0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stepien / ...

Czy da się przeprowadzić udaną reanimację flagowego programu informacyjnego telewizji publicznej dosłownie z marszu? Bez wielu tygodni przygotowań, testów, realizacji próbnych wejść i całych wydań programu, które z założenia trafią do szuflady? Po zaledwie kilku spotkaniach zespołu i jednym w miarę realnym kolegium redakcyjnym? Bez pełnej współpracy ze strony personelu technicznego? Do tego w warunkach wciąż toczącej się walki o dostępy do kont w mediach społecznościowych i materiałów agencyjnych?

Dziś zobaczyliśmy, że niestety się nie da.

Pierwszego wydania nowego programu informacyjnego „odbitej” już przez nową koalicję rządzącą z rąk PiS Telewizji Polskiej nie sposób uznać za udane, choć zarazem nie można odmówić twórcom dobrych intencji i chęci. Program „19:30” próbował być poczciwy, uczciwy, stonowany i możliwie przezroczysty. Wyszło tak sobie – jak mawiał bohater jednej z komedii Stanisława Barei, „dobrze, dostatecznie”.

„19:30” skończyła z partyjnymi przekazami dnia

Największym – ogromnym wręcz – plusem nowego programu informacyjnego TVP był fakt, że z całą pewnością w rękach nowej ekipy nie stał się narzędziem do bezpardonowego i frontalnego zwalczania obecnej opozycji, czyli Prawa i Sprawiedliwości.

Przedstawiciele prawicy dostali głos, nie został on w żaden sposób opatrzony złośliwym, czy wypaczającym komentarzem. Nie było nachalnych pościgów za politykami-ofiarami po sejmowych korytarzach ani bezczelnego forsowania „przekazów dnia” nowego obozu władzy. Znalazło się nawet miejsce dla archiwalnej wypowiedzi europosłanki PiS Anny Zalewskiej, która mówiła, że o zaliczkę z KPO zawnioskował jeszcze poprzedni rząd.

Niemniej jednak nie da się powiedzieć, żeby nowy program informacyjny był w sposób przezroczysty obiektywny – co obiecywali jego twórcy, serwując nam w zapowiedzi pierwszego wydania nieco mętne metafory o zupie i wodzie.

„19:30” – tak sobie o sobie samej

W otwierającym materiale – mającym być wyjaśnieniem sytuacji wokół przejęcia TVP – występuje wprawdzie Andrzej Duda, ale bezapelacyjnie narracyjnie „wygrywa” minister kultury (i nadzorca całej operacji) Bartłomiej Sienkiewicz, do którego w tym segmencie należy dobitne „ostatnie słowo”.

W materiale nie występuje ani jeden prawnik – mimo że bez większego trudu można znaleźć specjalistów, którzy wypowiedzą się na temat wątpliwości wokół podstaw prawnych całej operacji. Skoro udało się to OKO.press, z całą pewnością mogło się też udać nowej TVP. Tym bardziej że część wątpliwości niezależnych ekspertów jest poważna i w sztandarowym programie informacyjnym telewizji publicznej nie powinno ich zabraknąć.

Jeśli chodzi o reprezentację partii politycznych, twórcy zauważyli, że na polskiej scenie politycznej istnieją podmioty poza PiS i Koalicją Obywatelską – głos dostał marszałek Szymon Hołownia i Ryszard Petru z Polski 2050, Adam Jarubas z PSL-u, Sławomir Mentzen z Konfederacji, Marcin Ociepa z klubu PiS. Zabrakło Lewicy.

Przeczytaj także:

Dorota Bawołek gwiazdą wydania

Nieco dziwny był przydługi segment o smutnych świętach w Betlejem, mający obrazować wojenną sytuację w Izraelu i Palestynie. Być może był to pospiesznie adaptowany materiał agencyjny, być może zaś nieco niedorobiony materiał własny. Miał jednak mało konkluzywny charakter. Dowiedzieliśmy się, że trwa wojna między Izraelem a Hamasem, która sprawi, że o 6 proc. spadnie PKB Palestyny. Nie dowiedzieliśmy się, o co właściwie chodzi w konflikcie oraz ile ofiar do tej pory pochłonął. A płynne przejście do materiału o polskiej przedświątecznej drożyźnie skutkowało dysonansem poznawczym.

Do atutów nowej ekipy na pewno warto zaliczyć obecność Doroty Bawołek, wieloletniej korespondentki Polsatu w Brukseli – była autorką materiału o KPO. Fakt, że to ona będzie prowadzić widzów programu przez meandry europejskiej polityki to gigantyczna zmiana na plus w porównaniu do korespondencji „Wiadomości”.

Zdania na temat głównego prowadzącego Marka Czyża – pozostają podzielone – autorkom i autorom tej recenzji brakuje tu wspólnego stanowiska.

Szczątkowa była oprawa graficzna całego wydania. Rozumiemy, że niemal całkowity brak „pasków” mógł być świadomą próbą odcięcia się od poprzedników, którzy z tego elementu graficznego zrobili sztandarowe narzędzie propagandy. Ale w roku 2023 trudno jednak sobie wyobrazić profesjonalną informację bez gry podanymi w formie tekstowej tytułami i leadami. Niemal nikt dziś nie ogląda telewizji przykuty do fotela, zaczynając dokładnie o wskazanej w programie godzinie i kończąc wraz z ostatnimi słowami prezentera. Telewizję ogląda się z bardzo zmiennym skupieniem – dlatego właśnie paskowo-tekstowa nawigacja po materiałach jest praktycznie niezbędna.

Nie dotyczy to tylko „pasków”. W realizacji niektórych „setek” na pewno nie brała udziału osoba od make-upu – i było to bardzo boleśnie widoczne. Część ujęć sprawia wrażenie kręconych bardzo amatorsko.

Z całą pewnością wynika to z pośpiechu i partyzanckich wręcz warunków realizacji programu „19:30” i podchodzimy do tego z wyrozumiałością, ale mimo wszystko w tym elemencie musi być błyskawiczna poprawa, bo pierwsze wrażenie robi się tylko raz.

Czy „19:30” sprostała definicji misji publicznej?

Naczelny OKO.press Piotr Pacewicz przypomniał w środę 20 grudnia w swoim tekście treść ustawy o mediach publicznych. Według niej ich misją ma być: „oferowanie całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowanych programów i innych usług w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujących się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu”

Dążenie do pluralizmu, bezstronności, wyważenia i niezależności z całą pewnością da się w nowym programie informacyjnym TVP zaobserwować – dzięki temu daje on szansę na nową jakość po potwornych, wypełnionych propagandą „Wiadomościach” w wydaniu telewizji podporządkowanej PiS. O „innowacyjności, wysokiej jakości i integralności przekazu” nie da się dziś jednak mówić. Trochę szkoda, ale może będzie lepiej.

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze