0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: sędziasędzia

Sytuacja w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie jest poważna i pilna do rozwiązania. I jak w soczewce pokazuje, do czego doprowadziły „reformy” ministra Ziobry. Pokazuje też jak problem neo-sędziów nominowanych przez nielegalną neo-KRS uderza w obywateli i w cały wymiar sprawiedliwości.

Apelacje od wyroków sądów okręgowych w sprawach karnych Sąd Apelacyjny w Rzeszowie przestał rozpoznawać w czerwcu 2024 roku. Wtedy zaczęła się zmiana kierownictwa tego sądu. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar wszczął procedurę odwołania jego prezesa Rafała Puchalskiego i wiceprezesa Józefa Pawłowskiego. Oboje są neo-sędziami. Puchalski jest też członkiem nielegalnej neo-KRS i jest jedną z twarzy „reform” Ziobry.

Kandydata na nowego prezesa wyłoni Zgromadzenie Sędziów Sądu Apelacyjnego, ale zwołane jest ono dopiero na wrzesień. Do tego czasu sądem kieruje wykonujący funkcję prezesa, legalny sędzia Zygmunt Dudziński, który jest też przewodniczącym wydziału karnego. To on kilka dni temu zwołał konferencję, podczas której poinformował, że wydział czasowo przestał wyznaczać rozprawy w sprawach karnych.

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie jest mały. Liczy 18 sędziów, z czego kilkunastu to wadliwi neo-sędziowie SN. Jeszcze do niedawna był on bastionem Puchalskiego. Neo-KRS awansowała tu też kolejnych wadliwych neo-sędziów. Legalni sędziowie powstrzymywali się od awansów, bo nie chcieli brać udziału w wadliwej procedurze nominacyjnej przed upolitycznionym i sprzecznym z Konstytucją organem. A orzekający tu legalni sędziowie powoli odchodzą w stan spoczynku.

Największy problem z neo-sędziami zrobił się w wydziale karnym. Jest tu pięcioro neo-sędziów i tylko jeden legalny sędzia, Zygmunt Dudziński. Nie da się stworzyć tu legalnego składu orzekającego — w sądzie apelacyjnym wyroki wydają składy trzy osobowe.

Sędzia Dudziński próbuje rozwiązać problem, ale ma ograniczone możliwości. Pytał legalnych sędziów z wydziału cywilnego i wydziału pracy, czy przyszliby orzekać w sprawach karnych. Tak, by można było stworzyć legalny skład. Ale odmawiają. Bo nie chcą orzekać w sprawach, w których się nie specjalizują. I nie chcą narażać obywateli na wydanie wyroku przez nieprofesjonalny sąd.

Przeczytaj także:

Sprawę może w małej części rozwiązać delegowanie sędziów z sądu okręgowego. Ale to też za mało, bo w składzie orzekającym może być tylko jeden delegowany sędzia. Więc i tak brakuje jeszcze jednego, legalnego sędziego apelacyjnego.

To dlatego od czerwca w wydziale karnym nie są wyznaczane rozprawy w celu rozpoznania apelacji. Bo legalni sędziowie z Izby Karnej Sądu Najwyższego i tak uchylą wyrok z powodu wadliwej obsady sądu (bo sąd z neo-sędzią jest wadliwie umocowany).

„Sąd Najwyższy uchylił nam już 16 wyroków i sprawy wróciły do nas ponownego rozpoznania. SN uchyla wyroki z powodu bezwzględnej przyczyny odwoławczej, czyli niewłaściwej obsady sądu” – mówi OKO.press wykonujący funkcję prezesa Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie Zygmunt Dudziński.

Nie ma więc sensu ponownie przydzielać takiej sprawy neo-sędziemu, bo znowu uchyli wyrok SN. Co uderza w obywateli, którzy dłużej będą czekać na wyroki. Dlatego w wydziale karnym obecnie są załatwiane tylko wnioski o areszt, które rozpoznaje legalny sędzia Dudziński i sprawy proceduralne, które załatwiają neo-sędziowie.

Ponowne załatwianie spraw kończących się wyrokiem ma ruszyć od 12 września. Pomysł jest taki, że strony będą informowane o składach orzekających w danej sprawie. I dostaną pytanie, czy mają do niego zastrzeżenia. Jeśli nie mają, to sprawa zostanie rozpoznana. Sędzia Dudziński liczy, że w takiej sytuacji wyrok sądu apelacyjnego, nawet wydany z udziałem neo-sędziów utrzyma się w SN.

Problem rzeszowskiego sądu zna Ministerstwo Sprawiedliwości. Z informacji OKO.press wynika, że resort chce pomóc znaleźć rozwiązanie. Czeka na powołanie nowego prezesa, z którym będzie pracował. W grę wchodzą sędziowie delegowani. Ale to za mało.

Rozwiązaniem jest też przeniesienie sędziów apelacyjnych z innych sądów do Rzeszowa, ale musiałby się na to ktoś zgodzić. Inne rozwiązanie to przeniesienie spraw karnych do innego sądu apelacyjnego. Ale SN już poodrzucał o to wnioski.

Problem mogłaby również rozwiązać likwidacja Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i przekazanie wszystkich spraw do innego sądu apelacyjnego, gdzie jest więcej legalnych sędziów. Ale taki ruch raczej nie wchodzi w rachubę. Docelowo problem neo-sędziów rozwiąże nowa ustawa, która najwcześniej będzie uchwalona w 2025 roku.

Na zdjęciu u góry odwołany niedawno prezes Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i członek neo-KRS Rafał Puchalski. To on odpowiada za stan tego sądu. Fot. Patryk Ogorzałek/Agencja Wyborcza.pl.

Nowy prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie Marcin Świerk. Sędzia w poprzednich latach bronił praworządności. Zastąpił odwołanego niedawno prezesa, neo-sędziego Waldemara Kroka. A jeszcze wcześniej prezesem tego sądu był Rafał Puchalski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Dlaczego SN uchyla wyroki karne Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie

Legalni sędziowie Izby Karnej SN uchylają wyroki wydane z udziałem neo-sędziów wydziału karnego Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, bo nie przeszli oni testów na niezależność. Są bowiem beneficjentami „reform” ministra Ziobry.

Wszyscy dostali oni nominację od upolitycznionej i nielegalnej neo-KRS, której status został podważony w licznych wyrokach ETPCz, TSUE, SN, czy NSA. Z tego powodu podważane są też nominacje dla neo-sędziów, bo nie dają oni obywatelom gwarancji do bezstronnego i niezawisłego procesu, przed sądem ustanowionym ustawą.

Skład orzekający z ich udziałem jest więc wadliwy, a wydane przez nich wyroki można uchylać. Obywatel ma zaś prawo żądać odszkodowania za taki wadliwy wyrok.

Legalni sędziowie SN nie uchylają wyroków rzeszowskich neo-sędziów z automatu. Tylko robią im właśnie testy na niezależność, w których badają czy ich kariera zawodowa jest powiązania z poprzednią władzą, która chciała zniszczyć niezależność wymiaru sprawiedliwości. Testy te wypadają dla nich negatywnie. I tak Sąd Najwyższy zrobił:

  • dwa testy na niezależność neo-sędziego Waldemara Kroka. To były prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie, minister Adam Bodnar odwołał go niedawno. Krok jest neo-sędzią sądu apelacyjnego, choć wcześniej był sędzią rejonowym w Dębicy. Nie miał doświadczenia w sądzie okręgowym, tylko neo-KRS w 2021roku dała mu od razu skokowy awans do apelacji. Krok podpisał listę poparcia do neo-KRS dla Puchalskiego, Grzegorza Furmankiewicza i Łukasza Piebiaka.
  • dwa testy na niezależność Arkadiusza Hryniszyna. Podpisał on listę poparcia do neo-KRS dla Roberta Pelewicza. Sędzia Hryniszyn wywodzi się z Sądu Rejonowego w Stalowej Woli. Neo-KRS dała mu skokowy awans. Najpierw do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, gdzie prezydent na neo-sędziego powołał go w styczniu 2021 roku. A już w październiku 2021 roku neo-KRS dała mu kolejną nominację do rzeszowskiego sądu apelacyjnego, choć nie napracował się on jako sędzia okręgowy.
  • sześć testów na niezależność Grzegorza Zarzyckiego. Podpisał on listę poparcia do neo-KRS dla Puchalskiego. Jeszcze do niedawna Zarzycki był prezesem Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Dyscyplinarnego w Rzeszowie (skończyła się mu kadencja). Zarzycki nominację na neo-sędziego sądu apelacyjnego dostał od neo-KRS w 2020 roku.
  • dwa testy na niezależność Rafała Puchalskiego. On też podpisywał listy poparcia do neo-KRS. Puchalski zaczął robić karierę za władzy PiS. Wcześniej był szeregowym sędzią rejonowym z Jarosława. Potem pracował na delegacji w resorcie Ziobry. PiS wybrał go w Sejmie do neo-KRS, której obecnie jest wiceprzewodniczącym. Został też prezesem Sądu Okręgowego w Rzeszowie, a potem prezesem Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Neo-KRS, której jest członkiem dała mu też nominację na neo-sędziego tego ostatniego sądu. Trafił tu od razu z poziomu sądu rejonowego.

Nazwisko Puchalskiego pada w aferze hejterskiej. Onet pisał, że miał pomóc Małej Emi zredagować paszkwil na prezesa Iustitii, prof. Krystiana Markiewicza. Był też członkiem grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta skupiającej sędziów bliskich byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Łukaszkowi Piebiakowi.

Takiego testu nie ma jeszcze tylko sędzia Mariusz Fołta. Ale może dlatego, że neo-sędzią Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie jest od września 2023 roku. Podpisał on listę poparcia do neo-KRS dla Puchalskiego.

Fołta wcześniej był prezesem Sądu Okręgowego w Przemyślu. W 2023 roku sam zrezygnował w trakcie kadencji, by zrobić miejsce neo-sędzi Lucynie Zygmunt, która prezeską tego sądu została w ostatnich tygodniach władzy PiS. Minister Bodnar niedawno odwołał ją z tego stanowiska.

Fołta, który wywodzi się z Sądu Rejonowego w Przeworsku dostał od neo-KRS skokowy awans na neo-sędziego. Najpierw w lipcu 2020 roku dostał nominację na neo-sędziego Sądu Okręgowego w Przemyślu, a w kwietniu 2023 roku na neo-sędziego sądu apelacyjnego.

Legalni sędziowie SN robiąc testy na niezależność neo-sędziów wydziału karnego Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie biorą pod uwagę ścieżkę ich kariery i jej przyspieszenie w ostatnich latach.

Neo-sędzia Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie Grzegorz Zarzycki (siedzi po lewej). To m.in. wyroki karne wydane z jego udziałem uchyla SN. Zarzycki do niedawna był jeszcze prezesem Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie. Zdjęcie zrobione na jednej z rozpraw dyscyplinarnych. Fot. Jacek Mykita.

Sędzia Dudziński: Władza ustawodawcza stworzyła problem i ona musi go rozwiązać

OKO.press rozmawiało z sędzią Zygmuntem Dudzińskim, który wykonuje funkcję prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie — do czasu powołania nowego prezesa — i jest przewodniczącym wydziału karnego.

Mówi OKO.press: „Orzekam w składach z neo-sędziami. Nie wyłączam się i nie składam zdań odrębnych, bo chcę, by sprawy były rozpoznawane. Inaczej byłby kompletny zastój. Wyroki w sprawach cywilnych nie są uchylanie, ale podobny problem zaczyna się pojawiać w sprawach z zakresu wydziału pracy”.

Sędzia Dudziński mówi, że spraw karnych w jego sądzie jest obecnie ok. 140. Na termin czeka się do roku. Priorytet mają sprawy, w których zastosowano areszt.

Sędzia Dudziński: „Złożyliśmy kilka wniosków do SN o przekazanie skomplikowanych spraw karnych do innego sądu apelacyjnego. Powołaliśmy się na dobro wymiaru sprawiedliwości. Przekonywaliśmy, że skoro u nas nie ma właściwego składu orzekającego, a sędziowie z innych wydziałów nie chcą w tych sprawach orzekać, to sprawy powinny trafić do innego sądu.

Ale SN żadnego naszego wniosku nie uwzględnił, sprawy wróciły z różnym uzasadnieniem. Orzeczenia wydały różne składy. Uznano, że mamy samy je osądzić. Bo tryb przekazania sprawy innemu sądowi nie może być remedium na problemy organizacyjne sądu”.

Sędzia Dudziński mówi dalej: „Ale w tym, co napisał SN, doczytaliśmy nie wprost, że jeśli strony nie będą kwestionować składu orzekającego, to sprawy mogą być rozpoznane przez SN. I dlatego znowu są wyznaczane rozprawy w wydziale karnym. Pierwsze na 12 września 2024 roku.

Przy zawiadomieniu do stron o terminie będzie dołączane specjalne pismo. Zapytamy w nim czy strona kwestionuje skład orzekający. Dotychczas żadne pismo kwestionujące nie wpłynęło, ale do 12 września jest jeszcze trochę czasu”.

A co będzie, jak strona zgłosi zastrzeżenia? Sędzia Dudziński: „Decyzję będę podejmował w zależności od zarzutów i czy to dotyczy całego składu. Nie wiem, co będzie dalej robił sąd i jaka będzie moja decyzja. Chcę coś zrobić, by sprawy były rozpoznawane”.

I dodaje: „Nie my jesteśmy winni tej sytuacji. Neo-KRS powołała ustawą władza ustawodawcza [PiS – red.]. I tylko ta władza jest władna to rozwiązać”.

Czy w Rzeszowie w wydziale karnym można po prostu odsunąć wszystkich neo-sędziów od wydawania wyroków? Tak zrobiono w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Zrobiono to po to, by nie wydawali wadliwych wyroków, które i tak uchyli SN.

Sędzia Dudziński: „Zastanawiałem się nad tym, ale to niczego nie da. Bo w składach orzeczniczych może być tylko jeden sędzia delegowany. Ministerstwo musiałoby dać nam nowe etaty, by jacyś sędziowie apelacyjni chcieli się do nas przenieść”.

Nowa wiceprezeska Sądu Apelacyjnego w Warszawie Dorota Tyrała. Tu udało się dla dobra obywateli odsunąć wszystkich neo-sędziów od wydawania wadliwych wyroków. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze