0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof Hadrian / Agencja Wyborcza.plKrzysztof Hadrian / ...

Mija właśnie 20 dni od pierwszego zgłoszenia, że Odra w okolicy Oławy jest skażona i ponad miesiąc od zanieczyszczenia Kanału Gliwickiego. Wciąż nie wiemy, czy lipcowe zanieczyszczenie Kanału i umierająca Odra to powiązane sprawy? Co zatruło Odrę? Dlaczego giną ryby?

Przeczytaj także:

Odpowiedzi na te pytania nie dostarczyli ani ministra klimatu i środowiska Anna Moskwa, ani minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, obecni na dzisiejszej (14 sierpnia) wieczornej konferencji prasowej w Szczecinie.

Przedstawiciele polskiego rządu spotkali się z federalną ministrą środowiska Niemiec Steffi Lemke, ministrem środowiska Brandenburgii Axelem Voglem i Tillem Backhausem, ministrem środowiska z Magdeburgii-Pomorza Przedniego. Po dłuższym niż zakładano spotkaniu za zamkniętymi drzwiami przedstawili wnioski z dostępnych już badań i plan na najbliższe dni. Całość można bardzo prosto streścić: Polska bada wodę, reaguje i idzie nam bardzo dobrze.

A trucizna płynie Odrą, coraz bardziej zbliżając się do Zalewu Szczecińskiego i Bałtyku.

Razem z ministrem infrastruktury @AMAdamczyk rozmawiamy z minister środowiska Niemiec @SteffiLemke oraz ministrami @Vogel_Axel i Tillem Backhausem na temat sytuacji na Odrze. pic.twitter.com/AihwBoctTQ

— Anna Moskwa (@moskwa_anna) August 14, 2022

Odra skażona od 20 dni, Polska pobrała 150 próbek

Pierwszy sukces Polski: premier Morawiecki powołał specjalny zespół ds. skażenia Odry. Mówiła o tym ministra środowiska Anna Moskwa.

"Naszym zadaniem jest niwelowanie negatywnych skutków, jakie to skażenie może przynieść. Równolegle prowadzimy prace nad identyfikacją źródła. Od początku pobierane są próbki wody, na dziś to jest 150 próbek, wszystkie laboratoria pracują 24 godziny na dobę. Dodatkowo podjęliśmy decyzję, że część próbek wyślemy do zagranicznych laboratoriów" - kontynuowała Moskwa.

"Na dziś żadne z badań nie potwierdziło obecności substancji toksycznych. Prowadzimy też badania ryb. Mamy zakończone badanie w kierunku rtęci i metali ciężkich - nie stwierdzono ich w próbkach.

W najbliższym czasie sprawdzimy 300 kolejnych wskaźników. Jednocześnie zdecydowaliśmy o kompleksowej sekcji zwłok ryb i dodatkową analizę zachowania ryb przed śmiercią. Analizujemy wariant wprowadzenia substancji niebezpiecznych, ale też podniesionych wskaźników związanych z sytuacją w przyrodzie" - wyjaśniała.

Dodała również to, co słyszeliśmy od przedstawicieli rządu wcześniej: stwierdzono nienaturalnie wysoki poziom tlenu w wodzie. Służby na szczeblu państwowym i wojewódzkim działają, żeby wykryć przyczynę katastrofy na Odrze, podkreślała ministra Moskwa.

Rewelacje Adamczyka: winni są Czesi

Obecny na konferencji minister infrastruktury Andrzej Adamczyk wymienił kolejny polski sukces: ustawienie pięciu zapór, które pozwalają "szybko, bezpiecznie i skutecznie usuwać martwe ryby w Odry". Obiecał, że jeśli Niemcy będą tego potrzebować, to Polska z chęcią im takie zapory pożyczy.

14.08.2022 Szczecin , . Konferencja prasowa podsumowujaca spotkanie ministrow ds. srodowiska i gospodarki wodnej Polski i Niemiec ws. zanieczyszczenia Odry . Andrzej Adamczyk , Minister Infrastruktury (L) , Anna Moskwa, Minister Klimatu i Srodowiska (P) podczas konferencji .
Fot. Krzysztof Hadrian / Agencja Wyborcza.pl
Minister Andrzej Adamczyk podczas konferencji prasowej 14 sierpnia. Foto

Podczas swojej wypowiedzi pomylił województwo zachodniopomorskie z kujawsko-pomorskim i rzucił mimochodem swoją ocenę źródeł problemu. Według ministra Adamczyka winni (albo współwinni) mogą być Czesi (!) i spuszczenie wody z ich zbiorników retencyjnych. Nie kontynuował jednak tej myśli, mówiąc, że "to już historia".

Odra i katastrofa na lata

Narracja strony niemieckiej podczas konferencji była zupełnie inna. Ministra środowiska Steffi Lemke dziękowała wszystkim wędkarzom i wolontariuszom, którzy zaangażowali się w sprawę Odry.

"To niesamowita katastrofa, nie wiemy, jak długo i w jakim stopniu będzie miała wpływ na ekosystem. To mogą być miesiące albo lata" - mówiła Lemke.

"Dziś mogłam zobaczyć, jak wygląda sytuacja na Odrze. Jestem wstrząśnięta tym, co się wydarzyło i wzruszona tym, że społeczeństwo czuje się bardzo związane z Odrą"

- dodała.

Niemiecka ministra środowiska zaznaczyła również, że sprawa Odry pokazuje, jak ważne jest "przekazywanie informacji w odpowiednim czasie".

Skażona Odra po niemieckiej stronie

Okazuje się, że Niemcy do 11 sierpnia nie mieli żadnego komunikatu w sprawie zanieczyszczenia rzeki. Tymczasem pierwsze wiadomości o martwych rybach w Oławie na Dolnym Śląsku dochodziły już 26 lipca, 16 dni wcześniej. Pierwsze niepokojące sygnały dostali od lokalnych wędkarzy, którzy powiadomili służby. Polski komunikat dotarł za zachodnią granicę w momencie, kiedy wszystkie służby po tamtej stronie Odry wiedziały, że dzieje się coś złego.

"Dziś zrobiliśmy krok do przodu. Ustaliliśmy, że będziemy ściślej niż dotychczas wymieniali się informacjami co do wyników ryb, wody i identyfikacji sprawcy tej katastrofy. Łańcuch przekazywania informacji musi być usprawniony" - podkreśliła.

Ministrowie z obu stron uspokajali jednocześnie, że katastrofa na Odrze nie wpływa na źródła wody pitnej. Nie stwierdzono również skażenia wód gruntowych - zarówno po polskiej, jak i niemieckiej stronie.

Polityczne gierki z rtęcią

Przypomnijmy: w niemieckich mediach pojawiły się informacje o wysokim stężeniu rtęci w wodzie. Miały to być wyniki wstępnych badań próbek z Odry.

Na razie żadne oficjalne badania takich wyników nie potwierdziły - jednak w przesłanym do OKO.press mailu z ministerstwa środowiska Brandenburgii wynika, że poziom rtęci jest wciąż sprawdzany. Ostateczne rezultaty mamy poznać w przyszłym tygodniu.

"To jednak prawda. Axel Vogel minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali. Nie ma jeszcze badań samych ryb" - napisała na Twitterze Elżbieta Polak, marszałkini woj. lubuskiego.

Axel Vogel był obecny na niedzielnej konferencji. Dziennikarz TVP zapytał go, czy rzeczywiście w rozmowie z panią marszałek potwierdził obecność rtęci w wodzie.

Czy to prawda?

Dziennikarz TVP zapytał ministra środowiska Brandenburgii Alexa Vogla o to, czy poinformował marszałkinię woj. lubuskiego o obecności rtęci w Odrze. Prawicowe media twierdzą, że zaprzeczył.

Sprawdziliśmy

Minister nigdy nie usłyszał takiego pytania, tłumacz mówiący do mikrofonu pominął kwestię rtęci.

Konferencja była oczywiście na bieżąco tłumaczona. Tłumacz, który przekazał to pytanie niemieckiemu politykowi pominął jednak kwestię rtęci. Zapytał Axela Vogla, czy mówił Elżbiecie Polak, że Odra jest "żrąca". Drugi z tłumaczy podszedł do ministra, powtarzając mu pytanie na ucho. W transmisji nie słychać tego, co powiedział.

Zaraz potem minister środowiska landu Brandenburgii odpowiedział, że "taka wypowiedź nie jest mu znana". "Poinformowaliśmy, że odczyn pH jest bardzo wysoki i nie możemy sobie wyjaśnić dlaczego tak się stało" - dodał.

Złe tłumaczenie nie przeszkodziło jednak prawicowym publicystom w publikowaniu szeregu tweetów, nazywając Elżbietę Polak "kłamczuchą" i wzywając do jej dymisji. Tekst na ten temat opublikował również portal TVP Info, zaznaczając, że "Fake newsa o rtęci błyskawicznie podchwycili politycy opozycji i część mediów z Gazetą Wyborczą i Onetem na czele".

Nie wiemy, czy kolejne badania nie wykryją rtęci. Mogą też tej tezy nie potwierdzić. Ale jednocześnie nie wiemy wciąż czy sprawa rtęci była "fake newsem".

Mieszkańcy domagają się odpowiedzi

Mijają kolejne dni od początku katastrofy, a odpowiedzi wciąż brakuje. Niepokoją się również mieszkańcy Nadodrza. Do części z nich trafił Alert RCB o zakazie wchodzenia do wody, inni obserwowali wyławianie martwych ryb, a dla kolejnych, prowadzących turystyczne biznesy, Odra to źródło dochodów.

"Reakcja Państwa? Żadna! Zainteresowanie władz to temat rzeka. My, mieszkający tuż nad Odrą, na jej 515 kilometrze, prowadzimy działania związane z turystyką nadodrzańską, edukacją przyrodniczą, ale też realizujemy międzynarodowe projekty edukacyjne z grantów, wciąż nie wiemy z jakim zagrożeniem mamy do czynienia" - mówi Magda Bobryk, Założyciel Stowarzyszenia 515 kilometr Odry.

"Od 2019 roku zapraszamy mieszkańców nad rzekę, która się odradza, organizujemy spacery przyrodnicze, w tym roku również śniadania nad Odrą! We wrześniu szkoły mają zacząć przychodzić na zajęcia terenowe. Brak oficjalnych, precyzyjnych informacji paraliżuje nasze działania i każe martwić się o zdrowie.

Mieszkam 30 metrów od Odry, wdycham codziennie powietrze znad rzeki, które paruje bo jest bardzo gorąco. Czy jestem bezpieczna? Czy bezpieczne jest zapraszanie beneficjentów projektu nad Odrę? Czy bezpieczne jest prowadzenie naszych stałych monitoringów i obserwacji przyrodniczych z pływających jednostek?

Według komunikatów WIOŚ - tak, ale to decyzje zza biurek, tymczasem tu na miejscu - rzeka śmierdzi, ryby w rzece są albo zdechłe albo w stanie agonalnym. Państwa w tej sprawie nie ma, a rzeka zamienia się w trupa” - dodaje.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze