Pierwszy przypadek koronawirusa w Sejmie. Poseł Zgorzelski w kwarantannie

Jak podał Onet, zakażona koronawirusem jest sejmowa sekretarka wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego z PSL. Jest ona pracownicą Kancelarii Sejmu, zgłosiła się do lekarza w sobotę.

Miłosz Motyka, rzecznik PSL, powiedział OKO.press, że kontakt z Piotrem Zgorzelskim mógł mieć Władysław Kosiniak-Kamysz, który już poddał się testowi na koronawirusa: „Wynik jest ujemny". „Wszyscy, którzy mogli mieć kontakt z Piotrem Zgorzelskim, zostali już zakwalifikowani do testów" - mówi Motyka. W kwarantannie jest m.in. kierowca Zgorzelskiego.

Sejm ma się zajmować we wtorek tylko jedną ustawą - o wyborach prezydenta RP. Marszałek Witek wznowiła obrady o 12:21. Kilka minut później z trybuny przemawiał Kosiniak-Kamysz.

Co zrobić z koronawirusem w Sejmie?

Wszystkie osoby, które miały bezpośredni kontakt z osobą zakażoną, powinny zostać o tym poinformowane, a sanepid powinien nałożyć na nie kwarantannę. O ile to możliwe, zanim dotrze do nich decyzja w tej sprawie, powinny się samoizolować. Osoby, które miały kontakt przelotny, zostaną zapewne objęte nadzorem epidemiologicznym, czyli ich stan zdrowia będzie monitorowany.

Wiele zależy też od tego, czy w Sejmie przestrzegano zasad dystansowania się. Zapewne kancelaria podejmie również decyzję o dezynfekcji pomieszczeń, w których pracowała osoba zakażona.

„Kancelaria Sejmu jest pracodawcą i podejmuje decyzję" - mówi OKO.press Miłosz Motyka z PSL.

Sejm w maseczkach. Lub bez

Od końca marca Sejm pracuje częściowo w trybie zdalnym. Część posłów przyjeżdża na Wiejską, tylko kilkanaście osób może przebywać na sali plenarnej. Większość jest rozsadzona po mniejszych salach na terenie Sejmu. Jeszcze inni pracują z spoza Warszawy. Taki sposób pracy popierały PiS, SLD i PSL. Sprzeciwiała się temu Koalicja Obywatelska.

„Zbieranie w jednym budynku 600 osób jest nieodpowiedzialne. To tańczenie ze śmiercią” - mówił OKO.press Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu z Lewicy. Z czasem jednak i on zaczął przyjeżdżać do Sejmu i prowadzić posiedzenia. Zdalnym głosowaniom towarzyszą bowiem usterki techniczne i pomyłki posłów.

Podczas głosowania w sprawie ustawy pocztowej pomylił się poseł Koalicji Obywatelskiej Jerzy Borowczak. Zagłosował razem z klubem PiS. Tłumaczył potem "Gazecie Wyborczej":

„Przedobrzyłem. Głosowałem z domu w Gdańsku i na wszelki wypadek włączyłem dwa komputery. Na jednym puściłem relację z Sejmu na YouTubie, a na drugim otworzyłem system do głosowania. Nie wziąłem jednak pod uwagę, że transmisja na YouTubie ma około 7 sekund opóźnienia w stosunku do rzeczywistość. Kiedy odbywało się głosowanie, spojrzałem na komputer z relacją z YouTube'a, a tam zobaczyłem, że Borys Budka trzyma rękę w górze. A to już było pytanie, kto jest przeciw odrzuceniu uchwały, a nie za. Zamiast patrzeć na ściągawkę, spojrzałem na komputer. Straszny błąd. Na moje szczęście nie miał on skutków prawnych, bo Gowin zagłosował z PiS-em, a Konfederacja się wstrzymała. Gdyby opozycja miała większość, a mój głos zdecydował o przegranej, to musiałbym złożyć mandat".

Borowczak był jednym z niewielu posłów opozycji, którzy głosowali wtedy zdalnie. Na to kluczowe posiedzenie, znaczna większość parlamentarzystów przyjechała osobiście.

Część posłów pracuje w maseczkach, część w rękawiczkach. Wszyscy mają mierzoną temperaturę przy wejściu.