PiS przełożył uchwalenie nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa na następne posiedzenie Sejmu z powodu wątpliwości prezydenta. Andrzej Duda pyta o przepis przerywający kadencje 15 członków Rady. Żeby go przekonać, Zbigniew Ziobro przygotował wniosek do Trybunału, ale dotyczący obecnej ustawy o KRS. Radzimy prezydentowi, jak nie dać się nabrać
Sejm po raz kolejny przełożył ostatnie prace nad ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa. W mediach (np. tu i tu) pojawiły się spekulacje, według których powodem opóźnień są wątpliwości prezydenta Andrzeja Dudy co do konstytucyjności przepisu przerywającego zagwarantowaną w Konstytucji czteroletnią kadencję członków Rady. Jeszcze w kwietniu ówczesny szef biura prasowego kancelarii prezydenta Marek Magierowski mówił, że prezydentowi takie rozwiązanie się “nie podoba”.
Odpowiedzią na te wątpliwości miał być wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący przepisów obowiązującej ustawy o KRS, który złożył Prokurator Krajowy Zbigniew Ziobro. TK rozpatrzy go na posiedzeniu 20 czerwca, czyli w tym samym dniu, w którym rozpocznie się kolejne posiedzenie Sejmu. O tym, że wyrok TK ma na celu uspokojenie sumienia prezydenta wprost mówi komunikat prasowy PK z 12 kwietnia.
Intencją wniosku jest ostateczne uniknięcie ewentualnych wątpliwości dotyczących rozwiązań w nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, nad którą pracuje Sejm RP.
Zbigniew Ziobro we wniosku do Trybunału zaskarżył przepisy obecnej ustawy o KRS, dotyczące sposobu wyboru sędziów zajmujących 15 z 25 miejsc w Radzie.
Uznał m.in., że faworyzowanie sędziów wyższych instancji narusza zasadę równości wobec prawa: skoro najwięcej jest sędziów rejonowych (najniższego szczebla), powinni być najliczniej reprezentowani w KRS. Tymczasem obecna ustawa np. sędziom sądów apelacyjnych powierza wybór dwóch członków KRS, a sędziom sądów rejonowych i okręgowych - ośmiu, przy czym nie daje gwarancji, że wśród wybranych znajdzie się choć jeden sędzia rejonowy.
Krajowa Rada Sądownictwa w swoim stanowisku odparła te zarzuty, tłumacząc m.in., że zasada równości wobec prawa (art. 32 Konstytucji) dotyczy praw człowieka i obywatela.
Tymczasem wybieranie członków KRS nie jest obywatelskim uprawnieniem sędziego (jak np. czynne prawo wyborcze w wyborach do parlamentu), tylko jednym ze sposobów sprawowania władzy sądowniczej. Zasada równości wobec prawa w tym zakresie sędziów nie dotyczy.
Poza tym Trybunał Konstytucyjny już wypowiedział się o zgodność z Konstytucją obecnego sposobu wyboru sędziowskich członków KRS przy okazji oceny zmian w ustawie, które Ziobro chciał wprowadzić w swojej poprzedniej kadencji. W 2007 r. stwierdził, że:
„Procedura wyborcza, określona w ustawie o KRS (…), mieści się w ramach przewidzianych w art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji, realizując zasadę wyboru sędziów przez sędziów. Na poziomie konstytucyjnym nie przewidziano ograniczenia, aby któryś z sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, administracyjnych lub wojskowych (…), nie mógł wybierać lub nie mógł być wybranym do składu KRS”.
Nawet jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna zaskarżone przez Ziobrę przepisy obecnej ustawy za niekonstytucyjne, wątpliwości Dudy pozostaną aktualne. Prezydentowi nie podobają się przecież przepisy jej nowelizacji, a przede wszystkim jej artykuł piąty:
Art. 5. 1. Mandat członków Krajowej Rady Sądownictwa, o których mowa w art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, wybranych na podstawie dotychczasowych przepisów, wygasa po upływie 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy.
Wniosek Ziobry nie dotyczy tego przepisu, więc Trybunał nie może się o nim wypowiedzieć. Co więcej, wyrok stwierdzający niekonstytucyjność podstawy wyboru obecnych członków KRS nie jest równoważny z unieważnieniem ich wyboru. W odróżnieniu od posła Arkadiusza Mularczyka, który chce przed TK podważyć ważność wyboru Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, Ziobro w swoim wniosku nawet tego nie postulował.
Choć trudno przewidzieć, co orzeknie przejęty przez PiS Trybunał, jego wyrok nie powinien mieć wpływu na ciągłość zapisanej w Konstytucji kadencji sędziów w KRS. Może być co najwyżej pretekstem do podpisania przez prezydenta nowelizacji ustawy, ale decyzja o przerwaniu kadencji będzie należeć do niego.
Gdyby prezydent naprawdę chciał zgłosić wątpliwości co do skrócenia kadencji członków KRS, mógłby wysłać ustawę do TK w trybie kontroli prewencyjnej. Wtedy jednak musiałby przygotować wniosek, w którym przedstawiłby argumenty przeciwko takiemu rozwiązaniu. Co więcej, sprawę musiałby rozpatrywać pełny, czyli 11-osobowy skład Trybunału. Oznaczałoby to, że znaleźliby się w nim sędziowie mianowani za rządów PO-PSL, którzy mogliby w trakcie rozprawy zadawać stronom trudne pytania oraz zgłosić zdania odrębne od wyroku, jak stało się w przypadku rozprawy dot. nowelizacji prawa o zgromadzeniach. Tymczasem jedynymi uczestnikami rozprawy 20 czerwca będą Prokuratura Krajowa i Sejm, reprezentowany przez posłów PiS, a w 5-osobowym składzie Trybunału znajdą się wyłącznie sędziowie wybrani podczas obecnej kadencji. Na sali nie będzie nikogo, kto mógłby skrytykować zarzuty Ziobry.
A gdyby prezydentowi naprawdę zależałoby na zablokowaniu niekonstytucyjnej ustawy, powinien po prostu ją zawetować. Sejm może odrzucić prezydenckie weto większością ⅗ głosów, której PiS nie ma.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze