3 lata temu opisałem w OKO.press historię pielęgniarki zwolnionej z pracy niezgodnie z prawem. Sprawa doszła do Sądu Najwyższego, ale skończyła się happy endem. Pielęgniarka znów pracuje, a były już dyrektor szpitala teraz sądzi się z jej koleżanką ze związku
Krystyna Łepkowska, 35 lat pracy w Szpitalu Ogólnym w Grajewie, przewodnicząca organizacji związkowej Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych na terenie szpitala, 20 maja 2020 została zwolniona dyscyplinarnie z pracy.
Powodem była nieobecność na oddziale przez jeden dzień i w czasie dwóch nocnych dyżurów.
Łepkowska wyjechała pilnie do Niemiec pomóc córce z dwójką małych dzieci, która nagle zachorowała i znalazła się w szpitalu. Przed wyjazdem poprosiła o wsparcie koleżanki, które zgodziły się zastąpić ją w pracy.
O sprawie wiedziała pielęgniarka oddziałowa, ale zamiana nie została załatwiona formalnie. Taka bowiem była praktyka w grajewskim szpitalu. W sytuacjach losowych personel zamieniał się na dyżury i nikt nigdy nie robił z tego problemu.
Tym razem jednak problem powstał. Powodem był wielomiesięczny spór dyrektora szpitala lek. med. Sebastiana Wysockiego z miejscową organizacją związkową.
Krystyna Łepkowska, przewodnicząca organizacji, słała do dyrektora placówki list za listem. Dopytywała się m.in. o to, dlaczego pielęgniarki i położne pełniące dyżury na macierzystych oddziałach zmuszane są do pomocy w innych oddziałach, dlaczego szpital nie przestrzega norm ich zatrudnienia na poszczególnych oddziałach.
To się nie mogło podobać.
„Pan dyrektor szukał na mnie haka, bo jako związkowiec zadawałam niewygodne pytania” – powiedziała mi 3 lata temu bohaterka mojego tekstu.
Krystyna Łepkowska odwołała się od decyzji o zwolnieniu do Sądu Rejonowego w Łomży. Miała raptem 2 lata z okładem do emerytury i postanowiła walczyć.
„Mam taki bój w sobie. Nie może być przecież takiej niesprawiedliwości” – mówiła mi, gdy przygotowywałem dawny tekst.
Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (na kraj) zapewniała mnie przy tej okazji, że Łepkowska z pewnością wygra w sądzie pracy z prostej przyczyny – pracodawca nie powiadomił o zamiarze zwolnienia pracownika organizacji związkowej.
A na dodatek Krystyna Łepkowska w momencie zwolnienia była przewodniczącą związku, co już w ogóle zdaniem Ptok było sytuacją kuriozalną. Związkowi przewodniczący są bowiem w Polsce szczególnie chronieni przed zwolnieniem.
Sąd Rejonowy w Łomży wydał wyrok 26 stycznia 2021. Postanowił przywrócić pielęgniarkę do pracy na poprzednich warunkach pracy i płacy. Zasądził też od pozwanego Szpitala na rzecz Łepkowskiej kwotę 3016 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
W uzasadnieniu Sąd podkreślił, iż „postępowanie powódki, M. J., G. S., I. P. i innych pielęgniarek w związku z tzw. nieformalnymi zastępstwami nie było prawidłowe i nie powinno mieć miejsca”.
„Wskazać jednak należy, że było to powszechne postępowanie w pozwanym Szpitalu, mające miejsce jeszcze od czasów PRL-u. Było to wygodne dla wszystkich stron” – czytamy w dokumencie.
I dalej:
„Zdaniem Sądu pracodawca wiedział o praktyce nieformalnych zamian, a jeśli nie wiedział, świadczy to o niewłaściwym zarządzaniu i istotnych błędach w nadzorze".
"Jeśli pracodawca nie życzył sobie takich praktyk, powinien o tym wyraźnie powiedzieć podległym pracownikom, a ponadto dać im realne środki do radzenia sobie z zamianami dyżurów…”.
Wreszcie: „To zachowanie [„niewłaściwe, ale usprawiedliwione wieloletnim zwyczajem”] zasługuje na negatywną ocenę, być może na karę dyscyplinarną, ale z pewnością nie na rozwiązanie umowy o pracę, tym bardziej bez wypowiedzenia”.
Szpital odwołał się od wyroku. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Łomży. Ten 21 maja 2021 wydał wyrok, w którym oddalił apelację i zasądził od Szpitala 120 zł na rzecz pielęgniarki tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego za II instancję.
W uzasadnieniu wyroku czytamy m.in.:
„Sąd Okręgowy zważył, co następuje:
Apelacja nie zasługuje na uwzględnienie. W ocenie Sądu Okręgowego Sąd I instancji wydał trafne orzeczenie, znajdujące uzasadnienie w całokształcie zgromadzonych w sprawie dowodów oraz zgodne z treścią obowiązujących przepisów prawa".
"Sąd Rejonowy poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne i dokonał właściwej subsumpcji prawnej [subsumpcja to przyporządkowanie stanu faktycznego pod ogólną normę prawną]".
"Sąd Okręgowy podzielił ustalenia Sądu I instancji, przyjmując je za swoje, rezygnując jednocześnie z ich ponownego szczegółowego przytaczania”.
Dyrektor Wysocki reprezentujący szpital w Grajewie nie złożył jednak broni i wystąpił o kasację wyroku Sądu II instancji do Sądu Najwyższego. Ten postanowieniem z dnia 22 września 2022 odmówił przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania i zasądził od Szpitala na rzecz pielęgniarki kwotę 240 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu kasacyjnym.
W uzasadnieniu prawnym postanowienia SN czytamy:
„Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Skarga kasacyjna pozwanego nie kwalifikuje się do przyjęcia jej do merytorycznego rozpoznania. Zgodnie z art. 398 indeks 9 § 1 k.p.c. [Skrót k.p.c. oznacza ustawę z dnia 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego] Sąd Najwyższy przyjmuje skargę kasacyjną do rozpoznania, jeżeli w sprawie:
(1) występuje istotne zagadnienie prawne,
(2) istnieje potrzeba wykładni przepisów prawnych budzących poważne wątpliwości lub wywołujących rozbieżności w orzecznictwie sądów,
(3) zachodzi nieważność postępowania lub
(4) skarga kasacyjna jest oczywiście uzasadniona”.
I dalej: „W ocenie Sądu Najwyższego nie sposób uznać, aby skarżący wykazał którąkolwiek ze wskazanych powyżej przesłanek przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania”.
Krystyna Łepkowska wróciła do pracy jesienią 2022 roku.
Spotykamy się kilka miesięcy później z okazji kolejnej sprawy w Sądzie, na którą zostałem wezwany jako świadek. Poprzednio rozmawialiśmy wyłącznie przez telefon. Teraz mamy w końcu okazję się poznać.
- Jak pani wspomina te obie rozprawy w I i II instancji? – pytam.
- Bardzo pozytywnie.
Sąd był bardzo obiektywny i miałam wrażenie, że jednak jest w Polsce sprawiedliwość, w takich sprawach – słyszę w odpowiedzi.
- Przez 35 lat współpracowałam z różnymi dyrektorami – mówi moja rozmówczyni. Wiadomo, że jako przewodnicząca zazwyczaj czegoś żądałam. Ale nie tylko. My współpracowaliśmy.
Jak NFZ chciał nam rehabilitację zabrać, zorganizowaliśmy się jako związki zawodowe, wszystkie w szpitalu. Pojechaliśmy, uratowaliśmy to.
Jak był kryzys w szpitalu, braliśmy po jednym dniu urlopu bezpłatnego. Działalność związków zawodowych – i tłumaczyłam to w Sądzie – nie polega tylko na tym, że my czegoś chcemy. Bo przecież nam też bardzo zależy na naszym miejscu pracy. Mamy jeden szpital i chcemy, by dobrze o nim mówiono. By dobrze leczono w nim pacjentów.
„Po zakończeniu spraw z uniesioną głową miałam jeszcze taką werwę w sobie. Że ja nie mogę pozwolić na to, żeby potraktowano mnie w taki sposób, naruszając zasadę trwałości zatrudnienia, lojalności i szacunku dla pracownika, że ja będę pracować. I wróciłam do pracy” – mówi Krystyna Łepkowska.
Z dyrektorem po powrocie praktycznie nie rozmawiała.
Sebastian Wysocki niebawem odszedł z grajewskiego szpitala.
Łepkowska dziś nie angażuje się w działalność związkową. „Mam rodzinę, dom, dzieci, wnuki”.
Wyrzucenie z pracy i walka o powrót i dobre imię kosztowały ją bardzo wiele nerwów. Straciła też finansowo. Nie pracowała w czasie pandemii. Koleżanki dostawały w tym okresie wysokie dodatki. Ją to ominęło, co odbije się na emeryturze.
Miłe było wsparcie, jakie dostała w czasie batalii od najbliższej rodziny, a także wielu koleżanek z pracy.
„Dzwoniły do mnie pielęgniarki z całej Polski” – mówi z uśmiechem.
Dziś, może także dzięki temu tekstowi, dowiedzą się, że sprawa ma jednak swój happy end.
Sądownictwo
Zdrowie
Sąd Najwyższy
Krystyna Ptok
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych
pielęgniarki
sąd
szpital
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze