W czasie gdy Bruksela próbuje dogadać się z rządem PiS ws. przywrócenia praworządności, z legalnego Sądu Najwyższego popłynął ważny sygnał dotyczący nowej KRS. SN orzekł, że jest to organ nielegalny, bo jego skład jest niezgodny z Konstytucją
Tak orzekł skład siedmiu sędziów legalnej Izby Karnej Sądu Najwyższego. W uchwale z 2 czerwca 2022 roku SN potwierdził to, co już wiadomo z wyroków TSUE i ETPCz oraz z wyroków polskich NSA i innych orzeczeń SN, w tym z historycznej uchwały pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku.
Siedmiu sędziów w uchwale orzekło, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa - zarówno I i II kadencji - nie jest tym samym organem, o którym jest mowa w Konstytucji.
Bo 15 członków - sędziów wybrał do niej Sejm głosami posłów (koalicji rządzącej). Tymczasem Konstytucja mówi, że Sejm może wybrać do KRS tylko swoich czterech przedstawicieli, podobnie jak Senat, który wybiera do KRS dwóch swoich przedstawicieli.
Sposób wyboru członków-sędziów Rady zmienił PiS, by zyskać kontrolę nad ważnym organem, który decyduje o nominacjach na sędziów. Dzięki temu do nowej KRS posłowie PiS wybrali głównie sędziów, którzy poszli na współpracę z resortem ministra Ziobry. Dlatego ten organ nie jest niezależny, tylko upolityczniony.
Skład siedmiu sędziów SN, choć uznał nową KRS za niekonstytucyjną, to nie podważył w uchwale z automatu legalności neo-sędziów, których jest już około 2 tysiące.
Z uchwały wynika, że z automatu można podważać tylko legalność neo-sędziów z Sądu Najwyższego, bo nominacje dostały tam osoby nieprzypadkowe. A jest to najważniejszy sąd i weryfikacja kandydatów do niego powinna być zaostrzona. Jeśli zaś chodzi o nominacje dla neo-sędziów z sądów powszechnych (rejonowych, okręgowych i apelacyjnych)
SN uchwalił trzy stopniowy test na ich bezstronności i niezawisłość.
Taki test mogą robić tylko sędziowie, którzy nominację dostali od starej, legalnej KRS. Wzór takiego testu przed kilku laty uchwalił ETPCz, na kanwie sprawy dotyczącej powołań sędziów z Islandii.
Skład siedmiu sędziów SN w uchwale orzekł też, że sędziowie mogą sami z urzędu badać status neo - sędziów, z którymi zasiadają w składach. Nie jest konieczny do tego wniosek stron procesu.
Uchwałę wydał skład Izby Karnej: prezes Izby Michał Laskowski (przewodniczący składu, na zdjęciu u góry), Jacek Błaszczyk, Jerzy Grubba (sprawozdawca), Kazimierz Klugiewicz, Waldemar Płóciennik, Zbigniew Puszkarski, Andrzej Stępka.
Została ona wydana w gorącym okresie dotyczącym łamania praworządności w Polsce. A dokładnie w dniu, w którym w Polsce była szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, by ogłosić zaakceptowanie Krajowego Planu Odbudowy (data posiedzenia SN została wyznaczona wcześniej niż wizyta). Mają popłynąć z niego miliardy euro dla Polski, ale po spełnieniu przez rząd kilku warunków, m.in. ma być zlikwidowana Izba Dyscyplinarna.
Porozumienie Brukseli z rządem nie obejmuje jednak głównego źródła problemów z praworządnością, czyli likwidacji nowej KRS. A uchwała SN potwierdza, że jest ona nielegalna.
Na uchwałę zareagowała już nowa szefowa neo-KRS II kadencji, Dagmara Pawełczyk-Woicka, była znajoma ministra Ziobry ze szkoły. W wywiadzie dla PAP powiedziała, że SN przekroczył swoje uprawnienia, a sędziowie za podważanie statusu neo-sędziów powinni być potępiani i karani.
Pawełczyk-Woicka mówi tak, choć jednym z warunków KE odblokowania miliardów z KPO jest odstąpienie od karania sędziów za badanie statusu neo-sędziów.
Wydanie uchwały przez siedmiu sędziów SN z Izby Karnej to ważny sygnał dla polskich sędziów, bo są oni ścigani za badanie statusu neo-sędziów. Mimo że wykonują wyroki TSUE i ETPCz, w których podważono legalność nowej KRS i dawanych przez nią nominacji dla sędziów.
Za to Izba Dyscyplinarna zawiesiła dotąd pięciu sędziów, a zawieszenie grozi kolejnej grupie sędziów. Sędziowie mają też za to robione dyscyplinarki, bo badania sędziów zakazuje ustawa kagańcowa uchwalona przez PiS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Do wydania uchwały przez SN doprowadził skład orzekający Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Skład ten miał do rozpoznania apelację od orzeczenia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, który odmówił przyznania zadośćuczynienia za tymczasowy areszt. W składzie sądu okręgowego zasiadała neo-sędzia, czyli sędzia awansowana przez nową KRS.
W sądzie apelacyjnym odwołanie do rozpoznania trafiło do trzyosobowego składu orzekającego złożonego z jednego sędziego delegowanego i z dwóch neo-sędziów. I skład ten uznał, że musi zbadać czy zachodzi bezwzględna przesłanka odwoławcza - skutkująca uchyleniem orzeczenia - z art. 439 par. 1 pkt 2 kodeksu postępowania karnego.
Chodzi o to, czy sąd, który w pierwszej instancji odmówił zadośćuczynienia, był sądem nienależycie obsadzonym. I w trakcie tego badania skład sądu apelacyjnego uznał, że są zagadnienia prawne, które musi rozstrzygnąć Sąd Najwyższy. Dlatego zadał cztery pytania prawne.
Sąd Apelacyjny w Warszawie pytał:
Te pytania prawne trafiły do trzyosobowego składu Izby Karnej SN, a ten uznał, że powinien się wypowiedzieć większy skład, siedmioosobowy. I tak doszło do wydania uchwały w dniu 2 czerwca 2022 roku.
Powiększony skład SN tak odpowiedział na pytania sądu apelacyjnego:
W uzasadnieniu do uchwały powiększony skład SN wyłożył wszystkie argumenty za tym, że nowa KRS jest nielegalna, a dawane przez nią nominacje sędziom można podważać. SN wyłożył też dlaczego z automatu nie można uznać, że każdy skład sądu powszechnego z udziałem neo-sędziego jest wadliwy.
SN orzekł, że nowa KRS nie jest tym samym organem, o którym mówi Konstytucja. Bo artykuł 187 Konstytucji mówi, że Sejm do KRS wybiera czterech swoich przedstawicieli. Wcześniej 15 sędziów do Rady wybierało środowisko sędziowskie. PiS zmienił jednak w 2017 roku ustawę o KRS i teraz 15 sędziów - członków Rady wybierają posłowie. Kandydaci muszą też dostać poparcie partii politycznej.
SN podkreśla, że ukształtowany wcześniej sposób powoływania członków - sędziów do KRS jest starszy niż sama Konstytucja, która została uchwalona w 1997 roku. Sposób wyboru został bowiem określony w porozumieniach Okrągłego Stołu i w ustawie o KRS z 1989 roku. Dla wszystkich było jasne, że członków - sędziów wybiera środowisko sędziowskie. I w takim duchu należy czytać zapisy Konstytucji.
Z uchwały SN wynika, że zmiana wprowadzona przez PiS doprowadziła do „pozakonstytucyjnego zwiększenia liczby członków KRS z nadania sił politycznych”.
SN podkreśla, że podobną ocenę nowej KRS mają międzynarodowe instytucje, w tym ETPCz i TSUE. A z powodów braku jej niezależności od polityków i z powodu powiązań jej członków - sędziów z ministrem Ziobrą, nowa KRS została wykluczona z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
SN zauważa, że od połowy stycznia 2018 roku - data wejścia w życie nowej ustawy o KRS uchwalonej przez PiS - „mamy do czynienia z sytuacją funkcjonowania ułomnego procesu powoływania sędziów (immanentny brak niezależności KRS, który nieodwracalnie skaził cały proces nominacyjny)”.
I dalej: „Skoro zaś KRS od 2018 r., jako organ, którego sposób wyłaniania określony został w ustawie zasadniczej, nie istnieje, to osoba pełniąca urząd Prezydenta RP ponosi (do czasu przywrócenia stanu zgodnego z dyspozycją art. 187 ust.1 Konstytucji RP lub zmiany treści tego przepisu) osobistą odpowiedzialność za podejmowanie decyzji o powoływaniu sędziów na stanowiska pomimo przeprowadzenia procesu nominacyjnego w warunkach łamiących prawa podstawowe” - pisze w uchwale skład siedmiu sędziów SN.
Prezydent ponosi odpowiedzialność, bo wręcza sędziom powołania na wniosek nowej KRS, która jest nielegalna. Czyli w praktyce powołuje sędziów w sytuacji, gdy nie ma legalnego wniosku o powołanie sędziego. Zdaniem PiS akty powołania prezydenta sanują (uzdrawiają) wszelkie nieprawidłowości, do których dochodzi w procesie awansowania sędziów.
SN w swojej uchwale stwierdza: „Sytuacja taka nie tylko zaburza stan trójpodziału władzy, ograniczając w sposób daleko idący samodzielność władzy sądowniczej, ale musi nasuwać wątpliwości co do niezawisłości i bezstronności sędziego powołanego na urząd po zawnioskowaniu o to przez niekonstytucyjny organ powoływany przez sejmową większość, a więc uzależniony od aktualnej sytuacji politycznej”.
SN dochodzi do wniosku, że zmiany wprowadzone przez PiS obalają domniemanie niezawisłości i bezstronności sędziów powołanych przez nową KRS.
Dlatego jeśli pojawiają się zarzuty wobec braku ich niezależności, to każdorazowo musi je oceniać niezależny sąd. Bo jak przyznał skład siedmiu sędziów SN, obecnie nie ma możliwości prawnych, by podważać decyzje prezydenta o powoływaniu sędziów.
Jak więc należy badać bezstronność i niezawisłość neo-sędziów? SN mówi, że trzeba zbadać czy mogą oni być stronniczy z powodu okoliczności w jakich dostali nominację od nowej KRS. Czyli czy są zależni od wadliwego organu, który zrobił ich sędzią lub awansował do sądu wyższej instancji.
SN podzielił jednak skutki wadliwej nominacji od nowej KRS na neo-sędziów SN i neo-sędziów sądów powszechnych. I orzekł, że tylko składy orzekające z udziałem neo - sędziów SN można z góry uznać za wadliwe. Bo nowa KRS nie wpuściła do SN przypadkowych osób. Zrobiła tu normalne konkursy, bez zaostrzonej weryfikacji. Często nominowała osoby, które nigdy nie były sędziami lub takie, które poszły na współpracę z władzą. A SN to sąd ostatniego słowa i prawa. Powinni trafić tu najlepsi sędziowie, z dużym doświadczeniem. Władzy zależy jednak, by przejąć nad niezależnym SN kontrolę.
W przypadku neo-sędziów sądów powszechnych SN proponuje przeprowadzenie testu na bezstronność i niezawisłość, którego wynik będzie miał wpływ na to, że dany skład orzekający może zostać uznany za wadliwy.
Dlaczego teraz SN zastosował automatyzm w podważaniu legalności nowych sędziów SN i test wobec pozostałych sędziów? Bo nadal obowiązuje uchwała pełnego składu SN, która wiąże wszystkich sędziów SN. I w niej zaproponowano podobne rozwiązanie.
Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ponadto skład siedmiu sędziów podziela argument, że nie można radykalnie potraktować wszystkich neo-sędziów, bo groziłoby to anarchizacją państwa i uderzyłoby w obywateli. Grupa około 2 tysięcy neo-sędziów straciłaby zdolność do orzekania na zajmowanym stanowisku. W szczególności uderzyłoby to w osoby, które po raz pierwszy zostały sędziami. Oni mogliby wylecieć z zawodu.
Zaś obywatelom groziłoby to podważeniem z automatu milionów orzeczeń wydanych przez neo-sędziów. Bo gdyby uznać, że wszystkie składy z ich udziałem są źle obsadzone, to wydane przez nich orzeczenia też są nieważne.
Takie „hybrydowe” podejście - jak podkreśla w uchwale skład siedmiu sędziów SN - jest skutkiem „programowego i długotrwałego wprowadzania do ustroju Państwa rozwiązań niekonstytucyjnych”.
„Żaden system prawny, w tym przepisy procedury karnej, nie jest modelowo przygotowany na funkcjonowanie w takich warunkach. Stąd też rozwiązania zaradcze, z konieczności, muszą wymykać się schematom” – tłumaczy w uchwale SN.
Jak więc przeprowadzić test na bezstronność i niezawisłość neo-sędziego sądu powszechnego? SN w uchwale dał wskazówki opierając się na teście na bezstronność sędziego, jaki zaproponował ETPCz w wyroku z 1 grudnia 2020 roku przeciwko Islandii. ETPCz orzekł wtedy, że:
Na tle tych uwag ETPCz sformułował trzypunktowy test, na podstawie którego można dokonywać oceny wagi uchybień mających miejsce przy powołaniu sędziego.
Zbadać należy czy: 1. W procesie powoływania sędziego doszło do naruszenia prawa krajowego. 2. Naruszenie to miało dostatecznie poważny charakter. 3. Zostało ono ustalone i naprawione na szczeblu sądów krajowych.
SN wskazuje, że z uwagi na wadliwie powołaną i wadliwie obsadzoną KRS, odpowiedź na dwa pierwsze pytania w polskich warunkach zawsze z góry będzie wypadać negatywnie dla neo-sędziego.
SN tłumaczy w uchwale: „Doszło bowiem do naruszenia prawa krajowego - Konstytucji RP - poprzez złożenie wniosku o powołanie sędziego przez organ ukształtowany odmiennie niż wynika to z jej art. 187, i który poprzez »zbliżenie« do władz politycznych nie spełnia swej ustrojowej roli »stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów« (art. 186 ust. 1)”. Dlatego zdaniem SN naruszenie prawa krajowego tej rangi zawsze musi być oceniane jako „dostatecznie poważne”.
„Tylko zatem sięgnięcie po trzeci punkt przedstawionego wyżej testu pozwala na ustalenie, że konkretny sędzia, który uzyskał nominację w opisywanych warunkach, nie jest stronniczy, w sytuacji, gdy obalone zostało domniemanie jego bezstronności, które było regułą przed 2018 r.” - zauważa SN.
I proponuje, by oceniając neo-sędziego sądu powszechnego, indywidualnie badać okoliczności otrzymania przez niego nominacji od nowej KRS. Czyli badać, czy jest to jego pierwsza nominacja (często dostają ją absolwenci KSSiP, po aplikacji i po egzaminie sędziowskim), czy też awans na kolejne stanowisko.
W przypadku pierwszych nominacji SN uznał w uchwale: „Należy zakładać, iż osoby te otrzymałyby nominację bez względu na kształt KRS. To zaś prowadzi do wniosku, że trzeci punkt omawianego testu i tak winien wypaść dla nich pozytywnie” - orzekł SN.
W przypadku awansów do sądów wyższych instancji SN zauważa, że należy przyjąć surowsze wymagania. I proponuje by w ramach testu brać pod uwagę:
Na koniec uchwały SN zauważył, że zgodnie z wielokrotnie nowelizowaną przez PiS ustawą o SN sprawy o status sędziego powinny trafiać do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
SN zauważył, że przepisy te, jak i inne przepisy ustawy kagańcowej zostały zawieszone przez TSUE 14 lipca 2021 roku. Wydania takiej uchwały nie może zakazać też TK Julii Przyłębskiej, który wcześniej próbował podważyć uchwałę pełnego składu SN. Bo jak uznał SN taka praktyka jest sprzeczna z prawem UE i TK nie ma do tego kompetencji.
Wszyscy trzej dostali bowiem awanse do sądów wyższych instancji pełniąc funkcję z nadania ministra Ziobry. Pierwszy z lewej główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab dostał awans od nowej KRS do Sądu Apelacyjnego w Warszawie (jest też prezesem Sądu Okręgowego w Warszawie).
Jego zastępca Michał Lasota - w środku - dostał awans do Sądu Okręgowego w Elblągu, o awans starała się też jego żona aż do SN, ale go nie dostała.
Drugi zastępca, Przemysław Radzik, dostał awans do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, jest też wiceprezesem Sądu Okręgowego w Warszawie z nominacji ministra Ziobry. Awans dostała też jego żona Gabriela Zalewska-Radzik, awansowała aż do NSA, choć nigdy nie była sędzią.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Rząd Mateusza Morawieckiego
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Europejski Trybunał Praw Człowieka
Izba Dyscyplinarna
Izba Karna
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze