Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Krzyż Solidarności Walczącej, który otrzymał ostatnio premier Morawiecki, to odznaka organizacyjna ustanowiona przez jego ojca. Nadaje ją kapituła, w której zasiadają koledzy i przyjaciele obu Morawieckich - dziś członkowie władz państwowych spółek i NGOsów z państwowymi dotacjami
Kancelaria premiera poinformowała w weekend w mediach społecznościowych, że premier Mateusz Morawiecki otrzymał Srebrny Krzyż Solidarności Walczącej. Poświęciła temu wydarzeniu kilka kolejnych, podniosłych wpisów.
Sam premier na Facebooku zamieścił część swojego przemówienia z uroczystości nadania odznaczenia. "Dziękuję za ten Krzyż. Jestem z niego bardzo dumny. Jeśli mogę go nosić - to tylko jako skromny żołnierz tamtych czasów" - mówił, a potem pisał na Facebooku.
Relacjom towarzyszyły zdjęcia jak z amerykańskich filmów o bohaterach wojennych: w tle sztandar, zbliżenie na twarz dumnego premiera i odznaczenie w klapie. Zwolennicy Morawieckiego gratulowali mu gorąco i bili brawo (emotikonami), jakby otrzymał właśnie najwyższe odznaczenie państwowe.
Krzyż Solidarności Walczącej przyznawany jest od 2010 r. Kornel Morawiecki ustanowił go "dla upamiętnienia wysiłku członków i współpracowników Solidarności Walczącej".
Ta podziemna organizacja powstała w 1982 r. - po tym jak władze PRL w stanie wojennym zdelegalizowały związek zawodowy Solidarność, a w podziemiu rodziły się różne koncepcje, co robić dalej. Pomysły Kornela Morawieckiego i jego otoczenia były znacznie bardziej radykalne niż większości działaczy opozycji - założyli więc własną organizację.
Formalnie została ona rozwiązana w 1992 r. Ale - co ciekawe - ustanawiając w 2010 r. Krzyż Solidarności Walczącej, Kornel Morawiecki nadal działał jako jej przewodniczący.
"Kapituła jest ostatnim działającym organem podziemnej Solidarności Walczącej" - tłumaczy w rozmowie z OKO.press Wojciech Myślecki, sekretarz tego gremium.
Dlaczego odznaczenie zostało wprowadzone dopiero 18 lat po formalnym rozwiązaniu SW? "Czekaliśmy z ustanowieniem Krzyża, bo chcieliśmy zobaczyć, czy nasza organizacja jest godna żeby ustanowić odznakę" - mówi Myślecki. I wyjaśnia, że chodziło o sprawdzenie, czy SW "nie była infiltrowana", czyli czy jej działacze nie współpracowali z Służbą Bezpieczeństwa.
Członków kapituły Krzyża powołał Kornel Morawiecki. Sam do śmierci (w 2019 r.) był jej przewodniczącym.
Poza nim, gremium liczyło początkowo 28 osób - jego najbliższych współpracowników z SW, dobieranych tak, by reprezentowali różne regiony i różne pokolenia w organizacji. Zgodnie z zasadą wprowadzoną przez Morawieckiego seniora, na miejsce zmarłych członków kapituły nie powołuje się nowych. Ma ona zakończyć prace, gdy zostaną w niej mniej niż 3 osoby. Dziś są 24.
Jak wyjaśnia Myślecki, kapituła potwierdza, że ktoś, kto ma dostać Krzyż, spełnia kryteria określone w ustanowionym przez Kornela Morawieckiego regulaminie odznaki.
Zgodnie z tym dokumentem "prawo do otrzymania Krzyża SW mają wszyscy zweryfikowani członkowie i bliscy współpracownicy organizacji Solidarność Walcząca."
Nie mogą go dostać tylko osoby "które działały na szkodę Polski, figurują w aktach komunistycznych służb specjalnych jako tajni współpracownicy lub sprzeniewierzyły się zasadom Solidarności Walczącej."
"Krzyż nie jest odznaczeniem za szczególne zasługi dla SW, lecz odznaką organizacyjną. Jeśli kapituła potwierdza, że człowiek, który ma ją dostać, był w organizacji i wykazywał się nienaganną postawą w stosunku do państwa - automatycznie należy się mu Krzyż" - tłumaczy Myślecki.
Jak było w przypadku Mateusza Morawieckiego? "On przede wszystkim był zaprzysiężonym członkiem Solidarności Walczącej. Chyba jedynym, który składając przysięgę nie miał skończonych 18 lat. Z resztą ja go zaprzysięgałem - w 1984 roku [Morawiecki miał wtedy 16 lat - przyp. red.]. A to, że jest premierem, świadczy że pracuje na rzecz Polski" - mówi Wojciech Myślecki.
Wniosek o nadanie Krzyża musi zgłosić ktoś, kto już wcześniej został nim uhonorowany. Kto wnioskował o odznaczenie Morawieckiego? "Ja wnioskowałem" - odpowiada Myślecki i dodaje, że ponieważ jest członkiem kapituły, sam osobiście przedstawiał temu gremium uzasadnienie wniosku.
Wojciech Myślecki to jeden z najbliższych współpracowników Kornela Morawieckiego z Solidarności Walczącej. Od kilku lat zaświadcza w mediach o dawnym bohaterstwie Mateusza Morawieckiego.
Podwaliny pod budowę legendy premiera - bohatera położył w swojej książce i artykułach o Solidarności Walczącej Igor Janke, były dziennikarz, obecnie biznesmen- piarowiec. Opierał się w znacznej mierze na opowieściach samego Morawieckiego juniora. W 2016 r., w artykule w "Rzeczpospolitej", pisał, że Morawiecki już jako 11-latek drukował z wujami podziemne pisma, a jako 12-latek zorganizował akcję zrywania flag wywieszonych w mieście na 1 Maja.
W 1986 r. funkcjonariusze SB mieli zgarnąć go z ulicy i wywieźć do lasu. "A było to już po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. Mateuszowi zrobiło się zimno. Przez głowę przemknęły mu najczarniejsze myśli. Na szczęście skończyło się na kopniaku w tyłek i strachu" - pisał Janke.
Wojciech Myślecki, również w 2016 r., w rozmowie z portalem niezłomni.pl przedstawił tę samą historię w bardziej dramatyczny sposób: "Porwano go z ulicy i przeprowadzono seans strachu. Kazano mu nawet kopać swój grób" - zaświadczał.
Rok później w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" już sam Morawiecki mówił: „Dla jednych wciąż być może jestem bankowcem, dla drugich pozostaję jednak chłopakiem z Solidarności Walczącej, który pod okiem esbeków miał kopać grób w lesie, zaznał »rosyjskiej ruletki« i ukrywał się w szpitalu, żeby zdać maturę”.
Katarzyna Kaczorowska, autorka książek o wrocławskim podziemiu, w rozmowie z Tomaszem Piątkiem* komentowała: "Żadne z moich źródeł nie zna historii z porwaniem Morawieckiego i kopaniem grobu w lesie. To opowiada Mateusz Morawiecki. W tamtym czasie nikt o tym nie słyszał."
Władysław Frasyniuk, jedna z czołowych postaci antykomunistycznej opozycji, w stanie wojennym szef podziemnego komitetu strajkowego Solidarności na Dolnym Śląsku, uważa że gdyby esbecy porwali nastolatka - syna opozycjonisty i kazali mu kopać w lesie grób, informacja o tym natychmiast rozniosłaby się w podziemiu.
W rozmowie z "Wyborczą" Frasyniuk mówił: "Jeśli ja będę konfabulował, to mnie szybko zdemaskują, bo o Solidarności jest sporo opracowań. Za to Solidarność Walcząca obrosła głównie mitami. (...) O rzekomej ruletce i grobie nigdy nie słyszałem, o szpitalu - owszem. Chętnie bym się dowiedział od Mateusza Morawieckiego, co to był za szpital, bo na ortopedii, laryngologii czy kardiologii na pewno nie leżał. Jestem też ciekawy, czy Morawiecki znalazł oraz postawił przed sądem tych, którzy go prześladowali i kazali kopać ten grób, bo może ci bandyci pracują w bankach albo w administracji publicznej."
Myślecki - który jako pierwszy opowiadał publicznie o kopaniu grobu przez Morawieckiego - przedstawia się też jako akuszer jego kariery biznesowej.
W latach 1981-82 był on dyrektorem gabinetu rektora Politechniki Wrocławskiej, a na początku lat 90. - pełnomocnikiem rektora PW ds. przekształceń organizacyjnych.
W 2015 r., w artykule opublikowanym na portalu wszystkoconajwazniejsze.pl, wspominał, że na początku lat 90. zdecydował, że "będzie organizował nowoczesne formy kształcenia dla najzdolniejszych młodych ludzi z Solidarności Walczącej". I że dzięki dzięki temu Morawiecki trafił na elitarne studia biznesowe prowadzone na PW, we współpracy z amerykańskim Central Connecticut State University. A to otworzyło mu drogę do dalszej nauki biznesu i w końcu kariery bankowca.
"Myślecki ocenia, że kariera Mateusza była z jednej strony konsekwencją jego ogromnego potencjału, a z drugiej wynikała z dyskretnej pomocy przyjaciół z SW" - pisał portal wszystkoconajważniejsze.pl. A inne media nazywały go "mentorem" Morawieckiego.
Gdy Morawiecki był prezesem BZ WBK, Myślecki został "doradcą ds. programów strategicznych" w tym banku. Za rządów PiS Myślecki trafił do:
Według relacji Myśleckiego, do tej samej grupy na biznesowych studiach na Politechnice Wrocławskiej miał trafić dzięki jego wsparciu także Zbigniew Jagiełło - przyjaciel Mateusza Morawieckiego i dawny współtowarzysz z Solidarności Walczącej.
W 2019 r., po śmierci Kornela Morawieckiego, Jagiełło został w jego miejsce prezesem Stowarzyszenia Solidarność Walcząca (propagującego idee podziemnej SW). To ono zajmuje się organizacyjną obsługą kapituły Krzyża Solidarności Walczącej.
Sam Jagiełło jest także jednym z członków kapituły Krzyża.
Podobnie jak Morawiecki, po studiach zaczął pracować w sektorze finansowym. We wrześniu 2009 r. – a więc za rządów PO-PSL – został prezesem banku PKO BP. Po wygranej PiS w 2015 r., chciano odwołać go ze stanowiska. Według nieoficjalnych informacji, jego posadę uratował Mateusz Morawiecki - ówczesny minister rozwoju. Z fotelem prezesa Jagiełło rozstał się dopiero w maju 2021 r. - sam złożył niespodziewanie rezygnację.
Jak wyliczyliśmy, w latach 2016-20 przyjaciel premiera zarobił w państwowym PKO BP ponad 12,5 mln zł.
Jak ujawniliśmy na OKO.press, w 2019 r. Jagiełło wpłacił 50 tys. zł na fundusz wyborczy PiS, a dokładnie - na kampanię Mateusza Morawieckiego.
Rok wcześniej portal Onet ujawnił nagranie rozmowy Morawieckiego i Jagiełły z 2013 r., ze sławnej restauracji Sowa i Przyjaciele. To podczas tego spotkania Morawiecki wyłożył swój patent na rozwój gospodarki. „Jak ludzie zapierd… za miskę ryżu, jak było po II wojnie światowej i w trakcie, to wtedy cała gospodarka się odbudowywała” - mówił.
W weekend, podczas uroczystości nadania Krzyża Solidarności Walczącej, Mateusz Morawiecki mówił, że historia zadała rządzącym pytanie "jaki kształt Polsce nadać, żeby odpowiadała naszym aspiracjom i wytyczała kierunek zmian dla coraz szybciej zmieniającego się świata".
I że mało jest ludzi "lepiej przygotowanych i lepiej predestynowanych", by ten kierunek realizować, niż członkowie i sympatycy Solidarności Walczącej.
Od początku rządów PiS, a zwłaszcza rządów premiera Morawieckiego państwowe instytucje i spółki Skarbu Państwa często sięgają do tego ludzkiego zasobu. Jak się okazuje, również w kapitule Krzyża Solidarności Walczącej - poza Myśleckim i Jagiełłą - jest jeszcze wielu takich "predestynowanych".
Jednym z członków kapituły jest Andrzej Kisielewicz, profesor matematyki. W latach 80. działacz Solidarności Walczącej i redaktor podziemnego tygodnika „Solidarność Walcząca”. Członek zarządu Stowarzyszenia Solidarność Walcząca.
Po wygranej PiS w wyborach 2015 r., trafił do władz kontrolowanych przez państwo spółek:
W 2019 r. był kandydatem PiS do Parlamentu Europejskiego.
Kolejny członek kapituły to Michał Gabryel, fizyk teoretyk. Niegdyś m.in. współpracownik Komitetu Obrony Robotników i dolnośląskiej podziemnej Solidarności. Współzałożyciel i członek Rady Solidarności Walczącej (organu kierowniczego organizacji). W 2007 r. jeden ze współzałożycieli Stowarzyszenia Solidarność Walcząca, członek komisji rewizyjnej tej organizacji.
Za rządów PiS:
O przyznawaniu Krzyży współdecyduje także Cezariusz Lesisz, menadżer. W latach 80. jeden z założycieli Solidarności Walczącej, kierowca, osobisty sekretarz i łącznik ze światem ukrywającego się wówczas Kornela Morawieckiego. Od 2011 r. członek Stowarzyszenia Solidarność Walcząca.
W latach 1989 -2011 mieszkał w USA. Jak ujawnił w "Newsweeku" Wojciech Cieśla, prowadził tam małą firmę remontowo - budowlaną. Ale "nie sprawdził się w biznesie. Jego firma zbankrutowała, zostawiając za sobą dziesiątki tysięcy dolarów długu." Po powrocie do Polski założył spółkę, która miała budować drewniane domy. Ale i ten biznes nie wypalił.
Potem - w czasie, gdy Mateusz Morawiecki był prezesem BZ WBK, Lesisz zarządzał Biurem Bezpieczeństwa tego banku. Gdy Morawiecki był ministrem rozwoju i finansów - Lesisz został szefem jego gabinetu politycznego (2017 r.), a potem pełnomocnikiem ds. kontaktów z parlamentem i organizacjami społecznymi (od listopada 2017). W 2018 r., Morawiecki - już jako premier - mianował go swoim pełnomocnikiem ds. rozwoju gospodarczego.
Za rządów PiS Lesisz dostał także fuchy w państwowych spółkach:
Żona Lesisza - Jadwiga, w latach 2016-17 była dyrektorką w Ministerstwie Rozwoju, na czele którego stał wówczas Morawiecki. Na początku 2018 r. została wiceszefową, a potem na kilka miesięcy – szefową Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (Grupa PFR). Od 2018 r. zasiada w radzie nadzorczej Orlenu (w pierwszym roku została czasowo oddelegowana do zarządu). Tylko do końca 2020 r. zarobiła w tej spółce 528 tys. zł. Jest także członkinią rady nadzorczej spółki PKO Bank Hipoteczny.
Członkiem kapituły Krzyża Solidarności Walczącej jest też Wojciech Stando, oczywiście były działacz Solidarności Walczącej. Na początku lat 90., razem z Morawieckim, Jagiełłą i Jarosławem Krotlińskim (b. działacz SW, członek kapituły Krzyża SW, obecnie adwokat) byli wspólnikami firmy Reverentia, zajmującej się handlem zagranicznym. Potem związany był z szeregiem zagranicznych firm (m.in. Lukoilem).
Od grudnia 2017 r. jest kierownikiem londyńskiego biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (Grupa PFR).
W kapitule Krzyża SW jest też Artur Adamski, w latach osiemdziesiątych działacz Solidarności Walczącej, drukarz, kolporter, kurier, wydawca i dziennikarz prasy podziemnej. Za rządów PiS został on najpierw doradcą prezesa Narodowego Banku Polskiego, a potem wicedyrektorem Departamentu Edukacji i Wydawnictw NBP.
O przyznawaniu Krzyży SW współdecydują także aktualni i byli politycy oraz działacze organizacji pozarządowych, które dzisiaj mogą liczyć na szczególną hojność państwowych instytucji rozdzielających dotacje.
Członkami kapituły są poseł PiS Leszek Dobrzyński, w latach 80. działacz Solidarności Walczącej i była poznańska radna Joanna Frankiewicz, żona nieżyjącego działacza SW Macieja Frankiewicza (w latach 90. razem z Morawieckim, Jagiełłą i innymi działaczami SW był wspólnikiem firmy Reverentia).
Do kapituły należą także Andrzej Kołodziej (kiedyś pracownik stoczni w Gdańsku i Gdyni; działacz SW w Trójmieście, który po latach przystąpił także do założonej przez Kornela Morawieckiego partii Wolni i Solidarni) oraz Roman Zwiercan, (kiedyś również działacz trójmiejskiej SW i członek Komitetu Wykonawczego SW; prywatnie mąż Małgorzaty Zwiercan - byłej posłanki Wolnych i Solidarnych Kornela Morawieckiego, od 2019 roku ekspertki w kancelarii premiera).
Kołodziej jest od 2010 r. prezesem, a Zwiercan - wiceprezesem Fundacji Pomorska Inicjatywa Historyczna.
W ostatnich latach organizacja dostała kilka dotacji z Narodowego Instytutu Wolności:
W tym roku do drugiego etapu konkursu NIW został zakwalifikowany również jej wniosek o "Wsparcie rozwoju i działań statutowych Fundacji Pomorska Inicjatywa Historyczna". FPIH chciałaby na ten cel otrzymać 700 tys. zł.
Organizacja dostała również dotację z Funduszu Patriotycznego, którym zarządza Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej. Przyznano jej prawie 79,6 tys. zł na "obchody rocznicy strajków sierpniowych 1980 roku".
Do kapituły Krzyża SW należy także Andrzej Myc – naukowiec, w latach 80. członek Rady i Komitetu Wykonawczego Solidarności Walczącej, odpowiedzialny m.in. za finanse, organizację skrzynek kontaktowych i kryjówek dla ściganych działaczy. W latach 90. mieszkał i pracował w USA. Dziś jest prezesem wrocławskiej Fundacji Wspólnota Pokoleń.
Dostała ona z NIW
Do 2 etapu przeszedł przedstawiony przez nią projekt "Ośrodek Wsparcia i Aktywizacji Seniorów i Kombatantów Wspólnota Pokoleń". Organizacja wnioskuje tu o dotację w wysokości 700 tys. zł.
Podobnie jak Pomorska Inicjatywa Historyczna, otrzymała również dotację z Funduszu Patriotycznego - 204,2 tys. zł na projekt "Szkoła Wyrostków".
Z kolej Komitet Obywatelski Ziemi Kłodzkiej, którego szefem jest zasiadający w Kapitule Krzyża Solidarności Warcisław Martynowski otrzymał 196.171 zł dotacji z NIW na “Gazetę Noworudzką”.
Martynowski jest urbanistą, w latach 80. był współpracownikiem Solidarności Walczącej. Po upadku PRL należał do Porozumienia Centrum, a potem przystąpił do PiS.
* Cytaty i omówienia publikacji o bohaterskiej przeszłości Mateusza Morawieckiego oraz wypowiedź Katarzyny Kaczorowskiej zaczerpnęliśmy z książki Tomasza Piątka, pt. "Morawiecki i jego tajemnice" (wydawnictwo Arbitror).
Historia
Władza
Mateusz Morawiecki
Kornel Morawiecki
Narodowy Bank Polski
Agencja Rozwoju Przemysłu
Alior Bank
Cezariusz Lesisz
Fundacja Pomorska Inicjatywa Historyczna
Fundusz Patriotyczny
Grupa Azoty
Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej
Jadwiga Lesisz
KGHM
Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego
NIW
PAIiH
PARP SA
PKN Orlen
PKO BP
spółki skarbu państwa
Tauron
Wojciech Myślecki
Zbigniew Jagiełło
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze