0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

Ścigania dyscyplinarnego prezesa Piotra Prusinowskiego – na zdjęciu u góry – chciała Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN. W sumie domagała się dla niego trzech postępowań o charakterze dyscyplinarnym.

Niedawno przegrała jednak pierwszą sprawę o krytyczne wypowiedzi prezesa Izby Pracy o nominacjach dla neo-sędziów SN dla portalu Onet. Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN nie uznała jej racji. Teraz Manowska przegrała drugą sprawę w tej Izbie. Prezesa czeka jeszcze trzecia sprawa w tej Izbie – za krytykę nielegalnej Izby Dyscyplinarnej – i dwie kolejne, które są jeszcze na etapie prowadzenia przez rzecznika dyscyplinarnego SN.

Te sprawy to nie przypadek. Piotr Prusinowski jest ostatnim legalnym sędzią na stanowisku prezesa legalnej Izby w SN. Krytykuje Manowską i neo-sędziów. Jest obrońcą represjonowanych sędziów – broni ich w nowej Izbie. A teraz sam zasiadł na ławie obwinionych. „Manowska traktuje te sprawy jako sposób dialogu ze mną” – ironizuje Prusinowski.

W sprawie, w której zapadło teraz orzeczenie, Małgorzata Manowska chciała ścigania sędziego Prusinowskiego za to, że w 2022 roku odebrał sprawy neo-sędziemu SN z Izby Pracy Leszkowi Bieleckiemu. Chodziło o sprawy, które miał sądzić w składach wieloosobowych. Bielecki był wtedy pierwszym neo-sędzią w tej Izbie.

Prezes Prusinowski odebrał mu sprawy, bo okazało się, że nie ma dwóch chętnych legalnych sędziów do zasiadania z nim w trzy osobowym składzie orzekającym. Prusinowski nie chciał więc, by sprawy obywateli leżały miesiącami na półce. Nie chciał też zmuszać legalnych sędziów SN do orzekania z nim. W zamian neo-sędzia Bielecki dostał inne sprawy, które mógł rozpoznać jednoosobowo.

Przeczytaj także:

Małgorzata Manowska wystąpiła do rzecznika dyscyplinarnego SN Andrzeja Tomczyka o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, które może zakończyć się postawieniem zarzutów dyscyplinarnych. Ale rzecznik w styczniu 2023 roku odmówił ścigania Prusinowskiego. Więc Manowska złożyła zażalenie do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. I przegrała.

Izba 7 maja 2024 roku ostatecznie utrzymała w mocy decyzję rzecznika dyscyplinarnego SN.

Orzekła, że zachowanie prezesa Prusinowskiego nie ma znamion deliktu dyscyplinarnego. Że działał on w stanie wyższej konieczności, dla dobra obywateli. Oraz że mógł powołać się na prawo europejskie i Konstytucję, które gwarantują obywatelom prawo do procesu przed niezawisłym i bezstronnym sądem ustanowionym ustawą. A sąd z udziałem neo-sędziów jest wadliwy, zaś orzeczenia wydane z jego udziałem można uchylić.

kobieta w sile wieku z włosami blond do ramion i w okularach z czarnymi oprawkami
Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN. To ona chce ścigania prezesa Izby Pracy Piotra Prusinowskiego. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl.

Obrona prezesa Prusinowskiego

Na posiedzeniu w nowej Izbie decyzji o odmowie ścigania Prusinowskiego bronił rzecznik dyscyplinarny SN Andrzej Tomczyk. Nie pojawiła się Małgorzata Manowska, która złożyła zażalenie, ani jej ewentualny pełnomocnik. Co zostało zauważone i ostro skomentowane.

Rzecznik dyscyplinarny Tomczyk podkreślał, że początkowo dwóch legalnych sędziów wyrażało zgodę na orzekanie z neo-sędzią SN Bieleckim, ale potem jeden z nich cofnął zgodę. Pozostali sędziowie z Izby Pracy odmówili orzekania z neo-sędziami z uwagi, że wyroki wydane w składach z ich udziałem można podważyć.

Z tego powodu prezes Prusinowski sprawy przydzielone wcześniej Bieleckiemu przekazał legalnemu sędziemu. Rzecznik uznał, że ta decyzja była racjonalna. Że działał on w stanie wyższej konieczności, mając na uwadze prawo obywateli dostępu do sądu i do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie.

„Ratował dobro wyższej wartości, nie miał złej woli” – przekonywał na rozprawie rzecznik dyscyplinarny SN.

Rozważał, że gdyby Prusinowski posłuchał Manowskiej, musiałby zmusić legalnych sędziów do orzekania z neo-sedzią. I wystąpić o ich ściganie za to, że wykonują wyroki SN, ETPCz i TSUE, w których podważono legalność neo-KRS i dawanych przez nią nominacji dla neo-sędziów. Rzecznik podkreślał, że prezes Prusinowski sam zastosował prawo europejskie i Konstytucję.

Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski bronił się sam przed nową Izbą. Mówił, że jako prezes nie rozstrzygał, czy ktoś jest sędzią, czy nie. Tylko kierował się dobrem obywateli, którzy czekają na orzeczenia w jego Izbie aż dwa lata. Podkreślał, że nie chciał chować głowy w piasek i udawać, że nie ma problemu.

Spoglądając na salę rozpraw stwierdził, że prezes Manowska stawia mu zarzuty, ale nie przyszła na posiedzenie, by bronić swoich racji i spojrzeć mu oraz składowi orzekającemu w oczy. Prusinowski: „[Manowska] Rzuca oskarżenia i nie raczy ich bronić. To chęć dokuczenia mi”.

Rzecznik dyscyplinarny dla sędziów SN Andrzej Tomczyk. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Nowa Izba: Prusinowski działał dla dobra obywateli

Izba Odpowiedzialności Zawodowej utrzymała w mocy odmowę wszczęcia postępowania wyjaśniającego ws. prezesa Izby Pracy. Orzeczenie wydał skład legalnych sędziów SN: Wiesław Kozielewicz, Barbara Skoczkowska i Zbigniew Korzeniowski. Orzeczenie uzasadniał przewodniczący składu Kozielewicz.

Podkreślił, że w SN nie ma losowania składów. Wyznacza się je według kolejności wpływu spraw. Reguluje to ustawa o SN i przyjęty przez prezydenta Regulamin SN. Podkreślił, że kiedy sędzia dostanie już do rozpoznania sprawę, to zwolnić go z niej może tylko skuteczny wniosek stron o jego wyłączenie lub jego śmierć.

Kozielewicz uzasadniał, że prezes Prusinowski złamał Regulamin SN, bo uznał, że będzie to lepsze dla stron, które czekają na rozpoznanie sprawy. Bo nie będą czekać na orzeczenie 3-4 lata. Nie popełnił on jednak deliktu dyscyplinarnego. Bo są tu okoliczności wyłączające ściganie.

Prusinowski działał w stanie wyższej konieczności.

Miał do wyboru niezmienność składu lub prawo obywateli do sądu i załatwienia sprawy w rozsądnym terminie. Kozielewicz mówił, że Izba go nie rozgrzesza ze złamania regulaminu, bo nie może być dowolności. Ale jego decyzja ma znikomą szkodliwość. A wręcz przeciwnie, dała ona obywatelom szansę na przyspieszenie załatwienia ich sprawy.

Dalej Kozielewicz uzasadniał, że Manowska napisała wadliwe zażalenie. Bo zawarła w nim wykluczające się zarzuty. Nie można bowiem jednocześnie zarzucić błędu w ustaleniach faktycznych i naruszenia prawa materialnego. Bo do faktów podciąga się ocenę prawną. A nie odwrotnie. A w tej sprawie fakty „bezbłędnie” ustalił rzecznik dyscyplinarny.

Głos zabrała też sprawozdawczyni sprawy, legalna sędzia SN Barbara Skoczkowska. Skrytykowała Manowską, że nie przyszła na rozprawę, ani nie wysłała pełnomocnika. Podkreślała, że prezes Prusinowski wykazał się dbałością o dobro wymiaru sprawiedliwości. Zastosował historyczną uchwałę SN ze stycznia 2020 roku, w której podważono m.in. legalność orzeczeń wydanych z udziałem neo-sędziów SN. I ta uchwała cały czas wiąże sędziów SN.

Mówiła, że w Izbie Karnej, w której orzeka na co dzień, legalni sędziowie nie muszą orzekać z neo-sędziami. Nikt ich do tego nie zmuszał. Były składy złożone z legalnych sędziów i oddzielnie z neo-sędziów. Dzięki czemu nie ma zatorów w rozpoznawaniu spraw. Sędzia dodała, że Prusinowski chciał uniknąć nieważności orzeczeń wydanych z udziałem neo-sędziów. Że miał do wyboru wzięcie na siebie odpowiedzialność albo dyscyplinarki dla sędziów z jego Izby za odmowę zasiadania w składach z neo-sędziami.

Podkreślała, że gdyby Prusinowski postąpił inaczej, strony mogłyby składać wnioski o wyłączenie neo-sędziów. Co także doprowadziłoby do wydłużenia postępowania. Mówiła, że z tego powodu SN jest zablokowany w wielu sprawach. Strony składają wnioski o wyłączenie neo-sędziów i o test na ich niezależność, co też wydłuża załatwienie spraw.

Sędzia SN Skoczkowska: „Jesteśmy w klinczu. Może to przetnie ustawodawca”. Na koniec dodała, że ona sama w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej nie musi orzekać z neo-sędziami. I prezes tej Izby Wiesław Kozielewicz nie robi jej z tego powodu problemów.

Skład orzekający nowej Izby SN, który nie zgodził się na ściganie prezesa Prusinowskiego. Od lewej siedzą legalni sędziowie SN: Barbara Skoczkowska, Wiesław Kozielewicz, Zbigniew Korzeniowski. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze