„Zagraniczni turyści od lipca mogą planować wakacje w Hiszpanii” – ogłosił premier Pedro Sánchez. „Hiszpania potrzebuje turystyki, a turystyka w obecnych czasach potrzebuje bezpieczeństwa. W imieniu hiszpańskiego rządu gwarantuję, że turyści niczym nie ryzykują, odwiedzając nasz kraj, jak również nie stanowią ryzyka dla naszych obywateli” – zapewnił Sánchez.
Powrót turystyki jest kluczowy dla hiszpańskiej gospodarki i rynku pracy: w marcu zatrudnienie straciło 300 tys. osób, w kwietniu – 283 tys.
Załamanie gospodarcze, które jest konsekwencją lockdownu i stanu wyjątkowego, stara się wykorzystać skrajna prawica z partii VOX, oskarżając lewicowy rząd, że reakcja na epidemię koronawirusa była zbyt mocna, a wprowadzone restrykcje – przesadzone. Trzeba powiedzieć, że to odważna teza w kraju, gdzie zakażonych od początku epidemii zostało niemal ćwierć miliona osób, a zmarło niemal 29 tys.
Narracja o przesadzonych restrykcjach łączy populistów i skrajną prawicę w całej Europie.
Ta sama argumentacja stoi w części również za protestami znanymi w Polsce jako „Strajk Przedsiębiorców” – na odbywających się od kilku tygodni demonstracjach można usłyszeć, że tak naprawdę koronawirus nie istnieje, a środki bezpieczeństwa są niepotrzebne. Różnica? W Hiszpanii partia VOX protestuje swobodnie, w Polsce demonstranci pod wodzą kandydata na prezydenta Pawła Tanajno są szykanowani przez policję.
Nie inaczej było dziś, w sobotę 23 maja w Warszawie, kiedy służby porządkowe pod pretekstem przestrzegania restrykcji przynależnych stanowi epidemii urządzili sobie w Warszawie pogoń za demonstrantami, utrudniali dziennikarzom wykonywanie obowiązków, a lidera protestów po raz kolejny już zatrzymano, tym razem pod zarzutem ataku na policjanta. Demonstrację na żywo relacjonowaliśmy w OKO.press.
W twardym i bezkompromisowym egzekwowaniu rządowych zaleceń nie byłoby być może nic szczególnie złego, gdyby to samo prawo obowiązywało wszystkich obywateli.
Tymczasem policja uniemożliwia protesty skierowane przeciwko działaniom władz, a same władze regulacje ignorują.
Tak było wczoraj, gdy premier Morawiecki spotkał się z rodziną przedsiębiorców bez maseczki i nie przestrzegając zasad dystansowania społecznego i dziś – gdy prezydent Duda jak gdyby nigdy nic stał w Garwolinie w zatłoczonej kolejce do sklepu i spotkał się z grupą kilkudziesięciu zwolenników.
Rekordowa liczba testów, sytuacja na Śląsku bliska opanowania
Liczba odnotowanych dziś nowych przypadków (316) spadła na szczęście poniżej majowej średniej (349), i to mimo przeprowadzenia rekordowej liczby testów. Jednak zanim odetchniemy z ulgą, że znoszone stopniowo przez rząd obostrzenia nie zaowocują nową falą zachorowań (ostrzegaliśmy przed nią wczoraj w OKO.press), spójrzmy na poniższy wykres: wynika z niego, że liczba nowych przypadków regularnie spadała w weekendy:
Większość przypadków ponownie odnotowano dziś na Śląsku (179), ale jak widać na wykresie poniżej, sytuacja w tym regionie zdaje się być względnie pod kontrolą:
OKO.press systematycznie sprawdza wskaźnik dziennego przyrostu/ubytku tzw. aktywnych przypadków. Słupek w górę – oznacza, że osób zakażonych jest więcej niż dzień wcześniej, słupek w dół – że jest mniej. Aktywne przypadki to wszyscy aktualnie zakażeni (chorzy lub „bezobjawowcy”).
Jak widać na wykresie poniżej, przypadków aktywnych przybyło od wczoraj 55. Tendencji spadkowej niestety wciąż nie widać. Wręcz odwrotnie – liczba osób zakażonych, która 6 maja spadła do 9 352, od tego czasu regularnie rośnie do obecnego poziomu 10 961.
Co pociesza, to zmniejszająca się liczba zgonów (dziś 11) i rosnąca w zadowalającym tempie liczba osób wyleczonych (dziś 266)
Jak wspominaliśmy, padł rekord przebadanych próbek w ciągu doby: było ich 31,3 tys. Oby tak dalej:
Polska mapa zakażeń, jak łatwo przewidzieć, wciąż najciemniejsza na Śląsku i Dolnym Śląsku:
Jak dokładnie wygląda sytuacje epidemiczna na świecie? Gdy wrzucaliśmy ten raport do sieci było:
- 5 386 969 wszystkich zakażonych od początku epidemii
- 88 762 nowych przypadków
- 343 401 zmarłych na koronawirusa
- 3 976 nowych zgonów
- 2 235 262 wyleczonych zakażonych
- 2 808 306 aktywnych przypadków
- w tym 53 536 osób w stanie ciężkim lub krytycznym
Afryka łagodniej przechodzi epidemię
To może być naprawdę dobra wiadomość: Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że koronawirus w Afryce rozwija się inaczej niż w Europie. Inaczej w tym wypadku znaczy lepiej z punktu widzenia życia i zdrowia ludzi: nie rozwija się tak gwałtownie jak w Europie i nie zbiera takiego śmiertelnego żniwa jak na Starym Kontynencie. I to mimo tego, że systemy ochrony zdrowia państw afrykańskich nie mogą się równać z tymi w Hiszpanii, Niemczech, Włoszech, czy nawet w Polsce.
W Afryce odnotowano do tej pory ponad 100 tys. zakażeń i 3,1 tys. zgonów, w Europie liczba zgonów przy podobnej liczbie zakażeń sięgała niemal 5 tys.
WHO tłumaczy, że różnicę może tworzyć demografia: Afryka jest o wiele młodszym kontynentem niż Europa: 60 proc. populacji nie skończyła jeszcze 25 lat.
Tymczasem Chiny wykorzystują koronawirusa do rozszerzania lub utrwalania swojej sieci wpływów: jak poinformowały państwowe media, Chiny wysłały misję lekarską do Kongo, by pomóc w walce z epidemią i wdrażaniem odpowiednich rozwiązań zapobiegających zakażeniom.
W tym samy czasie prezydent Donald Trump pojechał pograć w golfa pierwszy raz od momentu, gdy na początku marca sytuacja w Stanach Zjednoczonych stała się krytyczna. Choć wciąż nie jest o wiele lepiej (dziś ponad 18 tys. nowych zakażeń, prawie 1000 zgonów, ponad 1,1 miliona aktywnych przypadków), Trump coraz mocniej naciska na natychmiastowe otworzenie gospodarki. Zapowiedział również, że w przypadku drugiej fali epidemii, kolejnego lock downu w Stanach Zjednoczonych nie będzie.
Wszystko to bardzo pięknie brzmi. Pamiętajmy jednak o tym, że wyjeżdżając z Polski na urlop zagraniczny możemy do niej nie wrócić zgodnie z planem bo rządzący zamkną granice. Jak już będziemy mieli szczęście i wrócimy do kraju możemy być poddani obowiązkowej kwarantannie. Takie są realia naszego życia z wirusem w koronie.
Ad Głazowski: Wielce prawdopodobne. To już nie są jednodniowe wahania liczby zarażonych. To wygląda na stabilizujący się trend wzmocnienia epidemii. Bezsilności władzy jest widoczna. Nadal przoduje Śląsk, należy czekać na efekty otwarcia knajp, brak profilaktyki w dużych zakładach pracy, nowe ataki na służbę zdrowia. W niedługim czasie zostaną otwarte granice państw UE, ilu lekarzy i pielęgniarek wyemigruje?