Pielęgniarki i pielęgniarze protestują przeciwko dyskryminacji. "Wynagrodzenia nie są adekwatne do poświęceń, jakich wymaga nasz zawód. Chcemy równych płac. Zebraliśmy ponad 130 tys. podpisów pod projektem ustawy, który jest już w Sejmie" - mówi OKO.press Dorota Ronek z OZZPiP
Protest pielęgniarek i pielęgniarzy przeciwko dysproporcji płac rozpoczął się we wtorek 23 maja 2023 roku przed Sejmem. Do Warszawy przyjechało ponad 2 tysiące pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych z całej Polski. Walczą o wyższe wynagrodzenia i likwidację dysproporcji płac, która skłóca środowisko.
"Wynagrodzenia nie są i nigdy nie były adekwatne do poświęceń, jakie niesie ze sobą praca pielęgniarki.
Zebraliśmy ponad 130 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, który złożyliśmy w Sejmie. Oczekujemy, że nasz projekt trafi jak najszybciej pod jego obrady i zostanie przyjęty. Zmiany, które proponujemy, mają naprawić bałagan z wynagrodzeniami w systemie ochrony zdrowia" - mówi OKO.press rzeczniczka prasowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Ronek.
Projekt przygotowali prawnicy i legislatorzy na zlecenie OZZPiP. To nowelizacja ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia. Dotyczy osób, które wykonują zawody medyczne, w tym pielęgniarek i pielęgniarzy.
"Pielęgniarki według ustawy o najniższym wynagrodzeniu należą teraz do drugiej, piątej i szóstej grupy. Wysokość ich wynagrodzenia zależy od wykształcenia. A różnice płac między tymi grupami sięgają nawet 2 tys. zł. Dlatego domagamy się spłaszczenia tych różnic. A także podwyższenia płac dla najniższych grup. Bo to do nich należy większość pielęgniarek i pielęgniarzy z ogromnym doświadczeniem zawodowym" - mówi Ronek.
Przykład? Pielęgniarka pracuje w swoim zawodzie 30 lat. Ale należy do grupy szóstej, bo jest niewykształcona. I zarabia 5300 zł brutto. "Jeżeli pracuje w zakładzie niepublicznym, to nie ma nawet dodatku stażowego. Ma doświadczenie i wiedzę, a zarabia tak niewiele, że nie jest w stanie się z tego utrzymać. A przecież zdrowie jest bezcenne".
Pielęgniarki i pielęgniarze domagają się:
"Mamy deficyt pracowników w naszym zawodzie, zmagamy się z problemami kadrowymi. Zwiększa się liczba osób, które studiują pielęgniarstwo, ale nie zwiększa się liczba pielęgniarek w systemie. Po skończeniu studiów wiele osób ma powyżej 50 lat i idzie na emeryturę. A osoby młode po studiach nie chcą podejmować pracy w szpitalach, szczególnie na oddziałach długoterminowych - paliatywnych czy na geriatrii, gdzie są najbardziej potrzebne" - mówi Ronek. Zdarza się, że pracodawcy degradują pielęgniarki i zaniżają wynagrodzenia.
Tymczasem współczynnik opieki pielęgniarskiej na tysiąc mieszkańców cały czas maleje. "Jesteśmy poniżej nie tylko średniej OECD czy europejskiej, ale także poniżej średniej państw z Grupy Wyszehradzkiej. W tej chwili na tysiąc mieszkańców przypada u nas 5,2 pielęgniarki. Średnia europejska to 8,4. Trzeba pamiętać, że w różnych regionach kraju sytuacja jest różna" - mówi Ronek.
Dla porównania w Danii ten wskaźnik wynosi 16,9, a w Finlandii 14,3.
Pielęgniarki i pielęgniarze pracują ponad siły, bo na kilku etatach. Zmusza je/ich do tego wadliwy system ochrony zdrowia. Biorą całodniowe i całonocne dyżury, a jedna zmiana często trwa dobę. Zdarza się, że na dyżurach z 80 pacjentami zostają dwie pielęgniarki i jeden lekarz. Z pracowników na ogół próbuje się wyciągnąć jak najwięcej jak najmniejszym kosztem.
"Mamy złe finansowanie ochrony zdrowia, niezadowolenie pacjentów i pracowników. A my mówimy o tym, że jeżeli jest nas mniej, to jest to niebezpieczne dla pacjentów. Obniżanie liczby pielęgniarek, niezwracanie uwagi na to, żeby system ochrony zdrowia był nasycony właściwą ich liczbą, wpływa negatywnie na samych pacjentów. I to nie jest już w tej chwili wyłącznie nasza, pielęgniarska sprawa. Przede wszystkim to społeczeństwo powinno dostrzec problem i zacząć się nim martwić"
- mówiła OKO.press Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
"Brakuje około 40 proc. personelu pielęgniarskiego.
To naturalnie nie stało się z dnia na dzień, to wynik wieloletnich zaniedbań".
Problemem jest też rosnąca średnia wieku przeciętnej pielęgniarki. Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2022 roku to 53,64 dla pielęgniarki i 51,06 lat dla położnej. A W Polsce pracuje teraz chwili 225 tys. pielęgniarek i 25 tys. położonych, razem ok. 250 tys. osób. Tych powyżej 60. roku życia jest w systemie aż 75 tys. Z kolei tych liczących 50-60 lat – 80 tysięcy. Oznacza to, że w 2030 przeciętna pielęgniarka będzie miała 60 lat (!).
Tymczasem rząd nie podejmuje działań, które miałyby tę sytuację poprawić. OZZPiP twierdzi, że "totalnego chaosu w płacach pielęgniarek i położnych po 1 lipca 2022 roku można było uniknąć, przyjmując w parlamencie poprawki do ustawy przygotowane przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych".
"Ministerstwo Zdrowia w dalszym ciągu nie chce i nie potrafi naprawić złych zapisów ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników w podmiotach leczniczych. Zarząd Krajowy OZZPiP podjął decyzję o wystąpieniu z obywatelską inicjatywą ustawodawczą, która powstrzyma dalszą degradację i dyskryminację zawodową pielęgniarek i położnych w Polsce" - czytamy w oświadczeniu związku.
Protesty
Zdrowie
Ministerstwo Zdrowia
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych
pielęgniarki
protest
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze