0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.plFot. Michał Ryniak /...

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej twierdzi, że jeśli opozycja pokona PiS, to dzień po wyborach pojedzie do Brukseli i odblokuje pieniądze z KPO. Tym samym dość nierozważnie wpisuje się w narrację obozu władzy, która twierdzi, że blokada KPO to kwestia polityczna.

„Składam tu, w Sopocie, uroczyste przyrzeczenie, że dzień po wyborach pojadę i odblokuję pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i wszyscy to odczujemy” – powiedział w niedzielę 27 sierpnia 2023 szef PO Donald Tusk. Przewodniczący PO podkreślił, że obecnie Polska jest jedynym krajem w UE „do którego ani jedno euro, ani jedna złotówka z tych pieniędzy nie trafiły”.

Tusk dodał, że „wystarczy odrobina dobrej woli, kompetencji, by te pieniądze znowu zaczęły dobrze w Polsce pracować”. Ale czy na pewno?

OKO.press zapytało Komisję Europejską oraz Wolne Sądy o to, co musi się wydarzyć, by Polska dostała środki z KPO. Odpowiedź KE nie zostawia wątpliwości: to nie takie hop siup.

„Składam tu, w Sopocie, uroczyste przyrzeczenie, że dzień po wyborach pojadę i odblokuję pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i wszyscy to odczujemy (...) Wystarczy odrobina dobrej woli, kompetencji, by te pieniądze znowu zaczęły dobrze w Polsce pracować”

wiec wyborczy w Sopocie,27 sierpnia 2023

Sprawdziliśmy

„Żadna regularna płatność w ramach KPO nie będzie możliwa, dopóki Polska nie wdroży w pełni i prawidłowo trzech super kamieni milowych, w tym dwóch dotyczących wymiaru sprawiedliwości” – odpowiada na to Komisja Europejska.

Woda na młyn PiS-u i Suwerennej Polski

Sugestię Tuska o tym, że dzień po wyborach pojedzie do Brukseli i odblokuje środki z KPO dla Polski, bardzo szybko podchwycili politycy i polityczki Zjednoczonej Prawicy.

Ta zapowiedź idealnie wpisuje się bowiem w forsowaną przez nich od wielu miesięcy narrację, że blokada KPO to polityczna decyzja Komisji Europejskiej, ewentualnie efekt nacisków wywieranych przez Europejską Partię Ludową, czyli grupę polityczną w PE, do której należy PO i PSL.

Według tej narracji zarówno Komisja Europejska, jak i EPL, na którego czele stoi znienawidzony przez PiS niemiecki polityk Manfred Weber, blokują KPO, by pomóc opozycji wygrać wybory w Polsce.

O tym oraz innych kłamstwach na temat KPO pisaliśmy w OKO.press już w styczniu.

Portal TVP Info jeszcze tego samego dnia opublikował newsa: „Tusk się przyznał, że to on zablokował pieniądze z KPO”.

Dwa dni później sprawę komentowała Beata Kempa, była szefowa kancelarii premier Beaty Szydło, a obecnie europosłanka Suwerennej Polski.

"Ta sytuacja tylko potwierdza to, o czym mówiliśmy już od wielu miesięcy (…) Koledzy z Europejskiej Partii Ludowej, której członkiem jest Donald Tusk, tak naprawdę są zainteresowani tym, żeby blokować, przynajmniej do wyborów, środki z Krajowego Planu Odbudowy – mówiła Kempa na antenie Polskiego Radia.

W poniedziałek 4 września 2023 rzecznik rządu Piotr Müller powiedział w Programie 1 Polskiego Radia, że „KPO nie wpłynie przed wyborami, ponieważ taki jest polityczny plan w Europie, aby wpłynąć na polskie wybory”.

„Widzimy obce wpływy w Polsce – to są działania KE w związku z KPO, wypowiedzi Webera czy współfinansowanie Campusu Polska – sztandarowej inicjatywy Trzaskowskiego – przez niemieckie fundacje” – mówił, nawiązując do rozkręcanej przez PiS „afery Webera”, o której pisaliśmy w OKO.press tu i tu.

W tym samym tonie na antenie Telewizji Republika w czwartek 7 września 2023 wypowiadał się też minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda.

„Donald Tusk sam przyznaje, że decyzja dotycząca KPO jest decyzją polityczną (…) Donald Tusk robi wszystko, żeby te środki do Polski nie wpłynęły. Przyznaje, że to jest kwestia nie merytoryczna, tylko polityczna” – mówił.

Przeczytaj także:

KE odpowiada: trzeba wdrożyć kamienie milowe

Jednak będące pewnym skrótem myślowym twierdzenia Donalda Tuska o tym, że pojedzie do Brukseli dzień po wyborach i odblokuje KPO, jak i twierdzenia PiS-u o tym, że brak tych środków to kwestia polityczna, a nie merytoryczna, są nieprawdziwe.

Zapytaliśmy o to Komisję Europejską.

Komisja potwierdza, że:

Aby wypłata KPO była możliwa, Polska musi spełnić wymogi trzech tzw. super kamieni milowych.

Dwóch dotyczących wymiaru sprawiedliwości oraz jednego dotyczącego przeciwdziałania nadużyciom finansowym.

„Jeśli chodzi o regularne wypłaty z KPO, przypominamy, że Polska zobowiązała się do realizacji trzech super kamieni milowych związanych ze wzmocnieniem ważnych aspektów niezależności polskiego sądownictwa i wykorzystaniem Arachne, narzędzia informatycznego, które wspiera państwa członkowskie w ich działaniach w zakresie zwalczania nadużyć finansowych” – czytamy w mailu Komisji.

„Oznacza to, że żadna regularna płatność w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności nie będzie możliwa, dopóki Polska nie wdroży w pełni i prawidłowo trzech super kamieni milowych" – podkreśla KE.

Komisja informuje, że „po złożeniu przez Polskę pierwszego wniosku o płatność, Komisja będzie miała do dwóch miesięcy na jego ocenę i przedstawienie wstępnej oceny Komitetowi Ekonomiczno-Finansowemu Rady, który z kolei powinien przedstawić swoją opinię w ciągu jednego miesiąca”.

Następnie przeprowadzana jest procedura komitetowa mająca na celu podjęcie formalnej decyzji przez Komisję.

KE podkreśliła też, że Polska nie ma szans na wypłatę już żadnych zaliczek z KPO, poza tymi z rozdziału REPowerUE, o czym pisaliśmy 7 września 2023.

„Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie Funduszu Odbudowy, Polsce nie zostaną wypłacone żadne płatności zaliczkowe na wstępny plan odbudowy, tak jak w przypadku wszystkich państw członkowskich, których plany zostały zatwierdzone po upływie terminu kwalifikowalności do płatności zaliczkowych w grudniu 2021".

Jedyne zaliczki, które już dostaliśmy, to niecałe 5 mld zł z funduszy spójności na lata 2021-2027. Całość środków z polityki spójności też jest dla Polski zablokowana, bo polski rząd niezgodnie z prawdą twierdzi, że Polski nie obowiązuje Karta Praw Podstawowych.

Niezbędna nowelizacja ustaw sądowych

Co konkretnie musiałby więc zrobić Donald Tusk, jeśli po wyborach 15 października hipotetycznie zostałby premierem?

Adwokatka Paulina Kieszkowska z Wolnych Sądów tłumaczy:

W pierwszej kolejności potrzebna jest nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym oraz ustroju sądów powszechnych, która usunie te zniszczenia praworządności, które są uwzględnione w kamieniach milowych w KPO.

Nowelizacja przegłosowana przez PiS w lutym i skierowana przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego tych problemów w ogóle nie rozwiązuje.

W drugiej kolejności niezbędna jest pełna naprawa wymiaru sprawiedliwości.

Taka naprawa musi obejmować nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, Krajowej Radzie Sądownictwa oraz prokuraturze. Czyli: nie wystarczy pojechać do Brukseli, ale można się zobowiązać do ustanowienia dobrego prawa wdrażającego kamienie milowe.

Jeśli chodzi o działania bezpośrednio wpisane w kamienie milowe, chodzi o:

  1. Likwidację Izby Dyscyplinarnej i wskazanie niezależnego, bezstronnego i ustanowionego zgodnie z prawem sądu, który zajmowałby się sprawami dyscyplinarnymi sędziów.
  2. Usunięcie zapisów kagańcowych, które jako przewinienie traktują: – wnioski o sprowadzanie statusu sędziego (czyli to, czy jest powołany zgodnie prawem), – tzw. odmowę wymiaru sprawiedliwości, czyli odmowę orzekania w składzie, w którym zasiadają wadliwie powołani neosędziowie, – zadawanie pytań prejudycjalnych.
  3. Przywrócenie do orzekania wszystkich sędziów wykluczonych z orzekania przez wadliwie powołaną Izbę Dyscyplinarną i rewizja orzeczeń tej Izby przez sąd, który spełnia wymogi prawa UE, a więc jest niezależny, bezstronny i ustanowiony zgodnie z prawem.

F1.1 Reforma zwiększająca niezależność i bezstronność sądów

W drodze reformy: a) we wszystkich sprawach dotyczących sędziów, w tym sprawach dyscyplinarnych i dotyczących uchylenia immunitetu sędziowskiego, określony zostanie zakres właściwości Izby Sądu Najwyższego, innej niż istniejąca Izba Dyscyplinarna, spełniającej wymogi wynikające z art. 19 ust. 1 Traktatu UE. W ten sposób zapewni się, aby wspomniane wyżej sprawy były rozpatrywane przez niezależny i bezstronny sąd ustanowiony ustawą, a jednocześnie ograniczone zostaną uprawnienia dyskrecjonalne w zakresie wyznaczania sądu dyscyplinarnego właściwego w pierwszej instancji w sprawach dotyczących sędziów sądów powszechnych;

b) wyjaśniony zostanie zakres odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów poprzez zapewnienie, aby prawo polskich sądów do składania wniosków o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym do TSUE nie było ograniczone. Wniosek taki nie stanowi podstawy do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko danemu sędziemu;

c) chociaż sędziowie nadal mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za wykroczenie zawodowe, w tym za oczywiste i rażące naruszenia prawa, w drodze reformy zostanie ustalone, że treści orzeczeń sądowych nie uznaje się za przewinienie dyscyplinarne;

d) zapewni się, aby – w przypadku pojawienia się poważnych wątpliwości w tym zakresie – właściwy sąd miał możliwość przeprowadzenia w ramach postępowania sądowego weryfikacji, czy dany sędzia spełnia wymogi niezawisłości, bezstronności i „bycia powołanym na mocy ustawy” zgodnie z art. 19 Traktatu UE, przy czym weryfikacji tej nie można uznać za przewinienie dyscyplinarne;

e) wzmocnione zostaną gwarancje proceduralne i uprawnienia stron w postępowaniach dyscyplinarnych dotyczących sędziów poprzez:

  • zapewnienie, aby sprawy dyscyplinarne przeciwko sędziom sądów powszechnych były rozpoznawane w rozsądnym terminie,
  • uściślenie przepisów dotyczących właściwości miejscowej sądów rozpoznających sprawy dyscyplinarne, aby zapewnić możliwość bezpośredniego ustalenia właściwego sądu zgodnie z aktem ustawodawczym oraz
  • zapewnienie, aby wyznaczenie obrońcy w postępowaniu dyscyplinarnym dotyczącym danego sędziego odbywało się w rozsądnym terminie, a także zapewnienie czasu na merytoryczne przygotowanie się obrońcy do wykonywania jego funkcji w danym postępowaniu.
  • Jednocześnie sąd zawiesi postępowanie w przypadku należycie uzasadnionej nieobecności oskarżonego sędziego lub jego obrońcy.

Reforma wejdzie w życie do końca drugiego kwartału 2022 r

F1.2 Reforma mająca na celu poprawę sytuacji sędziów, których dotyczą uchwały Izby Dyscyplinarnej polskiego Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych i dotyczących immunitetu sędziowskiego

Reforma ma zapewnić sędziom, których dotyczą decyzje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, dostęp do ponownego rozpoznania ich spraw. Takie sprawy już rozstrzygnięte przez Izbę Dyscyplinarną podlegają rozpatrzeniu przez sąd spełniający wymogi art. 19 ust. 1 Traktatu UE zgodnie z przepisami, które zostaną przyjęte na podstawie powyższej reformy. Akt ustawodawczy stanowi, że pierwsza rozprawa sądu orzekającego w tych sprawach odbywa się w terminie trzech miesięcy od otrzymania wniosku sędziego o ponowne rozpoznanie, a sprawy rozstrzyga się w terminie dwunastu miesięcy od otrzymania takiego wniosku. Sprawy, które obecnie nadal są rozpatrywane przez Izbę Dyscyplinarną, zostaną przekazane do dalszego rozpoznania sądowi, zgodnie z zasadami określonymi w ramach wyżej wymienionego postępowania.

Reforma wejdzie w życie do końca drugiego kwartału 2022 roku.

Obie wyżej wymienione reformy, których termin zakończenia przypada na II kw. 2022 r., muszą zostać zrealizowane przed przedłożeniem Komisji pierwszego wniosku o płatność i stanowią warunek wstępny każdej płatności na podstawie art. 24 rozporządzenia w sprawie RRF.

Żaden z tych wymogów nie został do tej pory w pełni spełniony. Nie spełni ich także tzw. lex Sęk, czyli czekająca obecnie na rozpatrzenie nowelizacja ustaw sądowych rzekomo uzgodniona przez ministra ds. europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęka z Komisją Europejską.

Nowe izby dyscyplinarne to nie sądy

W punkcie pierwszym chodzi o to, że – jak wynika z treści kamieni milowych – wszystkie sprawy dyscyplinarne przeciwko sędziom mają być rozstrzygane przez sąd inny niż obecna Izba Dyscyplinarna, czyli taki, który spełnia wymogi prawa UE zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE, a zatem jest niezależny, bezstronny i ustanowiony zgodnie z prawem.

Jak tłumaczy Kieszkowska, ten punkt został niby częściowo zdaniem rządzących załatwiony, ponieważ zlikwidowano Izbę Dyscyplinarną (ID) i powołano w jej miejsce Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. Ale to nie załatwia sprawy, bo Izba Odpowiedzialności Zawodowej (IOZ) ma dokładnie tę samą wadę, jaką miała Izba Dyscyplinarna: nie można jej uznać za niezależny sąd. Wszystko przez to, że w IOZ, tak samo jak w ID, zasiadają neosędziowie, czyli sędziowie powołani przez nową, upolitycznioną neo KRS. A zgodnie z orzecznictwem europejskich trybunałów, tak powołani sędziowie to nie sędziowie. Wydane przez nich wyroki są nieistniejące.

Sprawy nie rozwiązuje też nowelizacja ustawy o SN i ustroju sędziów powszechnych przyjęta przez Sejm w lutym 2023 oraz skierowana przez prezydenta Dudę do Trybunału Konstytucyjnego. Według tej ustawy sprawami dyscyplinarnymi sędziów miałby się zajmować Naczelny Sąd Administracyjny. Ale jak tłumaczy ekspertka Wolnych Sądów:

  1. to rozwiązanie jest niezgodne z Konstytucją, bo Konstytucja jasno określa, czym się zajmuje NSA i jest to wyłącznie sądowa kontrola władzy;
  2. już jedna trzecia sędziów zasiadających w NSA jest powołana przez neo-KRS. Na wyrokach NSA ciąży więc widmo tych samych wad powołania sędziowskiego – dokładnie tak, jak na wyrokach wszelkich innych sądów i składów sędziowskich, w których zasiadają neosędziowie.

Usunąć zapisy kagańcowe

W punkcie drugim chodzi o to, że sędziowie nie mogą podlegać odpowiedzialności dyscyplinarnej za złożenie wniosku o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Podobnie wykluczone jest pociąganie do odpowiedzialności dyscyplinarnej za treść swoich orzeczeń sądowych lub za sprawdzenie, czy inny sąd jest niezależny, bezstronny i ustanowiony zgodnie z prawem, a takie zapisy znajdują się obecnie w ustawach sądowych.

Jak tłumaczy Paulina Kieszkowska, niezbędne jest więc usunięcie tych przepisów. Trybunały europejskie stoją bowiem na stanowisku, że sędziowie mają prawo kwestionować status neosędziów oraz odmawiać orzekania z nimi.

„Powodem, dla którego sędziowie odmawiają orzekania z neosędziami, nie jest bowiem to, że ich nie lubią, tylko to, że zgodnie z orzecznictwem europejskich trybunałów, wyroki wydane przez takie składy, nie są wyrokami sądów działającymi w zgodzie z prawem UE. Można je zakwestionować. Odmawiając orzekania z neosędziami, sędziowie występują więc w obronie interesu obywateli i mają do tego pełne prawo” – mówi OKO.press.

W tej kwestii rządzący także twierdzą, że znaleźli sposób na rozwiązanie tego problemu. Miałby nim być zapisany w zalegającej w Trybunale Konstytucyjnym nowelizacji ustaw sądowych tzw. test bezstronności sędziego. Taki test na wniosek powoda miałby przeprowadzać Naczelny Sąd Administracyjny. Ale taki zapis zupełnie nie wychodzi naprzeciw wymogom usunięcia zapisów kagańcowych oraz pełnego rozwiązania problemu podstawowego: wykluczenia z systemu neosędziów.

Zaprzestać nękania sędziów

W trzecim punkcie chodzi natomiast o przywrócenie do orzekania wszystkich sędziów wykluczonych z orzekania przez Izbę Dyscyplinarną. Jak wynika bowiem z kamienia milowego, wszyscy sędziowie, których dotyczą orzeczenia Izby Dyscyplinarnej, mają mieć bowiem prawo do niezwłocznego poddania tych orzeczeń rewizji przez sąd, który spełnia wymogi prawa UE, a zatem jest niezależny, bezstronny i ustanowiony zgodnie z prawem.

Chodzi m.in. o takie osoby nękane przez wymiar sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro jak sędziowie Paweł Juszczyszyn, Igor Tuleya, Piotr Gąciarek czy Beata Morawiec.

W tej kwestii PiS także twierdzi, że spełnił wymóg kamienia milowego. Ale to nieprawda.

„Ci sędziowie zostali przywróceni do orzekania, ale wciąż są nękani. Mają wiele dyscyplinarek. Poza tym wciąż nie są wykonane wydane w ich sprawach wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka” – mówi ekspertka.

Dlatego jej zdaniem „nominalnie można powiedzieć, że ten jeden punkt można uznać za quasi spełniony”, ale „to nie jest istota sprawy”.

Paraliż NSA

Co jest istotą sprawy?

„Clou problemu jest to, że źle powołani sędziowie nie mogą być wykluczani od orzekania. Zjednoczona Prawica wypełniła wymiar sprawiedliwości swoimi, podlegającymi naciskom sędziami, a tymczasem jak wynika z orzecznictwa europejskich trybunałów, oni nie mogą orzekać, bo nie są tak naprawdę sędziami. Nic nie zostało naprawione. Niczego nie naprawi też tzw. lex Sęk. Cały czas kręcimy się kółko”.

Poza tym problematyczne jest coś jeszcze.

Zdaniem Kieszkowskiej, obciążenie NSA takimi ponad konstytucyjnymi obowiązkami ma tak naprawdę służyć sparaliżowaniu tego bardzo ważnego sądu.

„NSA to sąd administracyjny, czyli taki, który kontroluje władzę. Ten sąd już niejednokrotnie wydawał wyroki, które nie podobały się obecnie rządzącym” – mówi.

„Te przepisy [przenoszące sprawy dyscyplinarne do NSA oraz wprowadzające test niezależności sędziego – przyp. red.] są tak skonstruowane, że Naczelny Sąd Administracyjny zostanie całkowicie sparaliżowany, bo będzie w siedmioosobowych składach i w 14-dniowych sesjach zajmować wyłączaniem sędziów i testami niezależności, na których się zresztą nie zna. Dla PiS to jest upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu, bo przy tej okazji władza neutralizuje też NSA” – mówi ekspertka.

Przeciwdziałanie korupcji i konfliktom interesów

Poza istotnymi reformami wymiaru sprawiedliwości, super kamienie milowe obejmują jeszcze jeden element: wdrożenie systemu Arachne. Arachne to narzędzie audytu i kontroli wydatkowania środków, które ma umożliwić ochronę interesu finansowego UE.

System gromadzi dane odbiorców końcowych funduszy, wykonawców, podwykonawców i rzeczywistych beneficjentów. Celem jest skuteczne zapobieganie konfliktom interesów, korupcji, nadużyciom finansowym oraz podwójnemu finansowaniu, a także wykrywanie i korygowanie takich nadużyć, jeśli się pojawią.

Państwo członkowskie może zaproponować własny system, ale jeśli nie spełnia on tych kryteriów, Komisja zaleci wdrożenie systemu Arachne. Te wymogi dotyczą wszystkich krajów ubiegających się o środki z Funduszu Odbudowy.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze