W środę odbyła się konwencja Forum Młodych PiS ze specjalnym udziałem Jarosława Kaczyńskiego. Działacze wyśmiewali Hołownię, Biedronia i Trzaskowskiego, a prezes PiS wygłosił wykład o polskiej wolności, na którą czyhają sądy, poprawność polityczna i kosmopolici
Czasy, w których Andrzej Duda był liderem sondaży we wszystkich grupach wiekowych dawno już minęły. Szczególnie dotkliwy spadek zaliczył jednak wśród najmłodszych wyborców.
W dwóch najnowszych sondażach prezydenckich pracowni Ipsos dla OKO.press Duda w grupie wiekowej 18-29 lat zdobywał kolejno:
PiS postanowił więc w końcówce kampanii uruchomić swoją młodzieżówkę - Forum Młodych PiS, które w środę 24 czerwca w Lublinie zorganizowało specjalna konwencję. By podnieść jej rangę zaproszono nawet specjalnego gościa - dawno niewidzianego Jarosława Kaczyńskiego, który 18 czerwca skończył 70 lat.
Generacji lidera PiS nie trzeba na Dudę namawiać. We wspomnianych sondażach chce głosować - odpowiednio - 58 proc. i 66 proc. osób w wieku 60 plus.
Na początku na scenie pojawili się młodzi sportowcy, kajakarz Arsen Śliwiński i biathlonistka Joanna Jakieła. Oboje Polska Fundacja Narodowa objęła programem Team100. "Dzięki temu nie musimy się martwić o zakup sprzętu, opłatę za studia, program jest trampoliną do kariery" - wyjaśniali.
Prawdopodobnie są to jedynie dobrze zainwestowane przez PFN pieniądze.
Na tym jednak kwestie związane z rozwojem i edukacją się zakończyły. Dalsza część konwencji poświęcona była trzem tematom, które, jak powiedziano, są dla młodych bardzo ważne. Były to:
Są to jednocześnie trzy tematy, z którymi PiS jest kojarzony, ale raczej w negatywny sposób. Forum Młodych PiS przedstawiło jednak dość szczególne podejście do tych zagadnień. I tak:
“Wiemy doskonale, że pan prezes należy do kociarzy", "zwierzęta dają nam mnóstwo miłości" - zapowiedział segment dotyczący praw zwierząt prowadzący. Na ekranie przewijały się zdjęcia kotków, piesków, małych świnek i krów.
Z przemówienia działaczki Mai Liszkiewicz dowiedzieliśmy się, że "już kilkuletnie dzieci snują marzenia o futrzastym zwierzątku". Dlatego PiS znowelizował ustawę o ochronie zwierząt i poprawił życie psów i kotów oraz rozwiązał problem bezdomności. Zwrócono jednak uwagę, że zwierzęta to nie tylko nasi domowi pupile. "Należy dążyć do poprawy bytowej zwierząt, mając jednak na względzie gospodarkę" - zastrzeżono.
PiS rzeczywiście podwyższył kary za znęcanie się nad zwierzętami, ale na tym zasługi rządu się kończą. Zwierzęta pozostają w cyrkach, psy na łańcuchach. A hasło o "dbaniu o zwierzęta, pamiętając o gospodarce" dotyczy kapitulacji pod naciskiem lobby hodowców zwierząt futerkowych.
O ekologicznym obliczu PiS opowiadał Jakub Cieśla, przedstawiony jako młody ojciec z Krakowa. Rozpoczął od mówienia o problemie smogu, a właściwie o smogu jako problemie Rafała Trzaskowskiego.
"Warszawa z obecnym prezydentem jest miastem o najbardziej nieczystym powietrzu w Polsce" - stwierdził działacz. Co jest nieprawdą, bo choć zdarzają się dni, w których Warszawa wypadała najgorzej, to w skali całego roku na szczycie stawki są jednak małopolskie i śląskie ośrodki jak Nowy Targ, Pszczyna, Rybnik, Kraków, Katowice, Wodzisław Śląski.
Nie przeszkadzało to jednak działaczowi w żartach, że Warszawa przoduje również w wylewaniu ścieków do Wisły oraz reprywatyzowaniu kamienic. PiS za to specjalizuje się we wdrażaniu ekoinnowacji i ochronie środowiska, a także zarządzaniu odpadami. Jako przykład zbawiennych działań PiS wymieniono program "Czyste powietrze", o którym pisaliśmy wielokrotnie w OKO.press:
"To my, konserwatyści, najlepiej dbamy o środowisko naturalne!" - zachwalał rząd prowadzący konwencję. I żartował, że dziewczynka z warkoczykami (Greta Thunberg) pewnie by im odpowiedziała: "How dare you!".
Trzeci, ostatni segment o młodych dotyczył kobiet. Dowiedzieliśmy się, że w Polsce w historii było wiele wspaniałych kobiet, przede wszystkim Maria Curie-Skłodowska. Polskie kobiety ponad sto lat temu zyskały prawa wyborcze, bo "udowodniły, że najważniejszy dla nich był dom, dom rodzinny, ale też ten dom - Polska". Poza tym były szanowane, podziwiane i doceniane.
"Czy Polki i ich praca są szanowane również dzisiaj?" - pytała przemawiająca Karolina Mrozowska. Odpowiedź: nie są. A to dlatego, że Rafał Trzaskowski płaci kobietom w warszawskim ratuszu nawet kilkaset złotych miesięcznie mniej niż mężczyznom. A poza tym PO chciała, żeby kobiety pracowały do 67. roku życia.
"Panie Trzaskowski, nie chcemy chodzenia na parady, ani krzykliwych haseł. Chcemy być szanowane!"
- wołała działaczka.
Pojawił się również wątek bezpieczeństwa kobiet, które "czują się często słabe wobec złych intencji mężczyzn". Na szczęście, jak wyjaśniła działaczka młodzieżówki, Andrzej Duda podpisał ustawę antyprzemocową. Za to "Platforma przez 8 lat nie kiwnęła palcem w tej sprawie".
To odważne słowa jak na przedstawicieli partii, która
Występy działaczy podsumowywał przewodniczący Forum Młodych PiS, Michał Moskal. Skupił się na krytyce trzech kandydatów, konkurentów Andrzeja Dudy w wyścigu o fotel prezydenta. Stwierdził, że "Hołowni nie chce nawet TVN" i przypomniał, jak ten płakał nad Konstytucją RP. Robert Biedroń ma usta pełne frazesów, mówi o środowisku i transporcie komunalnym, a to SLD skasowało najwięcej połączeń kolejowych. Podobnie jest z Rafałem Trzaskowskim, który też rozprawia o ekologii, a to przez niego doszło do "największej katastrofy ekologicznej w ostatnich latach", jak PiS nazywa awarię kolektora w oczyszczalni Czajka. A do tego ograniczył środki na Schronisko na warszawskim Paluchu.
Pisaliśmy w OKO.press, jak naprawdę wyglądała sprawa schroniska na Paluchu i awarii Czajki.
"My mamy głos, nie jesteśmy tylko od wieszania banerów" - rozprawiał działacz. I kontynuował wyjaśnianie, że progresywni politycy nie mają monopolu na mówienie o ekologii:
Ukoronowaniem przemowy było zapowiedzenie projektu ustawy, która zakłada uznanie różnicowania wysokości pensji ze względu na płeć za rodzaj mobbingu. Poinformowano, że jako pierwszy podpis pod projektem złożył sam Jarosław Kaczyński, a cała sala zaczęła skandować "Ja-ro-sław!".
Na koniec dość krótkiej konwencji na scenę wyszedł Jarosław Kaczyński. Media publiczne informowały na paskach, że prezes PiS przyszedł, by "porozmawiać z młodzieżą". W rzeczywistości wygłosił po prostu wykład składający się ze znanych melodii.
Punktem centralnym była "wolność". Kaczyński filozoficznie wyjaśniał czym różni się "wolność wewnętrzna człowieka, będąca przymiotem ducha", którą to wolność zachowywał nawet rotmistrz Pilecki w Oświęcimiu, od wolności rozumianej jako stan społeczny, w którym istnieje "sfera swobodnych decyzji".
Przeszedł następnie do rozprawiania nad wolnością pozytywną i wolnością negatywną, wymieniał szereg wolności prawnie gwarantowanych. Stąd jednak o krok już było tylko do ostrzegania, że "wolność cofa się też w państwach, gdzie istnieją niby jej gwarancje".
Tym największym zagrożeniem jest oczywiście "poprawność polityczna i związana z nią cenzura, prowadząca nawet do stosowania środków represyjnych". Ale Kaczyński jako wielkie zagrożenie dla wolności wymienił także... sądy. Zdaniem prezesa PiS władza wykonawcza, ustawodawcza i sądownicza pochodzi od suwerena, ale istnieją obecnie tendencje do podważania tego. Są tacy, którzy "chcą, by prawodawstwo przeszło w ręce sądów, czyli samokooptującej się grupy. I w naszym kraju to zjawisko już się pojawiło!" - grzmiał Kaczyński nawiązując oczywiście do słynnego "sporu kompetencyjnego" między Sądem Najwyższym a Sejmem.
"Nie każda demokracja musi być demokracją wolnościową, a Polska jest i powinna pozostać wyspą wolności!" - deklarował nieco enigmatycznie.
Jego wywód był zawiły, dosyć abstrakcyjny. Dość długo mówił m.in. o związkach między pojęciami, a praktyką społeczną. Przypomniał kilka swoich ulubionych sformułowań, jak to, że "cywilizacja chrześcijańska jest najbardziej życzliwa człowiekowi", tym razem dodając, że życzliwość obejmuje także "inne stworzenia", bo PiS pobiera nauki u świętego Franciszka.
Pojawiły się nawiązania do koncepcji Europy ojczyzn: "Nikt inny wolności nam nie zapewni, tylko państwo polskie. Jeśli ktoś mówi inaczej, to jest naiwny albo zły". Dowiedzieliśmy się także, że Andrzej Duda poleciał do USA, żeby walczyć o Polską wolność. Nie ujawniono jednak z kim prezydent ma się tam bić.
"Powtarzam - my jesteśmy obozem wolności! I jeśli ta wolność ma się nie cofać, ale rozszerzać, i to nasze marzenie ma nie być chimerą, to musimy powiedzieć jasno - Andrzej Duda musi zostać prezydentem RP!" - zakończył dość nieoczekiwanie swoje przemówienie Kaczyński.
Wybory
Robert Biedroń
Andrzej Duda
Szymon Hołownia
Jarosław Kaczyński
Rafał Trzaskowski
Wybory prezydenckie 2020
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze