"Wiadomości" postanowiły pokazać, że pielęgniarki są niewdzięczne, bo chcą więcej pieniędzy, a rząd ma wspaniałe plany na kolejne miliardy na zdrowie. Przeszły same siebie
Słowa „manipulacja” i „Wiadomości" TVP przez ostatnie lata stały się właściwie nierozłączne. Manipulacje i kłamstwa, przebieranie partyjnych narracji w informację – wszystko to można codziennie o 19:30 obejrzeć w finansowanej z publicznych pieniędzy telewizji. Wszystko podporządkowane jednemu celowi – żeby codziennie 2-3 mln widzów programu zobaczyło, jak rząd PiS troszczy się o wszystkich Polaków oraz jak "totalna" opozycja próbuje destabilizować Polskę.
Teoretycznie wszystko już było, teoretycznie przyzwyczailiśmy się do tego i traktujemy „Wiadomości” jako ciekawostkę i wzór antydziennikarstwa. Od czasu do czasu pojawia się jednak przykład manipulacji tak bezczelny i wielopiętrowy, że warto mu poświęcić kilka minut.
Dlaczego w "Wiadomościach" w poniedziałek 7 czerwca w ogóle pojawił się temat nakładów na zdrowie? Chodzi o strajk pielęgniarek. Według autora materiału pielęgniarki zarabiają sporo, ale wciąż jest im mało.
Widzowie „Wiadomości” mieli zobaczyć wykres (o nim za chwilę) i pomyśleć, że rząd daje ogromne pieniądze na zdrowie, więc nie ma się czym przejmować.
Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu i powiedzmy to wprost: kontrolowana przez rządzących telewizja przeinacza fakty, by szczuć na silnie sfeminizowaną grupę zawodową z sektora publicznego walczącą o lepsze płace.
Podczas warszawskiego protestu jedna z pielęgniarek mówiła:
„Dziś średnia wieku pielęgniarek to 53 lata, w 2030 roku – to będzie 60 lat. Będziemy w większości emerytami i emerytkami. Epidemia pokazała, jak bardzo nas brakuje przy łóżkach chorych. Jeżeli nie zachęcimy młodzieży warunkami pracy, to w najbliższych latach znikną 272 szpitale. Nie dlatego że mury się zawalą, tylko dlatego, że nie będzie tam pielęgniarek i położnych”.
O strajku i problemach pielęgniarek dokładniej piszemy tutaj.
Z „Wiadomości” się tego nie dowiemy. Materiał ma nas pozostawić z wrażeniem, że pielęgniarki są pazerne, bo domagają się wyższych pensji, a rząd daje mnóstwo pieniędzy na zdrowie.
Jak dokładnie telewizja publiczna manipuluje w tej sprawie? Spójrzmy na wykres, który pojawia się na ekranie. Ma on przedstawiać wydatki na ochronę zdrowia jako procent PKB.
Mamy tutaj szereg problemów:
Rząd chwali się, że w Polskim Ładzie obiecał, że w 2023 roku przekaże na zdrowie 6 proc. PKB, a w 2027 – 7 proc. To w zasadzie nic nowego. W 2018 roku rząd zobowiązał się, że w 2023 roku będzie to 5,8 proc., czyli niewiele więcej. 6 proc. miało być w 2024. To jednak wciąż głównie obietnice i nie można ich traktować jako dane, które można już teraz porównywać z czasami Platformy Obywatelskiej.
A mamy jeszcze jeden problem, czyli rządową księgowość. Tutaj wychodzimy już poza same „Wiadomości” i ich pomysłowość.
Do obliczania tego, jaką część PKB stanowią wydatki na zdrowie, rząd stosuje PKB sprzed dwóch lat. Czyli wydatki na zdrowie w 2019 roku odnosi do PKB w 2017 roku. Mogłoby to mieć pewne uzasadnienie w momencie planowania – jest np. 2018 rok, mamy twarde dane o PKB tylko z 2017, a musimy zaplanować rok kolejny. Ale można przecież skorzystać np. z prognozy na rok kolejny, które zwykle są bardzo trafne.
Przy okazji protestu lekarzy rezydentów i ustawy, która zobowiązywała rząd do 6 proc. PKB w 2024 roku. Wówczas ten zabieg księgowy oznaczał, że zamiast 4,9 proc. podawanych przez rząd w rzeczywistości w 2019 planowano w rzeczywistości wydać mniej - 4,5 proc.
Wówczas były to jeszcze tylko prognozy, ale dziś dane OECD zdają się to potwierdzać. Według statystyk tej organizacji, w 2019 roku Polska na zdrowie wydała jedynie 4,3 proc. PKB. Różnica ma najpewniej dwie przyczyny. Po pierwsze użycie PKB według parytetu siły nabywczej zamiast wartości nominalnych – pozwala to łatwiej porównywać takie dane między krajami. Po drugie to wciąż dane wstępne, mogą więc ulec nieznacznym korektom. Jeżeli w ten sam sposób wyliczymy procent wydatków na zdrowie w latach 2016-2018, to zgadza się on prawie dokładnie z danymi OECD (jedyna różnica to 4,6 proc. w 2016 zamiast 4,5 proc. w bazie OECD).
Według danych OECD w 2019 roku Polska jest czwarta od końca pod względem wydatków na zdrowie. Za nami są tylko Meksyk, Turcja i Łotwa. Przed nami – 33 państwa. I to w 2019 roku, który z wykresu w TVP magicznie zniknął.
Pójdźmy dalej. W 2020 roku – jak chwalą się „Wiadomości” – Polska wydała 108 mld złotych na zdrowie. To łączna kwota budżetu NFZ i środków z budżetu państwowego. Szacunek PKB za 2020 rok według GUS to 2 324 mld złotych.
A to oznacza, że w 2020 roku Polska wydała na zdrowie 4,6 proc. PKB.
Według natomiast wykresu z „Wiadomości” – 5 proc. Jeśli odniesiemy te 108 mld do PKB z 2018 roku, to mamy 5,1 proc. Ale w budżecie na 2020 rok planowano 106,6 mld. A to w odniesieniu do PKB z 2018 roku dawało 5 proc - to najwyraźniej stąd TVP wzięło swoją problematyczną liczbę.
Jeśli wziąć prognozę Banku Światowego, według której w 2021 roku polska gospodarka urośnie o 3,8 proc., zamiast zaprezentowanych w TVP 5,3 proc., planowane 120 mld zł na zdrowie da 5 proc. PKB. Jeżeli natomiast odniesiemy je do PKB sprzed dwóch lat, czyli z 2019 roku, to - jak zapewne już się domyślacie - wychodzi nam 5,3 proc. Jaki sens ma odnoszenie wydatków po kryzysie i pandemii do PKB sprzed kryzysu i pandemii? Na to pytanie odpowiedź zna tylko rząd i jego wierna towarzyszka - Telewizja Polska.
Najwyraźniej wszystkie kolejne dane są konstruowane w ten sam sposób. A to z grubsza oznacza, że szumne zapowiedzi sześciu i siedmiu procent także są niewiele warte.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze