Wiedza historyczna nie jest najmocniejszą stroną wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. W TVP Info oskarżył opozycję, że "zrywa sejm" i zachowuje się "jak Targowica". Kulą w płot
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki krytykował opozycję w TVP Info 8 stycznia. Uznał, że "trzeba być ślepym, aby nie widzieć analogii" pomiędzy zrywaniem sejmu w czasach I Rzeczypospolitej oraz Targowicą.
Zrywanie Sejmu? Zjawisko znane w polskiej historii. Posłowie, którzy to robili zawsze mówili, że chodzi im o Polskę. Tak naprawdę jednak chodziło im o zablokowanie reform państwa i obronę własnych przywilejów. Zapisali się (...) jako Targowica.
OKO.press musi przyznać się do tej ślepoty: naprawdę nie widzimy podobieństw pomiędzy zrywaniem sejmów i Targowicą (są to dwa różne zjawiska historyczne, o czym za moment) a protestami opozycji w Sejmie trwającymi od 16 grudnia 2016 r.
...było konsekwencją zastosowania przez jednego z posłów liberum veto - posłowie rozjeżdżali się wówczas do domów, a podjęte na sejmie uchwały były nieważne. Była to daleko idąca interpretacja obowiązującej w sejmie szlacheckim zasady jednomyślności. Do zerwania całego sejmu doszło po raz pierwszy w 1669 r. W XIX w. liberum veto stało się symbolem rozkładu ustrojowego i bezwładu państwa polskiego. Za panowania króla Augusta III Sasa zerwano wszystkie sejmy (z wyjątkiem tzw. sejmu pacyfikacyjnego w 1736 r., na którym potwierdzono jego tytuł królewski po wojnie o sukcesję polską 1733-1735 r.)
W 2017 r. opozycja nie zrywa więc sejmu - nie ma mowy o tym, żeby posłowie rozjechali się do domów, a podjęte uchwały były nieważne. Analogia, którą posłużył się Jaki, jest więc fałszywa.
...była konfederacją założoną przez wrogich reformom Konstytucji 3 Maja magnatów pod patronatem Rosji. Jej następstwem była interwencja rosyjska oraz drugi rozbiór Polski (1793). Jaki sugeruje w ten sposób, że opozycja a) broni swoich przywilejów b) działa w porozumieniu z obcymi mocarstwami. Ma oczywiście prawo do własnej opinii (nawet - naszym zdaniem - fałszywej), ale analogia historyczna jest nietrafiona: opozycja nie obala legalnie wybranej władzy ani nie wzywa obcych wojsk do interwencji. Także porównanie demokratycznych krajów Zachodu, które martwią się o stan demokracji w Polsce, z imperialną Rosją dążącą do podboju Polski, wydaje nam się całkowicie chybione.
PiS powołuje się na analogie historyczne chętnie. O "liberum veto" mówiła 9 stycznia rzeczniczka PiS, Beata Mazurek, a nieco wcześniej marszałek Stanisław Karczewski i senator Jan Maria Jackowski.
Cały felieton poświęcił "zrywaniu Sejmu" jeden z szefów portalu wPolityce.pl, Jacek Karnowski. Pisał:
Wolno np. bezwstydnie blokować mównicę i fotel marszałka, i próbować w ten sposób zerwać Sejm, dochodząc tam, gdzie nie doszła nawet Samoobrona. Zgodnie z najgorszą polską tradycją, która już raz przyniosła nam mniej więcej 3 wieki nieszczęść, niewoli, nędzy i poniżeń, licząc od Wojny Północnej.
Wykorzystywanie analogii do czasów saskich w celu potępiania opozycji demokratycznej ma długą historię w PRL. Nawet słownictwo jest zbliżone: 18 grudnia 2016 r. przed Pałacem Prezydenckim poseł PiS Joachim Brudziński mówił o "warcholstwie", które było jednym z ulubionych epitetów władz PRL stosowanych wobec opozycji.
Warto więc wiedzieć, że wszystkie te analogie są kompletnie chybione, a ktoś, kto podpowiada je politykom i publicystom PiS, nie zdaje sobie sprawy, w jak ponurą tradycję się wpisuje.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze