OKO.Press uzyskało rzadki dostęp do szariackiego sądu, by od sędziów, prawników i interesantów dowiedzieć się, jak dziś funkcjonuje afgański wymiar sprawiedliwości. W jaki sposób szariat przyczynił się do zwycięstwa talibów?
Sędzia Adam Chan przyjmuje mnie w swoim gabinecie w sądzie rejonowym w Mazar-e Szarif w prowincji Balch na północy Afganistanu. Na jego biurku spoczywa młotek, atrybut sędziowskiej władzy – taki sam, jak możemy zobaczyć, chociażby w polskich sądach. Jego droga do kariery prawniczej nie była jednak tak konwencjonalna. Podobnie jak inni talibscy sędziowie, studiował jedynie prawo boskie – edukację odebrał w madrasie, szkole koranicznej. Ukończył ją ze stopniem maulawiego, uczonego w islamie. Zawsze szczególnie pociągał go szariat i jego implementacja. I tak w 2017 roku został szefem ustanowionego przez talibów sądu szariackiego w swojej rodzinnej wsi Zigzig Nawared w dystrykcie Czarbulak.
– Większość spraw, z jakimi miałem do czynienia, to zawłaszczanie ziemi i sprawy rodzinne. Czasami zdarzały się małe sprawy kryminalne, ale nie było ich wiele – wspomina. Szybko awansował i już rok później stanął na czele sądu pierwszej instancji odpowiedzialnego za cały dystrykt Czemtal.
Choć czas wojny kojarzy się z bezprawiem, sądy były jedną z pierwszych instytucji, które po 2001 roku talibowie ustanawiali na opanowanych przez siebie terytoriach. Już w 2007 roku w południowych i wschodnich częściach kraju funkcjonowały mobilne sądy szariackie, które z czasem zmieniały się w bardziej stałe instytucje. System, który w ten sposób przez lata rozwinęli, według wielu ekspertów był najsilniejszą kartą w ich ręku w starciu z afgańskim rządem. Zapewniał mieszkańcom to, na co często nie mogli liczyć: poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwości.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.
Publiczne egzekucje, w tym przez ukamienowanie, amputacje kończyn, pozbawienie kobiet podstawowych praw – to pierwsze skojarzenia z rządami talibów w latach 90. W całej swojej surowości to jednak właśnie system sądownictwa przyczynił się do budowania poparcia dla grupy w ciągu ostatnich kilkunastu lat, a ostatecznie – jej zwycięstwa.
Badacze Ashley Jackson i Florian Weigand w raporcie „Rebel rule of law. Taliban courts in the west and north-west of Afghanistan” wymieniają główne przyczyny popularności szariackich sądów prowadzonych przez talibów wobec ich „republikańskich” odpowiedników. Jak piszą, sądy talibskie były zwykle cenione za to wszystko, czym nie były sądy republikańskie – położone daleko, funkcjonujące w zawiłym, obcym dla wielu Afgańczyków systemie, skorumpowane i przesiąknięte nepotyzmem. W ten sposób w kraju funkcjonowały równolegle co najmniej dwa porządki prawne – oficjalny, obowiązujący w ramach Islamskiej Republiki Afganistanu i talibski.
Dlaczego co najmniej? Adam Baczko, który na Sciences Po i Uniwersytecie Yale bada systemy sądownictwa tworzone przez ugrupowania zbrojne, tłumaczy, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy podminowywali stworzony przez siebie system sprawiedliwości, poza „oficjalnymi” sądami ustanawiając szereg nieformalnych, lokalnych instytucji.
– Wmówiliśmy sobie, że Afgańczycy nie zaakceptują scentralizowanego państwa, aż stało się to samospełniającą przepowiednią – mówi Baczko. – Poza sądami w miastach USA ustanowiły lokalne „rady”, takie jak szura czy dżirga, które miały opierać się na tradycji plemiennej, a które często wspierały miejscowych watażków i wydawały sprzeczne wyroki.
Takim radom przewodziła zwykle miejscowa starszyzna, co ze względu na rozliczne stosunki i zobowiązania rodzinne czy plemienne szybko stało się problematycznym źródłem nepotyzmu i korupcji.
– Talibowie bardzo dbali o to, żeby ich sędziowie nie pracowali w miejscach, z których pochodzą, i żeby nie zajmowali jednego stanowiska przez dłuższy okres – tak, by uniemożliwić im wytworzenie powiązań i zależności, które mogłyby wpłynąć na obiektywne orzekanie - tłumaczy Baczko.
Koneksje i miejscowe układy odgrywały kluczową rolę w jednych z najpowszechniejszych spraw rozstrzyganych w afgańskich sądach: sporach o ziemię. W ciągu dekad konfliktu większość terenów przechodziła z rąk do rąk – przez przymusowe wysiedlenia, redystrybucje jako formę wynagrodzenia dla lojalistów kolejnych zwycięzców, zabieranie ziemi pod bazy wojskowe. W obliczu zawiłej historii i zwykle braku jakichkolwiek dokumentów poświadczających własność, tysiące rodzin w całym kraju próbowało odzyskać to, co wierzyły, że należy do nich.
Schody zaczynały się jednak na samym początku. Abdul Halim Azizadeh, adwokat z Mazar-e Szarif z dwunastoletnim stażem, który specjalizuje się w takich właśnie sprawach, tłumaczy: sądy zwykle za samo założenie sprawy żądały opłaty w wysokości połowy wartości ziemi, która była przedmiotem sporu. Bez odpowiedniej kwoty, w większości nieosiągalnej dla afgańskich rodzin, i koneksji.
– To było jak licytacja: przekupowało się to sędziego, to prokuratora, ten, kto dał więcej, wygrywał
– twierdzi czekający na sądowym korytarzu 53-letni Quadratullah, który przyszedł do sądu, by rozstrzygnąć ciągnący się od kilkunastu lat spór z sąsiadem o część pola uprawnego. – Zwykli ludzie, tacy jak my, nie mieli po co w ogóle iść do sądu.
Noah Coburn w swojej książce „Derailing Democracy in Afghanistan: Elections in an Unstable Political Landscape” („Wykolejanie demokracji w Afganistanie: wybory w niestabilnym pejzażu politycznym”) zauważa, że praktycznie każda analiza sytuacji wskazuje na brak dostępu do sprawiedliwości jako czynnik powodujący brak bezpieczeństwa. Według raportów w 2015 roku sprawy o ziemię stały się główną przyczyną konfliktów, często prowadzącą do erupcji przemocy, a „oficjalne” sądy często przez lata nie znajdowały dla nich żadnych rozwiązań.
W tej chwili Azizadeh prowadzi 17 spraw. Jego klienci w większości starają się właśnie odzyskać ojcowiznę. – Wiesz lepiej ode mnie, że w czasie republiki garstka potężnych ludzi miała swoje prywatne milicje i była praktycznie nietykalna. Bardzo często przejmowali ziemie innych, często posługując się oszustwem. Obiecywali właścicielowi, że kupią od niego teren, płacąc część od ręki, a część na przykład po roku. Oczywiście to się nigdy nie działo, a przeciwstawianie się im mogło być śmiertelnie niebezpieczne. Nawet jako prawnicy zajmujący się tymi sprawami otrzymywaliśmy groźby. Miałem poczucie, że moje życie jest zagrożone. Teraz czuję, że nikt nie może mnie skrzywdzić, bo ci ludzie w większości wyjechali z kraju.
Pod tym względem praca sędziów w nowym systemie jest o wiele lepsza. Traktują sprawy o ziemię z dużą uważnością i dokładnością, a przede wszystkim nie biorą łapówek.
– Wielu ludzi teraz zauważyło szansę dla siebie, by upomnieć się o swoje prawa – twierdzi prawnik.
Sądom zarzucano nepotyzm, brak transparentności, korupcję na każdym szczeblu, podobnie jak innym rządowym instytucjom, które powszechnie uważano za toczone przez korupcję. Niebezpodstawnie – w 2021 roku Afganistan znalazł się niemal na dnie rankingu percepcji korupcji, zajmując 177 na 180 miejsc. Sarah Chayes, autorka „Thieves of State: Why Corruption Threatens Global Security” („Złodzieje państwa. Dlaczego korupcja zagraża światowemu bezpieczeństwu”) opisała rząd Aszrafa Ghaniego jako „pionowo zintegrowany syndykat przestępczy”. W sprawie korupcji w systemie sądownictwa alarmował także Afghanistan Integrity Watch.
Władze do pewnego stopnia przyznawały, że mają problem. Mury sądu apelacyjnego w Mazar-e Szarif do dziś zdobi nieco makabryczny mural – historia w dwóch aktach. Pierwszy przedstawia urzędnika przyjmującego łapówkę od zdesperowanej kobiety, która przyznaje, że sprzedała kawałek ziemi, by dać mu pieniądze. W drugiej skorumpowany oficjel klęczy nad ciałem swojego syna, wznosząc ku niebu zakrwawione dłonie. Chłopiec uległ wypadkowi w samochodzie kupionym za pul-e haram, pieniądze z łapówki.
Talibowie chełpią się, że na korupcję w nowym systemie nie ma miejsca. – Wcześniej, żeby załatwić swoją sprawę w sądzie, trzeba było mieć pieniądze na łapówki i pośredników, którzy przekupowali sędziów. Dzięki Bogu, odkąd nastał Islamski Emirat, te zjawiska zniknęły. Gdybyśmy odkryli, że któryś z naszych sędziów bierze łapówkę, postąpilibyśmy z nim bardzo surowo – deklaruje sędzia Hamidullah, szef wydziału kryminalnego sądu apelacyjnego w Balchu.
Nie są to jedynie puste przechwałki. W Corruption Perception Index 2022 Afganistan wylądował na 150 miejscu, przeskakując względem poprzedniego roku aż 24 pozycje w górę.
Hamidullah tygodniowo rozstrzyga od 20 do 35 spraw – przede wszystkim nielegalnych kontaktów seksualnych i kradzieży. Podkreśla jednak, że liczba przestępstw spada. – Naszym celem jest, żeby wszyscy mieszkańcy Afganistanu żyli w bezpieczeństwie i spokoju. Tyle mówi się, że talibowie ucinają ręce, ale w naszym sadzie w ciągu 15 miesięcy nie zrobiliśmy tego ani razu. By wymierzyć taką karę, muszą zgodzić się na nią sądy trzech kolejnych instancji, a ostateczną decyzję podejmuje emir – tłumaczy, odnosząc się do Hibatullaha Achunzady, religijnego i politycznego przywódcy Islamskiego Emiratu Afganistanu.
Hamidullah, który muzułmańskiego prawa uczył się w madrasie w sąsiednim Pakistanie, jest zadowolony, że wreszcie może otwarcie implementować zasady islamu. – Wcześniej nie było szariatu, na przykład kary chłosty, bo mówili, że to wbrew prawom człowieka – mówi.
Do pełnej implementacji szariatu wezwał w listopadzie 2022 roku emir Achunzada. Tajemniczy lider, niewidziany publicznie odkąd grupa przejęła władzę w sierpniu 2021, miał zaapelować, by „dokładnie badać przypadki złodziejów, porywaczy i wichrzycieli”. „W tych sprawach, które spełniają wszystkie wymogi szariatu dotyczące hududu i qisas, macie obowiązek zaimplementować”.
Hudud to rodzaj kar, także cielesnych, które odnoszą się do ściśle określonych przestępstw – jak na przykład właśnie kradzież, cudzołóstwo, porwanie czy rebelia przeciw władzy. Odkąd talibowie wrócili do władzy, regularnie dokonują publicznego biczowania osób skazanych za takie właśnie przewinienia. Qisas to rodzaj zasady „oko za oko, ząb za ząb”, umożliwiającej na przykład skazanie na śmierć mordercy.
7 grudnia 2022 roku w zachodniej prowincji Farah odbyła się pierwsza od powrotu talibów do władzy publiczna egzekucja na mężczyźnie skazanym za zabójstwo. Wyroku dokonał ojciec ofiary przy pomocy karabinu automatycznego. Całość obserwowało kilkuset mieszkańców i kilku wysokich rangą talibskich oficjeli – według rzecznika grupy Zabihullaha Mudżahida, kilku pofatygowało się nawet w tym celu z odległego Kabulu.
Mudżahid zatweetował, że „zagraniczni krytycy muzułmańskich kar mają niewystarczające informacje o islamie lub nie szanują wierzeń i praw muzułmanów, co jest ingerencją w ich wewnętrzne sprawy”. Dodał także, że „nawet Ameryka i Europa mają karę śmierci”.
Nie oznacza to jednak, że poprzednie prawodawstwo nie czerpało garściami z szariatu. Konstytucja z 2004 roku, która obowiązywała w Islamskiej Republice Afganistanu, stwierdzała, że żadne prawo w kraju nie może stać w sprzeczności z zasadami i wierzeniami islamu – przypomina Harun Rahimi, wykładowca prawa na Amerykańskim Uniwersytecie w Kabulu.
– Artykuły 130 i 133 mówiły o tym, że jeśli brakuje na jakiś temat państwowych przepisów, luki będą wypełnione prawoznawstwem hanafickim (tym samym, którym posługują się talibowie – przyp. red.). – Szczególnie prawo karne i prywatne pozostawały religijne. Ale też kodeks prawa cywilnego, w tym prawo rodzinne, były pod ogromnym wpływem prawa islamu.
Jako drugą zmianę, którą talibowie wprowadzili w systemie sądownictwa, sędzia Hamidullah wymienia prowadzenie dochodzeń w bardziej sprawiedliwy sposób i rozstrzyganie wątpliwości na korzyść oskarżonych.
– Skończyło się wysyłanie biednych mężczyzn do więzienia bez żadnych dowodów. Te praktyki doprowadziły do tego, że w przeszłości kobiety spiskowały przeciwko mężom i fałszywie ich oskarżały, a kiedy ten spędzał bez powodu trzy czy sześć miesięcy w areszcie, żona miała mnóstwo czasu, by sama popełniać przestępstwa, na przykład uprawiając seks z innymi – tłumaczy.
Według sędziego Adama Chana, który przez lata wyspecjalizował się w sprawach rodzinnych, nowy system jest korzystny także dla samych kobiet. – W czasach republiki sytuacja kobiet była o wiele gorsza. Kiedy chciały upominać się o swoje prawa, musiały płacić łapówki skorumpowanym sędziom. A teraz, zgodnie z regułami islamu, Boga, szariatu i proroka Mahometa, każde nadane przez nich prawo dajemy kobietom my – twierdzi. Jakie to prawa?
– Kobiety powinny zakrywać całe ciało, nosić hidżab, i my im to prawo dajemy.
Chan przyznaje jednak, że kobiecie przysługuje także prawo do rozwodu i szacuje, że podczas swojej pracy w sądzie w Czemtal przeprowadził takich około 15. W ciągu ostatniego roku w sądzie rejonowym w Balchu było ich 25. Nie jest w stanie podać, ile spośród nich rzeczywiście skończyło się orzeczeniem rozwodu. Twierdzi jednak, że zgodnie z islamem kobieta ma w określonych przypadkach prawo odejść od małżonka.
– Jeśli mężczyzna kobietę bije lub nie daje pieniędzy na jedzenie, jest uzależniony od narkotyków lub wyjeżdża na długo za granicę i nie interesuje się rodziną, może ona wnioskować o rozwód. W takiej sytuacji po pierwsze wzywamy męża i pytamy, czy zarzuty wobec niego są prawdziwe. Jeśli to potwierdzi, przyznajemy kobiecie rozwód, zgodnie z szariatem. Jeśli mąż nie przyznaje się do zarzutów żony, zaczynamy dochodzenie i sprawdzamy, czy jej zarzuty są prawdziwe – tłumaczy. Jednocześnie przyznaje, że to głównie na kobiecie spoczywa ciężar udowodnienia zaniedbań męża. – Musi ona podać nam wiarygodny dowód.
Jeśli mąż dopuszcza się przemocy wobec żony, kara zależy od tego, jaką krzywdę jej wyrządził.
Jeśli utnie jej dłoń, powinien zapłacić jej pięć wielbłądów.
Jeśli spowoduje u niej niepełnosprawność, zadośćuczynienie rośnie do piętnastu wielbłądów.
Jeśli bije, ale na przykład tylko policzkuje, nie dochodzi do uszkodzenia ciała, kara zależy od opinii sędziego. Może wtedy zostać skazany na miesiąc lub dwa aresztu.
Jeszcze bardziej skomplikowana jest sprawa gwałtu. W Islamskim Emiracie Afganistanu penalizowane są wszystkie pozamałżeńskie stosunki seksualne – bez względu na to, czy są konsensualne, czy też nie. W związku z tym kobieta oskarżająca mężczyznę o gwałt może sama narazić się na poważne konsekwencje, jeśli nie będzie w stanie udowodnić, że do stosunku doszło pod przymusem.
– Jeśli kobieta deklaruje, że mężczyzna ją zgwałcił, zaczynamy nasze śledztwo. W przypadku, gdy jej zarzuty się potwierdzą, nie zostaje ona ukarana. Mężczyzna w takiej sytuacji zostaje ukamienowany, jeśli jest w związku małżeńskim z inną kobietą, lub wychłostany sto razy, jeśli nie jest.
Cały sęk tkwi jednak w doprowadzeniu do skazania napastnika. Dowodem w sprawie nie może być bowiem badanie lekarskie. – Szariat nie akceptuje opinii lekarza, bo skąd możemy wiedzieć, że kobieta nie uprawiała wcześniej dobrowolnie seksu z innym mężczyzną, a potem postanowiła oskarżyć kogoś innego? – pyta sędzia Chan.
Według niego jedyna droga to udowodnienia gwałtu to przedstawienie świadków przestępstwa. Jeśli są nimi kobiety, musi być ich dwa razy więcej, niż mężczyzn.
– Natura jest tak skonstruowana, że kobiety mają słabą pamięć, bardzo dużo zapominają. Dlatego kobieta jako świadek jest warta połowę tego, co mężczyzna
– tłumaczy.
Kary za pozamałżeński stosunek seksualny za obopólną zgodą są takie same jak za gwałt. Jeśli seks uprawia dwoje ludzi, którzy nie są w związkach małżeńskich z innymi osobami, obydwoje zostaną ukarani chłostą. Jeśli natomiast jest to żonaty mężczyzna i zamężna kobieta, muszą być ukamienowani. Istnieje jednak sposób, by kary uniknąć. – W sytuacji, gdy obydwoje nie przyznają się do zarzutu, muszą przysiąc na Boga i święty Koran, kładąc na nim rękę, że nie doszło między nimi do stosunku i wtedy puszczamy ich wolno.
W przypadku kobiet przestępstwem jest także ucieczka z domu. – Jeśli kobieta ucieka z mężczyzną, sąd wszczyna dochodzenie. Gdy wykaże, że robili coś niezgodnego z szariatem, obydwoje trafiają do więzienia na czas od miesiąca do sześciu miesięcy. Po odsiadce Islamski Emirat oferuje im zawarcie związku małżeńskiego, jeśli tego chcą.
Zgodnie z sięgającymi 1400 lat zasadami z czasów Proroka Mahometa, kobieta ma prawo samodzielnie poruszać się na dystansie 45 mil od domu.
W dalszych podróżach musi towarzyszyć jej mahram, męski opiekun – jej mąż, ojciec, brat lub inny blisko spokrewniony mężczyzna. – Islamski Emirat i szariat nie zgadzają się też na to, by kobieta na przykład poszła sama do lekarza. To bardzo ważne, by kobiecie towarzyszył mężczyzna – podkreśla Adam Chan.
Na tym nie kończą się jednak prawne ograniczenia kobiet. Po przejęciu władzy talibowie ogłosili, że kobiety i mężczyźni nie mogą dłużej korzystać z parków w te same dni. W związku z tym wprowadzono podział: panie mogły spacerować parkowymi alejkami w niedziele, poniedziałki i wtorki, a panowie – pozostałe dni tygodnia. W listopadzie 2022 ogłoszono jednak, że wstęp do parku kobietom jest zabroniony we wszystkie dni.
– Zrobiliśmy to, ponieważ przez ostatnie 15 miesięcy, pomimo naszych wysiłków, mieszkańcy chodzili do parków w te same dni i nie przestrzegali prawa szariatu – uzasadnił decyzję władz Mohammad Akif, rzecznik Ministerstwa Promowania Cnót i Zapobiegania Występkom.
Sędzia Adam Chan tłumaczy, że to swoisty mechanizm prewencji. – W przeszłości kobiety szły do parku, tam spotykały mężczyzn. Następnie witali się ze sobą, wymieniali numerami i wspólnie popełniali przestępstwa – tłumaczy, odnosząc się do pozamałżeńskich kontaktów seksualnych. – Od parków się zaczyna, a potem są same problemy.
Kobiety są nieobecne także w nowym systemie sądownictwa. Te spośród Afganek, które w czasach Republiki pełniły rolę prokuratorek czy sędzi, dziś pozostają bezrobotne, często ukrywając się ze strachu przed zemstą tych, których przez lata wsadzały do więzień. Adam Chan tłumaczy, że „Koran mówi jasno: kobieta nie może być imamem, sułtanem ani sędzią”.
Te ograniczenia nie obejmują jednak wszystkich zawodów prawniczych. 29-letnia Farida Sahy jest adwokatką. Od czterech lat pracuje w jednej z kancelarii w Mazar-e Szarif. Wcześniej ukończyła studia z zakresu szariatu na Uniwersytecie w Balchu. – Do sądu przychodzę z moimi klientami nawet kilka razy w tygodniu. Tutaj nie mam problemów, ale zdarzają się, gdy idę na komisariat, by zanieść dokumenty, jak na przykład nakaz aresztowania wydany przez sędziego. Mężczyźni, którzy tam pracują, są niewykształceni, pytają, co tam robię i mówią, że jako kobieta powinnam siedzieć w domu. Twierdzą nawet, że islam nie pozwala kobietom pracować – opowiada.
Farida zajmuje się głównie sprawami rodzinnymi. – Lubię moją pracę i fakt, że mogę dzięki niej pomóc kobietom. Zdarzały się jednak bardzo trudne dla mnie sprawy. Pewnego razu reprezentowałam klientkę, którą mąż źle traktował, uciekła więc od niego do domu swojej matki. Sąd uznał jednak, że to ona popełniła przestępstwo, bo uciekła z domu. Spędziła trzy miesiące w areszcie, a kiedy z niego wyszła, kazano jej wrócić do męża. Ten był tak wściekły, że samowolnie się oddaliła, że pobił ją, związał jej ręce kablem i wywiesił przez okno z trzeciego piętra. Dla tej kobiety nie było żadnej sprawiedliwości.
Według badania PEW Research Centre z 2013 roku wprowadzenie szariatu jako oficjalnego prawa obowiązującego w państwie popierało aż 99 proc. Afgańczyków – najwyższy odsetek spośród badanych krajów. Adam Baczko uważa jednak, że talibom trudno będzie utrzymać system sądownictwa cieszącego się szeroką legitymacją społeczną. – Mieszkańcy nie porównują go już do poprzedniego skorumpowanego systemu. Postrzegają go jako część większej całości usług publicznych, które rząd powinien zapewniać, i będą zwracać większą uwagę na procedury, niż w czasie wojny – prognozuje.
Także Florian Weigand, który przyglądał się talibskiemu systemowi sprawiedliwości w swojej książce „Waiting for Dignity. Legitimacy and Authority in Afghanistan” („W oczekiwaniu na godność. Legitymizacja i Władza w Afganistanie”), uważa, że po dojściu talibów do władzy sytuacja diametralnie się zmieniła. – W przeszłości talibskie instytucje nie musiały być postrzegane jako dobre, tylko choć odrobinę lepsze od republikańskich – a to nie było trudne. Dziś są w zupełnie innej pozycji, sprawują pełnię władzy i nie wystarczy, że przedstawią się jako mniej kiepska alternatywa. Wiele osób, szczególnie w miastach, nie zaakceptuje też talibskiej interpretacji muzułmańskiego prawa. W przeciwieństwie do dawnych dni sądy mogą nie zapewnić talibom legitymacji, ale raczej ją podkopać.
Na zdjęciu: w sądzie w Gazni mężczyzna skazany na śmierć za zabójstwo (drugi po prawej) błaga o życie głowę sądu karnego Mohammada Mobina (drugi z lewej), 22 listopada 2022.
Iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Współautorka publikacji „Muzułmanin, czyli kto? Materiały dydaktyczne dla nauczycieli i organizacji pozarządowych”.
Iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Współautorka publikacji „Muzułmanin, czyli kto? Materiały dydaktyczne dla nauczycieli i organizacji pozarządowych”.
Komentarze