0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Wojtek Radwanski / AFP)Fot. Wojtek Radwansk...

Sagi dotyczącej KPO ciąg dalszy. Opóźnienia i okrojenie reform, niedokładne kosztorysy, transfer środków do funduszy celowych, chęć finansowania celów już zrealizowanych – to część z wielu poważnych zarzutów wobec zrewidowanego Krajowego Planu Odbudowy. Najwięcej dotyczy nowego rozdziału REPowerEU.

O co chodzi z rewizją KPO?

Środki europejskie wciąż nie płyną do Polski, ponieważ Polska nie zrealizowała jeszcze wszystkich kamieni milowych niezbędnych do uzyskania pierwszej wypłaty. Na realizację czeka reforma wymiaru sprawiedliwości, w wyniku której przywrócono by niezależność sądom.

Tymczasem rząd zdążył już złożyć wniosek o rewizję KPO, w którym ubiega się o jeszcze więcej pieniędzy z UE.

Już nie na 34,5 mld euro, lecz na niemal 60 mld euro opiewa polski KPO, z którego Polska nie dostała jeszcze ani jednego euro.

Zrewidowany KPO musi zostać zaakceptowany przez Komisję Europejską, a następnie przez państwa członkowskie. Ale jak wynika z poufnego dokumentu, do którego dotarło OKO.press, będzie z tym problem.

„Poprawiony KPO powinien pozostać tak samo ambitny, jak początkowy plan. Powinien w równie efektywny sposób wychodzić naprzeciw zaleceniom wskazanym w tzw. zaleceniach Rady dla poszczególnych państw z lat 2019 i 2020” – czytamy w poufnym dokumencie Komisji Europejskiej, który pod koniec września 2023 trafił do Ministerstwa Funduszy i Polityki Społecznej.

Tymczasem według Komisji, zrewidowany KPO „obniża ambicję niektórych reform i inwestycji bez należytego uzasadnienia”.

Jako problematyczne Komisja wymienia m.in.

  • rozwodnienie reform,
  • zawężanie rozmiaru części projektów,
  • odsunięcie w czasie ich realizacji,
  • chęć transferowania środków do funduszy celowych zamiast do ostatecznych beneficjentów, by zdążyć uporać się z realizacją KPO w terminie,
  • brak wystarczającego uzasadnienia dla wnioskowanych kwot,
  • wnioskowanie o dofinansowanie już wcześniej istniejących projektów lub inwestycji.

Po co rewizja KPO? Rząd liczył choć na zaliczki

Wniosek o rewizję KPO wraz z propozycją poprawionego planu Polska złożyła do Komisji Europejskiej 31 sierpnia 2023 roku. Zmiany obejmowały część istniejących kamieni milowych oraz cały nowy rozdział REPowerUE.

Dodanie tego rozdziału było niezbędne, by Polska mogła ubiegać się o środki z nowego programu na transformacji energetyczną. Program REPowerUE został ustanowiony jako odpowiedź na zakłócenia na rynku energetycznym w związku z wojną w Ukrainie. Obok Funduszu Odbudowy stanowi kolejną transzę pieniędzy do wykorzystania przez państwa członkowskie.

Ubieganie się o środki z REPowerUE było dla polskiego rządu bardzo atrakcyjne. W przeciwieństwie do reszty KPO, w ramach tego programu,

możliwe jest otrzymanie zaliczek bez spełnienia jakichkolwiek kamieni milowych.

I to w wysokości nawet 20 proc. wnioskowanej kwoty.

Przy tym, że polski rząd w ramach REPowerUE zawnioskował dodatkowo aż o 23 miliardy euro pożyczek oraz 2,75 mld euro dotacji, kwota możliwych do otrzymania zaliczek wynosiłaby aż 5,15 mld euro, czyli około 24 mld zł.

Pojawia się jednak problem. Zaliczki byłyby wypłacone, gdyby zrewidowany KPO został zaakceptowany przez Komisję Europejską i Radę UE do końca grudnia 2023.

Tymczasem, skoro Komisja ma tyle zastrzeżeń do nowego KPO, nie wiadomo, czy ten termin zostanie dotrzymany.

Przeczytaj także:

Opóźnienia i „rozwadnianie reform”

W ramach rewizji polskiego KPO rząd nie tylko dodał do planu nowy rozdział REPowerUE, o czym dalej, ale dokonał też rewizji założeń części reform.

W wielu działaniach zminimalizowano planowane cele, przesunięto terminy realizacji, czy zmodyfikowano kosztorysy. Jak wskazał rząd, część zmian była konieczna ze względu na wysoką inflację. Przygotowane dwa lata temu kosztorysy są już nieaktualne.

Trudno nie odnieść wrażenia, że przesunięcia terminów czy zawężenie rozmiaru projektów, to zmiany potrzebne do tego, by rząd miał jakiekolwiek szanse na ich realizację w terminie. Aby otrzymać wypłaty z KPO, wszystkie działania z planu trzeba zakończyć do sierpnia 2026 roku.

Ale Komisja zarzuca Polsce, że zmiany zaproponowane w obrębie niektórych kamieni milowych lub reform za bardzo rozmijają się z pierwotnymi ustaleniami i kwestionuje część z nich.

Ograniczenie modernizacji szpitali

Na przykład w działaniach dotyczących modernizacji szpitali rząd bardzo zaniżył liczbę placówek, do których miałoby ostatecznie trafić dofinansowanie na doposażenie, modernizację czy przeprofilowanie. To między innymi w ramach tego działania miała być realizowana rozbudowa Krajowej Sieci Onkologicznej.

Zgodnie z pierwotną wersją KPO, w ramach na przykład działania D.1.1.1 „Rozwój i modernizacja infrastruktury centrów opieki wysokospecjalistycznej i innych podmiotów leczniczych”, w zależności od rodzaju, wsparcie miało trafić do 330 szpitali.

Po zmianie rząd proponuje, że wsparcie trafi do 222 szpitali.

W ramach innego zadania wsparcie miało trafić do 300 szpitali. Według nowego planu ma trafić do 200. W jeszcze kolejnym beneficjentów miało być 280, a będzie 180. Takich zmian jest kilka.

Rząd tłumaczył tę zmianę „wzrastającym poziomem inflacji, podwyżkami cen energii i gazu” oraz „rosnącą płacą minimalną”. W związku z tym zaproponował, by średnia wartość dofinansowania dla jednej placówki była wyższa i wyniosła nie pierwotnie zakładane 28 mln zł, lecz ponad 42 mln zł. Wówczas wsparcie o wyższej wartości trafiłoby do mniejszej liczby podmiotów.

Ale Komisja Europejska nie uważa tych zmian za uzasadnione i domaga się dalszych wyjaśnień.

Obniżenie liczby szpitali, które mogłyby skorzystać z KPO, na pewno ułatwiłoby Ministerstwu Zdrowia uporanie się z wykorzystaniem środków w terminie. Chociażby poprzez obniżenie liczby procedur dotacyjnych, które trzeba by było zorganizować. Ale jednym z głównych celów Funduszu Odbudowy jest właśnie popandemiczne wzmocnienie służby zdrowia.

Ograniczanie liczby beneficjentów nie jest pożądanym kierunkiem zmian.

Transport niskoemisyjny? Mniej i później

Komisja wytyka Polsce także opóźnienie o 2,5 roku planu realizacji reformy dotyczącej wzrostu wykorzystania transportu przyjaznego dla środowiska. Chodzi o kamień milowy E1.1 „Wsparcie dla gospodarki niskoemisyjnej”.

Jednym z działań miało być między innymi ustanowienie dla operatorów transportu publicznego w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców obowiązku wyłącznego zakupu autobusów nisko- i zeroemisyjnych od 2025 roku. Zrewidowany plan opóźnia tę reformę o ponad 2 lata.

Polska zobowiązała się też do „rozbudowy mocy produkcyjnych w zakresie produkcji pojazdów zeroemisyjnych”. Pierwotny plan zakładał rozbudowę tych mocy do produkcji 100 tysięcy pojazdów do II kwartału 2026 roku. Zrewidowany plan zakłada produkcję 60 tysięcy pojazdów do tego czasu.

Tego rodzaju zaniżanie oczekiwań wobec reform z KPO widać niemal w całym zrewidowanym planie.

KE w wielu miejscach uznaje za nieuzasadnione.

Ograniczenie umów śmieciowych? Tylko częściowe

Komisja nie zgodziła się też z modyfikacją w obrębie kamienia milowego A4.7, który dotyczy ograniczenia segmentacji rynku pracy. Chodziło o wyeliminowanie umów śmieciowych, w ramach których osoby zatrudnianie nie mają opłacanych składek na ubezpieczenie społeczne.

W pierwszej wersji KPO rząd deklarował zamiar objęcia obowiązkowymi składkami na ubezpieczenia społeczne wszystkich umów cywilnoprawnych, a więc umów o dzieło i umów zlecenie. Znosił też zasadę, zgodnie z którą składka na ubezpieczenie społeczne odprowadzana od minimalnego wynagrodzenia za pracę. Bez względu na to, na jakie kwoty opiewają te umowy.

Zrewidowana wersja KPO ogranicza tę zmianę tylko do umów zlecenie.

Rządzący tłumaczą to tym, że liczba osób wykonująca pracę jedynie w oparciu o umowę o dzieło, a w związku z tym nieposiadająca ubezpieczeń społecznych z innego tytułu, jest znikoma. W 2022 miało to być zaledwie 1417 z około 75 tys. zgłoszonych umów o dzieło.

O dwa lata przesunięty jest też termin wykonania całej reformy – z pierwszego kwartału 2023 na I kwartał 2025.

Zdaniem KE taka modyfikacja opóźnia implementację zaleceń Rady UE dla Polski z 2019 roku.

REPowerEU: niewystarczające dla transformacji

Najwięcej zastrzeżeń dotyczy nowego rozdziału REPowerUE, który miał wychodzić naprzeciw wyzwaniom w zakresie transformacji energetyki. KE podkreśliła, że „plan jest za mało ambitny”, w związku czym nie przyczyni się do realizacji celów programu, czyli:

  • przyspieszenia odchodzenia od paliw kopalnych,
  • przyspieszenia wdrożenia energii odnawialnej.

Ponadto – jak wskazuje KE – propozycje nie obejmują środków, które mogłyby zwiększyć inwestycje w efektywność energetyczną budynków i dekarbonizację dostaw ciepła w ciepłownictwie w celu rozwiązania problemu ubóstwa energetycznego.

„Proponowane reformy w rozdziale REPowerEU są niewystarczające, aby sprostać wyzwaniom transformacji energetycznej w Polsce i uzasadnić wnioskowaną kwotę finansowania w ramach rozdziału REPowerUE”

– czytamy w dokumencie. „Podczas gdy niektóre z proponowanych reform idą w dobrym kierunku, inne propozycje już teraz wydają się nieodpowiednie dla rozdziału REPowerEU”.

Reformy przygotowane byle jak

KE wskazuje, że zaproponowane reformy

  • nie są poparte konkretnymi kamieniami milowymi,
  • ich opisy są za mało szczegółowe,
  • wartość wnioskowanych środków w wielu miejscach nie jest wystarczająco uzasadniona.

Zwraca też uwagę, że reformy związane z działaniami na rzecz zakończenia importu rosyjskiego gazu nie wydają się kwalifikować do programu. Powodem jest to, że „są one głównie wyrazem istniejących zobowiązań prawnych”.

Bliżej nieokreślone jest też przeznaczenie wnioskowanej kwoty na inwestycje związane ze „zmianą przeznaczenia Systemu Gazociągów Tranzytowych Jamał – Europa Zachodnia”. Rząd pisze o potrzebie jakichś inwestycji, ale zupełnie nie wyjaśnia jakich.

Ponadto, budowa interkonektora Stork II między Polską a Czechami nie spełnia kryterium „zaspokojenia natychmiastowych potrzeb w zakresie bezpieczeństwa dostaw”.

KE podkreśla też, że propozycja stworzenia „piaskownicy regulacyjnej” jako sposobu na pobudzenie innowacji na rynku energetycznym „budzi obawy co do zgodności z ramami regulacyjnymi UE w zakresie wspólnego rynku”.

Rząd zaproponował, by innowacyjne projekty energetyczne mogły być w fazie testów wyjęte spod prawa. Na mocy prawa energetycznego krajowy organ regulacyjny miałby uprawnienia do udzielenia odstępstw od stosowania określonych przepisów. Celem byłoby tworzenie bezpiecznej przestrzeni prawnej do testowania i wdrażania nowych technologii, usług, produktów itp.

Rząd tłumaczył, że rozwiązanie miałoby służyć promowaniu nowych rozwiązań na rynkach energetycznych i sprawdzania ich skuteczności. Ale zdaniem KE taki pomysł „nie wydaje się możliwy do zaakceptowania”.

Nie wystarczy przelanie środków do funduszu

Komisja Europejska zwraca też uwagę na to, że częścią środków z programu REPowerUE rząd chce zasilić tzw. Fundusz wspierania energetyki, który następnie będzie finansował reformy i inwestycje. Na ten cel rząd chciał przeznaczyć 16,5 mld euro z 22,5 mld euro, na które opiewa rozdział REPowerUE.

Kolejnych 4,785 mld zł ma zostać przelane do Funduszu na rzecz morskiej energetyki wiatrowej.

W ten sposób rząd proponuje wykorzystać ponad 90 procent wnioskowanej w REPowerUE kwoty. W sumie 21,285 mld zł z łącznej kwoty 22,5 mld euro, na którą opiewa REPowerUE.

Ale zgodnie z zasadami realizacji KPO nie wystarczy przelanie pieniędzy do funduszu do 31 sierpnia 2026. Do tego czasu środki mają trafić do beneficjentów końcowych.

Komisja Europejska tłumaczy to następująco:

„Rozporządzenie w sprawie RRF stanowi, że płatności na rzecz państw członkowskich w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności muszą zostać dokonane przez Komisję do dnia 31 grudnia 2026 r. Ostateczne cele pośrednie i końcowe związane z tymi płatnościami muszą zostać zrealizowane do dnia 31 sierpnia 2026 r. (…)

W oparciu o propozycję Polski wydaje się, że w przypadku Funduszu Wsparcia Energetyki co najmniej jeden z wymogów nie jest spełniony. Przeniesione środki nie zostaną przekazane beneficjentom końcowym instrumentu finansowego do dnia 31 sierpnia 2026 roku”.

Taki sam komentarz dotyczy planu utworzenia Funduszu na rzecz morskiej energetyki wiatrowej.

Co to oznacza dla realizacji polskiego KPO?

Składając wniosek o rewizję KPO, polski rząd walczy o to, by – jeśli jakimś cudem udałoby mu się pozyskać te środki – mieć więcej czasu na zrealizowanie działań w nieco bardziej okrojonej formie wobec pierwotnego planu. To z oczywistych przyczyn daje większe szanse na ostateczne powodzenie.

Rząd liczy chyba na to, że Komisja Europejska w którymś momencie po prostu odpuści kwestie praworządności. Albo przymknie oko na niezrealizowane działania dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Jak wynika z programu wyborczego, PiS nie zamierza cofać „reform” wymiaru sprawiedliwości, a wręcz chce je kontynuować.

Być może obóz władzy liczy też na to, że nowa Komisja Europejska, która ukonstytuuje się po przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego, zadowoli się pseudozmianami w tym zakresie i zgodzi na wypłatę środków z KPO.

Do tego czasu polskie samorządy, przedsiębiorcy, szpitale skazani są na pseudo „prefinansowanie KPO”. To w bardzo ograniczonym zakresie realizuje Polski Fundusz Rozwoju.

Choć jeszcze na początku roku rząd deklarował, że PFR wypłaci w tym roku nawet 20 mld złotych w formie tego „prefinansowania”, to do końca września ta kwota wyniosła zaledwie 4 mld zł.

Tymczasem żeby mieć szansę wydać środki z KPO do końca realizacji programu, trzeba by wydawać co najmniej 40 mld zł rocznie.

;

Udostępnij:

Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze