"Żyję w kraju o jednej z najniższych statystycznie liczb zgłoszonych gwałtów w Europie. Ile ofiar trzeba zbyć każdego dnia, żeby utrzymywać piękne policyjne statystyki?" - pyta A. Jej poczucie zagrożenia wobec groźby gwałtu prokuratura uznała za przesadę. Policja też się tym nie zajmie: przedawnione
A. na policję poszła jeszcze tej samej nocy. Mężczyzna w kominiarce śledził ją, masturbował się przed nią i groził gwałtem. Uciekła. Chciała zareagować szybko, żeby uchronić inne kobiety. Policja nie chciała przyjąć zgłoszenia. "Szczęście w nieszczęściu, nic się przecież nie stało" i "jak już coś się stanie, proszę przyjść po obdukcji" - usłyszała. Jej historię i zaniedbania leszczyńskiej policji, która od lat ignoruje bezpieczeństwo kobiet, opisaliśmy tutaj:
A. zgłosiła sprawę do prokuratury. Minął ponad rok. Od tamtej pory prokuratura i sąd zdecydowały, że:
Po pierwsze: to nie była próba gwałtu (Sąd: „Zwrot »wyrucham cię« odnosił się raczej do dalszej, bliżej nieokreślonej przyszłości”).
Po drugie: nie była to też groźba karalna ("Ekshibicjonista osiąga satysfakcję seksualną przez obnażanie się, a czerpana z tego przyjemność wiąże się ze wzbudzaniem strachu, reakcja lęku i szoku zwiększa jego podniecenie" - po co miałby jeszcze gwałcić?);
Prokuratura ustaliła, że to być może wybryk nieobyczajny (jak całowanie się w miejscu publicznym).
Epilog? Sprawa trafia z powrotem na policję, a policja mówi: przykro nam, minął rok - przedawnione. Jeśli sąd podtrzyma decyzję prokuratury, że nie ma mowy o groźbie karalnej - sprawa jest zamknięta.
"Żyję w kraju o jednej z najniższych statystycznie liczb zgłoszonych gwałtów w Europie. Znam osobiście cztery kobiety, które zgwałcono - tylko jedna zgłosiła się na policję. Miała 16 lat i połamane zebra. Usłyszała, że najpierw puściła się ze swoim chłopakiem, a teraz boi się konsekwencji" - mówi OKO.press A.
5 proc. wszystkich kobiet, które wzięły udział w badaniach Agencji FRA (2014) realizowanych na poziomie Unii Europejskiej przyznało, że zostały zgwałcone po 15. roku życia.
Jeśli chodzi o molestowanie seksualne w krajach UE, raport pokazuje, że w Polsce, Portugalii i Rumunii doświadczyło go między 24, a 32 proc. kobiet, za to w Szwecji, Danii, Francji i Holandii - od 73 – 81 proc.
Czyli nie jest źle? Problem w tym, że najprawdopodobniej polskie kobiety zwyczajnie o swoich doświadczeniach wolą nie mówić. Badanie Fundacji STER „Przełamać tabu” (2016) pokazał inne dane, zbieżne z tymi obserwowanymi w Szwecji, Danii czy USA.
Kobiety nie decydowały się na zgłoszenie, ponieważ:
A. teraz się temu nie dziwi. Nie wyobraża sobie, że przez podobny proces mogłaby przechodzić osoba z traumą gwałtu. "Niby wiedziałam, jak policja traktuje ofiary przemocy seksualnej, że pomoc jest żadna, ale mimo wszystko nie umiałam się temu przeciwstawić" – mówiła po wizytach na komisariacie, gdzie nikt nie brał jej na poważnie.
"Jestem coraz bardziej pewna, że ten system zbudowany jest na milczeniu, strachu i wstydzie, a nie nadziei" - mówi A. "Zastanawiam się: ile ofiar trzeba zbyć każdego dnia, żeby utrzymywać te piękne policyjne statystyki? Ile jest kobiet takich jak ja, które tresuje się do bycia spłoszonymi, bezbronnymi łaniami? Które dowiadują się, że 12 miesięcy to wystarczająco dużo czasu, żeby sprawę uznać za niebyłą?"
"Ile z nich trzyma w torebce różowy gaz pieprzowy udający szminkę - zaprojektowany specjalnie dla kobiet? Ile, tak jak ja, przestało nosić obcasy, bo wie już, że nie da się w nich biegać? Ile z nich boi się nocy, ciszy i szmeru, ciemności i świateł latarni?"
"Ile z nich po roku, będąc w punkcie wyjścia, nie uzyskawszy od organów najmniejszego wsparcia, zastanawia się, po co opowiadało tyle razy o zdarzeniu, które w tym kraju jest nieistotnym wybrykiem i »szczęściem w nieszczęściu«?"
Kamila Ferenc, aplikantka adwokacka w Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i Fundacji Przeciw Kulturze Gwałtu tłumaczyła OKO.press, że jeśli państwo nie robi nic, żeby zwalczyć problem, który dotyka prawie wyłącznie kobiet, to jest to rażący przykład systemowej dyskryminacji ze względu na płeć.
Co państwo mogłoby zrobić?
„Bezczynność organów ścigania to przyzwolenie na obarczanie kobiet odpowiedzialnością za dysfunkcję państwa. Jeśli policja im nie pomoże, muszą kupić gaz pieprzowy, zmieniać drogę do domu…” - mówi Ferenc.
A. coś o tym wie. "Coraz lepiej rozumiem to ironiczne, uliczne porzekadło: podwórko nauczyło mnie zasad gry, policja nauczyła mnie biegać. Bo chociaż im szybciej oddalasz się od sprawcy, tym bardziej zdarzenie jest wybrykiem, a mniej próbą dokonania przestępstwa, to nogi są wciąż skuteczniejszym narzędziem obrony niż maszyna prawna".
Kobiety
Policja i służby
Prokuratura
Prawa kobiet
przemoc seksualna
przemoc wobec kobiet
przestępstwa seksualne
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze