0:000:00

0:00

Zapytany o plany Nowoczesnej w wyborach samorządowych Ryszard Petru powiedział, że jego partia wolałaby pójść do wyborów samodzielnie, ale nie wyklucza koalicji, jeśli wymusi to ordynacja wyborcza. Taka koalicja musiałaby być "proeuropejska, optymistyczna, tolerancyjna, wolnościowa i demokratyczna". "Wszyscy, oprócz komunistów, czyli bez Partii Razem" - stwierdził Petru.

Adrian Zandberg, jeden z szefów Razem (partią zarządza 11 osób), ostro zareagował na Facebooku: "Ryszard Petru znowu opowiada bzdury na temat Razem. Na nienachalnym intelekcie wodza Nowoczesnej odcisnęła chyba piętno lektura prasy prawicowej".

Komunistyczne partie są nielegalne

"Jeśli Petru nie przestanie opowiadać kłamstw na temat Razem, to - ze względów wychowawczych - otrzyma w tej sprawie pismo z sądu. Polityk powinien odpowiadać za słowa, które wypowiada. Dotyczy to także Ryszarda Petru" - napisał Zandberg. Kilka tygodni temu zarzucał Nowoczesnej flirt ze skrajną prawicą - partia poparła uchwałę uczczenia Narodowych Sił Zbrojnych. Pisaliśmy o tym w tekście "PiS i opozycja wreszcie zgodne. Chwalą NSZ. Czyli antysemityzm, kolaborację, bratobójstwo".

Ryszard Petru znowu opowiada bzdury na temat Razem. Na nienachalnym intelekcie wodza Nowoczesnej odcisnęła chyba piętno lektura prasy prawicowej. Po tym, jak jego klub poparł uchwałę ku czci hitlerowskich kolaborantów z Brygady Świętokrzyskiej, Petru przystąpił teraz do tropienia komunistów. Podczas wystąpienia w Krakowie oznajmił, że myśli o budowie nowego bloku politycznego. Mają się w nim znaleźć PO, SLD, on sam i kilka mniejszych partii, słowem: "wszyscy oprócz komunistów, czyli bez Partii Razem".

Mam dla Ryszarda Petru trzy informacje.

Po pierwsze, może się nie obawiać - Razem nie planuje startować w wyborach ze wspólnej listy z nim, Hanną Gronkiewicz-Waltz, Leszkiem Millerem, Rychem, Mirem i resztą ferajny.

Po drugie, Razem jest partią demokratycznej lewicy. Nasza tradycja to PPS. Polscy socjaliści - od Kazimierza Pużaka po Jana Józefa Lipskiego - byli przez komunistyczne władze wsadzani do więzień i prześladowani. Gdyby Petru chciał nadrobić braki w edukacji i dowiedzieć się, czym jest demokratyczna lewica albo czym różniła się PPS od komunistów, służymy listą książek. W razie potrzeby możemy przygotować napisane prostym językiem streszczenia.

Po trzecie, jeśli Petru nie przestanie opowiadać kłamstw na temat Razem, to - ze względów wychowawczych - otrzyma w tej sprawie pismo z sądu. Polityk powinien odpowiadać za słowa, które wypowiada. Dotyczy to także Ryszarda Petru.

Reakcja Adriana Zandberga nie powinna dziwić: propagowanie komunizmu jest bowiem w Polsce zakazane. Partia Razem jest legalnie działającym ugrupowaniem politycznym.

Gdyby Ryszard Petru chciał być konsekwentny, powinien wystąpić do sądu o zdelegalizowanie partii Razem.

Artykuł 13. Konstytucji RP mówi: "Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa".

Czy Petru traktuje swoje słowa poważnie? OKO.press napisało do szefa Nowoczesnej i do rzeczniczki partii. Zapytaliśmy, czy podejmą kroki prawne, skoro działalność komunistyczna jest w Polsce zakazana, a członkowie Nowoczesnej uważają członków Razem za komunistów.

Czekamy na odpowiedź.

Komuniści?

Konstytucja RP zakazuje też funkcjonowania partii o "totalitarnych metodach i praktykach działania". Struktura partii Razem na tle innych polskich ugrupowań jest nietypowa - nie ma jednego szefa tylko 11-osobowy zarząd i 50-osobową radę krajową. Praktyka partii komunistycznych - wbrew deklaracjom - była inna: silne jednoosobowe przywództwo (Stalin).

Również w kampaniach, które prowadzi partia, trudno się dopatrzyć "totalitarnych metod". Są to miedzy innymi: "Zero tolerancji" (nagłaśnia przypadki współpracy instytucji publicznych ze skrajną prawicą), "Moje prawa są łamane" (we współpracy z OPZZ, ma zwrócić uwagę na łamanie praw pracowniczych), "Z dala od szpitala" (interwencje w sprawie pikiet anti-choice pod szpitalami), "Kobiety do polityki" (przekonuje kobiety, by kandydowały w wyborach, z różnych list).

Może więc chodzi o program? Partia Razem w swojej deklaracji programowej zapisała m.in. następujące postulaty:

  • minimalna stawka godzinowa: 15 zł brutto dla umów o pracę i 20 zł dla pozostałych;
  • 35-godzinny tydzień pracy;
  • zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy;
  • prawo do zrzeszania się w związkach zawodowych dla osób na tzw. śmieciówkach;
  • zakaz darmowych staży;
  • ograniczenie handlu w niedziele i święta;
  • podniesienie kwoty wolnej od podatku do dwunastokrotności minimum socjalnego;
  • 75-procentowy podatek od dochodów powyżej 500 tys. zł.

Większość tych pomysłów można znaleźć w programach różnych europejskich partii. 35-godzinny tydzień pracy funkcjonuje we Francji (toczy się wokół niego debata publiczna). Stworzenie europejskiej inspekcji pracy zaproponował ostatnio przewodniczący Komisji Europejskiej, chadek Jean-Claude Juncker, którego trudno podejrzewać o komunistyczne sympatie. 75-procentowy podatek wprowadził we Francji socjalistyczny prezydent François Hollande, jednak konstrukcja tego podatku była inna niż to, co enigmatycznie zapowiada Razem. Przypomnijmy też, że nie tak dawno wysokie podatki funkcjonowały w Europie i na świecie - i to nie w krajach komunistycznych. W Wielkiej Brytanii najwyższą, 83-procentową stawkę zmniejszono w 1979 roku, a w USA 70-procentową - w 1980 roku.

Program partii Razem przeanalizowała niedawno dziennikarka gospodarcza "Gazety Wyborczej" Adriana Rozwadowska, porównując go do... programu chadecji Angeli Merkel: "Za rządów Merkel w Niemczech wprowadzono minimalną stawkę za godzinę pracy w wysokości 8,50 euro. (...) W Niemczech trwa właśnie walka z umowami o dzieło i nadużywaniem pracy tymczasowej. (...) W wyborczym roku 2013 Merkel obwieściła organizacjom pracodawców, że nie zamierza rozmontowywać „przywilejów” związków zawodowych ani układów zbiorowych, które w Niemczech są podstawą wynagradzania".

Ten program pokazuje, że partia uważnie śledzi debaty społeczno-ekonomiczne na świecie, w których centrum jest walka z nierównościami czy wzmocnienie usług publicznych.

Jednak jesteśmy w Polsce, a tu słowo "komunista" to obelga.

"Zbudowano przecież całą narrację, w ramach której powiedzieć «komunista», to gorzej niż «Żyd»" - twierdzi Kinga Dunin, która jako socjolożka badała język publiczny w latach 90.

"To jest oczywista inwektywa, która od razu przywołuje stalinizm, PRL, Gułag i złodziejską prywatyzację na dodatek. W «Cudzych problemach» opisałyśmy z Niną Kraśko jak za pomocą oskarżenia o komunizm sprawiono, że z lewicowości już zawsze trzeba się było tłumaczyć".

Tak różne, a tak podobne

Nowoczesna i Razem to młode formacje polityczne - obie powstały przed wyborami 2015, obie podkreślały swoją oddolność. Pierwszy program Nowoczesnej miał powstać w wyniku konsultacji z 20 tys. osób. Razem deklaruje, że powstało w odpowiedzi na apel ludzi lewicy. W obu partiach są działacze ruchów miejskich - znani w lokalnych środowiskach. W obu - nie ma doświadczonych polityków. Obie próbowały w kampanii dystansować się zarówno od PiS, jak i PO.

Partia Razem nie weszła do Sejmu. Dostała 550 349 głosów, co dało jej 3,62 proc. Przekroczenie progu 3 proc. dało jej za to subwencję na działalność - 3,1 mln zł. Na Nowoczesną zagłosowało dwa razy więcej wyborców - 1 155 370, czyli 7,6 proc. Partia wprowadziła 22 posłanek i posłów, ale nie dostaje subwencji - to decyzja PKW, która wykryła w sprawozdaniu finansowym błąd skarbnika partii.

Wzajemne ataki Razem i Nowoczesnej nie dziwią o tyle, że paradoksalnie partie walczą o podobnych wyborców. Dla obywateli formacje te wcale nie są tak odległe jak mogłoby się wydawać ich kierownictwu. W marcu pytaliśmy Polki i Polaków o partię "drugiego wyboru". Okazało się, że

23 proc. wyborców partii Razem byłoby gotowych głosować na Nowoczesną (gdyby nie mogli na Razem), a 8 proc. wyborców Nowoczesnej gotowych jest oddać głos na Razem. Dla wyborców Razem Nowoczesna to mniejsze zło niż Platforma.

Wykształceni, z wielkich miast, raczej kobiety - sondaże IPSOS dla OKO.press pokazują, że profil wyborców obu partii jest podobny. Obie partie mają też zwolenników wśród zamożniejszych obywateli. Według sondażu Kantar dla "Faktu", partia Razem przekracza próg wyborczy tylko w grupie, w której dochód na osobę w rodzinie jest większy niż 3 tys. zł, Nowoczesna - wśród osób, które mają do dyspozycji na głowę w rodzinie kwotę powyżej 1 tys. zł. Obie partie nie są brane pod uwagę przez osoby najmniej zamożne.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze