"Czuję się troszeczkę jak na gali Oskarów. Bardzo serdecznie dziękuję, za tą laudację taką bardzo ciepłą" - powiedział Morawiecki odbierając tytuł. Setki powtarzanych uparcie kłamstw i manipulacji - o sądach, szkołach, uchodźcach, Żydach, gospodarce i klimacie - nie zagroziły kandydaturze premiera. Biznes w Krynicy docenia "wpływ na rzeczywistość"
"Tak się zastanawiałem, czy się rzeczywiście udało tyle zrobić w tak krótkim czasie, w tych 4 latach. Brzmiało to, jakby miało zająć co najmniej 14 lat" - stwierdził Morawiecki po wysłuchaniu laudacji od Zygmunta Berdychowskiego, organizatora Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju.
Forum to doroczna impreza, na którą zjeżdżają przedstawiciele świata polityki i biznesu, a także eksperci i dziennikarze. W 2019 roku odbyło się już po raz 27.
Rada Programowa Forum niejednokrotnie podlizywała się rządzącym politykom. W 2000 roku nagrodę Człowieka Roku otrzymał Aleksander Kwaśniewski, w 2007 Donald Tusk, w 2011 Bronisław Komorowski, w 2014 Jarosław Kaczyński, a w 2016 Beata Szydło. Członkowie Rady nie omieszkali uhonorować także kontrowersyjnych polityków z zagranicy - nagrody otrzymali węgierski autokrata Viktor Orbán (w 2015) i słowacki premier Robert Fico (w 2012).
"To nigdy nie była nagroda ekonomiczna. To zawsze była nagroda polityczna. To politycy na przestrzeni ostatnich lat najbardziej wpływali na naszą rzeczywistość" - tłumaczył w 2018 roku założyciel Forum Zygmunt Berdychowski.
Morawiecki był nominowany już dwukrotnie. W 2016 minimalnie przegrał z Beatą Szydło, a w 2017 miał poprosić, by jego kandydatury nie brać pod uwagę. Rok później najwyraźniej nie miał już żadnych obiekcji.
Przypominamy, co o Mateuszu Morawieckim pisaliśmy w OKO.press. Ten artykuł to jednak tylko fragment bogatej antologii jego kłamstw i manipulacji, którą zgromadziliśmy w ostatnich latach. Premierowi chętniej nadalibyśmy tytuł Przodownika Fałszu.
W samorządowej kampanii wyborczej w 2018 sąd dwukrotnie nakazywał mu publikowanie sprostowań po kłamstwach na temat rządów PO.
Bo polskiemu premierowi z prawdą nie jest po drodze. W lipcu 2018 roku podsumowaliśmy siedem najbardziej bezczelnych (do tamtej pory) kłamstw szefa rządu.
Jak zaznaczyliśmy - bezczelnych - bo Morawiecki mógł z łatwością dotrzeć do prawdziwych danych. Postanowił jednak tworzyć alternatywną rzeczywistość. I tak premier kłamał, gdy
Premier jest też niezłomnym obrońcą "dobrej zmiany" w polskim sądownictwie. Główna linia argumentacji? Zachód i Unia Europejska reform Zbigniewa Ziobry po prostu nie rozumieją. Bo kraje, które nie doświadczyły komunizmu, nie są w stanie pojąć skali patologii, która dotknęła polskie sądy.
Stąd krytyczne głosy partnerów w UE i stąd konflikt z Komisją Europejską i TSUE.
W OKO.press relacjonowaliśmy m.in. wywiad Morawieckiego dla Polsat News z sierpnia 2018 roku. W tym 33-minutowym wystąpieniu kłamał i manipulował ponad 20 razy, bagatelizując skalę konfliktu z Unią o polską praworządność.
W grudniu 2018 roku oznajmił radośnie, że rząd PiS wniósł "fundamentalne zmiany dla podniesienia niezawisłości sędziów” i że "wystarczy spytać sędziów, czy zwiększyło to ich niezależność".
Jak pisaliśmy odmiennego zdania jest KE, zaprzeczają polskie stowarzyszenia sędziowskie. Wszystkie wskazują na uparte próby podporządkowania wymiaru sprawiedliwości woli polityków PiS.
Swoje kłamstwa Morawiecki chętnie eksportuje. Podczas wizyty w USA w październiku 2018 udzielił wywiadu telewizji CNN. Powtarzał tam argument o czyszczeniu sądów z postkomunistów. Oraz kłamał bez żadnych ogródek, mówiąc, że polska Krajowa Rada Sądownictwa po reformach PiS jest wybierana w większości przez sędziów. Jak pisaliśmy - jest zupełnie odwrotnie.
W prawicowym francuskim dzienniku "Le Figaro" szkalował sędziów przeciwnych "dobrej zmianie" w lutym 2019. Tłumaczył, że 100 proc. sędziów zostało na stanowiskach po upadku PRL, a polskie sądownictwo jest najmniej wydajne w Europie. "Reformy" Ziobry mają tylko je uleczyć.
Na uniwersytecie nowojorskim w kwietniu 2019 porównał sędziów sprzeciwiających się niekonstytucyjnym zmianom do kolaborantów z Vichy. Potem dementował swoją własną wypowiedź.
W OKO.press wielokrotnie i drobiazgowo demaskowaliśmy kłamliwą narrację premiera.
„Jasna Góro, Czarna Madonno, nasza matko, miej w opiece naród cały, który żyje dla Twej chwały” - tak modlił się Morawiecki w grudniu 2018 roku na 27. urodzinach Radia Maryja. Jak relacjonowaliśmy, pokazał wówczas, że jedyną wersją patriotyzmu i w ogóle wartości w życiu publicznym jest dla niego trójca: ojczyzna-tradycja-katolicyzm. A wszystko inne to „podkop pod Polskę”.
Swoje modlitwy premier kierował do tych "którzy nie kochają Polski aż tak mocno, jak my tutaj, jak Rodzina Radia Maryja".
"Tradycyjnych wartości" Morawiecki bronił niejednokrotnie. W sierpniu 2019 pisaliśmy, że podczas pikniku rodzinnego premier wychwalał "nasze polskie kobiety", które tworzą mur przed "fanaberiami ideologicznymi". Tymczasem z sondaży OKO.press wynika jasno, że "polskie kobiety" mają poglądy znacznie bardziej rewolucyjne niż mężczyźni.
Szef rządu kreuje się na żarliwego katolika. Wiemy np., że ściśle przestrzega cotygodniowego postu. Znana anegdota mówi, że w podróży służbowej odmówił zjedzenia ukraińskich pielmieni. Bo akurat był piątek, a pierożki były z wieprzowiną. Przyszły premier miał obgryźć samo ciasto, nadzienie zostawić.
Ale wiara Morawieckiego, pod pozorem "wszechogarniającej dobroci" nosi znamiona fanatyzmu, a sam premier wyklucza z polskiego społeczeństwa tych, którzy nie podzielają jego religijnych uczuć.
Bogobojny Morawiecki pokazał też swoją mniej skromną twarz.
Na początku października 2018 roku Onet ujawnił nagranie z restauracji "Sowa i Przyjaciele" z 2013 roku. Rozmówcami byli prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło (przyjaciel Morawieckiego), prezes PGE Krzysztof Kilian (wieloletni przyjaciel Tuska), jego zastępczyni Bogusława Matuszewska i... Mateusz Morawiecki, wówczas od pięciu lat prezes banku BZ WBK.
Przytoczone wypowiedzi przeczą obrazowi pokornego i skromnego polityka. Jak się okazało, przyszły premier potrafi soczyście zakląć - nie gorzej niż podsłuchani biznesmeni i politycy PO.
Na jednym z nagrań Morawiecki obiecuje też, że załatwi pracę Aleksandrowi Gradowi z PO. "Pięć dych czy siedem, czy stówkę mu damy na jakieś badania czy na coś" - mówi. Chodziło oczywiście o 50-100 tys. złotych.
Morawicki ukrywał też zasobność własnego portfela, który powiększył się znacznie dzięki akcjom BZ WBK. Premier zachował je po tym, jak wszedł do rządu PiS, co pozwoliło mu wzbogacić się o 1,23 mln zł. Część miał przekazać na cele charytatywne - nie ujawnił jednak, na jakie. Akcje sprzedał dopiero po dwóch latach w fotelu ministra, bo, jak tłumaczył, "nie zdążył".
Na cele charytatywne miał pójść także zysk ze sprzedaży działki, którą w 2002 roku Morawiecki kupił znacznie poniżej rynkowej ceny od proboszcza podwrocławskiej parafii garnizonowej. Wykryta dzięki śledztwu "Wyborczej" afera poważnie nadszarpnęła wizerunek premiera, który stara się ukryć fakt, że jest człowiekiem majętnym, zaprzyjaźnionym ze światem wielkiego biznesu.
W 2017 roku Morawiecki stwierdził, że ma żydowskie pochodzenie (jego ojciec stwierdził natomiast, że nic mu o tym nie wiadomo). Ta deklaracja nie przeszkadza Morawieckiemu przekłamywać polskiej historii tak, by wybielać udział Polaków w Zagładzie.
„Kiedy mówimy o antysemityzmie, to też przychodzi mi do głowy, że coraz częściej spotykamy się z antypolonizmem. Ja chcę walczyć z tym antypolonizmem, tak jak skutecznie nasi żydowscy bracia walczą z antysemityzmem” - rozwodził się premier w rocznicę Marca '68.
Ofiarą narodowej megalomanii padła prof. Barbara Engelking, którą skreślono Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej w maju 2018 roku. Engelking, wybitna badaczka, która odsłaniała skalę udziału polskiej ludności w Zagładzie, straciła stanowisko, bo zabrakło jej "polskiej wrażliwości".
Premier, za przykładem ojca, domaga się też międzynarodowego uznania dla polskich zasług w walce z Holokaustem. W 2017 roku stwierdził, że "Instytut Yad Vashem powinien docenić odwagę Polaków i cały naród polski powinien mieć jedno wielkie drzewo Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata".
W lutym 2019 w OKO.press pisaliśmy, że premier o żydowskich korzeniach został bohaterem polskich antysemitów - gdy odmówił wyjazdu na szczyt Grupy Wyszehradzkiej do Izraela.
Ale to nie koniec "sukcesów" rządu, z których musiał tłumaczyć się przed opinią publiczną w Polsce i Europie. I nie koniec kłamstw.
Choć jego praca zdaje się polegać na upartym powtarzaniu postprawd i tłumaczeniu się z kolejnych wtop, premier zachowuje sporo uznania dla samego siebie. Pochwał nie szczędzą mu przychylne PiS media, a także - jak się dziś przekonaliśmy - świat biznesu.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze