Eric Lu: "Decyzja o udziale w Konkursie Chopinowskim 10 lat temu była przedwczesna. Miałem tylko 17 lat, zero doświadczenia. W mojej grze była pewna naiwność. Od tamtego czasu wydoroślałem. Dowiedziałem się wiele o sobie i o scenie. Poczułem, że chcę pokazać światu innego siebie”
Gdy zobaczyłem go na liście uczestników właśnie zakończonego Konkursu Chopinowskiego, poczułem radość i zaskoczenie. Radość, ponieważ 10 lat temu miałem przyjemność poznać go w Ameryce i zachwycić jego talentem. Zaskoczenie, bo już wtedy, w 2015 r., odniósł gigantyczny sukces, zdobywając IV miejsce w Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Warszawie.
Czy tym razem uda mu się sięgnąć po więcej? Bo przecież gorsza pozycja w jego przypadku byłaby bolesną porażką.
Wszystko jednak poszło wspaniale. I miejsce. Złoty medal. W chwili, gdy piszę ten tekst, Eric przygotowuje się do kolejnego, trzeciego już koncertu laureatów.
Jest wiosna 2015 r. Jako szef Działu Nauki, Kultury i Informacji Ambasady RP w Waszyngtonie dostaję wiadomość z Chopinowskiej Fundacji w USA.
Ta założona w 1977 r. przez działaczkę polonijną, filantropkę, Blankę Rosenstiel instytucja, organizuje od dawna amerykańskie narodowe konkursy chopinowskie. Odbywają się one co 5 lat w Miami, w tym samych latach co warszawskie międzynarodowe konkursy, tylko wcześniej.
Ich zwycięzcy mają zapewniony wstęp na konkursy w Warszawie. Zaś tradycją jest to, że laureaci z Miami przed wyjazdem do Warszawy dają koncert w Ambasadzie RP w Waszyngtonie. Grają na historycznym fortepianie podarowanym polskiej placówce przez Ignacego Paderewskiego.
IX amerykański Narodowy Konkurs Chopinowski w 2015 r. wygrał, urodzony w 1997 r. w Massachusetts, Eric Lu. Fundacja prosi mnie o pomoc w organizacji imprezy w Ambasadzie.
Z radością przygotowujemy na początku września występ młodziutkiego artysty. Oprócz niego zagra laureatka drugiej nagrody – Rachel Naomi Kudo. Fortepian Paderewskiego w dniu koncertu zostaje fachowo nastrojony.
Ustalamy program z Fundacją.
Sala przyjęć na pierwszym piętrze Ambasady pęka tego wieczoru w szwach. Przed koncertem długo dostawiamy dodatkowe krzesła.
Eric zagrał subtelnie, nastrojowo. Nie jestem melomanem, ale jego gra trafiła mi wprost do serca.
Byłem jego występem zachwycony. Zresztą nie tylko ja. Dostał długie brawa, bisował.
Po koncercie był czas na rozmowy, zdjęcia. Pianista okazał się wyjątkowo małomówny. Grzecznie się z nami jednak fotografował.
Kibicowałem mu w czasie zmagań w październiku 2015 r. Warszawie. Prawdę mówiąc, nie wierzyłem, że jako 17-latek zajdzie tak wysoko.
Utrzymywałem z nim kontakt mailowy. Wiedziałem, że kształci się ostro dalej. Że wysoka pozycja w warszawskim konkursie otworzyła mu sale koncertowe na świecie.
Bardzo chciałem posłuchać go jeszcze raz w Waszyngtonie. Napisałem w tym celu do ówczesnego dyrektora Filharmonii w Strathmore, Piotra Gajewskiego. Nie musiałem go namawiać. Maestro sam szybko zorientował się, jaki to talent.
W kwietniu 2017 Eric wystąpił w pięknej sali w Strathmore na przedmieściach Waszyngtonu. Zagrał koncert fortepianowy A-dur Mozarta KV 488.
Po koncercie mogłem mu zadać kilka pytań. Rozmawialiśmy o Konkursie.
Miał świetne wspomnienia z Warszawy. Mówił także o tym, że znacznie łatwiej mu grać na fortepianie niż udzielać wywiadów.
Potem Eric zniknął z mojego życia na dobrych kilka lat.
W międzyczasie robił światową karierę. W 2018 r. wygrał prestiżowy The Leeds International Piano Competition.
Podpisał kontrakt z Warner Classics. Grał z najlepszymi orkiestrami na świecie. Występował m.in. w Kolonii, Amsterdamie, Londynie, Lipsku, San Francisco, Brukseli, Paryżu, Seulu, Sao Paulo.
Jakiś czas temu podjął decyzję ponownego startu w Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w 2025 r. w Warszawie. Co nim powodowało?
“To był bardzo skomplikowany proces decyzyjny” – mówił tuż po ogłoszeniu wyników Monice Zając z 2. Programu Polskiego Radia.
“Konkurs Chopinowski umożliwia dotarcie do publiczności na całym świecie. Zainteresowanie jest ogromne i z roku na rok rośnie. Nie ma innej tego typu platformy na świecie”.
“Mimo że to bardzo stresujące, uznałem, że żyje się tylko raz i rzuciłem wyzwanie samemu sobie”.
“Była to jednak też dość naturalna decyzja” – dodał Eric. “Nie zdecydowałbym się na ponowny udział w żadnym innym konkursie”.
“Muzyka Chopina zawsze stanowiła ogromną część mojego repertuaru koncertowego. Uwielbiam tego kompozytora i czuję się bardzo komfortowo, posługując się jego językiem muzycznym”.
“Myślę, że decyzja o udziale w konkursie 10 lat temu była przedwczesna” – tłumaczył. “Miałem tylko 17 lat, zero doświadczenia. W mojej grze była pewna naiwność, odzwierciedlała się w niej moja młodzieńcza osobowość. Od tamtego czasu wiele się wydarzyło. Wydoroślałem. Dowiedziałem się wiele o sobie i o scenie. Poczułem, że chcę pokazać światu innego siebie”.
Dziennikarka spytała o presję, jaką czuł przed i w czasie Konkursu.
“Presja była niewyobrażalna” – odpowiedział Lu. “Przewidywałem, że tak będzie. Próbowałem się na to przygotować przez wiele miesięcy. Ale prawda jest taka, że na ten rodzaj stresu po prostu nie da się być gotowym”.
“Zwłaszcza w ostatnich etapach nie bylem w stanie nawet wyjść do restauracji i zjeść normalnego posiłku. Rodzice przynosili mi jedzenie do sali ćwiczeniowej. Przez 3 tygodnie chyba ani razu się nie uśmiechnąłem. Wątpiłem w siebie.
Byłem przerażony tym, co może się wydarzyć, jeśli zagram słabo. Ośmieszę się. To był naprawdę olbrzymi stres”.
W czasie trwania Konkursu z przykrością i zażenowaniem słuchałem komentarzy niektórych ekspertów i czytałem wpisy w mediach społecznościowych na temat mojego faworyta.
Po co on wraca na konkurs? “No właśnie. Wszyscy o to pytają” – mówiła Dorota Szwarcman w “Kulturze na weekend”. “Jedna odpowiedź jest taka, że ma nadzieję na złoty medal, bo wtedy jest kontrakt z Deutsche Grammophon” – dodała.
A po wygranej (przyznanej jednogłośnie przez jury) ta sama Dorota Szwarcman napisała: “Nikt się nie spodziewał wygranej Erica Lu. Skąd to zaskoczenie? Stąd, że jeżeli jego występy były olśniewające, to wyłącznie pod względem technicznym”.
Skąd ta pewność krytyczki? Może dla niej były to tylko technikalia. Dla mnie i dla wielu innych słuchaczy, w tym wielce kompetentnych członków jury, wyraźnie coś więcej.
“Jego gra nie ma tej świeżości, co dawniej”. “Lu co najwyżej poprawny”. “Jest tylu lepszych od niego” – komentowali w czasie przesłuchań anonimowi internauci.
Z kolei niektórzy polscy krytycy wypowiadali się niekulturalnie w trakcie trwania konkursu pod nazwiskiem przed kamerą TVP Kultura (!), że “nie powinien przejść do drugiego etapu”. Na szczęście to nie oni byli w jury.
Mam nadzieję, że Eric nie czytał tych wpisów i nie oglądał audycji TVP Kultura, choć pewnie jakieś echa niemiłych komentarzy do niego dotarły. Taka jest cena sukcesu.
No cóż, każdy ma prawo odbierać muzykę po swojemu. Dlaczego jednak tak surowo traktuje się kogoś, kto zdobył już IV miejsce, ale marzy o I? W sporcie kibice są łaskawsi i nikt się nie dziwi, że złoty medalista olimpijski chce ponownie, po czterech latach, sięgnąć po złoto.
Tegoroczna wygrana Erica Lu to miód na moje serce.
Poloneza Fantazji op. 61 w jego wykonaniu mógłbym słuchać bez końca.
Nie żebym nie doceniał pięknej gry młodziutkiej Chinki Tianyao Lyu. Gdybym mógł decydować, dałbym jej drugą nagrodę (zdobyła IV). Może wróci za 5 lat i sięgnie po złoto?
Ericowi gratuluję serdecznie zwycięstwa. Życzę, by z radością wracał do Warszawy na przyszłe koncerty. Żeby Polska mu się kojarzyła jak najlepiej, a jego kariera jeszcze nabrała tempa.
Good luck Eric Lu!
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze