0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

6 kwietnia Krystyna Pawłowicz zaatakowała na swoim Twitterze dyrekcję szkoły z Podkowy Leśnej, która okazując szacunek transpłciowej uczennicy, używa jej żeńskiego imienia. Pawłowicz nie tylko opublikowała nazwę, a nawet adres szkoły oraz imię i nazwisko dyrektorki, ale upubliczniła też nieprawdziwą informację, jakoby dyrektorka zmuszała nauczycieli do uszanowania tożsamości dziewczynki.

W swojej ideologicznej szarży całkowicie zdeptała bezpieczeństwo, komfort i prywatność dziecka i jego rodziny. Opamiętała się po dwóch dniach. 8 kwietnia skasowała post, informując, że robi to "dla dobra dziecka". Kilka godzin później, przeprosiła. "Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż mnie o tym poinformowano. Nie chciałam sprawić przykrości dziecku. Przepraszam Cię" - napisała.

Niewykluczone, że poza skomplikowaniem sprawy do Pawłowicz dotarło też, że jej wpis narusza bezpieczeństwo i anonimowość dziecka i mogą spotkać ją za to konsekwencje. Poseł PO Cezary Tomczyk zapowiedział, że złoży do prokuratury zawiadomienie w sprawie narażenia dziecka na niebezpieczeństwo. Jeszcze przed przeprosinami swoje zrozumienie dla Pawłowicz wyraziła Magdalena Ogórek, a kurator oświaty Barbara Nowak wprost poparła jej "diagnozę"

Przeczytaj także:

Dla uczennicy z Podkowy Leśnej refleksja Pawłowicz przychodzi za późno.

"Znajdą się tacy, którzy spróbują dowiedzieć się, o które dziecko chodzi" - komentował dla OKO.press burmistrz Podkowy Leśnej, Artur Tusiński, który obawia się, że nawet ci, którzy będą to robić w dobrej wierze, wyrządzą krzywdę. "Kiedy jesteśmy w środku huraganu, lepiej zachować wszystko w ciszy".

Huragan transfobii, czyli nowy straszak PiS

Huragan, o którym mowa, to nasilająca się z każdym dniem nagonka na osoby transpłciowe, które stały się kolejnym celem kampanii strachu PiS. Już nie ideologia LGBT, ale właśnie gender został nowym "zagrożeniem", przed którym władza ma obronić obywateli. 31 marca w Dzień Widoczności Osób Transpłciowych Jarosław Kaczyński zapewniał, że PiS gwarantuje i będzie "zaciekle i twardo bronić" społeczeństwa, w którym "kobieta jest kobietą, a mężczyzna jest mężczyzną".

W prawicowej narracji nie zabrakło oczywiście "ochrony dzieci" jako uzasadnienia dla szerzenia nienawiści wobec osób transpłciowych i ucinania każdej przyjaźnie wyciągniętej w ich stronę ręki.

Minister edukacji Przemysław Czarnek chce bronić dzieci przed ideologią LGBT i uważa, że "ci ludzie nie są równi ludziom normalnym". Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak oskarża Lewicę, że wyrządziła dzieciom wiele zła "propagując eksperymenty z seksualnością młodych ludzi oraz wymyślając sztuczne płci kulturowe". Rzecznik Praw Dziecka straszył edukatorami seksualnymi, którzy "wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, któremu dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy".

Konsekwencje takich wypowiedzi ponoszą osoby transpłciowe.

"Dla każdej rodziny to przeżycie, kiedy autuje się dziecko albo partner czy partnerka, teraz dostarcza im się wyłącznie argumentów przeciw. Bo skoro takie ważne osoby, jak minister czy prezydent to mówią, to coś w tym musi być, prawda? To utrudnia, a czasem uniemożliwia wzajemne zrozumienie" - mówiła OKO.press transpłciowa aktywistka z Poznania, Anna Maria.

Polityczny atak na transpłciowość zbiega się z proponowanym przez Ordo Iuris projektem "Tak dla rodziny, nie dla gender", który zakłada wypowiedzenie konwencji antyprzemocowej. W tym całym huraganie Pawłowicz wyeksponowała konkretną jednostkę i otaczające ją wspierające środowisko. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

"Odebrałabym prawa rodzicielskie"

Niedługo po tweecie Pawłowicz zareagowało kuratorium, które następnego dnia zrobiło w szkole kontrolę. "Miała zostać narzucona przez samą górę” – mówił OKO.press Tusiński. Nieprawdziwa informacja podana przez Pawłowicz wywołała też atak na dyrektorkę. Jeden z użytkowników Twittera, którego obserwuje 10 tys. osób, opublikował jej zdjęcie informując, dla jakiej kancelarii prawnej pracuje jako tłumaczka. Jeden z komentujących upublicznił jej adres (nie wiadomo, czy prawdziwy).

Krytykowano też rodziców. Przewodnicząca klubu radnych PiS w sejmiku województwa zachodniopomorskiego Małgorzata Jacyna-Witt posunęła się nawet do sugestii, że rodzice powinni stracić prawa rodzicielskie za wspieranie córki. Uznała to za dowód swojej wysokiej empatii.
View post on Twitter

"Zbrodnią na 10-letnim dziecku jest to, co robią z nim w tej szkole i to, co robią rodzice. Straszne" - pisał jeden z komentujących wpis Pawłowicz i dopytywał: "Ten chłopiec na WF chodziłby z dziewczynkami? Do jednej szatni? Jakim prawem? Mam nadzieję, że RPD się tym zajmie".

Rzecznik Praw Dziecka faktycznie sprawą się zajął, ale nie do końca wiadomo jak i z jakim skutkiem. Na Twitterze opublikował jedynie zdawkową informację. "Rozmawialiśmy z dyrekcją szkoły w Podkowie Leśnej. Sprawa jest wyjaśniona. Apeluję o powstrzymanie emocji. Dzieci należy otoczyć opieką i chronić, a nie wykorzystywać".

View post on Twitter

Nie wiadomo, co miałaby wyjaśniać szkoła i czy Rzecznik rozmawiał też z samą Pawłowicz, która wydaje się jedyną osobą, do której jego reprymenda mogłaby się stosować.

Ogórek: ja bym usprawiedliwiła

Ze strony prawicy atak Pawłowicz spotkał się ze zrozumieniem lub pobłażaniem. Magdalena Ogórek broniła Pawłowicz w swoim programie "W Tyle Wizji". Proponowała, żeby wczuć się w sytuację sędzi: "ona jest tak atakowana w przestrzeni publicznej, takie historie się wokół niej dzieją, że ja bym usprawiedliwiła człowieka nadwątlony system nerwowy".

"Ja myślę, że nie ma jasnych zasad w tym życiu mediów społecznościowych co można, a czego nie można" - stwierdziła Ogórek. "Często jest tak, że polityk jednego obozu coś powie i jest sto interpretacji, tymczasem politycy drugiego obozu mogą mówić, co chcą, opowiadać głupoty, że są królami lwami i się nic nie dzieje".

Przykład? Wpis Janusza Schwertnera przy okazji śmierci Krzysztofa Krawczyka - zarzucano mu, że za bardzo zwraca uwagę na siebie, zamiast uczcić pamięć artysty. Jakim sposobem to sytuacja podobna do szczucia na transpłciowe dziecko i jego rodzinę? Wie tylko Magdalena Ogórek.

Barbara Nowak: uważam, że ocena prof. Pawłowicz jest absolutnie trafna.

Zanim Krystyna Pawłowicz zdążyła wycofać się ze swojego ataku i przeprosić, pełne poparcie okazała jej "diagnozie" kurator Barbara Nowak, która udzieliła wywiadu portalowi wPolityce.

"Pani profesor Pawłowicz miała rację, bo nikt z nauczycieli nie ma prawa zmieniać tego, co jest w aktach wydanych zgodnie z prawem. Jeżeli jest wpisana płeć dziecka: dziewczynka, to znaczy, że należy zwracać się do niej jak do dziewczynki" - stwierdzila Nowak. Dodała też, że sytuacje są różne i "wynikają z różnych względów".

"Czasem jest to kwestia tego, że rodzice być może postępują niewłaściwie i ukierunkowują dziecko do takich zachowań, ewentualnie jest to faktycznie sytuacja wyjątkowa, związana z jednostką dystrofii płciowej i faktycznie dziecko może się inaczej czuć".

Uznała, że deklaracje dziecka muszą być w takich wypadkach "na wyrost", bo "dziecko nie ma pojęcia, jak czuje osoba innej płci niż ta, w której się normalnie urodziło". Co bardziej niepokojące, kurator przyznała, że sama ma w Krakowie kilka "takich sytuacji", które powodują jej zdaniem "ogromne zamieszanie, ogromny dyskomfort dla całej klasy, w której jest takie dziecko". Dalej sugeruje, że ważniejszy od komfortu transpłciowego dziecka jest unikanie "zdezorientowania" reszty klasy. I odsyła transpłciowe dzieci do psychiatry.

"Nie można tutaj patrzeć tylko i wyłącznie na tą jedną osobę, nie biorąc pod uwagę samopoczucia całej pozostałej części klasy. Oni są w tym momencie zdezorientowani, nie mają pojęcia, o co chodzi, zaczynają się czuć mało bezpiecznie. To wszystko powoduje, że należałoby tu naprawdę przede wszystkim podjąć jakieś kroki związane z jakąś diagnozą psychologiczną czy nawet psychiatryczną, a nie wprowadzać zamieszanie, bo tak to w tej chwili odbieram, że jest to niepotrzebne zamieszanie" - uważa Nowak

Za całą sytuację i "zdezorientowanie" dzieci Nowak wini lewicę, która dąży jej zdaniem do tego, "żeby dzieci nie miały pewności, jakiej są płci". "Opowiada się bardzo często o płciach kulturowych. Chaos, zamieszanie, którego dzieci są świadkami niestety powoduje tego typu zaburzenia. Tą sytuację trzeba było po prostu porządnie zdiagnozować i sprawdzić też, kto temu dziecku wyrządza krzywdę" - mówi Nowak, a na koniec straszy jeszcze różnymi grupami, które czyhają na dzieci w internecie.

"To hasło »Idziemy po wasze dzieci« najwyraźniej jest tu widoczne i realizowane, jeszcze raz mówię, że z całą premedytacją".

RPO: szkoła jest zobowiązana do poszanowania tożsamości płciowej uczniów

Rzecznik Prawo Obywatelskich przyjrzał się sytuacji wywołanej przez Pawłowicz i przypomniał, że na osobach pełniących funkcje publiczne spoczywa szczególny obowiązek dbania, żeby ich wypowiedzi uwzględniały podstawowe prawa i wartości, "w tym prawo obywateli do prywatności, zasadę ochrony dobra dziecka, czy zakaz dyskryminacji".

Zwraca też uwagę, że większość osób transpłciowych uświadamia sobie swoją tożsamość płciową przed pełnoletnością, a szkoła często jest dla nich źródłem dyskomfortu i strachu. "Dlatego też osoby te rzadko decydują się na otwarte mówienie o swojej tożsamości wobec innych uczniów i nauczycieli, a nawet rodziców, ze względu na strach przed negatywną reakcją – dyskryminacją, przemocą psychiczną lub fizyczną lub innymi formami prześladowania". Rzecznik zwraca uwagę, że według Raportu Komisji Europejskiej z 2020 roku, aż 69 proc. uczniów z Polski, biorących udział w badaniu, „zawsze” bądź „często” doświadczyło lub było świadkiem negatywnych komentarzy albo czynów wobec osób LGBT w środowisku szkolnym.

RPO rekomenduje wprowadzenie obowiązkowej edukacji antydyskryminacyjnej w szkołach, a w piśmie do dyrekcji podstawówki w Podkowie Leśnej chwali szkołę za podjęte działania nastawione na zapewnienie uczennicy odpowiednich warunków funkcjonowania w społeczności szkolnej, w tym uszanowanie imienia zgodnego z jej płcią odczuwaną. Rzecznik skierował też pismo do Mazowieckiego Kuratorium Oświaty, pytając m.in. o to, na czyj wniosek przeprowadzono w szkole kontrolę oraz co planuje zrobić kuratorium w celu zagwarantowania bezpieczeństwa i poszanowania życia prywatnego uczennicy.

;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze