0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Marcin Olejniczak / Agencja Wyborcza.plMarcin Olejniczak / ...

Niemcy nie godzą się z polską wizją Odry i od kilku lat sprzeciwiają się wielkim planom rządu Zjednoczonej Prawicy, która chce największe rzeki przerobić na wodne autostrady. Po sierpniowej katastrofie na Odrze, pomimo której rząd nadal prowadzi prace regulacyjne, niemiecki opór przybrał na sile. "Brandenburgia przygotowuje obecnie pozew przeciwko decyzji o sprzeciwie wobec polskiej decyzji środowiskowej w sprawie rozbudowy Odry. Z naszego punktu widzenia planowana rozbudowa Odry niszczy ekosystem Odry i uniemożliwia jej regenerację" - czytamy w mailu przesłanym do OKO.press przez ministerstwo środowiska Brandenburgii.

Skarga ma wpłynąć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie do 16 listopada. Sąd będzie musiał rozstrzygnąć ją w ciągu miesiąca. "Oznacza to, że decyzji o ewentualnym wstrzymaniu prac [regulacji Odry - od aut.] można się spodziewać do połowy grudnia" – pisze niemiecka gazeta „Maerkische Oderzeitung".

Wielkie plany wobec rzeki

Plany Polski obejmują całą Odrę. Pod płaszczykiem "ochrony przeciwpowodziowej" cała rzeka ma stać się wodną autostradą, a nawet łączyć się z Dunajem, tworząc międzynarodową trasę żeglugową. Według wyliczeń z 2016 roku budowa Odrzańskiej Drogi Wodnej miałaby kosztować 30 mld zł (kwota, w obecnych warunkach, jest już nieaktualna). Część infrastruktury ma zostać wyremontowana, mają też powstać nowe progi wodne czy porty. Jak podawało nieistniejące już Ministerstwo Żeglugi, w 2030 roku po Odrze ma być transportowane 5,9 mln ton towarów. W roku 2050 nawet 20,6 mln ton.

Pieniądze na ten cel mają pochodzić m.in. z unijnych funduszy oraz pożyczki od Banku Światowego, która ma wspierać programy ochrony przeciwpowodziowej.

Odra graniczna kością niezgody

Spór polsko-niemiecki dotyczy konkretnego fragmentu tej inwestycji. Jego dokładna nazwa to "Prace modernizacyjne na Odrze granicznej w celu zapewnienia zimowego lodołamania – odcinek 1, 2 i 4". Po zakończeniu prac Odra na odcinku, obejmującym woj. lubuskie i zachodniopomorskie, ma uzyskać III klasę żeglowności. Ma mieć 180 cm głębokości przez większość roku, co, jak czytamy na rządowych stronach, zapewni bezpieczne lodołamanie.

Rząd obiecuje, że inwestycja pomoże w rozwoju polskiej żeglugi, zapewni bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, a jednocześnie będzie przeprowadzona z poszanowaniem dla środowiska. Od 2021 roku Budimex, na zlecenie Wód Polskich, przebudowuje odrzańskie ostrogi (czyli budowle, które odpychają nurt i mają zapobiegać podmywaniu brzegów), w planach jest także tama i opaski wzmacniające brzeg. Wartość projektu to ok. 260 mln zł.

Inwestycja, którą rząd zachwala jako korzystną dla mieszkańców i środowiska, jest jednocześnie krytykowana przez ekspertów.

"Pogłębiamy rzekę [Odrę], żeby ochronić ją przed powodziami lodowymi, bo jej głębokość jest niewystarczająca, żeby mogły po niej pływać lodołamacze. Ale kiedy ostatnio była powódź lodowa? Ja takiej nie pamiętam" - mówił w OKO.press hydrogeolog Krzysztof Smolnicki.

Przeczytaj także:

Sprzeciwia się jej również rząd niemiecki, niemieckie organizacje ekologiczne oraz władze przygranicznego landu - czyli Brandenburgii, która dziś zapowiada pozew w tej sprawie.

Brandenburgia przeciwko regulacji

Zresztą nie po raz pierwszy: władze landu już w 2020 roku kwestionowały polski pomysł na rozbudowę Odry. W sierpniu 2020 Brandenburgia wniosła sprzeciw wobec decyzji środowiskowej. Ten jednak został oddalony. Kiedy pomimo niemieckiego sprzeciwu w marcu 2022 ruszyły prace, minister środowiska przygranicznego landu, Axel Vogel mówił mediom: „Nie można tego uznać za przykład dobrej współpracy polsko-niemieckiej”. Brandenburgia zaalarmowała również Komisję Europejską, o czym w maju 2022 pisał dziennik "Tagesspiegel": "Komisja Europejska zainteresowała się kontrowersyjną rozbudową, rozpoczętą przez Polskę na początku 2022 roku i kontynuowaną pomimo oficjalnej interwencji Brandenburgii”. Unijny komisarz do spraw ochrony środowiska Virginijus Sinkevicius zapowiedział, że będzie się przyglądał inwestycji. Dodał jednak, nie ma kompetencji, żeby zarządzić wstrzymanie prac.

W międzyczasie regulację Odry próbowały powstrzymać niemieckie organizacje Naturschutzbund Deutschland (NABU), Deutscher Naturschutzring (DNR) i Bund für Umwelt und Naturschutz Deutschland (BUND). Chodziło o decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z marca 2020, która zezwoliła na rozpoczęcie prac na granicznym odcinku Odry. Aktywiści zwrócili się do Generalnej Dyrekcji o wstrzymanie tej decyzji. Kiedy GDOŚ się nie zgodził, sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten z kolei w czerwcu 2022 przyznał niemieckim aktywistom rację.

"Po raz pierwszy polski organ ochrony środowiska został zobowiązany do uwzględnienia transgranicznych skutków przedsięwzięcia dla chronionych gatunków i siedlisk oraz wywiązania się z odpowiedzialności za kryzys różnorodności biologicznej w trakcie trwającego rozwoju Odry wzdłuż granicy polsko-niemieckiej" - komentowali niemieccy społecznicy.

Decyzja sądu nie oznaczała jednak wstrzymania prac. „To orzeczenie na dzisiaj nie ma żadnych konsekwencji. Gdyby sąd nakazał wstrzymanie prac, znalazłoby się to w sentencji, a tego nie ma” – mówił Marek Duklanowski, dyrektor Wód Polskich w Szczecinie w rozmowie z „Kurierem Szczecińskim”.

Polsko-niemiecka umowa

Sprawę komplikuje fakt, że w 2015 roku Polska i Niemcy podpisały umowę dotyczącą ochrony przeciwpowodziowej. W piśmie jest mowa o pogłębieniu jeziora Dąbie i poprawie "warunków żeglugi rzeczno-morskiej". Dokument wspomina także o wykonaniu przekopu Klucz-Ustowo, czyli kanału łączącego Odrę Zachodnią z Odrą Wschodnią.

Dziś jednak rząd Brandenburgii podkreśla, że umowa sprzed siedmiu lat nie brała pod uwagę zmian klimatycznych, które dotknęły Odrę przez ten czas. Niemieccy Zieloni podkreślali, że dokument został podpisany jeszcze przed falami suszy, jakie pojawiły się w kolejnych latach. W 2015 roku nikt nie pomyślałby, że przez bardzo wysoką temperaturę wody, zasolenie i niski stan Odry, zakwitną w niej złote algi. Wcześniej nie było ich w żadnej polskiej rzece. To właśnie złote algi doprowadziły do katastrofy na Odrze w sierpniu 2022.

Zatrzymać rozbudowę

"Mamy do czynienia z poważnie uszkodzonym ekosystemem w Odrze. W Polsce i w Niemczech wyciągnięto z rzeki łącznie 300 ton martwych ryb" - mówiła w sierpniu 2022 w Deutsche Welle niemiecka federalna ministra środowiska Steffi Lemke.

"Jeśli chcemy odbudować ten ekosystem, to jego regeneracja musi być obecnie priorytetem. Wymaga to przykładowo ekologicznie nienaruszonych płytkich obszarów wodnych, które nie są zaburzone czy niszczone pracami budowlanymi. Rozbudowa Odry musi zostać zatrzymana. Niszczy ona tylko dodatkowo ten cenny ekosystem"

- dodała. To nie jest nowe stanowisko niemieckiej ministry. Jeszcze przed wygranymi wyborami mówiła: "Polskie i niemieckie plany rozbudowy zagrażają ochronie cennych przyrodniczo obszarów wzdłuż Odry".

Wiceminister Gróbarczyk i geografia

Polskiemu rządowi ten sprzeciw się nie podoba. Wiceminister infrastruktury zajmujący się programem użeglownienia rzek, Marek Gróbarczyk, napisał na Twitterze: "Przywołujemy niemiecką minister środowiska do porządku, żeby nie wypowiadała się autorytatywnie o polskich rzekach w ten sposób, bo to jest skandal!".

Swoje oburzenie na niemiecką ministrę podkreślał także w rozmowie z Radiem Maryja. "Z całą stanowczością zaprotestowaliśmy, wręcz nakazaliśmy pani minister, aby takich rzeczy nie wypowiadała. Jest to polska rzeka, decyduje o niej polski rząd i nie wyobrażamy sobie, żeby w tym procesie jakikolwiek wpływ mogła mieć strona niemiecka". Najwidoczniej minister Gróbarczyk zapomniał, że Odra jest rzeką graniczną, a więc biegnie również przez teren Niemiec.

Miłośniczką idei regulacji Odry jest także ministra klimatu i środowiska Anna Moskwa. "Odra została nieprawidłowo uregulowana i dziś musimy ją naprawić tak, by odzyskała swoją dynamikę" - mówiła pod koniec sierpnia. Przekonywała również, że modernizacja Odry ma służyć "wyeliminowaniu podtopień czy powodzi".

Komentując doniesienia o skardze na polskie prace na Odrze również przypomniała, że regulacja ma chronić przed powodzią:

Brandenburgia informuje o zamiarze złożenia skargi do WSA w W-wie przeciwko ?? w temacie Odry i realizacji umowy przeciwpowodziowej ??-??. Ciekawy casus. ?? złożą donos na siebie do polskiego?? sądu, że nie zamierzają chronić przed powodzią ani swoich ani polskich obywateli

— Anna Moskwa (@moskwa_anna) November 2, 2022

Poprosiliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska o wyjaśnienia, w jaki sposób regulacja rzeki ma zwiększyć bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. "Odra już jest rzeką uregulowaną, od dziesięcioleci. Obecnie część starych umocnień jest w bardzo złym stanie i pilnie wymaga modernizacji, dla zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców" - czytamy w odpowiedzi.

"Zapewnienie takiej ochrony to konieczność, obowiązek państwa wobec obywateli. Niekiedy prace zabezpieczające polegają na wzmocnieniu brzegów, ale w innych miejscach konieczne jest np. umożliwienie żeglugi lodołamaczom.

Tak jest np. w przypadku rejonu Odry granicznej, gdzie ryzykiem zimowych powodzi jest bezpośrednio zagrożonych blisko 100 tys. osób mieszkających po obu stronach rzeki. Takie prace zawsze prowadzi się na podstawie wydanych decyzji środowiskowych, po przeprowadzeniu niezbędnych analiz" - informuje resort.

Naukowcy za renaturyzacją

Twierdzenia przedstawicieli rządu i ich argumenty za regulacją Odry są jednak niezgodne ze stanowiskiem nauki. W OKO.press wielokrotnie wyjaśnialiśmy, że rzeka zrenaturyzowana, mająca miejsce na naturalne rozlewanie, jest dla mieszkańców nadrzecznych terenów po prostu bezpieczniejsza. "Rzeka zawężona i pogłębiona ma mniejsze zdolności do przyjmowania fali powodziowej. Rzeka z szeroką doliną ma znacznie więcej miejsca dla wylewu. Nawet jak on wystąpi, powoduje mniejsze straty" - wyjaśniał Krzysztof Smolnicki.

Dalsza regulacja Odry będzie miała również inne negatywne skutki. Mówi o tym nie tylko niemiecka ministra środowiska, ale również naukowcy z obu stron granicy.

Podobne stanowisko przedstawili naukowcy z Instytutu Ekologii Słodkowodnej i Rybactwa Śródlądowego Leibniza (IGB) w Berlinie. "Obecne prace pogłębiające koryto rzeki wzburzają zgromadzone osady i substancje odżywcze, a także odłożone zanieczyszczenia, takie jak rtęć. (...) prace te powinny być natychmiast wstrzymane” – podkreślał w sierpniu 2022 badacz z IGB, dr Christian Wolter. Przeciwko rozbudowie Odry wypowiada się także Dirk Treichel, dyrektor Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. Jak pisze "Deutsche Welle", dyrektor wielokrotnie ostrzegał, że prace po stronie polskiej spowodują zawężenie rzeki, zwiększą szybkość nurtu i spłuczą z dna warstwę osadową, co będzie miało ogromny wpływ na florę i faunę.

Grupa ekspertów zrzeszona w koalicji Nauka dla Przyrody opublikowała po katastrofie odrzańskiej stanowisko, w którym apeluje o renaturyzację rzek. "Renaturyzacja rzek to nic innego, jak korygowanie błędów popełnionych w przeszłości. Jest ona dzisiaj, w obliczu kryzysu bioróżnorodności i zmian klimatu, naszym patriotycznym obowiązkiem" - piszą.

Polskie Towarzystwo Hydrobiologiczne w uchwale z września 2022 pisze, że jego członkowie "nie zgadzają się z koncepcją budowy stopni wodnych, pod pretekstem poprawy stosunków wodnych w Odrze oraz twierdzeniem, że ich powstanie zapobiegnie kolejnym katastrofom ekologicznym w tej rzece".

Zwracają uwagę na to, że regulacja Odry jest nie tylko niezgodna z wiedzą naukową, ale również nieuzasadniona ekonomicznie.

"Progi i będące ich konsekwencją piętrzenia zmniejszą prędkość przepływu wody. W wyniku tego, przy silnym obciążeniu dorzecza Odry biogenami i wysokich temperaturach, organizmy fitoplanktonowe uzyskają znacznie lepsze warunki do wzrostu, generując częstsze toksyczne zakwity, szkodliwe zarówno dla ekosystemu, jak i otoczenia społecznego i gospodarczego rzeki" - piszą hydrobiolodzy.

Odra wpuszczona w kanał

"Dosyć wpuszczania Odry w kanał!" - pod takim hasłem ponad 50 organizacji zrzeszonych w Koalicji Ratujmy Rzeki oraz Koalicji Czas na Odrę opublikowało swoje rekomendacje po sierpniowej katastrofie. Przytaczamy je w całości:

"Organizacje żądają:

  • Wstrzymania wszelkich prac i planów regulacyjnych. Zaniechania budowy dróg wodnych, zbiorników wodnych i innych obiektów piętrzących na Odrze i innych rzekach i przekształcania zbiorników suchych na retencyjne.
  • Skierowania funduszy na renaturyzację rzek, odbudowę naturalnej retencji zlewniowej, systemy oczyszczania wód przemysłowych i zasolonych.
  • Przygotowania i wdrożenia programu renaturyzacji doliny Odry i zwiększenia jej odporności, wypracowanego na bazie wiedzy naukowej w gronie ekspertów.
  • Objęcia rzek siecią stałego monitoringu, realizowanego przez automatyczne stacje pomiaru z systemem przesyłania danych, odpowiednio wcześnie wykrywającego zaburzenia równowagi ekologicznej.
  • Przywrócenia stałego monitoringu wszystkich wskaźników stanu środowiska wodnego, z którego zrezygnowano od 2021 r., opóźniając wykrycie zatrucia Odry.
  • Przywrócenia gospodarowania wodami do zakresu właściwości ministra właściwego ds. środowiska. Aktualnie zarządzanie wodami leży w gestii ministra właściwego ds. infrastruktury, odpowiedzialnego za realizację inwestycji hydrotechnicznych i żeglugowych, a nie ochronę przyrody i środowiska.

Podpisana pod stanowiskiem Polska Zielona Sieć zwraca także uwagę na to, że plany dotyczące regulacji Odry są niezgodne z unijnymi dyrektywami. "W unijnej strategii ochrony różnorodności biologicznej do 2030 r . wyznaczono cel, aby co najmniej 25 000 km dróg wodnych zostało przekształconych w rzeki o swobodnym przepływie" - piszą przedstawiciele organizacji w tekście dla portalu EU Observer. "Plany Polski są z tym zupełnie sprzeczne".

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze