Cmentarz Wojenny Armii Radzieckiej i Armii Polskiej w Leszkowie koło Piły, aby oddać szacunek bohaterom, którzy polegli w boju za jego rodzinne miasto”.
Kiedy w 2022 roku fundacja rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego opublikowała słynny film prezentujący luksusowy pałac Putina,
Całek udostępnił na Facebooku materiał „dementujący kłamstwa Nawalnego oraz polskich i zachodnich stacji telewizyjnych”.
Napisał: „Złoty Pałac Władimira Putina przedstawiony w mediach nie istnieje. Jest w stanie surowym w trakcie remontu. O co tu chodzi? (sic?) Mistyfikacja mediów? Czy żart? A może manipulacja”.
Gdy Nawalnego aresztowano, Całek pisał o „latającym Cyrku Nawalnego z poparciem Latającego Cyrku Europejskiego”. Stwierdził, że Nawalny „dla świata zrobił tyle, co powieszone na suszarce pranie”. Nazywał go „agentem wpływu i wichrzycielem”, „grającym w rytm muzyki unijnych psychopatów”.
O Putinie pisał natomiast, że to „lubiany i szanowany w Polsce Prezydent Federacji Rosyjskiej”.
Takie wpisy zamieszczał głównie na grupie organizacji, ale część także na swoim profilu, przedstawiając się jednocześnie jako członek Braterstwa Polsko-Rosyjskiego i dyrektor Środkowoeuropejskiego Centrum Analiz Strategicznych.
Całek twierdzi jednak, że tak nie było: „Otrzymałem propozycję członkostwa w ww. organizacji (Braterstwie Polsko-Rosyjskim – przyp. aut.) przed wybuchem wojny na Ukrainie, z której nie skorzystałem. Miało być to w formule współpracy kulturalno-oświatowej i wymiany akademickiej w związku z kooperacją z jednym z uniwersytetów w Rosji, ale ostatecznie nie doszło to do skutku. (…) Pana Piotra Radtke osobiście dobrze nie znam. Nie utrzymuję bliskich relacji ani stosunków”.
Patrząc na zdjęcia obu panów, swego czasu udostępniane na Facebooku, trudno w te zapewnienia uwierzyć.
Jednak kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, z internetu zniknął Bolo Radtke, jego organizacja i portal. Zniknęły również prorosyjskie wpisy z konta Całka. Zaś on sam przestawił wektor swojej aktywności.
O think tanku Całka mało kto słyszał. Sama źródłowa organizacja, czyli Związek Oficerów Rezerwy im. Piłsudskiego w Poznaniu, długo nie wspominała o SCAS w żadnym ze swoich wpisów czy publikacji. Trudno również znaleźć jakiekolwiek ślady rejestracji Środkowoeuropejskiego Centrum Analiz Strategicznych jako samodzielnego podmiotu.
Jednak Całek na oficjalnych wydarzeniach przedstawia się jako dyrektor think tanku. Funkcja ta pozwalała mu występować w roli eksperta w konferencjach, spotkaniach i eventach. A nawet organizować własne. Skrupulatnie z tego korzysta. Zwłaszcza że, jak się wydaje, nikt nie docieka, czym naprawdę jest SCAS.
W lipcu 2022 SCAS i Apsley Business School (biznesowy partner Collegium Humanum) zorganizowały wydarzenie, na którym dziękowano za „wsparcie charytatywne” dla Ukrainy. Wręczano dyplomy.
Nagradzanych informowano, że są to wyróżnienia z UNESCO, choć z UNESCO nie miały one nic wspólnego.
Dyplomy przygotowała niewielka ukraińska organizacja, działająca przy jednej z kijowskich szkół, która w swoim statucie deklaruje wspieranie realizacji programów UNESCO. I to jej prezes postawił na „dyplomach UNESCO” swoją pieczątkę.
Na wyróżnienie od ważnej, międzynarodowej organizacji dał się nabrać między innymi poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. Pochwalił się swoich dyplomem na Facebooku. Na zdjęciu z uroczystości widać, jak stoi z dyplomem obok Kamila Całka i Seba Fullera.
Z kolei w lutym 2024 Kamil Całek uczestniczył w zorganizowanym przez władze wojewódzkie Mazowiecko-Uzbeckim Forum Gospodarczym. Przyszedł tam z Ormianinem Hamletem Minasyanem. Przedstawia go jako „Inspektora Praw Człowieka w Organizacji ds. Ochrony Praw Człowieka afiliowanej przy Radzie Społecznej i Gospodarczej ONZ – UN Economic and Social Council, NATO, Interpol i UNESCO”.
Tyle że to nieprawda. Minasyan z ONZ i innymi wymienionymi podmiotami nie ma nic wspólnego, tak samo jak dyplomy UNESCO z samym UNESCO.
Minasyan jest w Polsce wyjątkowo aktywny. 6 lipca 2023 gościł w polskim Sejmie (jako gość Klubu PiS). Nie wiemy, na czyje zaproszenie tam wszedł. Nawiązał też kontakt z byłym funkcjonariuszem ABW i SKW, ekspertem zajmującym się bezpieczeństwem państwa Witoldem Mazurkiem oraz z ówczesnym rzecznikiem prasowym Komendy Głównej Policji Mariuszem Ciarką. Oficjalnie wręczył im dyplomy od swojej organizacji, pogratulował.
Jak wynika z konta Minasyana na Facebooku, w Warszawie bywał on wielokrotnie, także podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Na jednym ze zdjęć pozuje w Komendzie Stołecznej Policji na ulicy Nowolipie, na tle tablicy adresowej, razem z uśmiechniętą panią nadkomisarz.
Minasyan dużo podróżuje. Chętnie jeździ do Rosji, także teraz, po wybuchu wojny w Ukrainie. Jesienią 2023 roku dostał jubileuszowy medal Rosyjskiego Stowarzyszenia Policyjnego MPA. Jest również wymieniony na stronie rosyjskiej Akademii Nauk w Sewastopolu jako członek jej kierownictwa.
Kim w ogóle jest Hamlet Minasyan? To były funkcjonariusz jednostki specjalnej OMON w ormiańskiej policji.
Najczęściej występuje publicznie jako:
Pierwsza z wymienionych funkcji ma wskazywać na związki z ONZ. Ale to fałsz. Minasyana nie ma wśród przedstawicieli Armenii w ONZ ani wśród pracowników żadnej agendy ONZ w tym państwie. W rzeczywistości jest on szefem ormiańskiego oddziału rumuńskiej Organizatiei pentru Apararea Drepturilor Omului (OADO, Organizacja Obrony Praw Człowieka), założonej w 1995 roku przez Florentina Scaletchiego. To rumuński aktywista i były polityk, wyjątkowo kontrowersyjny, który ma na swoim koncie kilka wyroków sądowych. Skazano go między innymi za korupcję. Scaletchi miał twierdzić, że ma kontakty wśród sędziów rumuńskich sądów – i brać pieniądze za wpłynięcie na nich zgodnie z interesem osoby dającej mu łapówkę.
OADO Scaletchiego chętnie powołuje się na współpracę z ECOSOC ONZ, jednak nie ma jej na oficjalnej liście organizacji, z którymi ten organ ONZ współpracuje. Minasyan nie ma więc żadnych podstaw, by prezentować się jako przedstawiciel ONZ.
Jeszcze ciekawsza jest druga organizacja, z którą Minasyan współpracuje – Międzynarodowy Komitet ds. Zwalczania Terroryzmu, Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji ICOCRIM. Nazwa brzmi poważnie. Wrażenie robią też stopnie generalskie i mundury, w których występują członkowie ICOCRIM.
Wszystko to jest jednak – po raz kolejny w całej tej historii – kreowaniem fałszywego wizerunku.
Jak wynika z międzynarodowych śledztw dziennikarskich i informacji służb,
ICOCRIM to organizacja, której członkowie są zamieszani w wiele przestępstw.
Członkowie grupy podszywają się pod funkcjonariuszy rozmaitych służb i organów ścigania (zależnie od państwa). Także generałowie są fałszywi – nadawane przez ICOCRIM stopnie są nielegalne. Już w 2013 roku ICOCRIM został zdelegalizowany w Rosji, właśnie za podszywanie się pod służby.
Jednak, jak ustalili dziennikarze portalu foreignpolicy.com, delegalizacja nie zaszkodziła organizacji. ICOCRIM dalej działa, tyle że w Europie Środkowej i Zachodniej.
Wiele wskazuje na to, że obecnie może być wykorzystywany przez rosyjskie służby jako przykrywka do budowania kontaktów w UE.
Najświeższe ślady aktywności prowadzą na Słowację. Formalnie jednak organizacja ma swoją siedzibę we Francji, a zarejestrowano ją w Moskwie. W danych rejestrowych figurują nazwiska: Władimira Bieriezowskiego, Siergieja Szkolnego i Matiasa Merowinga.
Merowing i Bierezowski są związani z jeszcze jedną organizacją, działającą w Europie i zarejestrowaną pod tym samym adresem we Francji co ICOCRIM. To The International Committee for the Protection of Human Rights, w skrócie CIPDH (od nazwy w języku francuskim). Merowing jest jej wiceprezesem. Także ta organizacja powoływała się na swoje związki z ONZ, choć nie miała z ONZ nic wspólnego. Zapewniała, że prowadzi działalność humanitarną.
W rzeczywistości, jak ustalili dziennikarze Foreign Policy,
działacze CIPDH „od Korei Południowej po Hiszpanię zostali wymienieni w doniesieniach medialnych jako podejrzani o udział w szeregu przestępstw, w tym w oszustwach i nagabywaniu do prostytucji”.
Na tym nie koniec. Przedstawiciel CIPDH na Krymie Wiktor Litwinow w 2014 roku dowodził prorosyjską bojówką, która pomogła Moskwie w zajęciu półwyspu. W 2019 roku wiceprezydent CIPDH Alexander Ionov kierował kampanią zbierania pieniędzy na opłacenie rachunków za prawników Marii Butiny – Rosjanki, którą skazano w USA za szpiegowanie na rzecz Rosji. Butina była jednym z głównych rosyjskich kontaktów współpracowników Donalda Trumpa w czasie kampanii prezydenckiej w USA w 2016 roku.
Przypomnijmy – w CIPDH działają te same osoby, które założyły ICOCRIM. A do ICOCRIM należy Hamlet Minasyan, kolega Kamila Całka, wprowadzany przez niego na oficjalne konferencje i eventy, nawiązujący kontakty wśród polskich polityków, byłych funkcjonariuszy służb i policjantów.
Wydaje się, że nikt w Polsce nie sprawdził, kim jest Minasyan. Uwiarygadniał go przecież dyrektor think tanku, profesor instytutu naukowego Kamil Całek. A że przy okazji jest to współpracownik Leszka Sykulskiego? Człowiek, który jeszcze kilka lat temu zachwycał się Putinem i działał w Braterstwie Polsko-Rosyjskim? Tym się Całek nie chwali.
Na razie chwali się jeszcze studiami w Apsley Business School. Tymi w Collegium Humanum już coraz rzadziej. Informacje o nich powoli znikają z jego not biograficznych w internecie.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze