0:00
0:00

0:00

Jak wygląda szkoła w drugim roku reformy edukacji? Trzecioklasiści - czyli dziewięcio- lub dziesięciolatkowie - mają po 35 godzin zajęć w tygodniu. Siódmo- i ósmoklasiści spędzają w szkole więcej czasu niż ich rodzice pracujący na pełen etat. Kolejny rok dzieci uczą się w systemie dwuzmianowym. Wymagające skupienia zajęcia z polskiego i matematyki zaczynają późnym popołudniem. Przeciążenie obowiązkami i przepełnienie szkół (lekcje w kawiarence czy na auli) - to najbardziej oburza rodziców po pierwszym tygodniu nowego roku szkolnego.

Jako winnych wskazują minister Annę Zalewską i jej idée fixe - nieprzygotowaną i pospiesznie wprowadzoną reformę edukacji.

Po publikacji tekstu "41 godzin lekcyjnych, 12 godzi pracy w domu, doba za krótka" na naszą skrzynkę spłynęły kolejne historie rodziców przerażonych nowymi planami lekcji. Choć problem jest powszechny, minister edukacji uważa, że to nie jej sprawa. Zapytana na Forum Ekonomicznym w Krynicy przez Justynę Dobrosz-Oracz ("Gazeta Wyborcza"), co mają zrobić rodzice, których dzieci mają po 10 godzin lekcyjnych odpowiedziała:

Nie znam sytuacji, o której pani mówi [uczniowie mają nawet po 10 godzin lekcyjnych dziennie]. Proszę, żeby rodzice porozmawiali z dyrektorem. Dyrektor szkoły odpowiada za organizację zajęć

Odpowiedź na pytanie dziennikarki "Wyborczej" ,05 września 2018

Sprawdziliśmy

Zalewska i cały PiS zrzucają na dyrektorów i samorządy odpowiedzialność za skutki "deformy edukacji"

Uważasz inaczej?

OKO.press nie umie ocenić, czy informacje o groźnych skutkach "reformy" docierają do minister Zalewskiej. Może być tak, że działa tu filtr: dyrektorzy nie skarżą się kuratoriom (zwłaszcza, że kuratorzy i wicekuratorzy powoływani są bezpośrednio przez ministerstwo), kuratoria nie przekazują wyżej niepokojących sygnałów. Obowiązuje urzędowy optymizm?

Tak czy inaczej publikujemy plany zajęć dzieci naszych czytelników i czytelniczek wraz z ich komentarzami.

Ósma klasa: "to nieporozumienie", "plan mówi sam za siebie"

Karolina, mama ucznia klasy sportowej: "Dziecko spędza w szkole całe dnie. Oczywiście padają zarzuty, że to przez treningi, bo w normalnej podstawówce jest lepiej. Czy to znaczy, że mamy wychować dzieci bez aktywności, przeciążone tylko nauką? Kiedy syn ma się uczyć, czytać lektury, odpoczywać? Kanon lektur klasy VIII też powinniście Państwo poruszyć. Dziady, Pan Tadeusz, Quo Vadis kiedyś były w szkołach średnich.

Niestety, zmuszeni byliśmy zrezygnować ze szkoły językowej, bo nie ma na to już czasu w napiętym grafiku, a jednak to język obcy będzie bardziej przydatny w przyszłości niż większość materiału w podstawówce.

To co się stało po reformie, to ogromne nieporozumienie, które odbije się na zdrowiu dzieci i rodziców".

Anita, mama uczennicy z klasy sportowej: "Codzienne wstawanie o 5.30, lekcje w kawiarence lub auli, od 7.10 do 16.25 to tylko »niektóre atrakcje«. Do tego jeszcze dochodzą treningi po lekcjach, ponieważ jest to klasa sportowa.

Religię/etykę, z których to lekcji zwolniłam moją córkę, żeby miała więcej wolnego, umieszczono w środę w środku i na końcu lekcji.

40 godzin tygodniowo córka będzie spędzać w szkole plus - dojazdy, treningi, dodatkowy angielski, korepetycje z matematyki (córka nie rozumie przerabianego materiału). A gdzie czas na naukę, czy odrabianie lekcji?"

Dorota, mama czwartoklasisty i ósmoklasisty: "Plan mówi sam za siebie"

Siódma klasa: "praca na półtora etatu"

Anna, mama uczennicy klasy siódmej: "Reformę edukacji, jej wdrażanie i problemy z tym związane obserwowałam z niepokojem cały miniony rok. Czytałam listy zdenerwowanych rodziców i tłumaczenia szkół, opinie różnych mądrych rzeczników, specjalistów, ministrów. Po cichu naiwnie liczyłam, że może, jakimś cudem, nadejdzie refleksja przy planowaniu prac w kolejnym roku; że ktoś jednak pomyśli, że praca na półtora etatu dla 13-latka to nie jest ani dobre, ani zdrowe, ani efektywne. Ale nie... Po co dziecku odpoczynek, sen, dotychczasowe zajęcia rozwijające pasje czy choćby czas z bliskimi, skoro może w tym czasie być w szkole? Praktycznie codziennie od 8 do 16, a nawet 17.30. Do tego czas potrzebny na powrót do domu (ok. 40 min), prace domowe i przygotowanie na następny dzień. Bez możliwości skrócenia czasu w szkole dla osób, które nie chodzą na religię, bo ta lekcja jest dokładnie w środku.

W załączeniu przesyłam plan lekcji jaki moje dziecko dostało w szkole. Planowo ma 42 lekcje!!!!

Szanownej Pani Minister i autorom reformy uprzejmie proponuję spalić się ze wstydu".

Andrzej, tata siódmoklasistki: "Pomijam fakt, że na rozpoczęciu roku w poniedziałek poznała plan lekcji tylko na wtorek, dziś poznała plan na jutro. W 7. klasie ma nowe przedmioty. Plan ułożono tak, że jednego dnia ma po kolei: język polski, biologię, fizykę, chemię i matematykę. Lepszego zestawu nie można sobie wymarzyć. Miała dzisiaj 7 lekcji, jutro ma 9!

Dziecko po pierwszym dniu jest mocno zmęczone, zniechęcone i nie chce iść do szkoły.

Do tej pory miała średnią ocen powyżej 5.0. Sądzę, że w tym roku szkolnym nie będę jej na to zwracać uwagi. Z drugiej strony - jak ma się dostać do dobrego liceum? Obawiam się, że poza nauką nie będzie miała czasu na inne aktywności i zajęcia dodatkowe".

Darek, tata trzynastolatka: "Z dużą ciekawością przeczytałem Pana artykuł, z którym całkowicie się zgadzam. Dzieci są przeciążone i nie piszę jako tatuś, który chce za wszelką cenę uchronić swoje dziecko od trudów życia. Jednakże, po zobaczeniu planu siódmoklasisty na bieżący rok szkolny chwyciłem się za głowę, czy to aby możliwe? Ale od początku.

Syn 13-latek jest uczniem Szkoły Muzycznej, podległej bezpośrednio pod Ministerstwo Kultury (nie mam pretensji do szkoły, bo oni realizują program narzucony). Codziennie zajęcia kończy o 15.10 idąc na 8.00. W poniedziałek i czwartek ma dodatkowo zajęcia z instrumentu o godz. 16.00, a więc okienko trwa 50 minut. Do domu mamy ok. 7 km dojazdu. Ja pracę kończę o 15.30, czyli muszę poczekać do 16.45 aby dziecko zabrać po zajęciach (brak komunikacji miejskiej o tej porze). W domu jesteśmy ok. 17.10, trzeba coś zjeść, będzie pewnie 18.00 (jak przygotujemy żarełko dzień wcześniej i tylko będzie do odgrzania). Ja po pracy już raczej luzik. Dziecko, ma przygotować na następny dzień lekcje, spakować się, poćwiczyć na instrumencie itd. (hipotetycznie będzie godzina 19.30 jak dobrze pójdzie, ale bliżej 20.30)? Kiedy coś dla siebie ma coś te dziecko zrobić? Tak, tak. Ktoś może powiedzieć, przecież nikt nie kazał iść do Szkoły Muzycznej, miałby luz, ale takim sposobem to nie trzeba w ogóle inwestować w talenty... i być miernym, biernym. Aaaaa, zapomniałem do 40 godzin lekcyjnych, planowanych, dochodzą korki z matmy i zajęcia z chóru (obowiązkowy). I tak wchodzi w życie siódmoklasista.

Do tego odrębny temat, wałkowany przez lata PLECAK!!!! Czasami ja mam problem z podniesieniem :) Żyjemy w XXI wieku, czyż naprawdę nie można książek zastąpić jednym urządzeniem elektronicznym (ipody, ebooki itd), myślę, że byłoby to z zyskiem dla zdrowia dziecka, a dość postępowo i chyba taniej i ekologiczniej (ale to takie moje rozważania Ojca Polaka). A gdzie czas na wyjście do kina, filharmonii, koncert, mecz itd.? Reasumując, smutny ten los dzieci XXI wieku w Polsce".

Szósta klasa: "co z rozwijaniem pasji?"

Katarzyna, mama 12-latka, SP nr 17 w Gorzowie Wielkopolskim: "Dopisane lekcje WF są na 9. i 10. godzinie, zrobiła to nauczycielka. Dwa dni w tygodniu dzieci są w szkole do godziny 17:35. VIII klasa kończy jeszcze godzinę później. Zauważyłam, że tracą dzieci, które chodzą do szkół lub klas profilowanych. W szkole syna, nie profilowanej, VIII klasa, najpóźniej lekcje trwają do 15:00.

Jeśli dziecko kończy lekcje o godzinie ok. 18:00, jak ma funkcjonować? Jak odrobić lekcje na następny dzień? A co z dodatkowymi zajęciami? Z rozwijaniem pasji?"

Czwarta klasa: "plan mówi za siebie"

Dorota: "Przesyłam plan lekcji dwójki swoich dzieci uczących się w warszawskich, a dokładnie rembertowskich, szkołach. Plan lekcji mówi sam za siebie".

Trzecia klasa: 35 godzin lekcyjnych

"Dodatkowo dochodzi 1 godzina korepetycji z matematyki i angielskiego, 45 minut zajęć dodatkowych z historii oraz wolontariat".

Przeczytaj także:

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze