Europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki w filmiku na Twitterze opowiada, że zasada prymatu prawa Unii Europejskiej nad prawem państw członkowskich UE nie istnieje. Wyprowadzamy go z błędu
15 lutego 2023 roku Komisja Europejska złożyła do Trybunału Sprawiedliwości UE piątą skargę przeciwko Polsce, wskazując na kolejne, prawdopodobne naruszenie unijnego prawa.
Sprawa dotyczy Trybunału Konstytucyjnego: sposobu, w jaki został obsadzony i wyroków, które wydaje, a które przeczą podstawowej zasadzie funkcjonowania europejskiej wspólnoty: pierwszeństwa prawa UE przed prawem krajowym.
Szczegóły skargi opisała w OKO.press Anna Wójcik.
Jeżeli Trybunał przychyli się do interpretacji KE, może wezwać polski rząd do usunięcia naruszeń i nałożyć finansowe kary. Polska przegrała w TSUE trzy poprzednie sprawy dotyczące sądowych reform rządu PiS. Czwarta sprawa jest w toku.
Reakcje obozu Zjednoczonej Prawicy na najnowszą skargę były niejednorodne. Politycy PiS postanowili temat przemilczeć, podczas gdy zafiksowani na antyunijnej retoryce członkowie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry od połowy lutego bez przerwy analizują go w mediach.
W piątek 3 marca 2023 roku europoseł Patryk Jaki opublikował na Twitterze trzyminutowy filmik, w którym "rozbraja" narrację Komisji.
Poza rytualną krytyką opozycji ("hipokryci i oszuści", "w nosie mają Polskę i jej konstytucję"), dyskredytowaniem Komisji Europejskiej ("niewybrani w żadnych wyborach urzędnicy"), atakiem na Niemcy i odezwą do wyborców ("czy chcesz poddać się temu szantażowi i wybrać niemieckie słupy sterowane z zewnątrz?"), Jaki przedstawia w nim szereg argumentów z pogranicza prawa, historii i świata fantazji.
Prostujemy jego manipulacje.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Swój wywód Jaki zaczyna od mocnego stwierdzenia:
Komisja twierdzi, że jest zasada pierwszeństwa prawa Unii Europejskiej nad prawem krajowym. Po pierwsze: nie ma zasady pierwszeństwa prawa Unii nad krajowym.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
To kluczowy argument Jakiego, który ma podważyć zasadność skargi KE. Bo skoro nie ma takiej zasady, to polski Trybunał Konstytucyjny nie mógł jej zanegować. A Komisja całą historię wymyśliła. Proste? Nie.
Zasada pierwszeństwa prawa UE przed prawem krajowym istnieje, co więcej jest jedną z kluczowych zasad funkcjonowania Unii Europejskiej.
Polega na tym, że w sytuacji konfliktu między prawem krajowym a prawem unijnym, sądy państwa członkowskiego mają obowiązek orzekać na podstawie prawa Unii. Gdyby za każdym razem unijne przepisy można było podważyć poprzez prawo krajowe, wprowadzenie unijnego prawa mijałoby się z celem. Unia nie mogłaby nic zagwarantować swoim obywatelkom i obywatelom.
Dodajmy, że na początku istnienia UE (i jej wcześniejszych form) to pierwszeństwo nie było jeszcze wcale oczywistością. Zaczęło kształtować się poprzez orzecznictwo unijnego Trybunału od połowy lat 60. XX wieku, w kolejnych wyrokach. Na długo przed tym, zanim Polska dołączyła do unijnych struktur, było już stałym elementem europejskiej rzeczywistości.
Po drugie: próbowano tę zasadę przeforsować w tzw. konstytucji dla Europy, ale zasada została odrzucona w referendum przez Europejczyków.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Zasada pierwszeństwa prawa UE faktycznie znalazła się w "konstytucji dla Europy" (dokładnie w art. 10), czyli projekcie zmiany traktatów z lat 2003-2004, który ostatecznie upadł. Słowa Jakiego to jednak manipulacja.
Projekt nie został odrzucony z powodu zasady pierwszeństwa. Zasada ta nie była wcale główną osią dyskusji między państwami członkowskimi w procesie tworzenia i ratyfikacji nowego traktatu.
Kontrowersje budziło wtedy np. wpisanie do preambuły odniesień do chrześcijaństwa, czego domagała się m.in. Polska, a czemu sprzeciwiały m.in. Francja i Belgia. Kraje spierały się też o nowy podział głosów w Radzie UE i dalsze zacieśnianie współpracy politycznej oraz wojskowej.
Stwierdzenie, że "Europejczycy odrzucili w referendum zasadę pierwszeństwa", jest manipulacją także z innych powodów:
Zdaniem Patryka Jakiego to, czego Unii nie udało się wprowadzić do traktatów, próbuje narzucić państwom członkowskim "za pomocą swoich sędziów w TSUE", "wbrew traktatom". "Tymczasem orzecznictwo to prawo wtórne, którym nie można zastąpić prawa pierwotnego, czyli traktatu" – wskazuje Jaki.
Tutaj warto podkreślić, że unijny Trybunał to nie tajemniczy "swoi sędziowie" narzuceni przez Brukselę, a 27 osób wysłanych do pełnienia tej funkcji przez rządy państw członkowskich, w tym Polskę.
W kwestii meritum: wbrew zapewnieniom europosła, wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE nie służą "zastępowaniu traktatów", a ich interpretacji. Na tej samej zasadzie polskie sądy interpretują polskie przepisy, a wydane przez nie wyroki są wiążące i tworzą nową rzeczywistość prawną.
Patryk Jaki uważa jednak, że unijny Trybunał, mówiąc o zasadzie pierwszeństwa, traktaty nie tyle interpretuje, ile im przeczy:
"Według traktatu, konkretnie art. 5 ust. 1 obowiązuje zasada przyznania, tj. Unia Europejska dysponuje tylko tymi prawami, które zostały jej przekazane przez państwa" – podkreśla Jaki.
A to, o czym mówi w pozwie wobec Polski Komisja, nie tylko nie zostało jej przyznane, ale nawet same traktaty przeczą tej zasadzie.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
To już jawny fałsz. Europoseł najwyraźniej zapomniał, że do Traktatu z Lizbony (będącego zresztą nieco okrojoną, nieco mniej jawnie "federalizującą" wersją konstytucji dla Europy) dopisano deklarację państw członkowskich o następującej treści:
Konferencja przypomina, że zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem Państw Członkowskich na warunkach ustanowionych przez wspomniane orzecznictwo.
Ponadto Konferencja postanowiła, że do niniejszego Aktu końcowego Konferencji zostanie załączona opinia Służby Prawnej Rady dotycząca pierwszeństwa, w wersji zawartej w dokumencie 11197/07 (JUR 260):
"Opinia Służby Prawnej Rady z dnia 22 czerwca 2007 r.
Z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości wynika, że pierwszeństwo prawa wspólnotowego stanowi podstawową zasadę tego prawa. Według Trybunału zasada ta jest nieodłącznie związana ze szczególną naturą Wspólnoty Europejskiej. Kiedy wydawany był pierwszy wyrok zapoczątkowujący to obecnie już utrwalone orzecznictwo (wyrok z dnia 15 lipca 1964 r. w sprawie 6/64, Costa przeciwko ENEL [1]), w Traktacie nie było żadnej wzmianki o zasadzie pierwszeństwa. Sytuacja ta do dziś nie uległa zmianie. Fakt, że zasada pierwszeństwa nie zostanie włączona do przyszłego Traktatu, w żaden sposób nie narusza samej zasady ani obowiązującego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości".
Przypomnijmy: pod traktatem z Lizbony wraz z powyższą deklaracją podpisał się nie kto inny jak ówczesny prezydent Lech Kaczyński.
"Do tego dochodzi art. 4 ust. 2, który mówi, że Unia Europejska szanuje tożsamość i struktury konstytucyjne państw członkowskich" – brnie dalej w swoim wideo Patryk Jaki.
Więc to państwa członkowskie są dawcą kompetencji Unii Europejskiej i sprawują kontrolę nad granicami działalności Unii. Z tego wynika oczywista zasada prymatu konstytucji państw członkowskich nad prawem Unii Europejskiej.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
W OKO.press wielokrotnie tłumaczyliśmy, na czym polega relacja między polskim prawem konstytucyjnym a prawem unijnym. Prawo UE ma pierwszeństwo przed konstytucją, Polska zgodziła się na to, wstępując do Unii w 2004 roku. Przyjęliśmy wówczas cały jej dorobek prawny, w tym właśnie zasadę pierwszeństwa.
Dla UE ta sprawa jest jednoznaczna: Polska musi stosować się do unijnego prawa, w tym do orzecznictwa TSUE.
Z perspektywy polskiej (która Unii już nie interesuje) sprzeczność między konstytucją a prawem UE jest niepożądana, dlatego w takim przypadku rządzący Polską politycy mają trzy możliwości: doprowadzić do zmiany prawa na poziomie unijnym, zmienić konstytucję albo ostatecznie opuścić UE. Podkreślmy, że mówimy o rzadkich sytuacjach, których łatwo uniknąć, przyjmując proeuropejską interpretację konstytucji.
Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej podważył ten konsens w wyroku z 7 października 2021 roku, stwierdzając, że wyroki TSUE ws. polskich sądów są sprzeczne z polską konstytucją. Wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności złożył w TK premier Morawiecki. I dostał to, czego oczekiwał: pseudoprawny argument usprawiedliwiający ignorowanie wyroków unijnego Trybunału przez rząd PiS.
Komisja Europejska, która stoi na straży traktatów, nie mogła nie zareagować. Jak pisaliśmy, taka decyzja polskiego Trybunału oznacza de facto prawny polexit, niweczy wieloletni dorobek prawny i otwiera drogę do chaosu w UE.
Sądownictwo
Świat
Patryk Jaki
Komisja Europejska
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Unia Europejska
Konstytucja
traktaty unijne
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze