„Wiadomości” TVP w czwartek (25 czerwca) nie wzniosły się na wyżyny z poprzedniego dnia, kiedy wyemitowały – jako własny materiał – spot kampanijny prezydenta Andrzeja Dudy.
Mimo to „Wiadomości” były w całości o Dudzie – pojawiał się nawet tam, gdzie naprawdę nie było powodu go pokazywać. W materiale o rozpoczęciu budowy ostatniego odcinka dwupasmowej „zakopianki” przemawiający urzędnik miał w klapie znaczek „Duda 2020”.
Do wizyty Dudy w Waszyngtonie „Wiadomości” wracały dwa razy, a Danuta Holecka zaczęła program – naturalnie – słowami „Prezydent Andrzej Duda”.
Niemal każdy materiał był też nie tylko powodem do chwalenia Dudy, ale także do krytykowania opozycji.
Wizyta w Waszyngtonie: bez konkretów
„Polska nigdy jeszcze nie była w tak dobrych stosunkach z USA” – zaczęła relację z wizyty w Waszyngtonie Danuta Holecka. Materiał trwał dobre 10 minut, ale też był nudny, bowiem za wielkimi słowami o przyjaźni nie było konkretów.
Widzowie dowiedzieli się więc:
* o planowanej współpracy polskich i amerykańskich naukowców nad lekiem na koronawirusa; Duda: „nasi naukowcy będą współpracowali, współdziałali w wynalezieniu szczepionki na koronawirusa”;
* o współpracy gospodarczej – Duda mówi, że będziemy „wspólnie działać w odbudowie gospodarek po pandemii”;
* o bezpieczeństwie („Liczba amerykańskich żołnierzy, to już pewne, zostanie zwiększona”);
* o elektrowni jądrowej („partnerstwo na rzecz rozwoju cywilnego sektora gospodarki jądrowej”);
* o tym, że Polska „chce przyciągnąć amerykańskich inwestorów wycofujących się z Chin”.
Z tego wszystkiego jedyną zapowiedzią ocierającą się o konkret była zapowiedź budowy centrum serwerowych Google i Microsoft w Polsce. O elektrowni atomowej nawet mowy nie było – była tylko „dyskusja o partnerstwie na rzecz rozwoju”, co jest tak pozbawione treści, jak tylko możliwe.
Ekspert znikąd
„Firmy amerykańskie będą szukać partnerów poza Chinami i Polska może być partnerem pierwszego wyboru” – komentuje w „Wiadomościach” dr Bogdan Szafrański, amerykanista.
TVP ma długą historię przedstawiania widzom jako ekspertów osób zupełnie przypadkowych (a niedawno wymyśliło nawet nieistniejącego projektanta mody).
Sprawdziliśmy więc, kim jest Bogdan Szafrański, przedstawiany jako amerykanista i pracownik Uczelni Łazarskiego. W mediach prawicowych bywa także tytułowany „profesorem”.
Jest to bardzo tajemniczy ekspert. Ani doktoratu, ani habilitacji Szafrańskiego nie ma w bardzo zazwyczaj kompletnym wykazie polskich pracowników naukowych w serwisie Ludzie Nauki. Nie istnieje również w wykazie polskich nauczycieli akademickich w rządowym serwisie POLON, także bardzo kompletnym.
Ślad czegoś, co może być doktoratem pana Szafrańskiego, odnaleźliśmy w repozytorium cyfrowym Uniwersytetu Warszawskiego – praca „Możliwość adaptacji w Polsce amerykańskich rozwiązań emerytalnych opartych na pracowniczej własności akcji” została tam złożona w listopadzie 2019 roku. W serwisie Google Scholar nie sposób odnaleźć żadnej publikacji Bogdana Szafrańskiego, a w katalogu Biblioteki Narodowej nie ma żadnej jego książki ani artykułu naukowego. Są zaś dwa artykuły o kolei z „Gazety Wyborczej” z 2012 roku. To może być ten sam Bogdan Szafrański, bowiem w serwisie Uczelni Łazarskiego (gdzie też nie udało nam się go odnaleźć jako wykładowcy) figuruje jedynie jako prelegent na konferencji o transporcie w 2015 roku. Być może z transportu przekwalifikował się na amerykanistykę.
Jest to więc o tyle lepszy ekspert, że przynajmniej miał coś kiedyś wspólnego z nauką – zupełnie inaczej, niż wymyślony przez „Wiadomości” projektant mody. Nadal jednak wydaje nam się, że przedstawianie Bogdana Szafrańskiego jako wybitnego eksperta od stosunków polsko-amerykańskich to nadużycie – równie dobrze można byłoby pokazać w tej roli pana Kazia z kiosku „Ruchu”, bowiem kompetencje mają podobne.
Opozycja mówi głosem Kremla
„Opozycja krytykuje wizytę prezydenta w USA” – dodała Holecka. Cały materiał był pokazem manipulacji.
„Narracja polityków PO jest łudząco podobna do tej, którą można znaleźć w komentarzach na rosyjskim portalu Sputnik, uważanym za narzędzie propagandowej machiny Kremla” – przekonywał reporter TVP, powołując się na – uwaga! – nawet nie materiały redakcyjne „Sputnika”, ale komentarze internautów na jego stronie.
Artur Wróblewski, amerykanista z Uczelni Łazarskiego, stawia kropkę nad „i” mówiąc, że część polskiej opozycji „definiuje polską rację stanu w ten sam sposób, w jaki robi to Kreml”.
TVP potem przypomina słowa Radosława Sikorskiego z „Sowy i Przyjaciół”, w których mówił o „murzyńskości” – krytykując, co prawda w rasistowski sposób, uległość Polski wobec Amerykanów. Jest to jednak sprawa, przypomnijmy, sprzed siedmiu lat, a sam Sikorski od dawna pozostaje na uboczu polityki. Dowiadujemy się także, że Bronisław Komorowski „nie mówił po angielsku” w odróżnieniu od Dudy. Komentują to prorządowi publicyści z „Gazety Polskiej” i „Sieci”.
Duda, Kaczyński, Duda. Nuda z Dudą
„Wiadomościom” udało się przynajmniej nie zrobić materiału wyborczego z tragicznego wypadku autobusu w Warszawie, chociaż też oglądaliśmy z tej okazji na ekranie prezydenta Dudę (składającego wyrazy ubolewania i współczucia). Pokazano jednak przez moment Trzaskowskiego na miejscu.
Cała reszta programu była także kampanią Dudy: było o tym, że prezes PiS jest gwarantem wolności słowa dla młodych (prezes jednak dopiero w 24. minucie programu, a więc późno) oraz wystąpienia pozostałych kandydatów, którzy – oczywiście – krytykowali Rafała Trzaskowskiego, m.in. za brak programu (Trzaskowski opublikował go dopiero w czwartek 25 czerwca).
„Nie można dopuścić do władzy zwijaczy Rzeczypospolitej” – grzmiał Duda na wiecu w Radomiu.
Na koniec dowiedzieliśmy się o otwarciu muzeum Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki w Okopach na Podlasiu, o kolejnej nagrodzie dla Dudy („Białe róże” portalu wPolityce.pl, czyli medium prorządowego), aż wreszcie na zakończenie pokazano nam spot o wizycie Dudy w USA, w którym Trump mówił o wielkiej przyjaźni. Widać, że kampania wyczerpuje nieco dziennikarzy TVP: z ekranu wiało nudą, sztucznym entuzjazmem i brakiem pomysłów. Przyznajmy jednak – fikcyjnego projektanta mody w głównym programie informacyjnym trudno przebić.
Pisbolszewia zasługuje na taką qrwizję.
""Wiadomości” 25 czerwca poświęcone były niemal w całości wizycie Andrzeja Dudy w Waszyngtonie: odnosi tam same sukcesy, a opozycja mówi w tej sprawie językiem Kremla".
Ale takie slowa prawdy w OkoPress? Jestem zaiste pod silnym wrażeniem.
Ot, i wychodzi z półinteligenta prawda o nim! Nie rozumie zasad gramatyki. Po blamażu z językiem niemieckim, coś czuję, że źródełko kopiejek wyschnie.
hau hau hau
Lepsza toporna propaganda, którą widać na pierwszy rzut oka, niż taka uprawiana z finezją maskowana pod płaszczykiem wyciągania własnych wniosków. Doprawdy nie rozumiem oburzenia owieczek na to, że pastuszek przestał zasuwać na czworaka w wełnianej kufajce.
Pan na siłę stara się odebrać inteligencję ludziom popierającym opozycję. Otóż daremny trud, gdyż jest to zwykłe odwracanie kota ogonem, bo tak jak było na początku, teraz i na wiek wieków, brak wykształcenia i głupota są po stronie dobrej zmiany, którą ja zwę łaskawą zmianą, wzorując się na biskupach niemieckich, którzy tak ochrzcili okres po dojściu Hitlera do władzy.
Panie Krzysztofie, nikomu nie odmawiam inteligencji. Wiem natomiast, że rozkłada się ona w populacji zgodnie z krzywą Gaussa i w żadnym przypadku nie należy jej utożsamiać z tzw. wyższym wykształceniem. Wie to każdy, kto był studentem i widział rzesze idiotów na politechnikach, uniwersytetach i innych akademiach. Jednocześnie (w co chce wierzyć, aczkolwiek nie jestem tego pewien) impregnuje ona jedynie bardzo mały ułamek populacji na zabiegi propagandowe.
.
Nie wiem, czy Pan słyszał ale "argumentum ad hitlerum" kończy rzeczową wymianę poglądów odbierając rację osobie, która rozpaczliwie szuka poparcia swoich wątpliwych racji w przykrej historii naszego zachodniego sąsiada 😉
.
Pozdrawiam
Nie wiem czy pan zaś słyszał, ale "argumentum ad lewactwo" kończy również rzeczową wymianę poglądów odbierając etc, etc. Natomiast mam podejrzenie, że polscy biskupi biorą jednak przykład od swoich starszych w wierze sąsiadów zza Odry. Byłoby to jak najbardziej naturalne.
Proszę zwrócić uwagę na fakt, że w szerokim spektrum argumentów, którymi się posługuję nie znajdzie Pan wspomnianego "ad lewakum".
.
Przywoływanie "starszych w wierze" sąsiadów zza Odry uważam za dalece niestosowne w kontekście wąsatego osobnika, którego raczył Pan wprowadzić do dyskusji swoim poprzednim postem…
.
Pozdrawiam
Jakoś nie przeszkadza to panu insynuowanie Trzaskowskiemu niejasnych powiązań z Berlinem. Natomiast jeśli chodzi o 'lewactwo' to jeżeli pan sam tego słowa nie użył, to jednak sympatyzując z forumowiczami walącymi tym słowem we wszystkich, z którymi się nie zgadzają, ubabrał się i pan. Bo g.wno proszę pana należy obchodzić z daleka.
Za to pan Szafrański, zgodnie z nazwiskiem, pachnie. Szambem.
Czyli w "Wiadomościach" każdy może być ekspertem od wszystkiego.