0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...
  • podpisano program polsko-francuskiego partnerstwa strategicznego, zakładający współpracę m.in. w dziedzinach gospodarki i ochrony klimatu;
  • prezydent Macron zapowiedział zwołanie szczytu Trójkąta Weimarskiego: byłoby to pierwsze trójstronne spotkanie przywódców Francji, Polski i Niemiec od 2013 roku;
  • Jednoznacznie stanął po stronie Polski w konflikcie o historię z Rosją Władimira Putina;
  • wystąpienia prezydenta Francji w Warszawie i Krakowie utrzymane były raczej w koncyliacyjnym tonie wobec polskiego obozu władzy.

Jednak dla polityków PiS fakty to najwidoczniej za mało. Bo opowiadając o wizycie Macrona, zaczęli zmyślać. Poseł Jan Kanthak referując 5 lutego 2020 w Polskim Radio 24 wizytę Macrona, włożył w usta francuskiego prezydenta słowa, których ani w Polsce, ani nigdzie indziej nie wypowiedział.

Jak się wsłuchuję w głosy opozycji, to im się wydawało, że przyjedzie Macron i będzie nas pouczał, pałował. I wielki zawód ich spotkał, kiedy prezydent Macron powiedział, że kwestie wymiaru sprawiedliwości są indywidualnymi sprawami państw członkowskich
Przytoczona wypowiedź Emmanuela Macrona jest nieprawdziwa: prezydent Francji powiedział coś dokładnie odwrotnego, niż sugeruje Jan Kanthak
Polskie Radio 24,05 lutego 2020

Już pierwsza teza Kanthaka jest problematyczna. Trudno znaleźć choć ćwierć cytatu uzasadniającego twierdzenie, że opozycja oczekiwała od Emmanuela Macrona "pałowania władzy PiS", choć rzeczywiście politycy opozycji spodziewali się, że prezydent Francji zabierze głos w sprawie zamachu obozu władzy na niezależność polskiego sądownictwa. I gość z Paryża to oczekiwanie spełnił - o czym za chwilę.

Można się też domyślać, że przesada retoryczna Kanthaka mówiącego o "pałowaniu przez Macrona" to zamierzona złośliwość wobec przywódcy znad Sekwany. Opowieść o brutalności francuskiej policji jest bowiem od kilku tygodni sztandarowym argumentem PiS na rzecz twierdzenia, że zachodnia Europa nie powinna się wtrącać w polskie sprawy, bo sama ma poważne problemy z demokracją i prawami obywatelskimi. Ostatnio używał tego chwytu retorycznego Dominik Tarczyński na posiedzeniu Rady Europy:

Przeczytaj także:

Co naprawdę powiedział Macron

Zaś główna część wypowiedzi Kanthaka to już czyste kłamstwo - Macron nie wypowiedział słów przytaczanych przez posła klubu PiS. Więcej, prezydent Francji powiedział coś zupełnie odwrotnego:

"W rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą wyraziłem zaniepokojenie związane z wprowadzanymi obecnie reformami wymiaru sprawiedliwości. Chciałbym, by w najbliższych tygodniach wzmógł się dialog z Komisją Europejską.

Wiem bowiem, że w Polsce - co pokazuje jej historia - głęboko zakorzenione są wartości wolności i sprawiedliwości" - mówił Macron w Warszawie.

Prezydent Francji wypowiedział się jak wytrawny dyplomata, ale sens jego słów jest jasny dla każdego, kto chce słuchać: rząd Polski nie ucieknie od odpowiedzialności za zmiany w wymiarze sprawiedliwości przez dwustronne ugłaskiwanie konkretnych państw: musi zawrzeć kompromis z Komisją Europejską.

W Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim we wtorek 4 lutego Macron uściślił sens powyższej wypowiedzi:

"To, o czym postanowiliśmy w Radzie Europejskiej, czy w naszych traktatach,

zasady takie jak niezawisłość wymiaru sprawiedliwości, wolność osobista itd., to właśnie jest sednem Europy.

Chodzi również o odpowiednią równowagę między równością a wolnością, która nie istnieje nigdzie indziej. To projekt polityczny (...).

Niektórzy być może mają wrażenie, że zmiany, które nastąpiły w Polsce były zbyt szybkie.

I mają wrażenie, że Polska chciałaby skorzystać z tej części Europy, która jej odpowiada, czyli wspólny rynek, fundusze, polityka strukturalna itd., ale chce większego dystansu jeśli chodzi o to, co im nie odpowiada, wartości, zasady europejskie i ten aspekt polityczny. Wydaje mi się, że jest to głęboki błąd.

(...) I mówię raz jeszcze z dużą pokorą, ponieważ żadne państwo nie powinno innemu udzielać lekcji, to

już poruszyłem w rozmowach z panem prezydentem, panem premierem, że jesteśmy zaniepokojeni reformą wymiaru sprawiedliwości w Polsce, ale to nie Francja powinna dawać tutaj jakieś instrukcje Polsce.

Naszym obowiązkiem jest obrona europejskich podstaw, takich jakie legły w traktatach, w naszych wspólnych porozumieniach. Taka jest nasza odpowiedzialność. I takie jest nasze zdanie, taka jest nasza rada, chcemy być wektorem tych wartości".

Ponownie: sens słów o "państwie, które nie powinno nikomu udzielać lekcji", nie oznacza, że rząd PiS może robić co chce z wymiarem sprawiedliwości, ale wręcz przeciwnie - że zmiany naruszające niezależność sędziów w jednym państwie UE są problemem całej Unii Europejskiej jako wspólnoty prawa, zasad i wartości.

Macron nie wiedział, że polemizuje z Kanthakiem

Wtorkowe słowa Macrona stoją również w jaskrawej sprzeczności z filozofią polityczną Prawa i Sprawiedliwości wyłożoną w środę przez posła Kanthaka w rozmowie z Dorotą Kanią:

"Organy unijne oraz instytucje międzynarodowe są łase na to, żeby poszerzać swoje kompetencje, bo to nie jest proces, który się rozpoczął dopiero w tym momencie w Polsce, ale Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej od wielu wielu lat w różnych zakresach poszerzał swoje kompetencje pozatraktatowe".

Ze słów Kanthaka wyziera dokładnie taka wizja Unii Europejskiej, przed którą w Krakowie ostrzegał prezydent Macron, gdy mówił o Polsce, która "chciałaby skorzystać z tej części Europy, która jej odpowiada, czyli wspólny rynek, fundusze, polityka strukturalna itd., ale chce większego dystansu jeśli chodzi o to, co im nie odpowiada". W projekcie Kanthaka UE nie jest wspólnotą państw członkowskich podzielających pewien katalog wartości, tylko organizacją, której instytucje - jak TSUE - wykorzystują swoją pozycję w interesie najsilniejszych graczy.

Przed takim spojrzeniem na Unię przestrzegał niedawno w OKO.press prezes TSUE prof. Koen Lenaerts:

"Proszę sobie wyobrazić, że jest pani w klubie absolwentów uniwersytetu i niektórzy z członków tego klubu nie szanują podstawowych wartości klubu. W takiej sytuacji, nie chciałaby pani być kojarzona z takimi osobami. To samo dotyczy Unii Europejskiej "

- mówił Lenaerts w rozmowie z Anną Wójcik. I cierpliwie tłumaczył:

"Populiści głoszą, że Europa miażdży państwa członkowskie. Nic bardziej mylnego. Państwa członkowskie są Unią Europejską (...) Zaufanie między państwami UE to więź, w obrębie której jest miejsce na wolność własnych wyborów. Ma to również miejsce w relacjach między państwami członkowskimi. Każde z nich dokonuje własnych wyborów co do prowadzonych polityk. Ale te wybory muszą osiągnąć minimalny próg wartości i zasad, które dotyczą wszystkich państw członkowskich UE”.

OKO.press gorąco poleca posłowi Kanthakowi cały wywiad z prezesem TSUE. Jest długi, ale naprawdę warto, by przekonać się, czym jest Trybunał Sprawiedliwości, jakie ma kompetencje i na straży jakich wartości stoi. Mamy wrażenie, że dla Jana Kanthaka może to być wartościowe odkrycie:

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze