0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Od lewej: Paweł. C, Stanisław Dawidziuk i Sebastian Fuller. Źródło: FacebookOd lewej: Paweł. C, ...

I w Polsce, i na Słowacji przebywający obecnie w areszcie rektor warszawskiego Collegium Humanum obracał się w kręgu byłych komunistów. Tych, którzy po zmianie systemu w obu państwach zakładali prywatne uczelnie. Na Słowacji w kontaktach z jedną z takich placówek wspierał Pawła C. eurodeputowany PiS Karol Karski. Otrzymał za to tytuł doktora honoris causa.

Warszawska uczelnia współpracowała też z wiedeńskim pośrednikiem, umożliwiającym zdobywanie uniwersyteckich dyplomów za pieniądze. Z tym samym pośrednikiem kooperowały dwie inne uczelnie. Obie były finansowane przez Rosjan.

W opisywanych szkołach, z którymi Paweł C. wchodził we współpracę, wybuchały skandale podobne do tych, których obecnie doświadcza Collegium Humanum. Zarzuty o plagiaty, sprzedawanie tytułów naukowych za pieniądze czy nielegalna działalność bez koniecznych pozwoleń. Paweł C. miał skąd czerpać wzorce.

Tydzień temu opisaliśmy powiązania Pawła C. i jego uczelni z Akademią Prezydencką w Moskwie, innymi uczelniami w Rosji i na Białorusi. Pokazaliśmy również jego wieloletnią współpracę z byłymi działaczami PZPR, którzy do dziś oficjalnie wspierają Ambasadę Rosyjską w Polsce. Tym razem przyjrzymy się innym kontaktom aresztowanego rektora Collegium Humanum. Paweł C. działał bowiem bardzo szeroko. Był znany zwłaszcza na Słowacji.

Przeczytaj także:

Słowackie kontakty i wiedeński pośrednik

Najważniejsze nowe ustalenia:

  1. Rektor Collegium Humanum Paweł C. był wcześniej rektorem w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie, założonej przez Stanisława Dawidziuka. Dawidziuk to były lektor KC PZPR, który doktoryzował się na Wojskowej Akademii im. Dzierżyńskiego. Kształciła ona komunistycznych „oficerów politycznych”. Już po upadku komuny Dawidziuk utrzymywał kontakty z tym samym prorosyjskim środowiskiem byłych działaczy PZPR, co Paweł C. On również dostawał od nich nagrody za współpracę.
  2. Paweł C. i Stanisław Dawidziuk część swoich stopni naukowych zdobyli na słowackich uczelniach. To placówki zaangażowane jeszcze kilka lat temu w proceder tzw. turystyki habilitacyjnej, ukrócony niedawno przez zmianę przepisów.
  3. Paweł C. i Stanisław Dawidziuk współpracowali z prywatną szkołą wyższą na Słowacji, założoną przez dwóch komunistycznych słowackich działaczy. Co ciekawe, w kontaktach Pawła C. z tą uczelnią pomagał Karol Karski, europoseł PiS. Przyznano mu za to tytuł doktora honoris causa.
  4. Na Słowacji Paweł C. poznał Sebastiana Fullera, Brytyjczyka, który został jego partnerem w akademickim biznesie. To Fuller założył w Londynie Apsley Business School, która wydawała słynne dyplomy ukończenia kursu MBA polskim politykom.
  5. Collegium Humanum współpracowało z wiedeńską firmą pośrednictwa w zdobywaniu tytułów naukowych. Jej właścicielem jest Peter Linnert, już w latach 70. aresztowany za oszustwa gospodarcze. Kilka lat temu był zamieszany w sprawę plagiatu doktoratu swojej córki. Właśnie ten człowiek miał kierować Centrum Dydaktycznym Collegium Humanum w Wiedniu.
  6. Firma Linnerta pośredniczyła w uzyskiwaniu tytułów naukowych nie tylko w Collegium Humanum. Oferowała je także na dwóch innych uczelniach: w Belgradzie i Bratysławie. Oba te prywatne uniwersytety były finansowane przez Rosjan.

Komunistyczny oficer polityczny

Zacznijmy od Polski. Mało kto o tym dziś pamięta, ale Paweł C., zanim założył Collegium Humanum, był prorektorem i rektorem Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie. Dziś uczelnia funkcjonuje pod nazwą Menadżerska Akademia Nauk Stosowanych. Jej właścicielem i prezydentem jest Stanisław Dawidziuk. Przez lata pełnił także funkcję rektora.

Ta szkoła, podobnie jak Collegium Humanum, również współpracowała z uczelniami w Rosji i na Białorusi, choć były to placówki o mniejszej roli politycznej niż te związane z CH. Zapytaliśmy MANS, czy nadal utrzymuje kontakty nawiązane za czasów Pawła C. i jaką rolę w szkole obecnie pełni Stanisław Dawidziuk. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Dawidziuk to kolejny w życiorysie Pawła C. były działacz PZPR. Doktorat zrobił w 1974 roku na Wojskowej Akademii Politycznej im. Dzierżyńskiego.

Była to uczelnia Sił Zbrojnych PRL, kształcąca oficerów politycznych. Dawidziuk był także przez pewien czas lektorem Komitetu Centralnego PZPR (lektorzy zajmowali się partyjną propagandą).

Założyciel WSM współpracuje z tym samym środowiskiem spadkobierców komunistycznego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej co Paweł C. W 2013 roku odebrał dyplom honorowy Stowarzyszenia Współpracy Polska-Wschód (najbardziej znana organizacja powstała w miejsce TPPR) za „wybitne zasługi w rozwijaniu współpracy pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Krajami za Wschodnią Granicą”. Zaś jego Wyższa Szkoła Menedżerska została nominowana przez SWPW do przyznawanej przez to stowarzyszenie nagrody Mickiewicz – Puszkin.

Za zasługi nagrodziło Dawidziuka także Społeczne Towarzystwo Polska – Ukraina, również będące spadkobiercą TPPR. To w tej organizacji od 2017 roku wiceprzewodniczącym jest Paweł C.

Zrzut ekranu ze strony internetowej MANS. Informacja o opisanej w artykule nagrodzeni dla Stanisłąwa Daiwdziuka
Zrzut ekranu

Towarzysze zakładali prywatne uczelnie

To, że byli działacze partyjni w latach 90. zakładali uczelnie prywatne, nie jest zaskoczeniem. Pisał o tym między innymi prof. Bogusław Śliwerski w książce „Turystyka habilitacyjna Polaków na Słowację w latach 2005-2016”:

„Jeszcze przed upadkiem socjalizmu Wojskowa Akademia Polityczna im. Feliksa Dzierżyńskiego zdołała wypromować doktorów i doktorów habilitowanych w naukach wojskowych z dodaną do nich specjalnością (…), która w nowym ustroju została upełnomocniona ustawą. Tym samym także oficerowie wojskowych służb specjalnych mogli zakładać prywatne szkoły wyższe oraz lokować się w strukturach uczelni akademickich”.

I dalej: „Grupa towarzyszy partyjnych z PRL opanowała większość stanowisk kierowniczych w wyższych szkołach”.

Towarzysze mieli jednak problemy ze zdobywaniem kolejnych stopni naukowych w wolnej Polsce, dlatego niektórzy wyruszyli w tym celu na Słowację.

Dawidziuk wpisuje się w ten schemat perfekcyjnie. Doktorat zrobił w Akademii Dzierżyńskiego, w latach 90. założył Wyższą Szkołę Menedżerską. A habilitację uzyskał w 2015 roku na Wyższej Szkole Nauk o Zdrowiu i Pracy Socjalnej im. Św. Elżbiety w Bratysławie. Jak pisał Śliwerski, aby zdobyć tam habilitację, nie trzeba było nawet przedstawiać monografii (książki) własnego autorstwa. Dopuszczano… zamienniki. Wystarczyło pięć artykułów lub dwa rozdziały z pracy zbiorowej – co w Polsce nie byłoby możliwe. Natomiast obowiązkowe było wpłacenie 10 tysięcy euro.

Habilitacyjna turystyka

W tej samej słowackiej szkole rok wcześniej doktorat obronił Paweł C., wówczas rektor w szkole Dawidziuka. Zdobył on na Słowacji także dwie habilitacje: na Katolickim Uniwersytecie w Rużomberku i na Uniwersytecie Preszowskim. Te szkoły także były wymieniane przez Śliwerskiego jako uczelnie zaangażowane w proceder turystyki habilitacyjnej polskich akademików na Słowacji. Tytuły uzyskane w ramach tego procederu, chociaż formalnie uznawane w Polsce, w środowisku naukowym uchodzą za wątpliwe.

Paweł C. i Dawidziuk przywieźli ze Słowacji również umowy o współpracy z uczelniami, medale oraz tytuły honorowe. Przyszły rektor CH zdobył tam także biznesowe know-how oraz biznesowego partnera – Sebastiana Fullera. To właśnie Fuller założył później w Londynie firmę Apsley Business School, która stała się głównym partnerem Collegium Humanum.

Apsley Business School wydawała dyplomy ukończenia słynnych kursów MBA, kupowanych na Collegium Humanum.

Masowo kończyli je polscy politycy, samorządowcy, a nawet generałowie, ponieważ studia były stosunkowo tanie i trwały krótko. A bywało, że nie trwały w ogóle, jak wynika z informacji prokuratury. Tygodnik „Newsweek” szczegółowo opisał, jak działał Fuller i stwierdził, że dyplomy z Apsley mogą okazać się bezwartościowe, ponieważ uczelnia w zasadzie nie istnieje. Sebastian Fuller zaprzecza tym zarzutom. Zapewnia, że jego placówka „ma prawo do kształcenia na poziomie wyższym i do nadawania stopni naukowych”.

Afera wokół doktoratu

Już w trakcie rozwijania kontaktów na Słowacji w Polsce wybuchła afera wokół pierwszego doktoratu Pawła C., obronionego na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie w 2004 roku. Dziesięć lat później dr Marek Wroński, autor „Forum Akademickiego”, ustalił, że ponad sto stron pracy doktorskiej Pawła C. pokrywa się z tekstem książki innego autora.

Sprawę rozpatrywała senacka komisja w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie, której Paweł C. był wówczas rektorem. Nic dziwnego, że stwierdzono, iż plagiatu nie było.

Znów komuniści, ale na Słowacji

Jedną ze słowackich uczelni, z którą współpracowali Stanisław Dawidziuk i Paweł C., była Vysoka Skola Bezpecnostneho Manazerstva (VSBM) w Koszycach. To kolejna szkoła wyższa, która wpisuje się w schemat aktywności byłych komunistów. Miała dwóch założycieli. Jednym był (dziś nieżyjący) Milan Čič, znany komunistyczny polityk czechosłowacki, minister sprawiedliwości Słowackiej Republiki Socjalistycznej.

Drugim – Marian Mesároš, absolwent Wyższej Wojskowej Szkoły Lotniczej Słowackiego Powstania Narodowego, komunistycznej uczelni kształcącej wojskowych lotników. Mesároš ukończył także Wojskową Akademię Lotniczą Związku Radzieckiego w Moninie pod Moskwą. Była to kuźnia kadr dowódczych sił lotniczych ZSRR.

To właśnie szkoła Mesároša i Čiča przyznała w 2016 roku tytuł doktora honoris causa Dawidziukowi, a Pawłowi C. medal za owocną współpracę.

Co ciekawe, podczas wizyty w koszyckiej uczelni Pawłowi C. towarzyszył jednak nie Dawidziuk, lecz… Karol Karski, eurodeputowany PiS.

Karol Karski razem z Pawłem C.

Jak można przeczytać w oficjalnym podsumowaniu działalności uczelni w 2016 roku, odbyło się wówczas robocze spotkanie z „przedstawicielami Wyższej Szkoły Menedżerskiej z Warszawy: Pawłem C. i Karolem Karskim”.

Karski miał współpracować z obiema uczelniami (polską i słowacką) od dwóch lat. Za tę współpracę przyznano mu, tak jak Dawidziukowi, tytuł doktora honoris causa. Odebrał go 9 grudnia 2016, razem z Pawłem C., który dostał medal. Symboliczne – uroczystość odbyła się w auli imienia Milana Čiča.

Uroczystość w 2016 roku, Vysoka Skola Bezpecnostneho Manazerstva (VSBM) w Koszycach. W środku: Karol Karski i Paweł C. Fot. VSBM

Z tą samą uczelnią współpracował Sebastian Fuller, wspominany już późniejszy partner biznesowy Pawła C. Ten Brytyjczyk przez lata pracował na słowackich uczelniach w czasie, gdy związany był z nimi także przyszły rektor Collegium Humanum. Prawdopodobnie tam się poznali. Zażyłość była na tyle duża, że Paweł C. został ojcem chrzestnym dziecka Fullera.

Linnert i plagiat wszechczasów

Fuller pracował wtedy również na Slovakian Manager Academy w Bratysławie (SMA). Jak wynika z biografii Brytyjczyka, przedstawionej przez niego na portalu LinkedIn, był on dyrektorem SMA. I tu dochodzimy do najważniejszych bohaterów akademickiej siatki. Otóż właścicielem bratysławskiej SMA był Michael Linnert. To syn dość znanej w Słowacji, w Niemczech i w Austrii postaci – Petera Linnerta.

Peter Linnert w latach 70. był aresztowany za próbę wyłudzenia pożyczki w niemieckim banku na fałszywe akcje swojej firmy. W 2013 roku recenzował na Uniwersytecie Paneuropejskim pracę doktorską swojej córki Julii. Pięć lat później praca ta okazała się plagiatem wszechczasów. Sprawdzili ją badacze związani z niemiecką platformą Vronigplag Wiki.

Okazało się, że doktorat Julii Linnert-Kuhn był plagiatem w 98 procentach. Policzono, że oryginalnych było zaledwie 18 zdań.

Plagiatem był również doktorat Michaela Linnerta, syna Petera i brata Julii, szefa szkoły, w której pracował Fuller. Michael także doktoryzował się na Uniwersytecie Paneuropejskim.

Doktorat za 30 tysięcy euro

Peter Linnert to właściciel całego pakietu akademickich biznesów. W 2012 roku w Bratysławie założył Wyższą Szkołę Goethe Uni, z którą współpracowała Wyższa Szkoła Menedżerska Dawidziuka. Uczelnia ta została jednak zamknięta trzy lata później, ponieważ nie spełniła wymogów akredytacyjnych.

Linnert raczej się tym nie przejął. Jego najważniejszym biznesem było i jest Centrum Studiów Hohe Warte w Wiedniu. To firma, która pośredniczy w uzyskiwaniu dyplomów i tytułów naukowych. Trzeba wpłacić pieniądze, napisać pracę i dopełnić formalności. Firma i współpracujące z nią uczelnie organizują obrony doktoratów, ale to raczej formalne uroczystości niż realny egzamin. W całej procedurze kluczowe są pieniądze, dzięki którym stopnie naukowe zdobywa się wyjątkowo szybko, na przykład w ciągu kilku miesięcy.

Doktorat na CS Hohe Warte, jak informowały austriackie media, kosztuje 30 tysięcy euro.

Austriacki biznes i Collegium Humanum

Do niedawna firma Linnerta oferowała dyplomy na kilku szkołach wyższych: słowackim Uniwersytecie Paneuropejskim (na którym Linnert pracował), belgradzkim Uniwersytecie Europejskim oraz na jednej uczelni w Warszawie. Nazwa warszawskiej uczelni nie jest dziś widoczna na stronie internetowej CH Hohe Warte. Mimo to znalazłam źródła wskazujące na to, z kim w Polsce współpracowała wiedeńska firma.

Wszystkie dowodzą, że polską uczelnią współpracującą z CH Hohe Warte było Collegium Humanum Pawła C.

Co więcej, na dwóch stronach internetowych, a raczej na ich zarchiwizowanych wersjach, Peter Linnert był przedstawiany jako kierownik wiedeńskiego Centrum Dydaktycznego warszawskiego Collegium Humanum. CH założyło bowiem w Wiedniu własną placówkę, którą Linnert miał kierować. Takie informacje były dostępne w sieci jeszcze w drugiej połowie 2023 roku. Potem ktoś zadbał, by zostały usunięte.

Uczelnię sfinansowali Rosjanie

Mamy więc kontrowersyjnego biznesmena, który nawiązuje współpracę z trzema prywatnymi uczelniami z różnych państw, by za pieniądze zainteresowani mogli zdobywać na nich stopnie naukowe. Nikt tego nie kontroluje, każde państwo zajmuje się tylko podmiotami działającymi na jego terenie. Międzynarodowy biznes akademicki łatwo umyka uwadze. Jedną z tych uczelni okazuje się warszawskie Collegium Humanum. Przyjrzyjmy się pozostałym.

Uniwersytet Paneuropejski w Bratysławie założył Ján Čarnogurský, niegdyś słowacki dysydent, były premier Słowacji, ale od jakiegoś czasu – zwolennik Władimira Putina.

Na dodatek jawny zwolennik. Ján Čarnogurský jest członkiem Klubu Wałdajskiego. To rosyjski klub dyskusyjny ekspertów zajmujących się Rosją. Założony z inicjatywy kilku rosyjskich mediów i instytucji: RIA Nowosti, Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej Rosji oraz gazety The Moscow Times. Z członkami Klubu Wałdajskiego bardzo chętnie debatuje Władimir Putin – zapewne dlatego, że wszyscy się z nim zgadzają.

Zrzut ekranu ze strony rosyjskiego Klubu Wałdajskiego

Na tym jednak nie koniec.

Uniwersytet Paneuropejski został założony za rosyjskie pieniądze.

Pierwotnie nosił nazwę Uniwersytet Prawa w Bratysławie, a jego założycielem było Bratysławskie Towarzystwo Akademickie. Stworzyły je cztery spółki, których właścicielami byli Rosjanie. Jeden z nich to Wasilij Lipicki, były członek rosyjskiej Dumy Państwowej i doradca prezydenta Jelcyna. Drugi – Alexander Somov, były przewodniczący Związku Rosyjskich Przedsiębiorców na Słowacji. Somov kierował zresztą Centrum Rosyjskim, utworzonym na Uniwersytecie Paneuropejskim.

Rosjanie potrzebowali swoich prawników

Jak pisali w 2010 roku dziennikarze portalu tyzden.sk: „Nieoficjalnie w środowisku akademickim mówiło się, że rosyjskie firmy chcą kształcić na Słowacji młodych prawników, którzy pomagaliby im w prowadzeniu biznesu na obszarze europejskim. Ale dlaczego ta rosyjska inwestycja nie trafiła do innego kraju, na przykład z większym rynkiem? »Uznali za korzystne to, że jesteśmy krajem UE i jesteśmy pozytywnie nastawieni do Rosji«" – twierdzi Čarnogurský. W Polsce czy Czechach szkoła z rosyjskimi właścicielami prawdopodobnie nie odniosłaby sukcesu, a Rosjanom zabrakłoby kluczowej postaci z dobrymi kontaktami i rusofilskim nastawieniem, jak Ján Čarnogurský.

W 2014 roku uczelnię odkupił od Rosjan czeski miliarder, zmienili się więc właściciele, ale Čarnogurský pozostał na swoim stanowisku. Zaś Peter Linnert był w tej szkole zatrudniony jako nauczyciel akademicki. Przypomnijmy – recenzował pracę doktorską własnej córki.

Rosyjski Sberbank na uczelni w Belgradzie

Ostatnią uczelnią, z którą współpracowało Hohe Warte Linnerta, był Uniwersytet Europejski w Belgradzie. To szkoła założona przez Miliję Zečevića, serbskiego akademika i polityka. Najwięcej o nim mówi fakt, że z dumą i uznaniem mówił o Slobodanie Miloševiću, nieżyjącym prezydencie Jugosławii, który rządził tym państwem także za czasów komunizmu. Milošević był sądzony przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym za zbrodnie przeciwko ludzkości. Nie doczekał wyroku, zmarł w więzieniu. Tym właśnie przywódcą Jugosławii zachwycał się rektor Uniwersytetu Europejskiego.

Ale dla naszej historii najistotniejsze nie są porażające zachwyty nad zbrodniarzem, lecz kolejne związki z Rosją. W Serbii są one dość częste. Gdy w 2014 roku Uniwersytet Europejski organizował międzynarodową konferencję naukową, wydał kilkudziesięciostronicową broszurę informacyjną.

Już na pierwszej stronie zaznaczono, że wydarzenie sponsoruje największy rosyjski bank Sberbank.
Fragment broszury Europejskiego Uniwersytetu w Belgradzie

Zaś wśród kluczowych postaci uczelni wymieniono prezesa zarządu serbskiego oddziału Sberbanku Walerija Owsiannikowa. Rosyjski bank zarówno więc dawał uczelni pieniądze, jak i wpływał na jej działalność. Nic dziwnego, że uniwersytet pochwalił się (w tej samej broszurze), iż przyznał honorowy tytuł doktorski ambasadorowi Rosji w Serbii Aleksandrowi Konuzinowi.

Peter Linnert był zatrudniony także w tej uczelni. I to na istotnym stanowisku – był jej prorektorem.

Plagiaty, brak pozwoleń i nielegalne stopnie

W akademickiej siatce Linnerta znalazły się więc dwie uczelnie finansowane przez Rosję oraz Collegium Humanum. Warto w tym miejscu przypomnieć, że pierwszą siedzibą Collegium Humanum w Warszawie był tak zwany Dom Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przy ul. Marszałkowskiej 115. Zarządza nim Stowarzyszenie Współpracy Polska – Wschód, które stale współpracuje z Ambasadą Rosyjską w Polsce. I z którego działaczami od lat współdziałał Paweł C.

Wszystkimi tymi podmiotami wstrząsały skandale. Belgradzki uniwersytet w latach 2016-2019 miał działać bez akredytacji. W 2019 roku podjęto pierwszą próbę rozwiązania go, ostatecznie doszło do tego dwa lata później. Jednocześnie, mimo braku akredytacji na studia magisterskie, uczelnia cały czas nadawała stopnie doktoranckie. Robiła to więc nielegalnie. Była jedną z kilku uczelni serbskich, które stosowały tego rodzaju praktyki.

Uniwersytet Paneuropejski na Słowacji stał się słynny z powodu splagiatowanych doktoratów. Nie tylko ze względu na dzieci Linnerta. Plagiat wykryto także w obronionej tam pracy dyplomowej czeskiej polityczki Tatány Maly, kiedy w 2018 roku została Ministrą Sprawiedliwości. Z tego powodu podała się do dymisji po 13 dniach pełnienia urzędu.

Rosyjskie pieniądze, komunistyczni działacze, nielegalnie przyznawane stopnie, działalność prowadzona bez niezbędnych pozwoleń, kupowanie dyplomów ukończenia studiów – tak funkcjonowały wymienione uczelnie, z którymi współpracował Paweł C. i jego szkoła. Dziś o podobne przestępstwa oskarżony jest on sam.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze