"Przed wyrokiem TK pomagałyśmy 5-6 osobom miesięcznie wyjechać za granicę na zabieg. Po 22 października ta liczba wzrosła do 30. Po 27 stycznia tych osób jest ok. 100 miesięcznie", mówi OKO.press Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu. Zakaz nie sprawia, że aborcji nie ma
Jeżeli ktokolwiek myślał, że zakaz aborcji jakkolwiek wiąże się z mniejszą liczbą zabiegów, grubo się pomylił. 22 kwietnia Aborcyjny Dream Team podsumował ostatnie pół roku działalności inicjatywy Aborcja Bez Granic - od dnia, w którym Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej wydał wyrok de facto zakazujący aborcji w Polsce. A konkretnie usuwający z ustawy jedną z przesłanek do ustawowej aborcji - przesłankę embriopatologiczną (duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu). Aborcje z tej przesłanki stanowiły 97-98 proc. wszystkich legalnych (systemowych) aborcji.
W tej historii ważne są jednak dwie daty - 22 października 2020 roku (wydanie wyroku) i 27 stycznia 2021 (publikacja wyroku).
"Dla porównania: przed wyrokiem TK pomagałyśmy 5-6 osobom miesięcznie wyjechać za granicę na zabieg. Po 22 października ta liczba wzrosła do 30. Po 27 stycznia tych osób jest ok. 100 miesięcznie", mówi OKO.press Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu.
ADT przedstawił szczegółowe wyliczenia inicjatywy Aborcja Bez Granic z tego półrocza. Pokazują, w jak dramatycznej sytuacji postawił Polki wyrok TK Julii Przyłębskiej. Pokazują też, że zakaz nie sprawia, że kobiety nie przerywają ciąży.
Łącznie z pomocy Aborcji Bez Granic (do inicjatywy należy Aborcyjny Drem Team) skorzystało 17 tys. osób. Kilka liczb:
Broniarczyk: "Polska to jest jedyny kraj na świecie, który w tak trudnym okresie epidemii covid-19 postanowił zająć się akurat tym tematem i tak dramatycznie skomplikować życie swoim obywatelkom".
Pandemia jest częstym powodem decyzji o przerwaniu ciąży. "Nie pytamy o powody, ale osoby, które się do nas zgłaszają, same mają ochotę mówić. Ostatnio często mówią: może jeszcze rok temu bym się zastanowiła nad urodzeniem dziecka, ale przez ten rok moje życie wywróciło się do góry nogami, partner, mąż nie ma pracy, ja mam niepewne zatrudnienie, boję się o rodzinę.
W ogóle dużo osób wspomina o trudnej sytuacji i lęku o przyszłość rodziny, o jej bezpieczeństwo. To osoby, które już mają dzieci i nie wyobrażają sobie, jak zaopiekowałyby się kolejnymi. A co, jeżeli dziecko będzie chore? Zresztą osoby, które przerywają ciążę pod koniec drugiego trymestru, najczęściej jako powód wymieniają właśnie wady płodu.
Ostatnio zauważamy bardzo niepokojący trend - zgłaszają się do nas nastolatki w ciąży. Często w późnej ciąży, bo wcześniej bały się powiedzieć rodzicom. I one niestety muszą jechać do Holandii, bo tam możliwy jest późny zabieg. Niestety, droższy".
Nie wszystkie osoby, które zgłaszają się po pomoc do Aborcji Bez Granic mają pieniądze na zabieg i na podróż. Wtedy sieć je wspomaga. "Przez te 6 miesięcy wydałyśmy na pomoc osobom, które chciały przerwać ciążę, więcej niż przez cały 2020 roku. Wydałyśmy 420 tys. zł. Czasem osoby potrzebują częściowego wsparcia np. tylko za zabieg, a za podróż i hotel płacą same. Czasem jednak są to osoby, które nie mają nawet czym zapłacić za podróż na lotnisko. Nigdy nie zostawiamy ich bez pomocy".
A wyjazd na zabieg w pandemii może być sporo droższy (i trudniejszy). Chodzi nie tylko o wymagania sanitarne krajów europejskich (np. testy na obecność koronawirusa), ale też o stadium ciąży. Nie zawsze udaje się zorganizować wyjazd w odpowiednim czasie, a im późniejszy zabieg, tym droższy. "Jest mniej lekarzy. Np. w Wielkiej Brytanii ze względu na pandemię ograniczono dostęp do lekarzy dla osób, które chcą przerwać ciążę - postawiono na aborcje domowe. Tymczasem osoby w drugim trymestrze muszą zobaczyć się z lekarzem. Jest mniej samolotów, zamknięte hotele. Ale nauczyłyśmy się pokonywać te trudności. Nie odmówiłyśmy pomocy nikomu.
Nawiązałyśmy współpracę z hiszpańskimi działaczkami i lekarzami, którzy w razie potrzeby przeprowadzą zabieg przerwania ciąży po 24 tygodniu, jeżeli wady płodu zagrażają zdrowiu lub życiu osoby w ciąży. Nie wszystkie wady daje się wykryć odpowiednio wcześniej.
Ale całą tę trudną sytuację zawdzięczamy wyrokowi TK".
W tej chwili przerwanie własnej ciąży nie jest w Polsce karane. ADT pomaga w zakupie bezpiecznych preparatów, które umożliwiają aborcję domową. Ale środowiska anti-choice już przygotowały projekt, który aborcję (także własną) traktuje jak zabójstwo i każe jak zabójstwo.
Pisaliśmy o nim szczegółowo:
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze