Nadmierne uprawnienia Ministra Sprawiedliwości/Prokuratora Generalnego są sprzeczne z prawem Unii Europejskiej - ocenia Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Michal Bobek. A połączenie w Polsce tych funkcji nazywa "piekielnym przymierzem"
20 maja rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Michal Bobek wydał opinię miażdżącą istotny element "reformy sądownictwa" Zbigniewa Ziobry.
Ocenił, że uprawnienia Ministra Sprawiedliwości do delegowania sędziów do sądów wyższej instancji na czas nieokreślony i arbitralnego odwoływania ich jest sprzeczne z prawem Unii Europejskiej.
Rzecznik generalny ocenił, że te uprawnienia wydają się "znacznie wykraczać poza to, co można uznać za rozsądne i konieczne do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania krajowego wymiaru sprawiedliwości i organizacji pracy w jego ramach".
Skrytykował też połączenie funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Obrazowo określił jako "piekielne przymierze" organów, które powinny być oddzielone. To pierwsza tak ostra krytyka połączenia funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, zawarta w oficjalnym dokumencie Trybunału Sprawiedliwości UE.
Trybunał wyda wyrok za kilka miesięcy. Sędziowie TSUE nie są związani opinią rzecznika generalnego, ale wyroki są często zbieżne z ich opiniami.
Rzecznik generalny Bobek wydał opinię w odpowiedzi na pytanie prejudycjalne zadane przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Zadała je sędzia Anna Ciesielska-Bator, która nie chciała zasiadać w składach orzekających z zastępcami głównego rzecznika dyscyplinarnego Przemysławem Radzikiem i Michałem Lasotą. Obaj byli wtedy delegowani przez ministerstwo sprawiedliwości do orzekania w stołecznym sądzie okręgowym. Za zadanie tych pytań prejudycjalnych sędzia ma postawione cztery zarzuty dyscyplinarne. O sprawie w OKO.press pisał szerzej Mariusz Jałoszewski.
Według rzecznika generalnego TSUE, prawo UE nie stoi na przeszkodzie, żeby w państwach członkowskich istniały systemy, w ramach których sędziowie mogli być tymczasowo delegowani z jednego sądu do drugiego. Może to leżeć w gestii Ministra Sprawiedliwości. Ale przy delegacjach muszą obowiązywać zasady prawa dotyczące powoływania, kadencji i odwoływania sędziów.
A tak, zdaniem rzecznika generalnego, w Polsce nie jest. Rzecznik w swojej opinii podkreślił, że w Polsce delegowani sędziowie nie podlegają zwykłym zasadom, ale szczególnemu, niepokojącemu reżimowi prawnemu. Nie są w nim spełnione unijne standardy przejrzystości w zakresie podejmowania decyzji o delegowaniu sędziów oraz odpowiedzialności za takie decyzje. Decyzje o delegowaniu sędziów nie są podejmowane na podstawie znanych wcześniej kryteriów i należycie uzasadniane - a przynajmniej te kryteria i uzasadnienia nie są podawane do publicznej wiadomości.
Poważne obawy rzecznika generalnego budzi też, że delegowanie następuje na czas nieokreślony i może zostać zakończone w każdej chwili według uznania Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym.
"Delegowanie (sędziowskie) powinno następować zwykle na czas określony, definiowany w kategoriach długości okresu delegowania lub do czasu wystąpienia innego obiektywnie możliwego do ustalenia zdarzenia. Z tego względu wykonywanie nieograniczonych, niepodlegających kontroli i nieprzejrzystych uprawnień dyskrecjonalnych przyznanych Ministrowi Sprawiedliwości, będącemu zarazem Prokuratorem Generalnym, w zakresie delegowania sędziów i odwoływania ich w dowolnym momencie w zależności od jego uznania wydaje się znacznie wykraczać poza to, co można uznać za rozsądne i konieczne do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania krajowego wymiaru sprawiedliwości i organizacji pracy w jego ramach" - czytamy w komunikacie prasowym TSUE o opinii rzecznika generalnego Bobka.
Rzecznik generalny zauważa, że nie dość, że tak szerokie uprawnienie otrzymuje czynny polityk, to jeszcze pełni on jednocześnie funkcję Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, posiadając bardzo szerokie uprawnienia względem prokuratury.
Zdaniem rzecznika generalnego TSUE, dochodzi tym samym do "piekielnego" przymierza dwóch organów instytucjonalnych, które w normalnych warunkach powinny działać odrębnie.
Sprawowanie ich przez jedną osobę powoduje, że Prokurator Generalny, przełożony prokuratora, jednej ze stron postępowania, może też jako Minister Sprawiedliwości decydować o obsadzeniu części składu orzekającego, który orzeka w sprawie. Rzecznik Bobek podkreśla, że w konsekwencji takiego uregulowania, niektórzy sędziowie mogą mieć motywację do orzekania na korzyść prokuratora lub, bardziej ogólnie, na korzyść Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym.
"Sędziowie sądów niższej instancji mogą bowiem poczuć się skuszeni możliwością otrzymania nagrody w postaci delegowania do sądu wyższej instancji, co może im zapewnić lepsze perspektywy kariery i wyższe wynagrodzenie. Z kolei sędziowie delegowani mogą czuć się zniechęceni do niezależnego działania, aby uniknąć ryzyka zakończenia delegowania przez Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym" - konkluduje rzecznik generalny TSUE.
Zdaniem rzecznika generalnego Bobka, opisaną powyżej sytuację pogarsza dodatkowo okoliczność, że sędziowie delegowani mogą również zajmować stanowiska rzeczników dyscyplinarnych będących zastępcami Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.
Michal Bobek jest czeskim prawnikiem. Ma 44 lata. Polskiemu rządowi trudno będzie oskarżać go, jak wiceministrowi Sebastianowi Kalecie Bułgara prof. Jewgienija Tanczewa, o robienie kariery prawniczej w czasach komunistycznych.
Polscy sędziowie zadali TSUE już 37 pytań prejudycjalnych dotyczących różnych aspektów zmian w sądownictwie forsowanych przez Zjednoczoną Prawicę po 2015 roku. 24 z nich czeka na rozpatrzenie.
Pytania prejuducjalne polskich sądów do Trybunału Sprawiedliwości UE. Stan na 20 maja 2021 roku. Źródło: opracowanie własne prof. Laurent Pech i prof. Joelle Grogan
Do tego w Trybunale są dwie skargi Komisji Europejskiej przeciwko polskiemu rządowi w związku z modelem odpowiedzialności dyscyplinarnej dla sędziów, w tym z działalnością Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozwija swoje orzecznictwo dotyczące granic wpływu władzy politycznej na sędziów na kanwie spraw z innych krajów UE: Węgier, Malty, czy Rumunii.
18 maja w sprawie C-83/19 dotyczącej niezależności sędziów w Rumunii, TSUE wydał przełomowy wyrok. Orzekł, że
Te standardy dotyczą wszystkich państw UE.
TSUE w orzeczeniu na kanwie sprawy z Rumunii podkreślił też zasadę pierwszeństwa prawa UE nad prawem krajowym - uprzedzając wyroki polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z konstytucją przepisów unijnych traktatów, które dotyczą obowiązywania i wykonywania postanowień i wyroków TSUE w Polsce.
TSUE przypomniał, że "skutki powiązane z zasadą pierwszeństwa prawa Unii wiążą wszystkie organy państwa członkowskiego, czemu nie mogą stanąć na przeszkodzie przepisy wewnętrzne dotyczące określenia właściwości sądów, w tym również przepisy rangi konstytucyjnej". A także, że "sądy krajowe są zobowiązane do dokonywania wykładni prawa krajowego w możliwie największym zakresie zgodnej z wymogami prawa Unii".
Sprawę w TK będzie rozstrzygać skład, któremu przewodniczy sędzia Krystyna Pawłowicz.
Na ilustracji: rzecznik generalny TSUE Michał Bobek oraz Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Unia Europejska
Michal Bobek
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze