Pracę na budowie dostałem z ulicy. Nie pokazałem żadnych papierów. Niczego nie podpisywałem. O badaniach lekarskich i ubezpieczeniu zdrowotnym zapomnij – opowiada Bartosz Józefiak, autor ksiązki „Patodeweloperka", który został na kwadrans... operatorem dźwigu
Jakub Wojtaszczyk: Wziąłeś udział w konferencji dla deweloperów. Najbardziej interesują ich metody osiągania zysku. Łatwo dorobić się na budowaniu mieszkań?
*Bartosz Józefiak: Uczestnikom konferencji niestety zależało głównie na optymalizacji, czyli na zarobieniu jak największej ilości pieniędzy przy jednoczesnym oszczędzaniu na jakości życia nas wszystkich. Deweloperzy, których spotkałem, interesowali się wyciskaniem z inwestycji największej ilości PUM-u, czyli powierzchni użytkowej mieszkalnej. Podczas konferencji parę razy słyszałem: „Po co mam znać się na budownictwie, przecież jestem od zarządzania!”.
Moim zdaniem to błędne myślenie. Budowlanka nie jest łatwym biznesem, bo wymaga dużych inwestycji. To proces rozłożony na lata. Po drodze wiele rzeczy może się wykrzaczyć. Musisz mieć też zaufanych ludzi i sam budzić zaufanie. Deweloperzy, którzy od lat są na rynku, to wiedzą. Ci nowi – niekoniecznie. Wierzą w łatwy zarobek. Nie jest to wiara bezpodstawna, bo patrząc na majątki dużych i średnich firm, widać, że owszem jest to ryzykowny biznes, ale stopa zwrotu to w najgorszym przypadku 10-12 proc.! Nawet jeśli w marży jest zawarta pensja prezesa, i tak mówimy o milionach złotych zysku.
pisarz i dziennikarz. Autor „Cudownego przegięcia. Reportażu o polskim dragu” (Wydawnictwo Znak). Współpracuje z m.in. Vogue.pl, magazynem „Replika”, portalem Kultura u Podstaw.
pisarz i dziennikarz. Autor „Cudownego przegięcia. Reportażu o polskim dragu” (Wydawnictwo Znak). Współpracuje z m.in. Vogue.pl, magazynem „Replika”, portalem Kultura u Podstaw.
Komentarze