0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja GazetaJakub Wlodek / Agenc...

Ranking Polskiego Alarmu Smogowego przedstawia miasta o najwyższym zanieczyszczeniu powietrza pod względem stężenia rakotwórczego benzo(a)pirenu oraz liczby dni, w których dobowe stężenie pyłu PM10 było powyżej normy.

Rekordowy Nowy Targ to aż 1800 proc. rakotwórczego benzo(a)pirenu (BaP) w powietrzu – tyle samo, ile w poprzednim roku. Cała pierwsza piętnastka to stężenia tej rakotwórczej substancji sięgające 700-1800 proc. dopuszczalnej normy.

W osobnym zestawieniu miast wg liczby dni smogowych „zwyciężyły” Pszczyna (106 dni), Rybnik (89 dni) oraz Nowy Targ (88 dni). Na dole listy – czyli wśród miast o najczystszym powietrzu – znalazły się Sopot (1 dzień), Słupsk (3 dni) i Kołobrzeg (4 dni).

Smog polski

Występuje właściwie w każdej polskiej miejscowości. Na pozycji piątej znalazła się śląska wieś Godów, w której mieszka niecałe dwa tysiące osób.

W 2019 roku nowa stacja pomiarowa stanęła w podkrakowskim Zabierzowie, w którym nigdy wcześniej nie mierzono jakości powietrza. Dzięki temu w tej niewielkiej wsi odnotowano stężenie rakotwórczego BaP przekraczające ośmiokrotnie normę. Okazuje się, by miejscowość została smogowym rekordzistą wystarczy zainstalować w niej stację pomiarową.

„To kolejny rok, w którym prezentujemy rankingi najmocniej zanieczyszczonych miejscowości w Polsce i jak co roku widzę te same nazwy. Wydawałoby się, że włodarze tych miast powinni być zaalarmowani sytuacją, w której mieszkańcy miejscowości oddychają rakotwórczymi substancjami pochodzącymi z kotłów na węgiel i drewno, a poziomy zanieczyszczenia wielokrotnie przekraczają dopuszczalne normy” – mówi Piotr Siergiej, rzecznik PAS.

„W niektórych z miast widać duże zaangażowanie lokalnych władz np. Rybnika. Niestety w innych miejscowościach z listy działania samorządów w walce ze smogiem pozostawiają wiele do życzenia” – dodaje Siergiej.

Skąd się bierze smog w Polsce?

Przede wszystkim z tzw. kopciuchów, czyli domowych instalacji grzewczych. Odpowiadają za ok. połowę smogu w Polsce – to dane za rok 2017 zebrane przez Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami. Nieco mniej zanieczyszczają przemysł, rolnictwo i transport drogowy. Osobną kategorią zanieczyszczeń jest benzo[a]piren, rakotwórczy produkt spalania w kopciuchach, które odpowiadają za ponad 80 proc. emisji tej substancji.

„Emisja zanieczyszczeń powietrza w Polsce wynika w głównej mierze z ogrzewania domów za pomocą węgla i innych paliw stałych, często w piecach nie spełniających żadnych standardów emisyjnych. W piecach tych można spalić nie tylko odpady węglowe (muł i miał), ale także zwykłe śmieci, w tym tworzywa sztuczne. Muł i miał węglowy to produkty o wysokiej zawartości siarki, chloru czy popiołu. W wielu krajach węgiel tego typu jest traktowany jako odpad i nie jest sprzedawany, właśnie ze względu na jego bardzo negatywny wpływ na jakość powietrza. W odpadach węglowych znajdują się zwiększone ilości metali ciężkich oraz innych niebezpiecznych substancji” – czytamy na stronie Polskiego Alarmu Smogowego (PAS).

Przeczytaj także:

Bez pośpiechu z tym czystym powietrzem

W 2018 roku ruszył rządowy Program Czyste Powietrze. Premier zapowiedział likwidację 3 milionów „kopciuchów” i wydatkowanie 103 mld zł na ocieplenie domów i wymianę kotłów rozłożone na 10 lat. Niestety tempo wymiany kotłów jest zbyt wolne. Przez dwa lata funkcjonowania programu złożono zaledwie 177 tysięcy wniosków i podpisano 146 tysięcy umów na dopłaty – alarmuje PAS.

Porównując to z planem wymiany 300 tys. kotłów rocznie widać, że PCZP działa zdecydowanie zbyt wolno. Mimo zapowiedzi rząd nie dokończył reformy programu - nie uruchomiono wsparcia przez banki czy wsparcia pozwalającego na wymianę kotłów przez ubogie gospodarstwa. Brakuje również szerokiej kampanii informacyjnej o potrzebie wymiany kotłów. Nie ma także wsparcia do wymiany pieców kaflowych w budynkach wielorodzinnych – wyliczają aktywiści.

„Skuteczna walka z zanieczyszczeniem powietrza wymaga współpracy na linii rząd i samorząd. Rząd powinien zapewnić odpowiednie programy finansowe, a samorządy, że to wsparcie wraz z informacją o potrzebie wymiany kotłów trafi do mieszkańców” - mówi Andrzej Guła, lider PAS.

Polska - europejski kopciuch

Wyniki rankingu PAS to niestety żadna niespodzianka. Wg danych z najnowszego raportu na temat jakości powietrza w UE i Turcji, Polska była jednym z sześciu analizowanych krajów, w którym po raz kolejny odnotowano przekroczenie norm zanieczyszczenia powietrza tzw. drobnym pyłem zawieszonym PM2,5.

Dane przedstawiła Europejska Agencja Środowiska (EEA) w opublikowanym w zeszłym tygodniu raporcie „Jakość powietrza w Europie – 2020” zawierającym dane za rok 2018. EEA zebrała dane z ponad 4 000 stacji monitoringu jakości powietrza w krajach Unii Europejskiej i Turcji. Ogólnie sytuacja nie wygląda źle, podkreśla agencja.

“Według oceny EEA narażenie na drobny pył spowodowało około 417 000 przedwczesnych zgonów w 41 państwach europejskich w 2018 roku. Około 379 000 z tych zgonów miało miejsce w UE-28, natomiast 54 000 i 19 000 przedwczesnych zgonów przypisano odpowiednio dwutlenkowi azotu (NO2) i ozonowi w warstwie przyziemnej (O3)” – czytamy w raporcie.

“Polityka unijna, krajowa i lokalna oraz redukcja emisji w kluczowych sektorach poprawiły jakość powietrza w skali Europy. Od 2000 roku emisje głównych substancji zanieczyszczających powietrze z transportu, w tym tlenków azotu (NOx), znacznie spadły pomimo rosnącego zapotrzebowania na mobilność i związanego z tym wzrostu emisji gazów cieplarnianych w tym sektorze. Odnotowano również znaczne ograniczenie emisji zanieczyszczeń pochodzących z produkcji energii, natomiast postępy w ograniczaniu emisji z budynków i rolnictwa są powolne” – ocenia EEA.

W efekcie, dzięki lepszej jakości powietrza w 2018 roku około 60 000 osób mniej zmarło przedwcześnie z powodu zanieczyszczenia pyłem drobnym w porównaniu z 2009 rokiem. W przypadku dwutlenku azotu redukcja jest jeszcze większa, ponieważ liczba przedwczesnych zgonów zmniejszyła się o około 54 proc. w ciągu ostatniej dekady.

Niestety, o ile ogólna sytuacja wygląda lepiej niż w roku 2009, o tyle sześć krajów – w tym Polska – wciąż nie jest w stanie zapewnić obywatelom czystego powietrza. Oprócz Polski są to Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Rumunia i Włochy.

Dane dotyczące jakości powietrza w Polsce przedstawione przez EEA są szokujące. W 2018 roku 100 proc. (sic!) mieszkańców terenów zurbanizowanych było narażonych na oddychanie powietrzem z przekroczonymi normami koncentracji benzo[a]pirenu. I tak jest od lat z minimalnymi różnicami – w 2014 roku odsetek ten wynosił „zaledwie” 99,2 proc. Od roku 2016 utrzymuje się na poziomie 100 proc.

Pył zawieszony PM10 – czyli o średnicy cząsteczek wynoszącej do 10 mikrometrów – wdychało ponad 82 proc. mieszkańców terenów zurbanizowanych. To znaczące pogorszenie sytuacji, bo rok wcześniej było to 70,8 proc., a w roku 2016 – 59 proc.

Pył zawieszony PM2,5 – średnica cząsteczki do 2,5 mikrometra. Narażonych na wdychanie go było w 2018 roku 34 proc. mieszkańców miast. To pewna poprawa w porównaniu do roku 2017 – 36,7 proc i 2016 – 35,2 proc.

Ozon był problemem dla 23,4 proc. Polaków i Polek mieszkających w miastach, co stanowi pokaźny wzrost w stosunku do zaledwie 11,2 proc. zmierzonych w roku 2017 i 1,6 proc w roku 2016.

Oddychanie powietrzem zanieczyszczonym dwutlenkiem azotu (NO2) była stosunkowo najmniejszym problemem – dotyczyło tylko 1,5 proc. mieszkańców i mieszkanek polskich miast, podaje raport EEA. Odsetek ten wahał się od roku 2014 w przedziale zaledwie 1,2-1,5 proc. Zanieczyszczenie ozonem to przede wszystkim problem Niemiec, Włoch i krajów Beneluksu, wynika z raportu.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze