Orlen tylko częściowo dokończy inwestycję w Olefiny III – kompleks pertochemiczny, którego budowa mogłaby pochłonąć ponad 50 mld złotych. To gorzka pigułka zaserwowana prezesowi Ireneuszowi Fąfarze przez jego poprzednika
To miała być flagowa inwestycja wielkiego Orlenu Daniela Obajtka. Grupa kapitałowa pod jego skrzydłami miała za rządów PiS zajmować się różnego rodzaju działalnością – od wydawania i sprzedaży gazet, przez europejską ekspansję na detalicznym rynku paliw, po produkcję tworzyw sztucznych na ogromną skalę.
Między innymi tym miał zajmować się zakład Olefiny III w pobliżu płockiej rafinerii. Obecny zarząd koncernu zdecydował o rezygnacji z inwestycji w kształcie zaproponowanym przez Obajtka. Zdaniem władz Orlenu pochłonęłaby ona 25 mld złotych, a poboczne koszty (w tym towarzysząca infrastruktura energetyczna czy drogowa) powiększyłyby tę kwotę do nawet 51 mld. Szansa na zwrot tak olbrzymich nakładów byłaby z kolei niewielka.
To potężny wzrost szacunku nakładów na budowę kompleksu. Jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty Daniel Obajtek podawał, że powinny one wynieść „zaledwie” 8,3 mld.
W tle pojawiają się medialne doniesienia na temat przekazania kontroli nad częścią zakładu prywatnej spółce. Chodzi o oświęcimski Synthos – firmę należącą do najbogatszego Polaka Michała Sołowowa. Obajtek chciał z nim współpracować również przy budowie rozsianych po Polsce modułowych reaktorów jądrowych (choć ich technologia istnieje głównie na papierze).
Olefiny III miały zajmować się produkcją syntetyków do wytwarzania odzieży czy artykułów AGD, części samochodowych czy artykułów higienicznych. Miał być to największy tego typu zakład w Europie.
„Dziś mamy dzień największej inwestycji XXI wieku w Europie. Na tę chwilę jest to największa petrochemiczna inwestycja w Europie, (...) budowa nowoczesnej polskiej petrochemii, która zbilansuje import i zapewni nam bezpieczeństwo w wielu branżach, która zapewni nam stabilność” – mówił przy starcie budowy kompleksu Daniel Obajtek.
Produkcja miała wystartować w 2025 roku, a koszt budowy trzy lata temu szacowano na 13,5 mld złotych (choć pierwotnie mówiło się o 8,5 mld). Orlen obiecywał, że rocznie na produkcji tworzyw sztucznych z Olefin III może zarabiać nawet miliard złotych przed opodatkowaniem (zysk EBIDTA).
Po kilku latach i kolejnym wzroście kosztów inwestycji zarząd Orlenu ocenił, że całkowita rezygnacja z budowy kompleksu jest już niemożliwa. Poprzednie władze koncernu utopiły w nią zbyt dużo pieniędzy. Zamiast tego urzędujący dziś prezes naftowego giganta Ireneusz Fąfara chce okroić plany Orlenu wobec zakładu, który w nowej wersji przyjmie nazwę Nowej Chemii. „To najlepsza ze złych decyzji” – przekonywał Fąfara.
„Rzetelna weryfikacja kosztów i warunków budowy kompleksu Olefiny III, dokonana po raz pierwszy od momentu rozpoczęcia projektu, wykazała, że inwestycja nie dawała szansy na zwrot. Analiza procesu przygotowania i realizacji inwestycji przez zarząd Daniela Obajtka ujawniła liczne nieprawidłowości, zarówno w obszarze przyjętych założeń, ignorujących warunki rynkowe, jak i harmonogramów czy technologii realizacji” – stwierdzają władze Orlenu w swoim oświadczeniu. Jednocześnie wskazują na „nieprawidłowości” przy przygotowaniu inwestycji, z którymi zgłosili się już do prokuratury.
Fąfara daje do zrozumienia, że Orlen nie chce, ale musi kontynuować budowę w podpłockiej gminie Stara Biała.
„Jest to monumentalna, niepotrzebna, źle przygotowana, źle wyceniona i irracjonalna inwestycja w takim zakresie jak została przygotowana. Nowa Chemia, która zastąpi Olefiny III, to projekt z przymusu” – stwierdził prezes Orlenu.
„Tak zaprojektujemy nową inwestycję, aby wykorzystać część zbudowanej i planowanej infrastruktury, abyśmy mogli ją zakończyć” – zapewnił Fąfara.
Do tej pory budowa obiektów pochłonęła 12,6 mld złotych, obecny zarząd koncernu planuje, że koszty razem z budową infrastruktury zamkną się w ok. 34 mld. Roczny zysk bez poniesionych kosztów podatków czy odsetek od pożyczek ma wynieść od 550 do 800 mln. Nie trzeba więc zaawansowanej wiedzy ekonomicznej, by stwierdzić, że zwrot włożonych w kompleks pieniędzy zajmie dekady.
„Decyzja o budowie Olefin III była podejmowana w pandemii. Otoczenie rynkowe było wtedy zupełnie inne, stopy procentowe utrzymywały się na niższym poziomie, między innymi dlatego szacunek kosztów był o wiele niższy” – zauważa w rozmowie z OKO.press Julia Cydejko, analityczka ds. energetycznych w Polityce Insight.
„Mimo to trzeba się zgodzić, że ta inwestycja nie była dobrze przygotowana. Podobny los spotkał np. Polimery Police Grupy Azoty (inwestycję o podobnej charakterystyce – przyp.aut.). Przy tych inwestycjach nie było ludzi, którzy byli przygotowani do tego, żeby prowadzić tak duże petrochemiczne projekty. Zabrakło know-how” – mówi nam specjalistka.
Jak ocenia, Orlen od początku „nie doważył” wartości potrzebnej do funkcjonowania Olefin III infrastruktury.
„Trudno teraz wyjść z tego projektu wziąwszy pod uwagę już zaangażowane nakłady finansowe, ale także z przyczyn biznesowych i strategicznych. Przemysł rafineryjny musi szukać dywersyfikacji swojego portfolio. Petrochemia jest atrakcyjnym sposobem na ucieczkę od brudnych aktywów, w tym przypadku dla rafinerii w Płocku. Z tego powodu Orlen rozważa inne petrochemiczne inwestycje, nawet pomimo tego, że branża chemiczna jest w dołku. W tym sektorze nigdy nie było trudniej niż teraz i może być tylko lepiej” – tłumaczy Julia Cydejko. Ekspertka zauważa, że biura maklerskie rekomendują inwestycje w spółki z branży chemicznej.
„To zaoranie polskiego czempiona, odpuszczanie rynku nie tylko polskiego, ale i całej Europy Wschodniej” – skomentował krok obecnego prezesa Orlenu były szef koncernu, Daniel Obajtek. W rozmowie z Radiem Eska przekonuje, że „na tym polega inwestycja, że trzeba zainwestować, by później móc czerpać potężne zyski”, a okrojenie projektu Olefin III odda firmom z zachodu Europy. Czy ma rację?
„To jest czysto polityczne bicie piany. Obajtek podbija argumenty kompletnie oderwane od rzeczywistości” – mówi nam Julia Cydejko.
Jednocześnie Orlen ruszył w mediach społecznościowych z kampanią wideo tłumaczącą ruch koncernu w sprawie podpłockiego kompleksu. „Czy można pomylić się w kosztorysie największej inwestycji w Polsce o 600 procent?” – pyta retorycznie biuro prasowe naftowego giganta.
W dzień ogłoszenia decyzji Orlenu dziennikarze Wirtualnej Polski rzucili nowe światło na działania zarządu Obajtka. Poprzednie władze koncernu w zamian za niewielki wkład w inwestycję miał oddać kontrolę nad jej kluczowym elementem prywatnej firmie.
Chodzi o Synthos najbogatszego Polaka Michał Sołowowa. Spółka działająca między innymi w branży odnawialnej energii według doniesień dostała kontrolę nad niewielką działką na terenie Olefin. Synthos zobowiązał się do budowy na tym terenie instalacji produkującej butadien. To substancja niezbędna do utrzymania działania zakładu.
Firma Sołowowa obiecała budowę instalacji za 500 mln złotych i utrzymania jej przez 31 lat. Jak wyliczają dziennikarze WP, wkład finansowy Synthosu w budowę Olefin momencie podpisania umowy wynosił ok. 3,7 proc. (wtedy zarząd Obajtka wyceniał budowę na 13,5 mld). Jednocześnie kary z tytułu niedotrzymania zapisów umowy o współpracy przez Orlen mogą wynieść ok. miliarda złotych. Źródła Wirtualnej Polski podają, że Orlen utrzymuje już teraz podobną instalację i bez problemu mógłby postawić drugą samodzielnie.
Kontrakt Synthosu z Orlenem może pod niektórymi względami przypominać umowę polskiego koncernu z Saudyjczykami z Aramco. Arabski gigant naftowy otrzymał kontrolę nad jedną trzecią aktywów rafinerii Lotosu w Gdańsku. Umożliwiło to przejęcie reszty kompleksu przez Orlen bez sprzeciwu Komisji Europejskiej, która nie chciała dopuścić do monopolu płockiego giganta na polskim rynku.
Saudyjczycy otrzymali swoją część rafinerii za 1,15 mld zł. To niewiele w porównaniu z nakładami na modernizację zakładu, które w poprzednich latach sięgnęły 16 mld.
Jednocześnie niedotrzymanie zapisów umowy o współpracy mogłoby narażać Orlen na potężne kary – podobnie jak w przypadku kontraktu z Synthosem w Olefinach.
W przypadku niewywiązania się z umowy o dostawie saudyjskiej ropy do Polski Aramco mogłoby domagać się zapłaty ok. 2,3 mld złotych – podawała „Gazeta Wyborcza”. Partnerzy Orlenu według doniesień medialnych mają też prawo weta w przypadku, gdyby Orlen chciał sprzedać swoje aktywa. Aramco mogłoby w ten sposób wpłynąć na wybór kontrahenta takiej transakcji.
Koncern Sołowowa mimo medialnej wrzawy nadal odgrywa sporą rolę w planach Orlenu. Wciąż działa spółka Orlen Synthos Green Energy (OSGE), która ma rozwijać w Polsce modułowe reaktory jądrowe (SMR). Orędownikiem rozproszonych po Polsce jednostek o ograniczonej mocy jest między innymi minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Mogłyby one dostarczać energię na przykład do systemów miejskiego ciepła czy pojedynczych zakładów przemysłowych.
Problem w tym, że reaktory SMR nie są na razie sprawdzoną na szeroką skalę technologią. Mimo to Obajtek obiecywał około 70 reaktorów w 26 lokalizacjach – przede wszystkim w pobliżu mocno zurbanizowanych terenów.
„Te liczby nie były realne, biorąc dodatkowo pod uwagę terminy, w których te inwestycje miały być realizowane” – mówił Wojciech Wrochna, nowy wiceprezes spółki OSGE, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Rządząca koalicja miała wątpliwości wobec dalszego utrzymywania OSGE po tym, jak o działaniach spółki negatywnie wypowiedziała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Agenci w grudniu zeszłego roku zalecili ministerstwu klimatu wstrzymanie się z pozytywną decyzją zasadniczą dla lokalizacji sześciu SMR-ów. Nie wiadomo, czego dotyczyły uwagi funkcjonariuszy. Mimo to w listopadzie Orlen dogadał się ze spółką Sołowowa. Prezes Fąfara stwierdził jednak, że do dogrania pozostały niektóre z finansowych punktów umowy.
Polski gigant znajduje się teraz w momencie ważnego sprawdzianu dla nowego zarządu – zwraca uwagę Julia Cydejko.
„Orlen przygotowuje się do aktualizacji swojej strategii. Obecna pochodzi jeszcze z czasów prezesury Daniela Obajtka. Zarząd będzie musiał zracjonalizować plany inwestycyjne, czyli w praktyce je ograniczyć. W tej chwili przewidywanie tych ruchów jest jak wróżenie z fusów” – mówi nam ekspertka Polityki Insight.
„Na pewno poprzedni zarząd charakteryzowała megalomania inwestycyjna. Obecne władze Orlenu raczej stawiają na optymalizację. Poza tym Orlen cierpi trochę na tym, że nowy prezes nie ma silnej pozycji politycznej. Obajtek ją miał, więc mógł sobie na tę megalomanię pozwolić” – podsumowuje Cydejko.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze