0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Dąbrowski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Dąbrow...

O co chodziło posłom z prawicy, kiedy wykłócali się na sali sejmowej i podczas obrad w komisji o antykoncepcję awaryjną? Trudno powiedzieć. Argumenty nie składały się w całość:

Poseł Władysław Kurowski z PiS udowadniał, że pigułka ma rzekomo działanie wczesnoporonne (cokolwiek to znaczy), by następnie stwierdzić: „W związku z tym dlatego należy sprzeciwić się wprowadzeniu proponowanych rozwiązań prawnych przewidujących fatalne ich skutki, szczególnie dla zdrowia prokreacyjnego kobiet”.

Jarosław Sachajko z Kukiz'15: „Ale jak już teraz pani minister dowiedziała się o tym, że w większości przypadków skuteczność tej tabletki jest zawdzięczana właśnie nie temu, że nie dochodzi do poczęcia, tylko temu, że są zmiany w macicy, że są zmiany, jeżeli chodzi o ekspresję genów, które wpływają na to, że zarodek nie może być zaimplementowany w macicy, zarodek, a później dziecko, to co pani powie rodzicom tych dzieci, których później rzeczywiście mogą dotyczyć skutki uboczne?”.

Witold Tumanowicz z Konfederacji: „Zaraz będziemy mieli sytuację tragikomiczną, bo jak inaczej nazwać to, że piętnastolatka nie może kupić w sklepie energetyka, ale będzie mogła kupić tabletkę „dzień po” jak cukierek, bez konsultacji z lekarzem”. Tradycyjnie powtórzył też: „Mam też pytanie do minister zdrowia: Jaki wpływ na gospodarkę hormonalną młodych kobiet może mieć zażywanie tych środków, szczególnie zażywanych w nadmiarze?”.

Debatę opisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

Anna Górska z PiS na jednym wdechu: „Konsekwencje zażywania tych tabletek to uszkodzenie organów wewnętrznych, chociażby wątroby. To przypadki już wskazane przez specjalistów, i to w związku z zażywaniem sześciokrotnie mniejszych dawek niż zawartość tej tabletki. Nie ma nic cenniejszego, szanowni państwo, i ważniejszego niż życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci. To gwarantuje polska konstytucja. I nie łamcie jej, uchwalając tę ustawę. I zacznijcie dbać o zdrowie i życie kobiet”.

Wreszcie wspomniany wyżej poseł Jacek Bogucki z PiS z morderczą logiką: "To podobno tabletka szczęścia, a mi się wydaje, że urodzenie dziecka w rodzinie to jest szczęście. Ile środków, także antykoncepcyjnych, zostało wycofanych i ile firm takich jak ta płaci ogromne odszkodowania, mimo że te środki były dopuszczone, przez lata stosowane? I już kończąc, kieruję tylko jedno pytanie do pana przewodniczącego:

Kiedy i z iloma dziewczynkami 15-letnimi chce pan uprawiać seks, że tak panu na tym zależy?".

Na zdjęciu: dzisiejszy poseł, wówczas senator PiS, Jacek Bogucki podczas akcji „Murem za polskim mundurem” na granicy polsko-białoruskiej, wrzesień 2023. Fot. Grzegorz Dąbrowski/Agencja Wyborcza.pl.

Rekord pobiła posłanka Anna Kurowska z PiS: „Mechanizm działania tabletki „dzień po” polega na spowolnieniu transportu embrionu w jajowodach oraz zahamowaniu i utrudnieniu implantacji embrionu w macicy. To powoduje śmierć dziecka. Takie jest działanie tabletki „dzień po”. Stosowanie tabletek „dzień po” jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia dziewcząt, gdyż zaburza rozwój biologiczny i psychiczny, a także może w przyszłości wpływać na płodność. Tabletka „dzień po” wiąże się z niszczeniem zdrowia i moralności, a możliwość jej niekontrolowanego stosowania może niestety wpływać na liczbę aktów przemocy wobec kobiet”.

Kolejni posłowie obsesyjnie dopytywali o badania i skutki uboczne, jakby pigułka została wynaleziona wczoraj i wzięta po raz pierwszy dzisiaj.

Zdrowie, aborcja, czy może energetyki? Nie, chcą kontrolować seks

To o co w końcu chodzi? O zdrowie nastolatek, których organizm zostanie zdewastowany poprzez wzięcie pigułki? O to, że jednak pigułka to nie antykoncepcja, ale aborcja? Czy może o to, że posłów wkurza, że energetyków nie można, a pigułki można?

Nie wiadomo, bo posłowie stosują te argumenty wymiennie, łączą je ze sobą i stawiają absurdalne diagnozy. Przede wszystkim zaś mieszają przekonanie, że pigułka ma działanie aborcyjne (nieprawda, o czym niżej w tekście – będą fakty, a nie domysły!) z rzekomą szkodą dla zdrowia kobiet. Jaki jest związek? Jak rozumiem, argument „aborcyjny” ma wymiar etyczny, a argument – nieprawdziwy – że pigułka dewastuje organizm, ma mieć wymiar zdrowotny.

To absurdalne, bo jeżeli uznamy, że pigułka dzień po jest pigułką aborcyjną, jakie dla przeciwników aborcji może mieć znaczenie fakt, że będzie na receptę? „Aborcja” – w rozumieniu posłów – i tak się odbędzie. Aborcja na receptę. Posłowie czepiają się także w tym kontekście wieku: 15 lat. Jakie ma znaczenie etyczne, czy aborcję zrobi 15-latka, czy 18-latka? Nie powinno mieć żadnego.

Z jeszcze innego porządku jest argument o nierówności – skoro energetyku nie można sobie kupić, to dlaczego można tabletkę antykoncepcyjną? Z tym ostatnim punktem rozprawię się szybko i po żołniersku. Nie zażycie energetyku wpłynie zbawiennie na organizm. Nie wzięcie pigułki może skutkować nastoletnią ciążą (obarczoną niekiedy komplikacjami zdrowotnymi, nie mówiąc o psychicznych), urodzeniem dziecka przez osobę, które tego dziecka mieć nie chce i która nie jest gotowa, by je wychowywać. Mam nadzieję, że pomogłam.

Z tego bałaganu wyłania się jeden wniosek – nie chodzi o zdrowie i nie chodzi o etykę. Chodzi o seks i kontrolę tego seksu przez polityków. Doskonale – i obleśnie – ujął to poseł Bogucki, docierając do sedna sprawy. „Z iloma 15-latkami chce pan uprawiać seks?”, zapytał Bartosza Arłukowicza. Bo tak naprawdę wkurza posłów z prawicy fakt, że 15-latki (kobiety!) uprawiają seks bez zgody rodziców i w związku z tym muszą mieć dostęp do metod antykoncepcyjnych, żeby móc same decydować o sobie.

A teraz zapraszam posłów w podróż po faktach i logicznym rozumowaniu.

Seks tak, antykoncepcja nie

1. Prawo polskie uznaje, że stosunek płciowy z osobą poniżej 15 r.ż. jest przestępstwem. To oznacza (gdyby posłowie PiS tego nie wiedzieli), że osoby od 15 lat wzwyż mogą zajść w ciążę, a prawo nie może za to nikogo ukarać.

2. Osoba między 15 a 18 r.ż. nie może iść sama do ginekologa np. po receptę. Musi się tam stawić z opiekunem prawnym, a w każdym razie za jego wiedzą i zgodą. Przy okazji, jak wskazuje Komitet Bioetyki Polskiej Akademii Nauk, to sprzeczne z Konwencją o prawach dziecka, którą Polska podpisała.

3. Octan uliprystalu, czyli substancja zawarta w tabletce EllaOne, która ma zostać dopuszczona do sprzedaży bez recepty (teraz jest dostępna, ale na receptę), jest lekiem bezpiecznym (w znaczeniu – nie bardziej szkodzącym niż inne leki dostępne bez recepty). Także drugi lek antykoncepcji awaryjnej zawierający lewonorgestrel (w Polsce dostępny jako Escapelle) jest stosowany – na receptę, ale nie jest przedmiotem debaty (KE za Europejską Agencją Leków w 2015 roku rekomendowała Ella One jako dostępną bez recepty). W wielu krajach UE leki zawierające lewonorgestrel są jednak także dostępne bez recepty.

Wśród możliwych działań niepożądanych leku na męską potencję Maxon (występujących rzadko, czyli u 1 na 1000 pacjentów) mamy m.in. zawał serca czy udar. Czytamy także: „Po wprowadzeniu leku do obrotu rzadko zgłaszano przypadki niestabilnej dławicy (choroba serca) oraz nagłej śmierci. Istotne, że u większości, ale nie u wszystkich mężczyzn, u których wystąpiły te działania niepożądane, zaburzenia czynności serca występowały przed przyjęciem leku MAXON FORTE. Nie jest możliwe określenie czy te działania niepożądane miały związek ze stosowaniem leku MAXON FORTE”.

Inne skutki uboczne występujące rzadko to m.in.: nieregularne bicie serca, przemijające zmniejszenie przepływu krwi do części mózgu, uczucie ucisku w gardle, zdrętwienie ust, krwawienie do tylnej części oka, podwójne widzenie, zmniejszenie ostrości widzenia, nieprawidłowe odczucia we wnętrzu oka, obrzęk oczu lub powiek, niewielkie cząstki lub punkty w polu widzenia, widzenie obwódek wokół źródeł światła, rozszerzenie źrenicy, krwawienie z prącia, obecność krwi w spermie, nagłe osłabienie lub utrata słuchu.

Maxon ma także szereg przeciwskazań dotyczących stosowania z innymi lekami. Całą ulotkę można przeczytać tutaj.

Gdyby jednak ktoś chciał mi zarzucić, że opisuję lek dla osób pełnoletnich, służę także ulotką ibupromu, który kupić może każdy.

Wśród działań niepożądanych występujących bardzo rzadko (rzadziej niż u 1 na 10 000 pacjentów) są np. zaostrzenie zapalenia okrężnicy i choroby Crohna, choroba wrzodowa żołądka i (lub) dwunastnicy, krwawienie z przewodu pokarmowego i perforacja, czasem ze skutkiem śmiertelnym, szczególnie u osób w podeszłym wieku, w pojedynczych przypadkach opisywano: depresję, reakcje psychotyczne i szumy uszne, jałowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.

Efekty niepożądane zastosowania EllaOne są lżejsze. Wśród tych rzadkich są:

  • ból lub świąd narządów płciowych, ból podczas seksu, pęknięcie torbieli jajnika, nietypowo niewielkie krwawienie miesiączkowe;
  • spadek koncentracji, zawroty głowy, drżenie, dezorientacja, omdlenia;
  • odbiegające od normy uczucie w oku, przekrwienie oczu, światłowstręt;
  • suchość w gardle, zaburzenia smaku;
  • reakcje alergiczne, takie jak wysypka, pokrzywka lub obrzęk twarzy;
  • pragnienie.

Wśród tych niezbyt częstych (1 na 100 pacjentek):

  • biegunka, zgaga, gazy, suchość w ustach;
  • nietypowe lub nieregularne krwawienie z pochwy, obfite lub przedłużające się krwawienie miesiączkowe, zespół napięcia przedmiesiączkowego, podrażnienie pochwy lub upławy, mniejszy lub większy popęd płciowy;
  • uderzenia gorąca;
  • zaburzenia apetytu, zaburzenia emocjonalne, niepokój, pobudzenie, zaburzenia snu, senność, migrena, zaburzenia wzrokowe;
  • grypa;
  • trądzik, zmiany skórne, świąd;
  • gorączka, dreszcze, złe samopoczucie.

4. Sens antykoncepcji awaryjnej polega na tym, że lek przyjmuje się szybko (do 72 godzin w przypadku lewonorgestrelu i 120 godzin w przypadku uliprystalu). Oczekiwanie zatem na mającą faktyczny zdrowotny sens konsultację lekarza będzie przeciwskuteczne. Napisałam – mającą sens, czyli nie przez receptomat. Wynika z tego jedna nauka – dzisiaj także można zdobyć pigułkę dzień po w miarę szybko, ale konieczne są do tego pieniądze. To w praktyce jedyny skutek konieczności posiadania recepty.

Co jest w ulotce?

5. Antykoncepcja awaryjna została przebadana i głosy z debaty pt. „przedstawmy badania” należy traktować jako zasłonę dymną. Szczegółowe opisy gospodarki hormonalnej młodych kobiet z użyciem słów takich jak płodność, owulacja, hormony itp., w których lubują się szczególnie mężczyźni z prawicy, to fikcyjne argumenty mające na celu jedno – kontrolę (lub będący przejawem niezdrowych fantazji).

Wynikiem tych badań jest zapis na ulotce: „Ten lek jest odpowiedni dla wszystkich kobiet w wieku rozrodczym, w tym osób młodocianych”. W opisie produktu leczniczego na stronie Europejskiej Agencji Leków, instytucji UE, która rekomenduje leki do obrotu w UE, czytamy: „Osoby młodociane: octan uliprystalu w celu antykoncepcji doraźnej jest odpowiedni dla kobiet w wieku rozrodczym, w tym osób młodocianych. Nie wykazano żadnych różnic w zakresie bezpieczeństwa lub skuteczności w porównaniu z kobietami dorosłymi w wieku co najmniej 18 lat”.

I dalej: „Osoby młodociane: profil bezpieczeństwa obserwowany u kobiet w wieku poniżej 18 lat w badaniach i doświadczeniach po wprowadzeniu leku do obrotu jest podobny do profilu bezpieczeństwa u osób dorosłych podczas programu fazy III”.

Mogę zrozumieć osoby, które nie wierzą koncernom farmaceutycznym w ich opisy leków, przyjmuję zatem, że z tą samą nieufnością traktują ibuprofen czy paracetamol. Nie sądzę jednak, by to był ten przypadek.

Nie wiadomo także, skąd biorą się anegdotyczne opowieści o łykaniu pigułek w każdy weekend. Trudno powiedzieć, czy tak, czy nie, bo nie ma na to żadnych dowodów.

6. WHO podkreśla, że nie ma granicy wieku dla antykoncepcji awaryjnej. O bezpieczeństwie stosowania tabletek zapewnia nie tylko WHO, ale np. European Society of Human Reproduction and Embryology.

Możliwie najszerszy dostęp do leku rekomendują najważniejsze instytucje medyczne m.in. WHO, European Society of Human Reproduction and Embryology, FIGO (także bez recepty). Używanie antykoncepcji awaryjnej przez nastolatki rekomenduje m.in. Amerykańska Akademia Pediatryczna, European Society of Human Reproduction and Embryology, FIGO.

No i antykoncepcja awaryjna bez recepty jest dostępna w całej UE – poza Polską i Węgrami.

„Poronna” czy antykoncepcyjna?

Punktem 7 powinien być argument, który powtarzają lekarze, ministerstwo zdrowia oraz organizacje pozarządowe/medyczne –

antykoncepcja awaryjna nie przerywa ciąży, ale jej zapobiega.

Prawica upiera się, że jednak może przerwać istniejąca ciążę – wbrew temu, co piszą wszystkie organizacje medyczne, w tym i WHO, a także wbrew temu, co stwierdza ulotka – że leki nie mogą przerwać istniejącej ciąży.

Debata w Sejmie obfitowała w określenia „wczesnoporonne”, chociaż takie słowo w zasadzie nie istnieje.

Skąd różnica podejścia?

Chodzi o definicję ciąży – czy zaczyna się od zapłodnienia, czy od zagnieżdżenia zapłodnionej komórki w macicy. Katoliccy lekarze będą się upierać przy tym pierwszym. Eksperci i ekspertki – przy tym drugim. Tak też przyjmuje się w Europie Zachodniej i USA. Tak też definiuje to WHO.

Niezależnie od definicji w ulotce i wszystkich opisów działania leku, które znalazłam, mowa jest jedynie o opóźnianiu owulacji i niedopuszczeniu do zapłodnienia. Mówiła o tym także ministra zdrowia Izabela Leszczyna, która specjalnie podkreśliła, że lek nie przeciwdziała zagnieżdżeniu się zarodka. Są na to także badania. Ale są także lekarze, którzy wskazują, że może mieć takie działanie (m.in. ginekolog-położnik, dr Grzegorz Południewski).

Dlaczego nie ma punktu 7? Bo ta sprawa nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla wprowadzenia pigułki „dzień po” bez recepty. Jeżeli bowiem pigułka miałaby aborcyjne działanie, czy dla jej przeciwników recepta ma znaczenie? Chyba nie powinna. Jeżeli jest to pigułka aborcyjna, to aborcja jest dozwolona w Polsce, ale na receptę.

Zaryzykuję stwierdzenie, że dla większości osób, które boją się niechcianej ciąży i chcą jej uniknąć za wszelką cenę, moralny wymiar kilku dni, które dzielą zapłodnienie i zagnieżdżenie, nie ma absolutnie żadnego znaczenia.

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze