„Parlament czeka już długo – rozporządzenie zostało przyjęte i weszło w życie 1 stycznia 2021. Teraz Komisja musi je zastosować, my ją do tego wzywamy. Jak dotąd nie mamy dowodów, że rozporządzenie jest stosowane, dlatego poprosiliśmy o te dowody. W innym wypadku za dwa miesiące przekażemy tę sprawę Trybunałowi Sprawiedliwości” – mówiła dziennikarzom hiszpańska europosłanka Eider Gardiazabal Rubial we wtorek 6 lipca 2021.
Chodzi o kontrowersyjne rozporządzenie „pieniądze za praworządność”. Czyli mechanizm pozwalający Komisji Europejskiej zawiesić wypłaty z budżetu UE dla krajów, które mają problemy z praworządnością. O ile problemy te wpływają na należyte zarządzanie budżetem Unii i ochronę jej interesów finansowych.
KE jak dotąd nie zastosowała rozporządzenia, bo politycznie zobowiązała ją do tego Rada Europejska – na szczycie UE w grudniu 2020. Zgodnie z życzeniem Rady Komisja ma poczekać na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (ten na prośbę Polski i Węgier ma sprawdzić, czy rozporządzenie jest zgodne z traktatami). Została także zobligowana do przygotowania wytycznych do stosowania rozporządzenia.
„Pracujemy nad wytycznymi, które sfinalizujemy do końca sierpnia. Jesienią na podstawie zebranych informacji, zaczniemy działać. Natychmiast przejdziemy do powiadomienia poszczególnych krajów o rozpoczęciu procedury. Wdrażamy rozporządzenie, ale musimy zrobić to w taki sposób, by osiągnąć sukces. […] Nie jest tak, że naruszenia dotyczą tylko dwóch krajów [Polski i Węgier – red.]. Nie wykluczam, że inne państwa również zostaną objęte tym mechanizmem” – mówił podczas debaty 6 lipca komisarz ds. budżetu Johannes Hahn.
Parlament uważa, że rozporządzenie jest wystarczająco jasne, a wytyczne nie są konieczne. W przyjętej w środę 7 lipca rezolucji po raz kolejny wzywa Komisję, do jak najszybszego uruchomienia mechanizmu.
Parlament chce iść do TSUE
Sprawa może trafić do TSUE, bo, jak pisaliśmy, PE uruchomił już formalną procedurę z art. 265 Traktatu o UE. Chodzi o zaniechanie obowiązków przez Komisję.
„Art. 265 mówi jasno, że musimy oficjalnie wezwać Komisję do działania. Zrobiliśmy to 23 czerwca, a czas biegnie od 24. Komisja ma dwa miesiące na odpowiedź. Sprawdzimy, co w niej będzie, ocenimy, czy jest wystarczająca i czy konieczny będzie pozew” – tłumaczył 6 lipca Petri Sarvamaa, fiński europoseł i współsprawozdawca rozporządzenia (na zdjęciu).
Większość Parlamentu jest zdania, że zwłoka po stronie Komisji de facto chroni łamiące praworządność rządy w Polsce i na Węgrzech.
„Komisja musi w końcu pokazać, jakie jest jej stanowisko. Czy ten okropny, brudny układ z Polską i Węgrami będzie trwał? Czy to jest nasza przyszłość? Ta sytuacja to plama na honorze europejskich instytucji” – komentował Moritz Körner, niemiecki eurodeputowany z grupy liberałów Odnówmy Europę.
„Trudno wyobrazić sobie, że ktoś dołącza do jakiegoś klubu, by brać z niego pieniądze, jak w tym przypadku, ale nie musi szanować zasad. Dla mnie ta sytuacja jest bardzo jasna i myślę, że jest jasna także dla Viktora Orbána” – stwierdził Sarvamaa.
Fiński eurodeputowany był jednym z tych, którzy 7 lipca 2021 zaprezentowali Komisji raport trzech ekspertów prawa europejskiego. Wykazano w nim, że KE ma podstawy, by natychmiast uruchomić rozporządzenie w stosunku do Węgier. Brakuje tam bowiem przejrzystości w zarządzaniu funduszami UE, skutecznej i niezależnej prokuratury, która ścigałaby oszustwa finansowe oraz wolnych sądów do wdrażania prawa europejskiego. Taka mieszanka stanowi poważne zagrożenie dla interesów finansowych UE.
Eksperci, m.in. prof. John Morijn z Uniwersytetu w Groningen, przygotowali dla Komisji także przykładowy dokument notyfikujący Węgry o uruchomieniu mechanizmu. „Udowadniamy tym samym, że to nie kwestia zawiłości prawnych, a woli politycznej” – napisał na Twitterze prof. Morijn.
Komisja gotowa na jesień
Podczas wystąpienia w PE 7 lipca przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen zapewniała eurodeputowanych, że woli tej nie brakuje.
„Ochrona budżetu Unii to nie sprawa abstrakcyjna. Dotyczy pieniędzy europejskich podatników, których zamierzamy skrupulatnie pilnować. Dlatego przyjęliśmy nowy mechanizm warunkowości [czyli rozporządzenie „pieniądze za praworządność” – red.]. To nieodłączny element Funduszu Odbudowy UE i europejskiego budżetu” – mówiła Von der Leyen.
„Z niecierpliwością czekam na decyzję Trybunału Sprawiedliwości, która przyniesie w tej sprawie jasność dla wszystkich krajów w Europie. W międzyczasie nasi urzędnicy badają wszelkie wydarzenia, które mogą być istotne dla ew. postępowań. Przygotowaliśmy też wytyczne, jak stosować mechanizm warunkowości w praktyce. Dyskutujemy już o nich w Parlamencie. Pierwsze sprawy rozpoczniemy jesienią” – przekonywała.
„To, co mówiłam, gdy przyjmowaliśmy budżet, pozostaje prawdą: nie umknie nam żaden przypadek naruszeń” – dodała.
Eurodeputowani pozostają jednak sceptyczni, na co wskazuje przyjęta 7 lipca krytyczna rezolucja. Niepokoi ich zwłaszcza wyborczy kalendarz na Węgrzech. Jeżeli Komisja nie zareaguje odpowiednio szybko, straci okazję, by jeszcze przed wiosennymi wyborami parlamentarnymi wykazać to, co wiedzą już chyba wszyscy: Viktor Orbán i jego otoczenie rozmontowali praworządność, by bezkarnie przywłaszczać sobie unijne dotacje.
„Węgry mają otrzymać 7 mld euro z Funduszu Odbudowy. Te pieniądze nie mogą być wykorzystywane do niszczenia praworządności!” – apelował na Twitterze Petri Sarvamaa.
W rezolucji europosłowie i europosłanki odnotowują przekazany im przez KE wstępny projekt wytycznych. Przypominają Komisji, że i tak nie będą one prawnie wiążące, a ich treść nie może zmieniać, rozszerzać ani zawężać rozporządzenia, a jedynie tłumaczyć, jak w praktyce wyglądać będzie zastosowanie mechanizmu. Zwracają też uwagę, że Komisja postępuje samowolnie: nie konsultowała z Parlamentem decyzji o przygotowaniu wytycznych i zignorowała podany przez nich ostateczny termin – 1 czerwca 2021.
Co z Polską?
Przeciwko ponaglaniu Komisji 6 lipca 2021 protestowali w Parlamencie Europejskim eurodeputowani PiS. W głosowaniu 7 lipca grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą, próbowała zablokować rezolucję. Bezskutecznie. Została przyjęta większością 529 do 150 głosów.
„Dzisiaj atakujecie państwo Polskę i Węgry. Macie bardzo złe i nieprawdziwe informacje. Przypomnę tylko, że Angela Merkel w Bundestagu w grudniu ubiegłego roku powiedziała, że Polska i Węgry miały prawo zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości UE ze skargą. Polska zrobiła to świadomie. Pani Merkel powiedziała, że Polska ma prawo bronić swojego dobrego imienia. Wobec tego zapytajcie jej, dlaczego tak mówiła” – argumentował Bogdan Rzońca.
„Praworządność jest odmieniana przez wszystkie przypadki, szczególnie w odniesieniu do Polski i Węgier. Ale jak wygląda praworządność w przypadku instytucji europejskich, w tym Parlamentu Europejskiego. Przecież państwo regularnie tę praworządność łamiecie” – mówił Zbigniew Kuźmiuk.
Polska wraz z Węgrami zaskarżyła rozporządzenie „pieniądze za praworządność” w TSUE w marcu 2021. Rząd PiS wciąż liczy, że Trybunał uzna, że jest ono niezgodne z traktatami i je zablokuje.
Jak dotąd Polska, w przeciwieństwie do Węgier, miała niewiele problemów z właściwym wydawaniem unijnych funduszy. Rozporządzenie może jednak skutkować zawieszeniem wypłat z budżetu także wtedy, gdy braki w praworządności tworzą bezpośrednie ryzyko zagrożenia dla interesów finansowych UE. W Polsce ryzyko to tworzyć może zwłaszcza upolityczniona, podległa Zbigniewowi Ziobrze prokuratura.
Przecież to jest proste i czytelne jak tabliczka mnożenia. Jeśli jakieś państwo nie chce być w Unii Europejskiej i nie odpowiada mu prawo narzucane przez UE to może spokojnie zaproponować swoim obywatelom opuszczenie UE. Kaczyński od początku rżnie głupa, bo dobrze wie, że Polacy chcą być w członkiem Unii i w razie konfrontacji przegra.
To samo robią Węgry dojąc UE i kradnąc na potęgę. Orban to złodziej jak Putin.
Jak długo te skądinąd mądre narody dadzą się tak kiwać?
Narzucanie prawa przez UE jest poza traktatami, z tego co również Niemcy mówią.
Aleś tyś waści głupi!
Ok, to może wyjaśni mi Pan o co chodzi np. w tym artykule:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/KE-wszczela-postepowanie-o-naruszenie-prawa-UE-wobec-Niemiec-za-podwazanie-prymatu-prawa-unijnego-8130036.html
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Lewacka, to nawet Jugosławia nie była. Narodowe, to były wojny bałkańskie i wzajemna nienawiść, do dziś pielęgnowana przez "państwa narodowe", powstałe po rozpadku Jugosławii. Z trendu narodowego – nic dobrego.
Kaczyński i jego sługi plują jak pluli na UE. Skoro Unia jest "takim blabla dla frajerów", jak mówił Andrzejek, to już przed pierwszą ich kadencją powinni zacząć akcję zbierania głosów o suwerenne opuszczenie UE. Ale co tu wymagać od garstki populaków, co 1/3 Polaków przestraszyli bajkami o LGBT. Bojaźliwi katole stukają dosyć potomstwa, by kasy od rządu styknęło na życie i by nasycić pedofiny głód największej w Europie, masy sukienkowych zwyroli. Ten interes się im opłaca, tak długo, jak frajeska ciotka Unia kasę daje. Ale takie dryfowanie tego, coraz bardziej brunatno-kremlowskiego kału, na dłuższą metę nie działa. Większość państw członkowskich wie że Unia to nie kloaka i że trzeba dbać o jej czystość i przejrzystość. Tym bardziej obecnie.
W pierwotnych planach było pieniądze za praworządność i prawa człowieka. Czy te drugie się zachowały i tylko media w Polsce to pomijają, czy PO dopięło swego i udało im się wykreślić prawa człowieka (którym PO również jest przeciwne) z tego postanowienia?
Cholerne leniwce. Wolą prostować banany i ogórki, niż wziąć się za konkretną robotę, czyli przymuszenie Polski do respektowania prawa międzynarodowego i wynikających z niego standardów.
Czy UE to wariatkowo? Jeśli tak to załóżcie kaftany bezpieczeństwa kaczorowi, Pinokiowi, suszce, psu, członkowi, zeru, dudowatemu i ichniej swołoczy!
A kysz!
Dobrze, że Europa budzi się z idealistycznego, za głębokiego i za długiego snu. Niedobrze, że obudził ją maszerujący kondukt, od zawsze niekryjący pogardy, nienawiści i chęci buntu przeciw Unii. Dobrze, że wrogowie zjednoczonej Europy, robią wiele błędów, które ich osłabiają. Niedobrze, że biurokracja Unii, powstała z uległości wobec, życzeń i skarg tych, którzy ją o to obwiniają, blokuje środki do odporu. Dobrze, że te ataki, ukazały UE, że szanowanie jej wartości i praw, nie są tak oczywiste, jak prawa fizyki. Podniosły wagę i potrzebę regulacji w wymaganiu ich, dla ochrony własnej stabilności i bezpieczeństwa. Niedobrze, że kryzysy pandemii, klimatu, migracji, ograniczają Unii skuteczne, bezpośrednie, celne przeciwdziałanie tej fali. Dobrze, że jest chociaż jakiś plan. Dobrze, że Europa uczy się na swych błędach w przeciwieństwie do zabraniających tego, nacjonalizmów, omotanych kultem swych własnych słabości. Dobrze, że o nacjonalizmach, ich strukturach, manipulacjach, strategii, powiązaniach, stylu i formach, jest wreszcie coraz głośniej wśród setek milionów ludzi. Nie, jak parę lat wstecz, tylko w kręgach antyfaszystowskich. Szturm na Kapitol, ruszył wreszcie pobocze biernych, niezdecydowanych i niedoinformowanych. Poznają jak wiele i jak szybko mogą stracić. Mobilizacja przeciw złodziejstwu wolności obywatelskich, demokratycznych, rośnie wprostproporcjonalnie do narzucanej odgórnie, programowo-instytucjonalnej faszyzacji państw. Pośpiesznie wdrażanej, przez partyjnych kacyków zagarniających władzę absolutną, korzystając z nieuwagi zajętych przetrwaniem czasu klęsk. Obracając przeciw dawcom, szanse dawane im jedną po drugiej, kpiąc i gardząc tym i dawcami, przed masą swych kibiców, w parodii jedności hurtowo kupują ich ślepą wierność i vox populi. Zagrożona demokracja europejska, jak jej amerykańska siostra nie ma już wiele czasu na debaty. Po analizach i apelach, czas na konkretną konfigurację systemu UE.