0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Susza we Włoszech największy wpływ ma na Turyn i rzekę Pad. Staramy się o niej mówić w kontekście kryzysu klimatycznego. Szukamy punktów wspólnych z organizacjami lokalnymi, związkami zawodowymi i rolnikami . To taktyka, której używamy we Włoszech coraz częściej. Wierzymy, że nie ma sprawiedliwości klimatycznej bez sprawiedliwości społecznej – mówi Mathias Mancin*, dwudziestoletni informatyk z Civitavecchia, działacz Fridays for Future Italia.

Na zdjęciu - wczorajszy zachód słońca nad forum Trajana w Rzymie, fot. Vincenzo PINTO / AFP

Wojciech Łobodziński: Rok temu we Włochy uderzył afrykański antycyklon, temperatury dochodziły do 50 stopni Celsjusza. W tym roku nie jest lepiej. Czy Włosi rozumieją, że to skutek zmian klimatu?

Mathias Mancin, Fridays for Future Italia: Tak, jesteśmy coraz bardziej tego świadomi. Przykładem moja mama, która upał nazywa nienaturalnym i wiąże go z kryzysem klimatycznym.

Konsekwencje zmian klimatu stają się codziennością. Nie chodzi tylko o wzrost temperatur czy coraz mniejsze opady. Równie ważne są nagłe katastrofy naturalne, jak ostatnie pęknięcie lodowca Marmolada w Dolomitach.

Problem polega na tym, że ludzie nie rozumieją powodów kryzysu klimatycznego. Nie widzą związku między kryzysem a inwestowaniem w paliwa kopalne.

Taka wiedza jest trudno dostępna. Samo śledzenie newsów i informacji codziennych wymaga wysiłku. Ale też polityka, szczególnie we Włoszech (śmiech), jest oparta na niedomówieniach i manipulacji.

Politykom opłaca się odsuwanie tematu kryzysu klimatycznego.

Czy po pęknięciu lodowca Marmolada 3 lipca i śmierci jedenastu osób odbyła się narodowa dyskusja na temat powodów stojących za tą tragedią?

To zależy. W mediach toczyły się dyskusje i główna narracja dotyczyła zmian klimatu. Ale czasem kończyło się to na rozmowie o objawach, nie o przyczynach - że w związku z kryzysem klimatycznym rosną temperatury. Padały też oskarżenia pod adresem działaczy klimatycznych o manipulacje informacjami, choć naukowcy potwierdzili, że ta tragedia miała związek z kryzysem. Niestety, media we Włoszech są bardzo upolitycznione.

Przeczytaj także:

W tym roku też jest susza, w rzekach nie ma wody. Gdy przejeżdża się przez Włochy wzdłuż wybrzeża, widać rzeki kamieni w dawnych korytach. Ma to ogromny wpływ na rolnictwo, na codzienną pracę milionów Włochów i kulturę, która za nią stoi. Czy ludzie się jakoś organizują? Przecież ta susza może wrócić już za rok.

My mówiliśmy, że susza wróci już trzy lata temu. Ludzie się organizują, by jakoś przeżyć, a my sugerujemy rozwiązania: ograniczenie spożycia wody, mapowanie przedsiębiorstw, które wykorzystują duże ilości wody. Na przykład przetwórstwo mięsne. Chcemy pokazać ludziom relacje między codziennym życiem, pracą i produkcją, a zauważalnym wzrostem temperatur i przekroczeniem punktu bez powrotu. Ludzie, którzy się samoorganizują…

Miałem na myśli na przykład rolników.

Im chodzi o to, by przeciwdziałać brakowi plonów - bo przez to nie ma jedzenia dla rodziny i towarów na sprzedać. Rolnicy nie rozmawiają o kryzysie klimatycznym, o zastopowaniu inwestycji w paliwa kopalne itd. My jako Fridays for Future staramy się pokazać, że problem nie ogranicza się do suszy i o tym chcemy rozmawiać z lokalnymi społecznościami.

Inny projekt prowadzimy w Civitavecchia. Tutaj sytuacja jest związana głównie z morzem.

I jak o tym rozmawiacie?

W mieście działa elektrownia powstała po wojnie. Zasila między innymi Rzym. Miasto żyło więc z pracy w elektrowni, z drugiej strony jednak, bliżej prawdy, to korporacje żyły z kolonizacji miasta, przynosząc ludziom choroby. Tak o tym rozmawiamy z robotnikami z sektora węglowego. Punktem wyjścia jest problem lokalny.

Ale jak reagują na to pracownicy elektrowni? Przecież mogą stracić pracę.

Nie ma robotnika, który chciałby pracować w środowisku, które jest aż tak zanieczyszczone. A w Civitavecchia starsi widzą różnicę pomiędzy stanem morza dziś i 30 lat temu.

Więc po prostu słuchamy robotników, a następnie dyskutujemy o tym, co da się razem wdrożyć w życie. Sprowadziliśmy na miejsce naukowców, ekspertki, które swoje pomysły prezentowały w instytucjach Unii Europejskiej. Chcemy zielonej transformacji, ale nie zgadzamy się na utratę miejsc pracy. Dla nas jest to kwestia kulturowa. Postrzegamy Enel - lokalną korporację - jako wyzyskiwacza naszej kultury, naszego miasta i jego mieszkańców. Chcemy więc pewnego rodzaju wypłaty za te dziesięciolecia wyzysku i kolonizacji naszego regionu. Trwa to od chyba lat 50. ubiegłego wieku, więc przez całą naszą demokratyczną historię żyliśmy w cieniu kominów należących do jakiejś korporacji.

Czas na wypłatę odszkodowań. Takich punktów odniesienia w całych Włoszech są tysiące.

Dla Włochów ważne jest też posiadanie samochodu. W Rzymie bez samochodu czy skutera jest się uziemionym, komunikacja po prostu nie działa. Czy Włosi o tym rozmawiają? Czy myśli się o tym, by rozbudować sieć komunikacji publicznej?

Oczywiście, że tak. W Hiszpanii lewicowy rząd Unidas Podemos, Partii Socjalistycznej i koalicjantów wprowadził darmową komunikację publiczną do końca roku.

Podobnie jest w Luksemburgu…

My też o tym mówimy. Jeśli komunikacja publiczna stanie się opłacalna, ludzie wybiorą ją zamiast aut. Jest też narracja koncernów mówiąca o zielonej transformacji w kierunku aut ekologicznych, tyle, że znów nie jest to żadna odpowiedź!

Indywidualna konsumpcja nadal będzie nieopłacalna pod względem środowiskowym. Dlatego musimy mówić o komunikacji publicznej, darmowej, dostępnej i przyjaznej, zwalczając interesy koncernów motoryzacyjnych, czy kolejowych.

A wśród włoskich polityków jest jakakolwiek, ponadpartyjna bazowa doktryna walki ze zmianami klimatu?

Powiem to z ciężkim sercem, ale nie. Z jednej strony mamy prawicę…

...Giorgię Meloni i Fratelli d’Italia, Berlusconiego z Forza Italia, oraz Salviniego i jego Legą.

Prawicowych populistów, oszołomów i po prostu faszystów Meloni, którzy rozwiązują problem zbierając śmieci w lasach. To jedyne na co ich stać.

Z drugiej strony mamy centro-lewicę, czyli Partito Democratico i innych, którzy teraz idąc w koalicji uważają, że są przeciwko węglowi. Co też nie jest żadną odpowiedzią! Ogłaszając koalicję z Azione dziś, postawili oni na pierwszym miejscu gaz LNG, czyli proces regazyfikacji.

Byłem na protestach w Piombino, gdzie ma właśnie powstać terminal LNG. Ludzie byli wściekli, całe miasto wyszło przeciwko temu pomysłowi. Ten terminal zniszczy ich kulturę, życie i środowisko. Miasto żyło z turystyki i rybołówstwa. Tego przecież nie będzie, nie będzie tej lokalnej kultury, ani ryb w morzu, jeśli takie coś powstanie. Na miejscu powstała lokalna koalicja przeciwko temu. Pamiętam ich, a po drugiej stronie polityków, którzy podjęli decyzję nie słuchając ludzi. Było to dla mnie szokiem i po prostu trudnym przeżyciem.

Tak, w Polsce też mamy takie terminale, jeden w Świnoujściu.

Budowa terminali LNG jest dziś uzasadniane barbarzyńską wojną inwazją Rosji na Ukrainę. Ale efektem będzie bogacenie się niestabilnych i represyjnych państw takich jak Algieria, kraj blisko zaprzyjaźniony z Rosją, Azerbejdżan, Egipt, Kongo, Katar czy Angola. Czyli zamieniamy finansowanie wojny na finansowanie państw represyjnych.

Tak, trudno pogodzić ekologię z czasami wojny, kiedy dokonuje się absurdalnych i nieudolnych wyborów. FFF nawołuje do uniezależnienia się Włoch od Rosji i wyżej wymienionych państw, ponieważ pieniądze z gazu nadal finansują wojny, represje i zanieczyszczanie Ziemi.

Odnawialne źródła energii prawdopodobnie nie wystarczą, aby sprostać poradzić sobie z tym zadaniem?

Tak, ale wynika to z historycznego bezruchu państwa. Powinno się zacząć od zwiększenia efektywności istniejącej infrastruktury, przejścia z sieci gazowej na pompy ciepła (co teraz robimy dzięki dofinansowaniom od Unii Europejskiej). Tymczasem gra polityczna polega często na przeciwstawianiu sobie energii z różnych odnawialnych źródeł (np. albo słońce, albo wiatr), podczas gdy w rzeczywistości rozwiązaniem jest połączenie wszystkich odnawialnych źródeł energii.

Wracając do włoskiej polityki, to nie istnieje żadna doktryna, racja stanu, włoskich polityków w sprawie katastrofy klimatycznej. Jedyne partie, które cokolwiek proponują i wydają się chcieć zmienić tę sytuację, mają po procencie, dwóch w sondażach i są uznawane za radykalną lewicę.

A co stanie się z tym wszystkim jeśli wrześniowe wybory wygra koalicja populistyczno-faszystowska, Meloni, Berlusconi i Salvini?

To zabawne i straszne zarazem, ale pierwsza rzecz, która mi przychodzi do głowy to to, że będzie to rząd, który nie akceptuje żadnych mniejszości, LGBTQ, imigrantów, nikogo.

Będziemy mieć więc faszystowski rząd, który będzie kompletnie unikał kwestii klimatycznych, jako, że ci politycy są klimatycznymi negacjonistami. A ponadto wykorzystają kryzys klimatyczny, by uprawomocnić takie swoje działania jak postawienie na gaz LNG, większy udział węgla… Ale też ataki na imigrantów! Fratelli d'Italia i Lega głosowali przeciwko głównym rezolucjom w Parlamencie Europejskim, wzywających do działań na rzecz klimatu. Więc możemy sobie wyobrazić, co się stanie. Nastąpi kompletna cisza w sprawie klimatu.

Czy jednak powrót do węgla jest możliwy, biorąc pod uwagę jego wysokie ceny?

Węgiel wrócił jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. Więc debata nie powinna dotyczyć powrotu węgla, ale tego, czy węgiel jest potrzebny. Naszym zdaniem nie.

We Włoszech (dane z 2021 roku) elektrownie węglowe zaspokajały ledwie 5 proc. potrzeb energetycznych kraju. Projekty oparte na energii odnawialnej, takie jak morska energia wiatrowa, mogą zastąpić te zanieczyszczające środowisko mega elektrownie.

Jak wygląda dziś włoski miks energetyczny?

Składa się z gazu (41,8 proc.), ropy (34,4 proc.) i odnawialnych źródeł energii (19,4 proc.). Z tego gazu tylko 3/4 jest produkcji włoskiej, reszta jest importowana z Rosji, Algierii i Azerbejdżanu.

Według PNIEC (Piano Nazionale Integrato per l'Energia e il Clima 2030) Włochy powinny zwiększyć produkcję energii odnawialnej o 2-3 proc. rocznie, aby osiągnąć dekarbonizację do 2030 roku. Głównym problemem jest inercja polityki i biurokracja. To one blokują rozwój odnawialnych źródeł energii.

Myślisz, że w bliskiej przyszłości Włosi zaczną głosować na partie, które zrobią cokolwiek w kwestiach klimatu? Masz na to nadzieję?

Nie. Bo ludzie zaczną myśleć w kategoriach klimatu, kiedy będzie już za późno. Kiedy przekroczymy granicę, skąd nie ma powrotu. Kryzys klimatyczny to proces, a ludzie myślą o nim punktowo, dopiero gdy dotyka ich samych. Widzieliśmy katastrofę lodowca Marmolada, ale nie widzieliśmy jeszcze głodu, który przyjdzie jako konsekwencja obecnie widocznych zmian.

Oczywiście aktywność publiczna kolektywów i organizacji coś daje. Mamy marsze, petycje, walczymy o to na ulicach. Mamy po swojej stronie związki zawodowe, i będziemy walczyć o poparcie robotników z radykalnych związków zawodowych Unione Sindacale di Base czy Confederazione dei Comitati di Base, a czasem nawet z tych bardziej większymi i trudniejszymi we współpracy, jak Confederazione Generale del Lavoro.

Wszystko zależy od kontekstu i pracy z tymi ludźmi, ta należy do nas.

Od czego zależy współpraca z poszczególnymi związkami zawodowymi?

Zależy to od kombinacji czynników, począwszy od specyfiki regionu po propozycje wnoszone na poziomie sektora. Oczywistym jest, że związek zawodowy dąży do pozyskania miejsc pracy, a jeszcze około 20 lat temu odbywało się to również kosztem zdrowia społeczeństwa i środowiska. Dziś współdziałanie ze związkami zawodowymi zależy w dużej mierze od tego, na ile działacze lokalni rozmawiają z pracownikami, słysząc, jakie są postulaty środowiskowe i społeczne, i przedstawiając alternatywne rozwiązania.

Współpraca ze związkami zawodowymi odbywa się zatem poprzez dialog z bezpośrednio zainteresowanymi, a nie tylko z ich rzecznikami.

Ale żyjemy w demokracji i jeśli większość głosujących Włochów i Włoszek zagłosuje na Giorgię Meloni, będziemy musieli zadać sobie pytanie, co poszło nie tak. To dopiero pierwsze wybory po powstaniu Fridays for Future Italia, więc jest jeszcze przed nami długa droga.

* Mathias Mancin – ma 20 lat, pracuje jako informatyk w Rzymie, od marca 2019 roku rzecznik krajowy Fridays for Future Italia. Największą udaną akcją FFF Italia było zablokowanie gazowni Civitavecchia, dzięki niej korporacja Enel nie zgłosiła projektu do konkursu w 2022 roku.

Jednym z największych osiągnięć FFF Italia, według samych działaczy i działaczek, było pokonanie opozycji między środowiskiem a pracą poprzez zbliżenie się do klasy robotniczej zarówno na poziomie krajowym, jak i lokalnym po wydarzeniach z Campo Bisenzio. Kiedy to robotnicy wraz ze studentami i aktywistami z całych Włoch zablokowali, okupując fabrykę firmy GKN Automotive, lockout pracowników oraz przeniesienie produkcji na wschód latem 2021 roku.

;
Wojciech Albert Łobodziński

ur. 1998, dziennikarz polityczny, tłumacz naukowy, studiujący filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i Università degli Studi Roma Tre oraz zarządzanie biznesem na grande école Ecole des Hautes Etudes Commerciales du Nord w Lille. Publikuje również w języku angielskim, włoskim, bułgarskim i hiszpańskim. Między innymi w: Left.it, Cross-Border Talks, Mundo Obrero.

Komentarze