0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Krzysztof Zatycki / Agencja Wyborcza.plFot. Krzysztof Zatyc...

Na zdjęciu Droga Krzyżowa w intencji nawrócenia dr Gizeli Jagielskiej i powstrzymania aborcji w szpitalu w Oleśnicy. Fot. Krzysztof Zatycki / Agencja Wyborcza.pl

Sprawę jako pierwsza opisała „Gazeta Wyborcza”. Później wywiad z panią Anitą opublikował także Onet. To niezwykle poruszające rozmowy z kobietą, która chciała za wszelką cenę urodzić zdrowe dziecko, i którą w błąd wprowadzali lekarze, podając sprzeczne diagnozy lub bagatelizując stan płodu.

„Wszystko będzie dobrze” – pani Anita słyszała przez wiele tygodni. Dopiero na ostatniej prostej okazało się, że kości są połamane, a dziecko, jeżeli przeżyje poród, będzie w bardzo ciężkim stanie.

„Dziecko pani Anity nie było zdrowe, nie było też lekko chore. W dniu podejmowania ostatecznej decyzji o przerwaniu ciąży pacjentka

miała już diagnozę na podstawie badań USG i badań genetycznych (mutacja de novo w genie COL1A1), które wskazywały na bardzo poważny typ wrodzonej łamliwości kości.

We wnioskach jednego z ostatnich badań możemy przeczytać: »istnieje wysokie ryzyko niewydolności oddechowej noworodka, rokowanie co do przeżycia okresu noworodkowego jest niepewne«. Gdyby jednak dziecko przeżyło »ryzyko niepełnosprawności ruchowej jest bardzo wysokie«”.

– mówiła OKO.press Kamila Ferenc, pełnomocniczka pani Anity. Ostatecznie ciążę przerwała dr Gizela Jagielska w szpitalu w Oleśnicy.

Przeczytaj także:

9 kwietnia „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wszczęła postępowanie w tej sprawie. 2 grudnia je umorzyła z powodu braku znamion czynu zabronionego. Poniżej ujawniamy powody umorzenia postępowania (uzyskane z prokuratury przez kolektyw Legalna Aborcja).

Każda metoda zgodna z wiedzą medyczną legalna

Uzasadnienie komentuje dla nas dr Gizela Jagielska: „To jest bardzo ważny głos prawniczy dla pacjentek. Sankcjonuje to, że pacjentka, korzystając z aborcji zgodnej z ustawą, ma prawo do wyboru metody aborcji, spośród wszystkich zgodnych z wiedzą medyczną, także z użyciem chlorku potasu. To oświadczenie pomoże także zapobiegać przemocy położniczej, którą jest narzucenie metody rozwiązania ciąży. To taka sama przemoc jak np. brak znieczulenia”.

Dokument ma 17 stron, przytaczamy zatem jedynie najważniejszy końcowy fragment o powodach umorzenia sprawy:

"Mając na uwadze wyżej opisany stan faktyczny, a także przedstawione rozważania prawne stwierdzić należy, że G.J podjęła decyzję o terminacji ciąży w oparciu o logiczny i konkretny proces intelektualny, zakończony racjonalną decyzją kliniczną. Proces ten zakładał ważenie dóbr (życia płodu i życia lub zdrowia ciężarnej) oraz szacowanie zagrożenia dla dóbr matki. Decyzji tej nie można uznać za pochopną, dowolną lub nieuzasadnioną. Wystawione w procesie leczenia pacjentki zaświadczenie psychiatryczne, stwierdzające zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentki nie budzi żadnych zastrzeżeń co do jego rzetelności, fachowości, zupełności. Spójna i logiczna opinia lekarska, wyrażająca jednoznaczną tezę o konieczności przerwania ciąży w celu ratowania życia lub przeciwdziałania istotnemu zagrożeniu dla zdrowia matki, jest wystarczającą podstawą do przeprowadzenia zabiegu.

Zaświadczenie nie było kwestionowane również przez dr. P.S., który na jego podstawie zgodził się przerwać ciążę, przy czym jedynie w sposób przez siebie narzucony, przez wykonanie cesarskiego cięcia z urodzeniem żywym. W przedmiotowej sprawie nie istniały obiektywne, medyczne wskazania do przeprowadzenia zabiegu cesarskiego cięcia do momentu przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży. Nie rozpoczął się również poród drogami natury. Sam fakt stwierdzenia zagrożenia dla życia matki otwiera jej drogę do skorzystania z możliwości przerwania ciąży, nie rodzi takiego obowiązku, jest uprawnieniem dla kobiety, z którego ostatecznie nie musi skorzystać.

Nie można więc mówić o przejściu z reżimu ochrony prenatalnej na pełną ochronę prawną zarezerwowaną dla człowieka. Jeśli są spełnione tzw. przesłanki ustawowe to każda metoda przerwania ciąży, która jest zgodna z aktualną wiedzą medyczną i na którą wyraziła zgodę pacjentka, jest dopuszczalna i legalna.

Ustawodawca nie statuuje zamkniętego dopuszczalnego katalogu metod przerwania ciąży. Nie wprowadza również warunku, by przerwanie ciąży w przypadku osiągnięcia przez dziecko poczęte możliwości samodzielnego życia poza organizmem marki wiązało się jedynie z indukcją wcześniejszego porodu z żywym urodzeniem. Pacjentka wybrała szpital w Oleśnicy do przeprowadzenia zabiegu, albowiem funkcjonuje on w przestrzeni publicznej jako placówka wykonująca je, przestrzegająca praw kobiet, niewprowadzająca kolejnych, niepotrzebnych szczebli diagnostyki w celu przerwania ciąży. Już na etapie hospitalizacji w Szpitalu w Łodzi pacjentka podjęła decyzję co do wyboru metody przerwania ciąży. Podtrzymała tę decyzję po udzieleniu jej wszystkich informacji dotyczących dostępnych metod i konsekwencji wyboru wskazanej przez nią metody. Nie była do tego namawiana. Nikt nie udzielił jej pomocy do przerwania ciąży wbrew obowiązującym przepisom, nikt nie wpływał na jej decyzję.

Podstawą do przeprowadzenia zabiegu nie był stan dziecka poczętego i realnie występujące, stwierdzone u niego wady, ale poważne zagrożenie dla życia i zdrowia matki. Zagrożenie to nie było abstrakcyjne.

Pod uwagę należy wziąć złożoność sytuacji pacjentki. Metoda przez nią wybrana należy do sfery wiedzy i procedur medycznych, odpowiada aktualnej wiedzy medycznej opartej na dorobku nauk medycznych, standardów postępowania, zaleceń i rekomendacji towarzystw naukowych i nie jest zabroniona przez prawo. U podstaw podjętej decyzji leżała wiedza pacjentki o stanie zdrowia dziecka poczętego, o czekającym je cierpieniu i niemożliwe do uniknięcia poważne trudności adaptacyjne w związku z zaistniałą sytuacją, skutkujące znacznym pogorszeniem się stanu jej zdrowia psychicznego.

Pomimo braku możliwości przewidzenia, czy wybór innej metody wpłynąłby bardziej korzystnie na stan zdrowia psychicznego pacjentki, uznać należy, że wybrana przez nią decyzja była przemyślana, konsekwentna i nie pogarszała jej stanu. Mając na uwadze powyższe postępowanie w sprawie czynów stypizowanych w art. 152 § 3 k.k. w zw. z art. 152 § 1 k.k. i 152 § 2 k.k. umorzono z uwagi na brak znamion czynu zabronionego"

W dokumencie podkreśla się, że dr Jagielska wykonała aborcję zgodnie z prawem. Podkreśla się, że pacjentka ma prawo do wyboru metody aborcji, o ile aborcja jest zgodna z ustawą, a metoda z wiedzą medyczną:

"Jeśli są spełnione tzw. przesłanki ustawowe, to każda metoda przerwania ciąży, która jest zgodna z aktualną wiedzą medyczną i na którą wyraziła zgodę pacjentka, jest dopuszczalna i legalna.

Każda pacjentka decydująca się na przerwanie ciąży w polskim szpitalu ma więc prawo wybrania metody przeprowadzenia tej procedury i to jej decyzja jest wiążąca.

Pismo podsumowano stwierdzeniem, że pacjentka wnosi o wykonanie procedury medycznej w postaci wcześniejszego zakończenia ciąży z zastosowaniem metody indukcji asystolii u płodu [zastrzyk, który zatrzymuje akcje serca – przyp. red.] oraz wyraża świadomą zgodę na udzielenie tego świadczenia.

Stanowi ono legalne i gwarantowane prawem świadczenie opieki zdrowotnej. Wolą pacjentki było jak najszybsze zakończenie ciąży w humanitarnych warunkach, pozwalających na godne pożegnanie i poszanowanie jej uczuć" – czytamy w uzasadnieniu (na wcześniejszych niż powyższe stronach uzasadnienia).

Jednocześnie podkreślono, że przerwanie ciąży nie było spowodowane stanem płodu, ale stanem zdrowotnym matki: „Podstawą do przeprowadzenia zabiegu nie był stan dziecka poczętego i realnie występujące, stwierdzone u niego wady, ale poważne zagrożenie dla życia i zdrowia matki. Zagrożenie to nie było abstrakcyjne”.

To zgodne z ustawą, która w przypadku aborcji z powodu zagrożenia zdrowia i życia matki, nie określa momentu ciąży, do którego można jej dokonać. Wbrew temu, co utrzymywali niektórzy lekarze przez ostatnie miesiące.

Anita: Mój syn nie musiał dłużej cierpieć

W komunikacie prasowym Legalna Aborcja p. Anita tak skomentowała umorzenie:

“Gizela Jagielska uratowała nie tylko moje życie, ale również moich bliskich i przede wszystkim mojego Felusia! Dzięki Niej mój Syn nie musiał dłużej cierpieć, nie musiał czuć bólu, który odczuwał każdego dnia swojego życia, w miejscu, gdzie powinien czuć się najbezpieczniej – w moim brzuchu! Cieszę się, że Prokuratura umorzyła postępowanie wobec Gizeli Jagielskiej i wszelkie prawicowe organizacje i media nie mogą już obrażać Kobiety – lekarki, która zawsze stała po stronie kobiet i bez względu na trudności i hejt, z którym mierzyła się każdego dnia, wciąż robiła to, co powinna – POMAGAŁA KOBIETOM!”.

Pełnomocniczka Gizeli Jagielskiej, dr Sabrina Mana-Walasek: „Co ważne, Prokuratura pośrednio potwierdziła również, że tezy pojawiające się w ostatnich stanowiskach Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników – jakoby po 24. tygodniu ciążę można było przerwać wyłącznie poprzez cesarskie cięcie – są pozbawione podstaw. Twierdzenia te nie znajdują oparcia w przepisach. Mam nadzieję, że ta decyzja uspokoi lekarzy i pomoże ujednolicić praktykę w sytuacjach, gdy ciąża realnie zagraża życiu lub zdrowiu kobiety. Prawo nie daje bowiem podstaw, by ograniczać możliwość skorzystania z legalnego zabiegu przerwania ciąży z przyczyn zdrowotnych ze względu na stopień zaawansowania ciąży”.

Prawicowa dezinformacja

Postępowanie w sprawie aborcji zostało wszczęte z urzędu. Niemniej prokuratura wskazuje, że do akt śledztwa dołączono pisma od osób trzecich, które wskazywały, że ta aborcja powinna być rozpatrywana jako przestępstwo z art. 148 KK, czyli zabójstwo. Wskazywano, że pacjentka została do aborcji namówiona; że jej zaświadczenie psychiatryczne zostało sfałszowane; że w zaistniałej sytuacji powinno się przeprowadzić indukcję porodu, ratując życie płodu.

Na te i inne zarzuty prokuratura odpowiada w uzasadnieniu, ustalając stan faktyczny – niezgodny z tymi insynuacjami. Prokuratura wskazuje także, że pacjentka wybrała szpital w Oleśnicy, wiedząc, że uzyska tam żądane świadczenie: „Pacjentka wybrała szpital w Oleśnicy do przeprowadzenia zabiegu, albowiem funkcjonuje on w przestrzeni publicznej jako placówka wykonująca je, przestrzegająca praw kobiet, niewprowadzająca kolejnych, niepotrzebnych szczebli diagnostyki w celu przerwania ciąży”.

Bo to także stanowiło zarzut ze strony prawicy: wybór szpitala „słynącego” z aborcji miał uzasadniać fakt, że działanie zostało zaplanowane.

Rzeczywiście, sprawa aborcji w Oleśnicy była niezwykle medialna w pierwszej połowie roku, szczególnie na prawicy. Zarówno pani Anita, jak i dr Jagielska były ofiarami mowy nienawiści, były oskarżane o morderstwo. Pisała o tym w OKO.press Dominika Sitnicka:

Sprawa miała być także przyczyną wtargnięcia do szpitala w Oleśnicy europosła antysemity Grzegorza Brauna. W kwietniu wtargnął on do szpitala i przetrzymywał w sali dr Jagielską. Pisaliśmy o tym tutaj:

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze