0:000:00

0:00

Prawa autorskie: il. Iga Kucharska/OKO.pressil. Iga Kucharska/OK...

Wyrok w sprawie apelacji złożonych przez Magdalenę Ogórek i Rafała Ziemkiewicza zapadł w środę 24 maja 2023 w warszawskim Sądzie Okręgowym. Sąd w całości utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji, który uznał Ogórek i Ziemkiewicza winnymi zniesławienia znanej aktywistki i psychoterapeutki Elżbiety Podleśnej.

Przeczytaj także:

Podleśna wytoczyła pracownikom TVP proces z art. 212 kodeksu karnego. Chodziło o wypowiedzi z lutego 2019 roku. Ziemkiewicz i Ogórek w programie „W Tyle Wizji” podważali kompetencje Podleśnej jako psychoterapeutki. Sugerowali, że terapię wykorzystuje do agitacji politycznej i namawia pacjentów do uczestniczenia w antyrządowych protestach.

„Elżbieta Podleśna jest psychologiem, psychoterapeutą, ma pacjentów, przyjmuje i prowadzi regularną praktykę”, „Mam wrażenie, iż ich przyprowadza na rozmaite eventy (…) zachowują się, jakby mieli pranie mózgu fachowo zrobione”, „Wrażenie takie możemy odnosić i jeżeli jest to wykorzystywanie własnych umiejętności, tutaj de facto quasi-lekarskich, do manipulowania ludzką psychiką, to ja myślę, że (…) czekam cały czas na reakcję Towarzystwa Psychologicznego w takiej sprawie” – mówili w TVP Info Ogórek i Ziemkiewicz.

Oboje odwołali się od wyroku, który zapadł w tej sprawie w 6 grudnia 2022.

Apelacje zostały dziś oddalone, wyrok jest prawomocny. Gwiazdy TVP muszą zapłacić po 10 tys. zł grzywny.

"Czuję się uspokojona tym wyrokiem. To oznacza, że nawet w telewizji tak bardzo podporządkowanej politycznie jej funkcjonariusze nie mogą mówić wszystkiego. Nie mogą bezkarnie obrażać ludzi i insynuować. Że nie są nietykalni" – komentuje dla OKO.press Elżbieta Podleśna.

Apelacje bezzasadne

"Sąd uznał, że apelacje były bezzasadne. Głównym argumentem był rzekomy brak dowodów na zniesławienie, przy czym sąd słusznie zauważył, że trudno o lepszy dowód niż utrwalone nagranie programu »W Tyle Wizji«, które zostało obiektywnie ocenione, a co do którego sami oskarżeni nie mieli uwag”– mówi OKO.press mec. Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy Wolne Sądy, adwokatka Podleśnej.

Oprócz niej aktywistkę w sądzie reprezentowali adwokaci Michał Wawrykiewicz, Radosław Skiba oraz aplikant Michał Terebecki.

"Zdaniem sądu informacje dotyczące rzekomego »prania mózgów« i nadużywania uprawnień psychoterapeutki przez Elżbietę Podleśną były nieprawdziwe. Sędzia stwierdził także, że nieprawdą jest, że pani Podleśna, jako osoba protestująca publicznie, musi godzić się na każdą krytykę. Gdyby tak było i każdy protestujący musiałby się godzić na nieograniczoną krytykę, media zapełnione byłyby kłamstwami i krzywdzącymi informacjami, nie byłoby nad tym żadnej kontroli" – wskazuje mec. Gregorczyk-Abram.

Szczególnie istotne dla sądu było uderzenie w działalność zawodową Podleśnej jako psychoterapeutki.

"Ta działalność powinna być pod szczególną ochroną, bo mówimy o zawodzie zaufania publicznego. Dlatego zresztą p. Podleśna zdecydowała się złożyć prywatny akt oskarżenia. Chciała chronić w ten sposób nie tylko siebie, ale także swoich pacjentów" – tłumaczy Gregorczyk-Abram.

Granice satyry i wolności słowa

Sędzia odniósł się także do samego programu "W Tyle Wizji". Obrońcy Ogórek i Ziemkiewicza wskazywali na jego satyryczny charakter.

"Sąd podkreślił, że to program satyryczno-informacyjny. Posługuje się satyrą, ale jednak przekazuje informacje, które powinny być prawdziwe, zwłaszcza w telewizji publicznej. Mówił, że satyra ma swoje ograniczenia: nie można intencjonalnie krzywdzić i przekazywać fałszywych informacji. Wielokrotnie wypowiadał się na ten temat Sąd Najwyższy" – mówi mec. Gregorczyk-Abram.

Adwokaci Ogórek i Ziemkiewicza argumentowali też, że skazanie prezenterów TVP naruszałoby ich prawo do swobody wypowiedzi, gwarantowanej w polskiej konstytucji i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Sąd uznał jednak, że te akty prawne nie mogą chronić informacji nieprawdziwych i niebędących głosem w publicznej dyskusji.

"To było istotne: p. Ziemkiewicz i p. Ogórek nie zabrali głosu w publicznie ważnym celu. Nie dyskutowali o zasadności protestów, czy powinny tak wyglądać, kto ma rację. To być może byłoby chronione i ustawą, i konwencją, bo dyskusja mogłaby mieć interes społeczny. Ale nie, te wypowiedzi miały na celu wyłącznie obrażenie p. Podleśnej, to było brutalne uderzenie w nią i jej działalność zawodową" – podkreśla Gregorczyk-Abram.

"Polskie prawo i europejska konwencja chronią wypowiedzi dobitne, przejaskrawione, czasami brutalne, ale one muszą być po coś"

– dodaje.

Kontrowersyjny artykuł

Ogórek i Ziemkiewicz zostali przez Podleśną pozwani z kontrowersyjnego art. 212 kodeksu karnego, który bywa w Polsce wykorzystywany do tłumienia krytyki prasowej i wolności słowa.

Art. 212. [Zniesławienie] § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności,podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego. § 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Mec. Gregorczyk-Abram wskazuje jednak, że właściwie zastosowany art. 212 może być skutecznym narzędziem ochrony.

"Zgadzam się, że artykuł ten bywa nadużywany. Zdecydowanie nie powinien być wykorzystywany do zamykania ust dziennikarzom, bo media nie mogą bać się informować o ważnych sprawach, brać udziału w debacie. Ten sam artykuł może jednak służyć do obrony przed krzywdzeniem i obrażaniem danej osoby. Wtedy to skuteczny mechanizm. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę całokształt przekazu Telewizji Publicznej.

To ważne dla nas wszystkich: że ta bezkarność gdzieś się kończy, kończy się w niezawisłym sądzie"

– uważa Gregorczyk-Abram.

Dzisiejszy wyrok skazujący Ogórek i Ziemkiewicza jest prawomocny, wyczerpane zostały zwykłe środki zaskarżenia.

"Oczywiście można złożyć od niego kasacje do Sądu Najwyższego. Nie wykluczam, że taka skarga zostanie złożona. Jest też instytucja skargi nadzwyczajnej, takiej ścieżki też nie możemy wykluczyć" – przypomina mec. Gregorczyk-Abram.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze